Anime i manga

+
Obejrzałem wreszcie Ghost in the Shell od Netflixa. Myślałem, że będzie to cały sezon, jednak jest urwany w połowie :shrug:

Natomiast tak jak byłem mocno sceptyczny wcześniej, to po obejrzeniu uważam, że jest całkiem przyzwoicie. Nie jest to oczywiście oryginał ale mi się podoba! Coś wiadomo, kiedy kontynuacja?
 
Tak urwali w najgorszym momencie ...

Wizualnie paskudne, ale scenariuszowo nadrabia (jak trzyma się głównego wątku). Też czekam na kontynuację.
 
Atak Tytanów zakończy się już w kwietniu co ostatecznie da 34 tomy. Jak już wcześniej pisałem, ostatnio jestem coraz bardziej rozczarowany tą historią, ale liczę że autor jeszcze mnie zaskoczy pozytywnie.

Ciekawsza jednak jest informacja dotycząca ostatniego sezonu anime. Według najnowszych informacji, ostatni sezon ma liczyć jedynie 16 odcinków co wydaje mi się absurdalne, bo skoro manga zakończy się na 34 tomie to do zekranizowania mają ich aż 12. Dla porównania, sezon pierwszy liczący 25 odcinków ekranizował 8 tomów.

Widzę tutaj trzy opcje:

1) Informacja jest niedokładna i te 16 odcinków to będzie dopiero pierwsza połowa i serial powróci z kolejną porcją odcinków po kilkumiesięcznej przerwie. Dokładnie tak to wyglądało w sezonie trzecim.
2) Twórcy będą mocno skracać, ale na chwilę obecną nie zapowiada się na to. Nie zacząłem jeszcze co prawda oglądać, ale przejrzałem fragmentami i wygląda to mniej więcej tak jak poprzednio czyli na odcinek przypada treść mniej więcej 2-3 rozdziałów mangi. Porównując tytuły odcinków z tytułami rozdziałów, w połowie tych 16 odcinków będą dopiero na 105 rozdziale więc zostanie im jeszcze jakieś 35.
3) Serial urwie się w pewnym momencie zostawiając otwarte zakończenie, a więc trochę tak jak w aktorskiej wersji.

Ciekaw też jestem jaka przyszłość czeka markę po zakończeniu mangi i anime. Nadal w planach jest amerykańska adaptacja, za którą ma odpowiadać Andy Muschietti - reżyser dylogii To. Poza tym, seria doczekała się kilku pobocznych historii w postaci light novel z czego większość zaadaptowano już zarówno na mangę jak i specjalne odcinki anime. Wciąż pozostaje jeszcze Before The Fall - trzytomowy prequel, który doczekał się też złożonej z 17 tomów mangi. Byłby to dobry materiał na kolejne anime.

Jak się na to zapatrujecie?
 
Jak już wcześniej pisałem, ostatnio jestem coraz bardziej rozczarowany tą historią, ale liczę że autor jeszcze mnie zaskoczy pozytywnie.
Ano pisałeś. Możesz w spoilerze napisać co ci nie podeszło? Chętnie poczytam.
BTW, tutaj filmik od kolesia którego subuję głównie dla anime/manga coverage AoT, i co on o tym myśli:
 
Z związku z tym że manga One Piece doczekała się 1000 rozdziału wydawnictwo Shueisha planowało z tego powodu zrobić wielkie obchody aby to uczcić. Ale że ponieważ żyjemy w takich czasach w jakich żyjemy, rozdział trafił do sieci tydzień wcześniej i było o tym głośno, w końcu tysięczny rozdział mangi znanej na całym świecie. Wydawnictwo oczywiście nie było na to ślepe i dokonało na tweeterze wielkiej czystki, w wyniku której zniknęło wszystko co z z tytułami wydawanymi przez Shueishę miało wspólnego, nawet nawet oficjalne materiały promocyjne tworzone przez pracowników Shueishi na oficjalnych kontach wydawnictwa. Tym samym ci ludzie udowodnili że że jeśli chodzi o fair use są daleko w tyle jeśli chodzi o Zachód i mają taką samą mentalność co właściciele Nintendo.
 
Ano pisałeś. Możesz w spoilerze napisać co ci nie podeszło? Chętnie poczytam.

Więc tak...

Sam pomysł żeby Eren z protagonisty wyrósł niejako na antagonistę serii mi się spodobał, ale reszta to... ech... Plan Zeke'a z eutanazją Erdian jest bzdury podobnie jak plan Erena żeby zniszczyć wszystkich poza Murami. Zwrot akcji ze zdradą Zeke'a przez Erena uważam za tani i kompletnie z tyłka mający na celu jedynie zaskoczyć czytelników, a nie wynikający z poprzednich działań. Do tego jeszcze coraz to nowsze moce tytanów też wyciągane z tyłka, szczególnie te niby-podróże w czasie, z których wynika, że za wszystkim stał Eren mający wpływ chociażby na swojego ojca. Zacząłem się w tym gubić i ostatecznie przestała mnie już trochę obchodzić ta historia.

Na pewno doczytam do końca, na pewno też nadrobię w końcu ostatni sezon serialu, ale na ten moment jestem rozczarowany kierunkiem w jakim poszły wydarzenia. Odnoszę wrażenie że autor nie miał pomysłu na ciąg dalszy i wymyślał kolejne rzeczy na poczekaniu. Podobne odczucia miałem czytając Gantza. Na początku było intrygująco, a potem zaczął się festiwal głupoty kiedy autor nie kończył jednego wątku, a zaczynał dwa kolejne kompletnie nie pasujące do wcześniejszych. Finał historii był mega rozczarowaniem i obawiam się że z Tytanami będzie podobnie.
 
Odnoszę wrażenie że autor nie miał pomysłu na ciąg dalszy i wymyślał kolejne rzeczy na poczekaniu. Podobne odczucia miałem czytając Gantza.

Heh, to samo mój brat mówił o Berserku i w sumie się z nim zgadzam. Vinland Saga też rzadko się ukazuje, i chyba pomysłu na niego nie mają.
Jakiś rok temu zacząłem mangę, dogoniłem ją, i aż 7 nowych chapterów się ukazało o tamtego czasu.
 
Mnie Berserk wciąż nie znudził fabułą, zmęczył mnie natomiast oczekiwaniem na kolejne odcinki. Dlatego już dawno przerwałem czytanie z zamiarem nadrobienia kiedyś i z pewnością to zrobię.

W ogóle sporo jest takich autorów, którzy robią sobie takie długie przerwy (choćby Hirano czy Togashi) i zawsze mnie zastanawiało z czego oni żyją. Pewnie nie znam wszystkich faktów, ale z tego co się orientuję to mają płacone od stron komiksu i dodatkowych prac takich jak okładki tomów itd. + oczywiście stawki zależne od popularności serii. Jeśli autor regularnie wydaje rozdziały to zarabia, ale co jeśli robi kilkumiesięczne albo nawet kilkuletnie przerwy? Czy kasa z tego jest aż tak duża że po kilku latach pracy można sobie odłożyć na życie przez dłuższy czas? Chyba, że faktycznie nie mając pomysłu na ciąg dalszy przerywają tworzenie i idą do normalnej roboty do czasu aż wena wróci :shrug:
 
Szybkie info dla zainteresowanych, jedna z najlepszych cyberpunkowych historii (18+) właśnie doczekała się polskiej reedycji od Kotori;



Że tak powiem, wstyd się nie zapoznać.
 
Szybkie info dla zainteresowanych, jedna z najlepszych cyberpunkowych historii (18+) właśnie doczekała się polskiej reedycji od Kotori;



Że tak powiem, wstyd się nie zapoznać.
Czytałem wydanie od Egmontu. Naprawdę świetna historia. Chyba sobie odświeżę po skończeniu CP2077. Dzięki za przypomnienie :)
 

Ostatnio obejrzałem sobie do końca Dorohedoro, o którym pisałem już dosyć dawno temu. Dla przypomnienia, historia Dorohedoro rozgrywa się na skraju dwóch światów, pełnego slumsów Hole i świata czarowników, którzy wybierają się wśród "śmiertelników" w celu przeprowadzenia "ćwiczeń" na mieszkańcach Hole, często skutkującymi hybrydami ludzi oraz zwierząt, ale też nie tylko. Głównymi bohaterami w tej historii są Kaiman i Nikaido, dwóch mieszkańców Hole, z czego Kaiman ma głowę jaszczura oraz amnezję i stara się odnaleźć czarownika, który tak go urządził. Co więcej, w jego wnętrzu żyje teraz jakiś mężczyzna, który zdaje się być kluczem do tej tajemnicy. W celu znalezienia odpowiedzi, zaczynają polować na czarowników w Hole, co przyciąga uwagę przywódcy magów, Ena, który sprowadza na nich dalsze kłopoty.

Jest to niezwykle oryginalna seria, łącząca w sobie koncepcje high fantasy rodem z Elder Scrollsów z industrialną, cyberpunkową stylistyką, a przyprawiająca to wszystko sporą dozą psychodelii, czarnego humoru, ekstremalnej przemocy i... ciepła. Nie wiem jakim cudem seria, w której większość postaci zachowuje się nieraz jak psychopaci (i to po obu stronach barykady), a lejąca się krew i flaki mogłyby wypełnić powierzchnię Jeziora Szkoderskiego, może być jednocześnie tak czarująca i sympatyczna, ale Q Hayashidzie jakoś się ta sztuka udała.

Dwie rzeczy, które wyróżniają Dorohedoro pośród wielu innych mang i anime jest wizualny styl, przywołujący na myśl produkcje rodem z lat 80'tych, zarówno w kwestii teł, jak i, jakby to określić, większej masywności postaci. O ile styl wizualny mangi jest zwyczajnie dla anime nieosiągalny, bo stoi on na naprawdę imponującym poziomie, tak Studio Mappa stworzyło całkiem dobrą imitację ze swoim połączeniem klasycznej rysowanej kreski z CGI (które na ogół całkiem nieźle się uzupełniają), w czym szczególnie na plus wyróżniają się fantastyczne tła przywodzące na myśl Akirę, i to też nie bez powodu, bo Shinji Kimura, dyrektor artystyczny tego anime, odpowiadał również za tła w tamtym klasyku. Ogólnie gdyby nowa adaptacja Berserka stała na takim poziomie wizualnym, myślę że mało kto by na nią narzekał.

Drugim aspektem, który sprawia, że Dorohedoro aż tak zapada w pamięć są jego bohaterowie oraz świat. Nie ma tutaj żadnego podziału pomiędzy dobrem, a złem, czarownicy dopuszczają się okrutnych zbrodni na mieszkańcach Hole, mieszkańcy Hole dopuszczają się równie okrutnych zbrodni na czarownikach, mieszkańcy Hole dopuszczają się okrutnych zbrodni na innych mieszkańcach Hole, a czarownicy na innych czarownikach, itd. Pomimo tego całego chaosu, wszystkie centralne postacie w tym świecie posiadają własne zasady moralne i oczywiście bliskich, za których są gotowi oddać życie. Zarówno nasi protagoniści, czyli Kaiman i Nikaido, jak i antagoniści tacy jak En, Shin, Noi, Fujita i Ebisu są zdolni zarówno do czynów szlachetnych i bezinteresownych, jak i do okrucieństwa, ale to wszystko jest wyważone w takich proporcjach, że zawsze przyjemnie się ich ogląda, w czym pomagają też ich wzajemne relacje oraz interakcje.

Na początku wydawało mi się, że anime trochę za bardzo gna do przodu, ale po porównaniu go z mangą okazało się, że powodem takiego stanu rzeczy jest to, że jest ono niezwykle wierną adaptacją mangi, być może jedną z najwierniejszych jakie widziałem, do takiego stopnia, że nie dodaje nic pomiędzy tym co zostało pokazane na jej panelach, dlatego też w jednym odcinku potrafi zaadaptować trzy różne, niepowiązane ze sobą historie. Później jednak fabuła staje się mniej epizodyczna, a bardziej skupiona, więc przestaje to być problemem, ale niektórych może to na początku trochę odrzucić, szczególnie jeżeli są przyzwyczajeni do bardziej tradycyjnych adaptacji, które zawsze w jakimś tam stopniu rozciągają materiał z mangi żeby ten wpasował się w ramy odcinka serialu. Ta wierność prowadzi też jednak do tego, że pierwszy sezon zwyczajnie się urywa, nawet bez żadnego sensownego cliffhangera czy jakiegoś konkretnego zamknięcia, co też może pozostawić pewne poczucie niedosytu.

Piękny świat, doskonałe postacie, sporo brutalnej akcji, czarny humor, styl fantasy mieszający się z industrialem, to wszystko czyni Dorohedoro produkcją prawdziwie wyjątkową, chociaż gdyby ktoś kazał mi ją zaklasyfikować jako jakiś konkretny gatunek, przyznam, że byłbym w kropce. Czy jest to czarna komedia? Czy jest to anime akcji? Czy są to Okruchy Życia? Czy jest to fantasy? Na to jest tylko jedna, konkretna odpowiedź.

To Dorohedoro.


(Żeby nie było wątpliwości, jest to prawdziwy, w żadnym stopniu nie edytowany ending z tego anime.)
 
Netflix robi też serial "anime" z Pacific Rim:


Nie bardzo mnie porywa taka wizja - tym bardziej, że w konwencji anime mamy już Evangelion'a :giggle: ...

A propos, czasem lubię szukać informacji jak tam Anno idzie finalny Rebuild i się okazało, że miał on zadebiutować... pod konie zeszłego miesiąca (czyli niemal dekadę po premierze (You Can (Not) Redo). Oczywiście z powodu sytuacji pandemicznej w Japonii (i zapewne na świecie), film zadebiutuje w późniejszym terminie (tak aby mógł być wyświetlany w kinach).

Poczekamy zobaczymy, ale muszę przyznać iż czekanie niemal półtorej dekady na zobaczenie 4 filmów jest nieco męczące.
 
Netflix robi też serial "anime" z Pacific Rim:

Ale kupsztal :sneaky: Ohydny jest ten styl animacji i choć nie jestem jakimś wielkim fanem Pacific Rim (zwłaszcza po tragicznej dwójce) to serial bym pewnie obejrzał z ciekawości, ale po tym co zobaczyłem na zwiastunie przeszła mi ochota.
 
Top Bottom