Homecoming - sukces czy porażka? Kilka przemyśleń od weterana.

+
Skoro taka dobra by była to powinna obronić się sama. Gracze sami by wymyślali zajęcie. W trakcie półrocza zawieszenia gwinta mimo braku wsparcia po serwerach nie hulał wiatr.
Wyznacznikiem czy gra jest dobra czy nie (szczególnie multi) to wtedy gdy przyciąga ludzi. Wiele teoretycznie "dobrych" tytułów zostało zamkniętych z powodu braku graczy.
 
Gra jest frustrująca. =]

Może Ciebie frustruje, jednak nie oznacza to, że taka jest dla każdego ;)

Skoro taka dobra by była to powinna obronić się sama.
Wyznacznikiem czy gra jest dobra czy nie (szczególnie multi) to wtedy gdy przyciąga ludzi. Wiele teoretycznie "dobrych" tytułów zostało zamkniętych z powodu braku graczy.

Bullshit - w dzisiejszych czasach o dobrej grze może prawie nikt nie usłyszeć. Kluczowy jest marketing. Odpowiednie zaprojektowanie gry, żeby utrzymać w niej gracza też ma duże znaczenie.

Istniały i pewnie cały czas istnieją gry, które nie są ciekawe, nie mają porywającego gameplayu a mimo to mają wielu graczy - nadrabiają braki np. odpowiednim systemem nagradzania gracza.

To jakie ilości ludzi gra przyciąga do siebie wpływa jedynie na to jak duży sukces osiągnie i czy przetrwa na rynku. Jednak nie ma tu dużej korelacji pomiędzy ilością graczy a "jakością" gry.

Gracze sami by wymyślali zajęcie.

Nie każda gra ma potencjał żeby gracze mogli urozmaicać sobie rozgrywkę samodzielnie.
 
Za przeproszeniem co mi tu bullshitami po oczach. W dzisiejszych czasach najlepszy marketing robią gracze graczom. Jeśli coś jest dobre to powiedzą znajomym i tak z pojedynczych zrobi się kilkanaście itd. Najlepszy marketing może co najwyżej wzbudzić zainteresowanie, że ktoś po dany tytuł sięgnie. Jednak by został na dłużej to gra musi być dobra i oferować więcej niż konkurencja,której przecież w dzisiejszych czasach nie brakuje (szczególnie jeśli chodzi o karcianki)
 
Marketing nie ma nic wspólnego z tym, że teraz w HC gra kilkakrotnie mniej osób niż w czasie dołka Gwinta (pomimo półrocznego zastoju) gdzie większość odeszła właśnie ze względu właśnie na fatalny stan gry. Ludzie, nie ma co się oszukiwać i kluch do uszu kłaść, gra jest w tym wydaniu tragiczna. I Jason Slama to w streamie przyznał jak to chociażby, że "świetne" pomysły (patrz filmiki z preHC hype) dotyczące mulliganu teraz trzeba na nowo przerabiać.
 
Ktoś pisał że Sandfury z stream'a na stream robił się coraz bardzej nerwowy, aż odszedł. Chociaż mógł grać w betę w kółko to samo wiele razy. Coś jest na rzeczy =]
 
Za przeproszeniem co mi tu bullshitami po oczach.

Bo pisałeś bzdury.

. W dzisiejszych czasach najlepszy marketing robią gracze graczom. J

Gdyby tak było to firmy nie wydawałoby kasy (często ogromnej) na marketing.

Oczywiście zadowoleni gracze to też jakaś forma promocji ale tylko jedna z wielu.

Plus zauważ, że żeby gra miała szansę na jakiś sukces to najpierw musi w ogóle zdobyć graczy a tu też potrzebny jest marketing.

Jeśli coś jest dobre to powiedzą znajomym i tak z pojedynczych zrobi się kilkanaście itd.

Niestety to tak nie działa.

Wiele osób którym tytuł się spodoba nie powie o tym nikomu.

Najlepszy marketing może co najwyżej wzbudzić zainteresowanie, że ktoś po dany tytuł sięgnie

Może również sprawić że osoby które przestały grać wrócą do gry.

Może też sprawić że polecenie tytułu innym graczom będzie bardziej opłacalne.

W skrócie - może spełnić wiele istotnych funkcji ;)

Jednak by został na dłużej to gra musi być dobra i oferować więcej niż konkurencja,której przecież w dzisiejszych czasach nie brakuje

Z tym się częściowo zgodzę.

Jednocześnie oprócz samego gameplayu znaczenie ma masa innych czynników jak wcześniej wspomniany przeze mnie system nagród.

Marketing nie ma nic wspólnego z tym, że teraz w HC gra kilkakrotnie mniej osób niż w czasie dołka Gwinta

Ja nie twierdzę, że tak jest. Po prostu nie zgadzam się z twierdzeniami "Skoro taka dobra by była to powinna obronić się sama" oraz "Wyznacznikiem czy gra jest dobra czy nie (szczególnie multi) to wtedy gdy przyciąga ludzi". Uważam je za wyraz braku wiedzy albo kłamstwa.
 
Ludzie skończcie pitolić bzdury o jakimś sukcesie projektu zwanego homecomingiem. Wczoraj po kilkunastu dniach nieobecności zalogowałem się do gry. Miejsce zajmowane 24 tyś. z hakiem. Zagrałem 13 razy, 6 zwycięstw i 7 porażek. Bilans ów pozwolił mi wskoczyć do "top" 10 tyś. Cisnąłem w górę drabiny, ale był to bieg po cmentarzu martwych lub półmartwych kont. Z ciekawości zerknąłem jeszcze na proladder, a tam niecałe 5 setek graczy, z których połowa rozegrała kilka lub kilkanaście meczy.
Tu już nie ma czego ratować, tu trza gasić światło.
 
Oczywiście zadowoleni gracze to też jakaś forma promocji ale tylko jedna z wielu.
No i zarazem najważniejsza.
Wiele osób którym tytuł się spodoba nie powie o tym nikomu.
Serio tak myślisz? Jeżeli gra jest super a szczególnie multiplayer to logicznym jest, że będe starał się zachęcić do gry moich znajomych i grać sobie z nimi. Mnie zachęcił do zapisania się do CB kolega z pracy a że nie otrzymałem zaproszenia to później brat poinformował mnie, że jest OB. Przegrałem już 1000h.
Jednocześnie oprócz samego gameplayu znaczenie ma masa innych czynników jak wcześniej wspomniany przeze mnie system nagród.
Dla mnie z kolei najważniejszy jest gameplay i wolałbym aby sam gameplay był dobry nawet bez systemu nagród. Polukrowana kupa wciąż jest kupą.
"Wyznacznikiem czy gra jest dobra czy nie (szczególnie multi) to wtedy gdy przyciąga ludzi". Uważam je za wyraz braku wiedzy albo kłamstwa.
No ale przecież to jest wyznacznik. W słabą grę mało komu chce się grać-logiczne. A jak jest dobra to nawet upływ czasu nie ma negatywnego wpływu na graczy bo jest ich stała baza. Jak się nie szanuje stałych graczy to wygląda to jak wygląda ;-)
Byle do Cyberpunka - odnoszę wrażenie, że takie motto przyświeca obecnie developerom.
Pewnie niezły kombajn trzeba będzie mieć aby pograć na przystępnych ustawieniach :D
 
Bilans ów pozwolił mi wskoczyć do "top" 10 tyś.
No pięknie... jakoś w czerwcu/lipcu wbiłem 21 ranking i ze spokojem czekam sobie na ramkę z top 10 tys. następnego dnia, a tutaj zonk, okazało się, że zabrakło mi 2 pkt mmr do nagrody. Miałem 4303 a można było otrzymać ją od 4305mmm, więc to co napisałeś powyżej samo przez się mówi o ilości obecnych graczy.
 
No i zarazem najważniejsza.

Uważasz tak, bo?

Marketing rekomendacji znajomym to tylko jedna z form marketingu i gdyby była tak skutezcna, to korporacjie nie wydawałyby majątku na kampanie marketingowe.

Jeżeli gra jest super a szczególnie multiplayer to logicznym jest, że będe starał się zachęcić do gry moich znajomych i grać sobie z nimi.

Może Ty, ale wiele osób nie.

Ja nie pamiętam kiedy poleciłem innej osobie jakąkolwiek grę, nawet jeżeli byłem nią zachwycony.

Nie pamiętam też kiedy mi jakaś osoba poleciła grę - było to chyba w czasach gimnazjum.

Mnie zachęcił do zapisania się do CB kolega z pracy a że nie otrzymałem zaproszenia to później brat poinformował mnie, że jest OB. Przegrałem już 1000h.

A ja zobaczyłem gameplay na YouTube.

Dla mnie z kolei najważniejszy jest gameplay i wolałbym aby sam gameplay był dobry nawet bez systemu nagród. Polukrowana kupa wciąż jest kupą.

I super, że wiesz co dla Ciebie jest ważne.

Ale jeżeli mówimy w kontekście globalnym o rynku gier, to sam gameplay jest tylko jedną ze składowych tytułu.

Efekt ostateczny jest taki, że jak to napisałeś "polukrowana kupa" może się sprzedawać o wiele lepiej niż dobry tytuł i ostatecznie zgromadzić większe grono graczy.

No ale przecież to jest wyznacznik. W słabą grę mało komu chce się grać-logiczne. A jak jest dobra to nawet upływ czasu nie ma negatywnego wpływu na graczy bo jest ich stała baza. Jak się nie szanuje stałych graczy to wygląda to jak wygląda ;-)

Na początku trzeba byłoby doprecyzować co dokładnie oznacza "słaba gra". Pomińmy jednak fakt tego, czy ludzie są w stanie spędzić przy słabym tytule więcej czasu, czy też nie (osobiście uważam, że są w stanie spędzić go bardzo dużo, jak jest odpowiednio zaprojektowany), to i tak nie zmienia to tego, że o dobrej grze dzisiaj może praktycznie nikt nie usłyszeć. A skoro nikt o niej nie usłyszy, to nie ma szans na sukces.
 
Uważasz tak, bo?

Marketing rekomendacji znajomym to tylko jedna z form marketingu i gdyby była tak skutezcna, to korporacjie nie wydawałyby majątku na kampanie marketingowe.

Bo uważam, że zadowoleni gracze to najważniejsza forma promocji gry. NIe kupie gry, która ma słabe opinie graczy.

Może Ty, ale wiele osób nie.

Ja nie pamiętam kiedy poleciłem innej osobie jakąkolwiek grę, nawet jeżeli byłem nią zachwycony.

Nie pamiętam też kiedy mi jakaś osoba poleciła grę - było to chyba w czasach gimnazjum.
No to chyba nie masz znajomych, którzy dużo grają i/lub znajomych na platformach gamingowych. Przecież nie będziesz babci czy dziadkowi polecał grać w gwinta.
I super, że wiesz co dla Ciebie jest ważne.

Ale jeżeli mówimy w kontekście globalnym o rynku gier, to sam gameplay jest tylko jedną ze składowych tytułu.

Efekt ostateczny jest taki, że jak to napisałeś "polukrowana kupa" może się sprzedawać o wiele lepiej niż dobry tytuł i ostatecznie zgromadzić większe grono graczy.
Ale gracze prędko zaczają, że to tylko polukrowana kupa i zainteresowanie tytułem szybko spada. Możesz podać przykład takiej gry, która dzięki super marketingowi dobrze się sprzedała i zgromadziła większe grono graczy?

Na początku trzeba byłoby doprecyzować co dokładnie oznacza "słaba gra". Pomińmy jednak fakt tego, czy ludzie są w stanie spędzić przy słabym tytule więcej czasu, czy też nie (osobiście uważam, że są w stanie spędzić go bardzo dużo, jak jest odpowiednio zaprojektowany), to i tak nie zmienia to tego, że o dobrej grze dzisiaj może praktycznie nikt nie usłyszeć. A skoro nikt o niej nie usłyszy, to nie ma szans na sukces.
Słaba gra to subiektywne pojęcie. Dlatego nie bardzo można to doprecyzować. Jedyne czym w takim przypadku zdroworozsądkowi ludzie się kierują to ogólne oceny. Jeśli widzę na steamie ocenę gry "w większości negatywne" a gra mnie interesuje to obczajam komentarze i sprawdzam dlaczego ludziom się nie podoba.
Pozostaje mi tylko snuć domysły dlaczego HC ma tak mało graczy. Nie sprawdzałem żadnych statystyk ale w becie mój ranking był dużo niższy niż obecnie i bardzo często trafiam na graczy z którymi już się pojedynkowałem (pamiętam nicki) co w becie mi się nie zdarzało. Na obecną chwilę oceniam grę na 5/10 gdzie po premierze oceniałem 3/10. Także ja mam jeszcze nadzieję, że coś z tego będzie.
 
Bo uważam, że zadowoleni gracze to najważniejsza forma promocji gry. NIe kupie gry, która ma słabe opinie graczy.

Na całe szczęście (dla firm oczywiście) dzisiaj można kupić również opinie graczy ;)

No to chyba nie masz znajomych, którzy dużo grają i/lub znajomych na platformach gamingowych.

Dokładnie.

Nie każdy gracz otacza się innymi graczami.

Ale gracze prędko zaczają, że to tylko polukrowana kupa i zainteresowanie tytułem szybko spada

Mocno wierzysz w ludzi :)

Możesz podać przykład takiej gry, która dzięki super marketingowi dobrze się sprzedała i zgromadziła większe grono graczy?

PUBG.

Oczywiście nie była to całkowicie beznadziejna gra, ale istniała i istnieje cała masa lepszych tytułów.

Słaba gra to subiektywne pojęcie.

I tu się zgadzam.
 
To może chociaż pomyślcie nad zmianą ekranu logowania zresztą widocznym także tutaj gdzie Geralt i Ciri wyglądają jakby zaraz mieli sobie dać po mordach:)...Jakoś z duchem Wiedzmina nie ma to nic wspólnego.
 
Z ciekawości zajrzałem do Gwinta po roku nieobecności i jedno wielkie rozczarowanie. Gra odepchnęła mnie od siebie od pierwszej bitwy:
- Zamiast klimatycznej oprawy 2D jakieś sztuczne i brzydkie silenie się na 2,5D, gdzie ani to ładne ani pasujące do Gwinta. To gra karczemna a nie Heroes IV...
- Co się stało z ciekawymi taliami i wysublimowanymi taktykami? Połowa kart albo w ogóle nie ma efektów albo ma powtarzalne słabe efekty typu zadaj 1 obrażenia / wzmocnij jednostkę o 1 pkt. Gra jest wolna, bez żadnej taktyki, tylko wywalanie wszystkiego na stół. Już samouczek w Becie wprowadzał więcej taktyki niż zaawansowana potyczka w nowej odsłonie.
Zagrałem parę bitew po samouczku i po prostu czułem, że tracę czas. Ani to fajne, ani ciekawe, cała magia z Bety uleciała. Jestem zaskoczony takim obrotem sprawy. Ta gra wygląda jakby ktoś ją zniszczył po czym ze skrawków spróbował ulepić jakiś placeholder. Czemu tak się stało?! : (
 
Brakuje mi tych zagrywek z blefem. Np. jak pogoda była mocna w cholere co było fajne, i jak przeciwnik grał dajmy na to Potworami i np miał Kejrana to bał się, że przeciwnik ma odzłacanie i pogodę, i np była sytuacja, że ja odzłacania nie miałem, ale byłem prawie przekonany, że przeciwnik gdzieś tam chowa Kejrana który może jednym ruchem wygrać całą grę, kartę można było zagrać tylko w jedno miejsce chyba, że się grało elfami. Więc blefowałem i rzucałem deszcz(czyli pogodę na ostatni rząd) więc przeciwnik się bał zagrać kejrana bo mogłem go odzłocić i wtedy siła spadała mu do 1. Przeciwnik długo czekał z kejranem a ja w tym czasie ubijałęm albo zbijałem siłę jednostek na których mógłby kejranem zrobić combo.

Albo w drugą stronę - to ja gram potworami i mam Kejrana, odzłacam go tuż przed pasem bo był jedną z 3 jednostek jakie się miało i liczyło się na farta, że to właśnie on przejdzie na następną rundę z siłą 30+ (raz mi się udało nawet kejrana z siłą ponad 90 na następną rundę przenieść :D) i że przeciwnik nie ma pożogi, albo właśnie chciało się tym zagraniem wymusić zagranie pożogi na przeciwniku bo chciało się zagrać jakieś combo które łatwo mogło zostać spalone przez pożogę w następnej rundzie. Przeciwnik wtedy miał wybór, albo zakłada, że Kejran nie przejdzie i zostawia pożogę bo gdy przejdzie na następną rundę to jeśli nie ma mega kart na ręce a przeciwnik crapu to ggwp, albo pali Kejrana i w następnej rundzie naraża się na to, że przeciwnik będzie miał jakąś mocną niezłotą kartę, której nie będzie mógł nic zrobić (no ale czy przeciwnik mógłby mieć coś mocniejszego niż Kejran w swojej talii, i czy mu to doszło hmm... zaryzykować czy nie).

Podział na 3 linie był wspaniały w czasach gdy pogoda była mocna i karty można było kłaść tylko na konkretnej linii, grałeś na scoiatael i masz pierwszy ruch? Wiesz, że w modzie ostatnio krasnale są, rzucasz mróz na pierwszy rząd, niech się przeciwnik boi jakiegokolwiek removala co mu zniszczy krasnala jak tylko go tam postawi, przeciwnik zagrał czyste niebo? Oho, teraz już mam pewność że to krasnale. Gram drugi mróz(oczywiście zarówno na jego jak i na swój rząd bo tak działała pogoda kiedyś), Oho jednak przeciwnik blefował nie ma krasnali, zagrywa coś silnego na drugi rząd a ja sam sobie przeszkodziłem i nie dość że się pozbyłem dwóch mrozów to teraz dopóki nie będę miał czystego nieba położenie czegoś do pierwszego rzędu co nie jest złotem to oddanie karty za free ;p

Dziś moim zdaniem się po prostu karty wyrzuca na stół w nadziei że w razie coś dojdą nam karty którymi będzie można przebić przeciwnika, nie czuję tego napięcia, gdy ja albo przeciwnik zastanawiamy się czy blefujemy. Wydaje mi się, że już po odejściu od przypisanych rzędów do kart trochę się zaczęło tak robić, że nie było już za bardzo miejsca na blefowanie. Kiedyś się człowiek długo zastanawiał czy spasować, bo przeciwnik przecież może blefować, dziś gdy mam 10+ punktów przewagi to prawie na pewno przeciwnik zużyje 2 karty żeby mi dorównać(chyba, że gra leszym) więc mogę sobie spasować na luzie jeśli już mam jedną kartę przewagi.

Wiele bym dał za to żeby REDzi umożliwili granie w starą wersję z 3 rzędami, kartami przypisanymi do rzędów i umiejętnościami frakcyjnymi z wczesnej bety, jakiś skansen czy coś jak ktoś chyba na forum kiedyś zaproponował. Nawet rankedów bym nie potrzebował :p
 
Wtedy to by się wszyscy przerzucili na starszą wersję i nikt by w nową nie grał (chociaż i tak nikt nie gra, spotkanie gracza na początkowym poziomie graniczy z cudem)
 
Wtedy to by się wszyscy przerzucili na starszą wersję i nikt by w nową nie grał (chociaż i tak nikt nie gra, spotkanie gracza na początkowym poziomie graniczy z cudem)
Już "parę" razy takie cuda miewałem.... np. przed chwilą.
Skoro nie grales rok tzn, że ta stara wersja słaba była. :D
 
Last edited:
Wtedy to by się wszyscy przerzucili na starszą wersję i nikt by w nową nie grał (chociaż i tak nikt nie gra, spotkanie gracza na początkowym poziomie graniczy z cudem)
Cóż, może dało by to REDom coś do myślenia. A tak można tylko nostalgicznie gdybać, snując wspomnienia o starym, dobrym Gwincie.
 
Nie dajcie się podpuszczać atencjuszowi, lepiej zobaczcie na jego profil: 0 wygranych w tym sezonie i uwaga kolekcja kart 0/602 :coolstory:
 
Top Bottom