Witam i dzięki za zainteresowanie naszą opinią
Z tego co zauważyłem, Polacy mają różne opnie na temat tego serialu. Niektórzy go lubią, inni nienawidzą, tu na forum sporo osób było nim rozczarowanych. Osobiście, gdy tylko zobaczyłem pierwszy zwiastun przeczuwałem że to nie będzie nic dobrego, a oglądając nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Stało się dla mnie oczywiste, że Netflix do tworzenia tego serialu zatrudnił jakąś niezbyt utalentowaną osobę po znajomości, która nie tylko nie rozumiała specjalnie świata wykreowanego przez Sapkowskiego, jak i ogólnie gatunku fantasy. W efekcie powstała powstała produkcja, której jakościowo bliżej do Herkulesa z Kevinem Sorbo (Podczas gdy wszyscy spodziewali się nowej Gry o Tron), z masą beznadziejnych, zapychaczowych wątków, które powstały tylko dlatego, by takie postacie jak Yennefer czy Ciri miały więcej czasu antenowego, mimo że nie było ku temu w ogóle potrzeby. Poprzez owe nowe wątki napisane przez netflixowych scenarzystów mocno ucierpiały adaptowane opowiadania, które zostały strasznie pocięte, przeinaczone, pozbawione jakiegokolwiek sensu, co w połączeniu z owymi nowymi wątkami powoduje, że fabuła serialu stoi na bardzo niskim poziomie. Na dodatek ciągle ma się wrażenie, jakby oglądało się na wpół amatorską produkcję: Słaba gra aktorska większości obsady, okropne dialogi, dziwny montaż i praca kamery, efekty cgi jak na dzisiejsze standardy dość takie sobie. To co mnie szczególnie zdziwiło, to to że praktyczne efekty specjalne jak ghule czy Torque również wyglądały jak marny efekt komputerowy, nie wiem jak oni to kręcili że to tak wyglądało. W efekcie w ogóle nie widać, że jest to produkcja na którą wydano 80 milionów dolarów (Jeśli wierzyć Bagińskiemu, że każdy odcinek był pierwotnie pół godziny dłuższy, to najwyraźniej ekipa scenarzystów z showrunerką na czele nie potrafiła rozplanować budżetu i masa kasy poszła w błoto). Dla kogoś kto nigdy wcześniej nie miał do czynienia z Wiedźminem, to może być po prostu jakieś średnie serialidło, dla fanów książek to jest abominacja, której pomysły scenarzystów (Węgorze, Aretuza a właściwie jej brak, mosznozbroje, Foltest, to coś z ósmego odcinka co miało być Bitwą o Wzgórze Sodden) już zawsze będą odstraszać i zmuszać do zastanawiania się, co ci ludzie mieli w głowie gdy to pisali. Ja miałem z oglądania tego dość masochistyczną przyjemność, podobną do tej gdy widziałem polski serial z 2001 roku, poziom podobny, wyobraźnia scenarzystów również, tylko budżet niższy, a i tak jakimś cudem Polakom udało się lepiej zaadaptować niektóre opowiadania Sapkowskiego, co jest dość zaskakujące.
Krótko mówiąc, ja sam tej produkcji nie polecam, do obejrzenia na jeden raz najwyżej jako ciekawostkę dla fanów, sezon drugi obejrzę tylko dlatego, bo jestem ciekaw na jakie debilizmy ta Netflixowa ekipa znowu wpadnie (Z tego co słychać z przecieków, niejeden raz znowu popisali się wyobraźnią.)