Trochę przy okazji, ale jednak, śledzę aktywność w sieci związaną z Cyberem. Oprócz reddita przewijam pobieżnie sekcje komentarzy na kilku zagranicznych stronach i właściwie trochę śmieszy, ale i martwi mnie poziom świadomości, który niektórzy z graczy prezentują w temacie gry.
Dużo jest na przykład pytań o ficzery, których w grze nigdy miało nie być, i dlaczego (jakim prawem?!) one z gry wyleciały. Albo fanartów z postaciami, które ktoś będzie chciał rolplejować, a które niewiele mają wspólnego z faktycznymi motywami eksponowanymi przy odgrywaniu postaci V, korpo-detektyw w prochowcu na przykład.
I zastanawia mnie skąd się bierze ten rozstrzał między oczekiwaniami i wydumaną w czyjejś głowie wizją gry, a tym co REDzi faktycznie o niej mówią i co pokazują. Czy jest to wina marketingu, czy jednak ogólnego roztargnienia konsumentów, któremu niezbyt chce się szukać konkretów i grę zamierza kupić na podstawie tego, co gdzieś tam zasłyszał - najczęściej od osób, które długi czas oczekiwania na konkrety wypełniły sobie rozbuchaną do granic możliwości wizją produkcji mieszczącą w sobie symulację życia w edgy i flashy settingu.
Dla mnie marketing jest, od samego początku, dość klarowny - nie znaczy to, że każdy będzie miał tak samo.
I ciekaw jestem, jak te krążące przez lata, podsycane głównie przez wyobraźnię oczekiwania wpłyną ostatecznie na odbiór gry. Jest obawa, że mu zaszkodzą.
Dużo jest na przykład pytań o ficzery, których w grze nigdy miało nie być, i dlaczego (jakim prawem?!) one z gry wyleciały. Albo fanartów z postaciami, które ktoś będzie chciał rolplejować, a które niewiele mają wspólnego z faktycznymi motywami eksponowanymi przy odgrywaniu postaci V, korpo-detektyw w prochowcu na przykład.
I zastanawia mnie skąd się bierze ten rozstrzał między oczekiwaniami i wydumaną w czyjejś głowie wizją gry, a tym co REDzi faktycznie o niej mówią i co pokazują. Czy jest to wina marketingu, czy jednak ogólnego roztargnienia konsumentów, któremu niezbyt chce się szukać konkretów i grę zamierza kupić na podstawie tego, co gdzieś tam zasłyszał - najczęściej od osób, które długi czas oczekiwania na konkrety wypełniły sobie rozbuchaną do granic możliwości wizją produkcji mieszczącą w sobie symulację życia w edgy i flashy settingu.
Dla mnie marketing jest, od samego początku, dość klarowny - nie znaczy to, że każdy będzie miał tak samo.
I ciekaw jestem, jak te krążące przez lata, podsycane głównie przez wyobraźnię oczekiwania wpłyną ostatecznie na odbiór gry. Jest obawa, że mu zaszkodzą.