Aktualizacja 10.11 — lista zmian

+
Tych kart jest już sporo jak i archetypów i to coraz większą loteria czy trafimy na przeciwnika z którym mamy szansę czy na takiego który nas pociśnie bez problemów bo jego archetyp akurat świetnie kontruje nasz. Może rozwiązaniem by było zwiększenie ilości kart w decku np. do 30 i przed rozgrywką gdy już wiemy jaką frakcją gra przeciwnik odrzucenie np. dwóch złotych i trzech brązowych. I nerf Yrden niesprawiedliwy. Mogli to zrobić na bliski zasięg i 12 prowizji ale bez adrenaliny.
 
Nerf dla yrden i igni wygląda jak przetaczanie krwi pacjentowi u którego nie zatamowano krwotoku. Odkąd pamiętam yrden było w niezmienionej formie i jedyny nerf jaki byłby dla mnie akceptowalny to adrenalina 2/1 zresetuj siłę 3 sąsiadujących jednostek. Tak samo jak inni wyżej pisali: powodem nadmiernego wsadzania do talii tych kart nie bylo to że byly OP tylko trzymano je jako ostatnia deska ratunku przed nadmiernie i łatwo wzmacniającymi sie kartami.
Fajnie, że pomyślano o wykorzystaniu adrenaliny do balansowania, szkoda, że w przypadku nie tych kart co trzeba.
Ponadto uważam, że zwiadowca i tak został łagodnie potraktowany (rzekłbym nawet: za łagodnie) i dalej to mega mocna karta. Rębacze- rozsądnie nerf.


Nie rozumiem, dlaczego wszystkie powyższe komentarze są takie marudne. Gram w Gwinta od dodatku "Pan Lusterko", jestem od wielu sezonów na laderze i absolutnie nie mam wrażenia, że gra staje się gorsza. Wręcz przeciwnie. Pojawiają się nowe archetypy, nowe strategie. Owszem, zdarzają się sezony, gdy jedna frakcja jest wyraźnie silniejsza, ale przecież nikt nikomu nie nakazał grać jedną, najsilniejszą frakcją i jedną, najsilniejszą talią tej frakcji. Zmiany tu zaprezentowane podobają mi się - symbioza, którą lubię grać, będzie mocna, bo Yrden słabsze. Taktyka partyzancka zacznie wspierać talie z wiedźminami i Gezrasem, zamiast wspierać głównie nounity i inne strategie, gdzie przesuwa się karty tylko pod Yrden, a gra się harmonię a nie skaczące elfy. Nilfgard będzie mógł znów wrócić do nowego dowódcy, który został wyparty przez areszt. Ja na laderze gram popularnymi taliami, ale lubię też własne. Na przykład od wielu sezonów z powodzeniem gram korsarzami i dziwię się, dlaczego tak niewielu graczy tym gra. Jestem jedną z nielicznych osób, która gra Cracha, czy nowy scenariusz Skelige i jest fajna zabawa. Ostatnie nowe karty są świetne, najbardziej cieszę się z nowych artefaktów, to bardzo wzbogaca grę. W porównaniu z Gwintem który mnie powitał, gdy zaczynałem, rozgrywka stała się znacznie bardziej wyrafinowana. Już prawie każda frakcja musi znacznie lepiej kontrolować talię i cmentarz, nie jest możliwe granie na zasadzie "rzucam silne karty i już". Tak patrzę, jak niektórzy vlogerzy wymiękają, ale czy to dziwne, że ktoś grający codziennie przez pięć lat w Gwinta mógł się znudzić, mimo, że gra jest coraz lepsza? Może lepiej się zastanowić, czy inne karcianki tak trzymają przy sobie?
Nie wiem gdzie te nowe archetypy i strategie. Ja widzę wręcz odwrotnie: kilka archetypów w danej frakcji (mam na myśli takie którymi OPŁACA się grać i wygrywać a nie martwe, zapomniane) które polegają na jak najskuteczniejszym wykorzystywaniu potencjału przegiętych brązów, ich kopiowaniu, wskrzeszaniu itp oraz usupełnienie tejże strategii o za mocne neutrale typu renfri, triss, nekker. Oczywiście to pewne uproszczenie ale można tu zauważyć pewien wzór: rębacze, zwiadowcy, wódz z wyżyn, posłańcy,fleder itp Sporo grałem w tym sezonie (sigh) i tak to mniej więcej wyglądało. Mało widziałem jednolitych, spójnych archetypów typu harmonia, symbioza, niebieskie pasy.
 
Top Bottom