Detroit: Become Human

+
@up

Ale przecież tak było od dawna z "grami" Quantic Dream ...

Poniżej premierowy trailer:

[video=youtube;8a-EObAhYrg]https://www.youtube.com/watch?v=8a-EObAhYrg[/video]
 
raison_d_etre;n10957454 said:
To jest chyba jedna z tych gier, które same nie wiedzą, czym są, bo lepiej by dla nich było, gdyby były filmem.
Gry od tego studia to zawsze były interaktywne filmy z rozgałęziającą się fabułą i różnymi zakończeniami.

Detroit jest dokładnie tym samym, więc przeciwnie - twórcy doskonale wiedzieli, co chcieli osiągnąć.
 
Czyli jak rozumiem, taka paragrafówka z dodanymi mechanikami gier komputerowych.
Twórcy może wiedzieli, co chcą zrobić, tylko czy te elementy growe nie są zbędne w takim wypadku?
 
raison_d_etre;n10957739 said:
(...) tylko czy te elementy growe nie są zbędne w takim wypadku?

Nie, nie są bo mimo wszystko bardziej angażują odbiorcę niż bierne oglądanie filmu.

Powiem więcej - twórcy z Quantic Dream idą dalej i (czego niestety nie pochwalam w pełni) nawet najprostsze czynności przypisują QTE (czy jej namiastce) zamiast przyporządkować im zwykły klawisz interakcji (jak to jest w zwyczajnych grach),
 
Zacząłem Detroit i póki co historia zapowiada się całkiem fajnie. Szkoda, że cała reszta 'gry' to typowy schemat Quantic Dream z klikaniem we wszystko co się da, ale da się przeżyć.



 
Skończyłem grę uzyskując chyba najgorsze możliwe zakończenie...



Historia operuje na motywach znanych w popkulturze i bez trudu odnajdziemy tutaj wątki podobne do takich produkcji jak A.I. Sztuczna inteligencja, Ja, robot, telewizyjny Westworld czy Blade Runner 2049. Niektóre motywy wydają się przez to ograne, a zwroty akcji przewidywalne, ale na szczęście nie wszystkie. Prowadzenie fabuły, kreacje postaci oraz wybory są zrealizowane na bardzo wysokim poziomie. No właśnie, wybory. Aż do teraz wzorem tego typu interaktywnych filmów było dla mnie Until Dawn, ale Detroit: Become Human podnosi poprzeczkę jeszcze wyżej. Mnogość opcji i idących za nimi konsekwencji potrafi przytłoczyć, niejedna gra cRPG mogłaby się przy tym schować. Po zakończeniu etapu możemy sobie obejrzeć wykres wyborów i robi to spore wrażenie. Fajnie, że opisane są tylko wybory dokonane przez nas, widzimy zatem gdzie mogliśmy zrobić coś inaczej, ale nie wiemy dokładnie co ani tym bardziej jaką ścieżkę dzięki temu odblokujemy. Poniżej kilka przykładowych schematów.





Podoba mi się to że konsekwencjami nie zawsze będzie to czy dana postać przeżyje lub nie. Często ciąg wyborów otwiera po prostu alternatywną ścieżkę, a niekiedy wręcz zupełnie nowe wątki. Podobnie jak we wspomnianym Until Dawn na przebieg fabuły wpływają różne rzeczy. Od standardowych wyborów typu 'idę w lewo - idę w prawo' poprzez budowanie relacji z innymi bohaterami, a na wykonywaniu QTE kończąc. Nieudana sekwencja akcji również jest pewnego rodzaju wyborem i niekiedy otwiera przed nami ciekawe wątki.

Każdy z trójki grywalnych bohaterów jest interesujący i ma ciekawą historię. To od nas i naszych wyborów zależy jednak czy dana postać da się lubić czy może stanie się totalnym bucem. Decyzje i budowanie relacji z postaciami niezależnymi wpływa także na rozwój tychże bohaterów niezależnych. W drugoplanowych rolach usłyszymy i zobaczymy tutaj Lance'a Henriksena i Clancy'ego Browna, ten drugi ma bardzo dużą rolę.

O ile jednak treść stoi na wysokim poziomie o tyle kwestie techniczne mają pewne zgrzyty. Wizualnie gra wygląda rewelacyjnie, zarówno postacie jak i otoczenie. Problem w tym że konsola często nie wyrabia co skutkuje ścinkami. Najbardziej rzuca się to w oczy na wyreżyserowanych przerywnikach. Nie mam porównania z wersją PRO, może tam jest lepiej. Z drugiej jednak strony, Detroit: Become Human to liniowa przygodówka rozgrywana na niewielkich lokacjach. Grywałem na zwykłym PS4 w dużo większe i równie ładne gry jak Horizon Zero Dawn i takich problemów nie uświadczyłem.

Jeśli chodzi o rozgrywkę to mamy tutaj standard. Poza chodzeniem, na ogół wyglądającym dość sztywno, reszta rozgrywki sprowadza się do rozmów i sekwencji QTE. Psuje to trochę zabawę kiedy podczas pościgu czy zwykłego przemierzania lokacji zamiast po prostu skoczyć czy wspiąć się musimy nacisnąć odpowiedni klawisz, który uruchomi wyreżyserowaną animację skoku czy wspinaczki. Jest to oczywiście forma zabezpieczenia przed robieniem psujących klimat głupot np. ciągłego podskakiwania podczas eksploracji, ale jednak szkoda, że nie ma tutaj więcej tradycyjnej rozgrywki.

Podsumowując, jeśli szukacie dobrej historii, w której wybory mają realne przełożenie na fabułę i nie macie przy tym awersji do interaktywnych filmów to bierzcie śmiało. Tę historię trzeba przeżyć samemu, obejrzenie na youtubie odbierze wam masę frajdy.
 
To jest chyba jedna z tych gier, które same nie wiedzą, czym są, bo lepiej by dla nich było, gdyby były filmem.

Zawsze mnie bawi czepianie się formatu interaktywnego filmu w grach Quantic Dream, które od zawsze były właśnie tym, więc twórcy doskonale wiedzą, co robią. Jeżeli komuś taki format nie odpowiada, to po prostu nie powinien grać w taką grę, tak jak niektórzy nie lubią np. FPSów, ale nie ogarniam listowania tego w niektórych recenzjach jako minus. Przecież ludzie chyba mają świadomość tego, co kupują? Cage'owi można zarzucić wiele rzeczy, ale na pewno nie to, że nie jest pewny tego, co sam tworzy. QD ma bardzo jasną wizję tego, czym ich gra ma być i tego się trzymają. Ode mnie uszanowanko.

Ja grę zakupiłam już w dzień premiery i przeszłam właściwie w 1,5 dnia. Pojedyncze przejście zajęło mi jakieś 13-14 godzin, nie pamiętam dokładnie, ale dla komplecjonistów gra oferuje jeszcze jakieś 40-50 godzin dodatkowej zabawy, ilość możliwych ścieżek i wyborów (z czego większość jest naprawdę znacząca!) do podjęcia jest powalająca, myślę, że długość scenariusza i ilość wyborów pobiły jakiś rekord w branży. Jeżeli ktoś jest wręcz psychofanem podejmowania wyborów w grach (jak ja), to Detroit będzie dla niego jak woda po długim biegu, albo rosołek na kaca, jak kto woli. U mnie gra wylądowała w ścisłej czołówce ulubieńców i na pewno zagram nie raz, nie dwa. Piękna wizualnie gra ze świetną historią, bohaterami i wyborami, które mają realny wpływ na fabułę? Count me in. Szczególnie, że forma interaktywnego filmu należy do jednej z moich ulubionych. Natomiast tak sobie w sumie rozmyślam, co teraz będzie z QD, bo szczerze mówiąc to Detroit ciężko będzie im przeskoczyć pod pewnymi względami ;)

Ścinek nie doświadczyłam żadnych, doczytywania się tekstur też nie (grałam na zwykłym PS4), natomiast miałam jeden crash gry (z tego, co pisali ludzie na Discordzie, to jakieś 3/4 graczy doświadcza crasha w tym momencie), co ciekawe, nawet pasuje to fabularnie, bo wyrzuca grę w momencie w którym
Amanda próbuje zhakować Connora i trzeba znaleźć wyjście z ogrodu zen.

Zaspoilować więcej mogę na życzenie, bezspoilerowo powiem, że miałam najlepsze możliwe zakończenie, ale w końcówce troszkę wspomogłam się poradnikiem przy wątkach dwóch postaci. Rozdziały powtarzałam dwa, po jednym od Connora i Markusa. W każdym razie, dla mnie gra jest absolutnie rewelacyjna i bardzo chętnie wypowiem się coś więcej :)

Nieudana sekwencja akcji również jest pewnego rodzaju wyborem i niekiedy otwiera przed nami ciekawe wątki.

Potwierdzam, czasem wręcz opłaca się coś skopać ;)

W ramach ciekawostki dodam, że wokół Detroit utworzył się naprawdę spory fandom (co prawda typu typowo Tumblrowo-AO3owego, z całą masą świrów, ale jednak), w dużej części napędzany zaangażowaniem w to wszystko Bryana Decharta (growy Connor), który prowadzi regularne streamy z Detroit i innych gier, a także udzielał się na oficjalnym Discordzie (który parę dni temu zniknął, bo adminka miała załamanie nerwowe i nagle go skasowała, długa historia) ogólnie mocno to urosło. Przed premierą streamował np. Heavy Rain, oglądało go na Twitchu jakieś 200-300 osób, koło 2k osób obserwowało jego kanał, w tym momencie, czyli niecały miesiąc później, followersów na Twitchu jest ponad 90 000, a każdy stream ogląda jakieś 10-12k ludzi i liczba ciągle rośnie, VA Kamskiego/Gavina i Ralpha już byli u niego na streamie, podobnie jak shooting director z QD, także nic tylko czekać na kolejnych gości :D
 
Ukończyłem Detroit.



Gierka może niezbyt długa ale naprawdę fajna.

Po pierwsze twórcy bawią się z nami już od samego początku rozgrywki - w menu wita nas android, który nie tylko przeprowadza nas przez konfigurację samej gry (oraz opcje menu), ale też reaguje na nasze poczynania w całej historii (np.: "zastanawia się" czy podjęliśmy dobre decyzje, czy też "jest ciekaw" jakich wyborów dokonamy dzisiaj), zadaje bardziej personalne pytania (typu prośby wypełnienia ankiety związanej z technologią, robotyką czy wierzeniami albo pyta czy uważamy go - tak naprawdę JĄ - za przyjaciela) czy czasem wręcz stara się żartować (mówiąc, że nasze pliki z sejwami uległy uszkodzeniu, a później demaskując swój żart).

Cała historia oczywiście czerpie garściami z gatunku cyberpunk (i nie tylko). Stąd mamy dylematy co jest prawdziwie ludzkie (i gdzie, tak naprawdę, znajduje się granica człowieczeństwa), uzależnienie od technologii oraz zatracenie empatii przez homo sapiens. Dodajmy do tego całą resztę typowo ludzkich problemów, traum i braku tolerancji, a otrzymamy może znaną opowieść (która może mieć swoje odniesienie nie tylko do futurystycznej wizji ale też dnia poprzedniego jak i naszej przeszłości) ale sprawnie i ciekawie przestawioną.

Tym co jednak uderza nas już na samym początku jest oprawa graficzna. Niesamowita ilość detali, jakość tekstur, efekty oraz cudowne oświetlenia sprawiają, że grą z przyjemnością się ogląda. Jednak główną gwiazdą są tutaj wizualni aktorzy. To czego dokonali Francuzi jest wręcz niesamowite. Ilość detali na twarzy, gesty oraz mimika (odtworzona bezpośrednio z żywych aktorów odtwarzających role swoich wirtualnych odpowiedników) czy takie drobne szczegóły jak krople deszczu, śnieg albo łzy osiadające na modelach czy światło wchodzące w naturalną reakcję ze skórą (odbicia w suchej lub mokrej powierzchni czy prześwity oraz penetrowanie).
Oczywiście, trzeba mieć na uwadze, że wszystko jest tutaj raczej w skali mikro (czasem z krótkimi momentami wczytywania w danej sekcji), a przeciętny segment rozgrywki może trwać średnio (nawet) jedynie około 20 minut. Dzięki temu dało się jednak pchnąć technologię o ten krok dalej (w porównaniu do tego co widzimy - na niemłodej już - PS4). Mimo iż czasem widzimy pewne uroszczenia (niektóre efekty - zwłaszcza odbicia - oraz tekstury potrafią odstawiać od reszty - a nawet tego do czego przyzwyczaiła nas obecna generacja, co jeszcze bardziej widać na tle wspaniałej wizualnie reszty). Na szczęście są to nieliczne momenty i w całej rozgrywce (jak ta już na dobre nas wciągnie) zbytnio ich nie zauważamy.
Po stronie minusów można jeszcze wymienić pewne sekwencje, które w pełni zależą od śledzenia naszego ruchu gałkami pada czy też obszarem dotykowym. Tuta miewamy dziwne przełożenie akcji na to co widzimy na ekranie i pewne nienaturalne szarpanie/rwanie czynności, które gra ma zaprogramowane jako wykonywane płynnie (zakładając oczywiście, że robimy wszystko dobrze).
Czasem problematyczna może też być kamera (chociaż w większości przypadków możemy zmienić jej ustawienia albo wręcz kontrolować samodzielnie), zwłaszcza w momentach interakcji (gdzie musimy być ustawieni w odpowiednim miejscu i wykonać dany "gest" gałką do rozglądania się - bywa, że te dwie czynności się mieszają). Frustruje to przede wszystkim gdy zmuszeni jesteśmy do działania pod presją czasu, a takich momentów tutaj nie brakuje.

Dobrze, ale porozmawiajmy trochę o samej historii (nie wchodząc w niepotrzebne spoilery).
W Detroit kierujemy poczynaniami trzech androidów: Connor'a - policyjnego modelu przydzielonego do spraw śledczych (oraz negocjacyjnych) w sprawach związanych z androidami; Markus'a - opiekuna starego, bogatego artysty; Kara'ę - pomoc domową oraz opiekunkę dla samotnego ojca wychowującego młodą córkę.
Każda z postaci nie tylko znajduje się w góry odmiennym środowisku ale też ma oczywiście swoje własne mniemanie o ludziach (tak samo jak różnie sama jest oceniana przez tychże ludzi).
Tak więc Connor trafia do detektywa z nałogami i traumatyczną przeszłością oraz ogólną niechęcią do androidów (potem dowiadujemy się jakie są ku temu przesłanki). Kara znajduje się w posiadaniu człowieka praktycznie z marginesu społecznego - pogrążonego w nałogach życiowego nieudacznika, zwalającego winę za swoje niepowodzenia na najbliższych (małą córkę) oraz androidy (które rzekomo odebrały mu pracę). Markus jest natomiast w domu gdzie ma praktycznie wszystko, a jego właściciel traktuje go niczym syna i zachęca do szukania własnego ja oraz tożsamości.
W ciągu naszej rozgrywki wszystko oczywiście się zmienia. Chodzi tutaj zarówno o nastawienie ludzi względem naszych bohaterów, jak również ich samych względem ludzkiego społeczeństwa. Nie trzeba chyba dodawać, że większość z tych wyborów my kreujemy ale nie zawsze możemy przewidzieć konsekwencje naszych akcji.
Z resztą same wybory stanowią duży (jeśli nie główny) element Detroit. Po każdej sekwencji widzimy naszą ścieżkę (jak i inne możliwości wyboru - jednak bez zdradzania ich konsekwencji) w postaci "drzewka". Niektóre z tych wyborów mogą prowadzić do innego przebiegu dalszych wydarzeń czy dodatkowych opcji dialogowych, niektóre natomiast mają nam dać jedynie fałszywą ułudę wolności i realności przedstawionego świata. Co ciekawe (chyba) praktycznie wszystkie wybory (te złe jak o dobre) popychają historię dalej (w ten czy inny sposób). Nie spotkałem się z tym aby dana decyzja (czy zawalenie QTE) oznaczało koniec rozgrywki.

Przed chwilą wspomniałem o QTE, przejdźmy (płynnie) do samej rozgrywki. Mamy tutaj do czynienia z grą narracyjną naszpikowaną QTE, Stąd dużo chodzimy i w trakcie sekwencji naciskamy odpowiednie przyciski (możemy jednak tutaj zawodzić, jak pisałem w poprzednim akapicie). Okazjonalnie spotkamy jakieś proste zagadki czy będziemy musieli odnaleźć dane miejsce/przedmiot (nie będzie to jednak trudne, gdyż - jako android - dysponujemy specjalnym rodzajem wizji skanującej nasze otoczenie). Pod tym względem wyzwania więc nie będzie (stąd uważam, że grze poniekąd bliżej do wirtualnego interaktywnego filmu czy gatunku opowieści wizualnych [vizual novel]).

Wspomnę jeszcze o muzyce, która naprawdę mnie urzekła. Jest piękna, charakterystyczna i idealnie współgrająca z akcją rozgrywającą się na naszym ekranie. Bardzo często pomaga też budować atmosferę. Podobnie świetnie wypadają aktorzy (grałem w angielską wersję, więc nie wypowiem się o polskim dubbingu ale ten w demie brzmiał znośnie).


Tak więc warto zagrać?
Jak najbardziej - najlepiej jak sama gra stanieje, bo nie każdemu może spodobać się formuła oraz długość rozgrywki (chociaż liczne wybory zachęcają do więcej niż jednego podejścia).
 
Detroit sprzedało się w ilości 1,5 miliona egzemplarzy.

Co dla tytułu ekskluzywnego ( i w dodatku dość specyficznego gatunkowo, czy raczej "gameplay'owo" ) tytułu jest całkiem niezłym wynikiem. A wszystko po nieco ponad dwóch miesiącach od premiery.

P.S. To mój 15555 post - jaka ładna liczba ;).
 
O gurde, tego się nie spodziewałem O_O Ciekawe w takim razie jak były skonstruowane umowy skoro gry te powstawały jako tytuły ekskluzywne dla Sony. No, chyba że Epic Games zaczęło rzucać w Japończyków workami pieniędzy i ci ostatecznie ulegli.

Ale cóż, grałem już na konsoli więc mojej kasy Epic nie zobaczy. Jakby były na Steamie to bym się zastanowił.
 
Piekło zamarzło - exlusiv'y Sony na PC...

I to takiego kalibru :eek:. Jeszcze Heavy Rain bym zrozumiał, bo ta gra ma już prawie dekadę na karku (podobnie nie dziwiło mnie tak bardzo Journey - w sumie tylko taka większa budżetówka), ale Detroit o_O.

P.S. Teraz tylko modlić się aby (jakimś cudem) Naughty Dog "rozwiodło" się z Japończykami ;) .
 
Quantic Dream ogłasza daty premier swoich gier w Epic Games Store:
- Heavy Rain - demo od 24 maja, premiera pełnej wersji 24 czerwca, cena 19,99 dolarów (około 76,88 zł)
- Beyond: Dwie Dusze - demo od 27 czerwca, premiera pełnej wersji 22 lipca, cena 19,99 dolarów (około 76,88 zł)
- Detroit: Become Human - demo pod koniec lata, premiera pełnej wersji jesienią tego roku, cena 39,99 dolarów (około 153,79 zł)
 
Po co przeliczać ceny z dolarów skoro w sklepie Epica można płacić w złotówkach i ceny są niższe od podanych? Heavy Rain i Beyond można kupić za 69 zł przy czym obecnie są jakieś mega obniżki i każdą można wyrwać za 29 zł.
 
Fakt, nie sprawdziłem na epicu tylko widziałem w jednym z "newsów" a tam widać też nie sprawdzili jak się przedstawiają faktyczne ceny....
Post automatically merged:

Btw, nawet przyzwoite ceny ;)
 
Jest już dostępne demo Heavy Rain na PC (niestety, jak wiadomo tylko w Epic Game Store).

Jak dotąd odpaliłem tylko na chwilę, więc rzucę takie szybkie przemyślenia (zaznaczając, że na PS3/PS4 w tytuł nie grałem).

Po pierwsze na PC mamy możliwość sterowania (w menu i do "gestów" - to ostatnie jet oczywiste) myszką, czyli plus. Jakieś opcje graficzne mamy ale dość ubogie (w innych portach z konsol widziałem jednak gorsze i mniej rozbudowane, więc tragedii nie ma ale też do szaleństwa daleko). Nie wiem jak oprawa ma się do oryginałów z konsol (poza rozdzielczością oczywiście - zwłaszcza z pierwowzoru na PS3) ale jak na grę sprzed (niemal) dekady nie jest źle.

Jedyne co mnie jakoś wnerwiało (poza wszechobecnym QTE - ale to znak gier od Quantic Dream) to posiekanie leveli, na których prowadzona jest rozgrywka. Pomiędzy tymi momentami uświadczmy oczywiście ekranów ładowania, które widzimy od kilku do ponad kilkunastu sekund (aby nie było, demko odpalałem z SSD).

Kusi jednak cena w promocji sklepu :rolleyes:...
 
Pojawiły się wymagania sprzętowe Beyond: Two Souls:

Minimalna konfiguracja sprzętowa: (720p, 30 FPS)
  • OS: Windows 7 lub nowszy (64-bit)
  • procesor: Intel Core i5-4430 3.0 GHz lub odpowiednik
  • 4 GB RAM
  • karta graficzna: Nvidia GeForce GTX 660 2GB lub AMD Radeon HD 7870 2GB
  • DirectX: 11
Zalecana konfiguracja sprzętowa: (1080p, 60 FPS):
  • OS: Windows 7 lub nowszy (64-bit)
  • procesor: Intel Core i5-6600K 3.5GHz lub równoważny
  • 8 GB RAM
  • karta graficzna: Nvidia GeForce GTX 970 4GB lub AMD Radeon R9 390 4GB
  • DirectX: 11
 
Top Bottom