Najlepsze jest to, że w tej wersji Jojo ocenzurowano gore, krew czy takie debilizmy jak nastolatek palący papierosy, ale takie rzeczy jak orangutan o mało nie gwałcący małej dziewczynki pod prysznicem już poszło bez problemu. Ach, ci cenzorzy
Kompletnie inne podejście niż np. w USA, bo tam z kolei hardkorowa przemoc czy używki bardzo często przechodzą, ale już nagość i seks nie. W Jojo jednak postawili na najgorszy typ cenzury, lepiej byłoby już dokonać jakiejś zmiany, może wymazać fajki czy coś w ten deseń. Wciąż kiepsko, ale przynajmniej jakoś by to wyglądało. Taka sytuacja miała miejsce w Łowcach Dusz gdzie oryginalnie jeden z bohaterów popala papierosa, ale w anime zmienili to na żucie patyczka. Oglądając za dzieciaka w ogóle mi to nie przeszkadzało, ot koleś łobuzersko trzymał patyczek w ustach i dopiero po latach poznałem oryginał. Co ciekawe, w nowej adaptacji tej mangi ów bohater palił.
Z kolei w najnowszej adaptacji Berserka (tej, która wygląda jak kupsztal) wymazano sporo krwawych rzeczy, a kobiety pozbawiono sutków. W wydaniu BD dodali/naprawili to i owo, a przy okazji podrasowali animację. Serial dalej wygląda odpychająco, ale przynajmniej nie jest już tak pocięty.
Swoją drogą, sprawdziłem też z ciekawości jak to wygląda z Jojo na Crunchyrollu i jest to dokładnie ta sama wersja.
Marny to trochę dla mnie argument, z czegoś takiego wielu ludzi porzuciło naprawdę dobre serie.
Zdaję sobie z tego sprawę i faktycznie czasem mnie fajne rzeczy omijały. Mam jednak straszne uczulenie na współczesne animacje, jest w nich coś takiego co mnie odrzuca. Sto razy bardziej wolę starocie z lat '80 czy wczesnych '90, które też niejednokrotnie mogą uchodzić za paskudne, a jednak do mnie trafiają. Nie wiem, może po prostu podświadomie bardziej doceniam wkład rysowników kiedy wiem że wszystko robili ręcznie, a może to kwestia tego, że wychowywałem się na animacjach (nie tylko japońskich) z tamtego okresu więc z automatu działa siła nostalgii na wszystko co wygląda podobnie?
I tak pod kątem przemocy i przedstawianych treści twórcom anime pozwolono na więcej niż w praktycznie każdym innym shounenie z dwóch ostatnich dekad.
W ostatnich latach zaszła jakaś dziwna zmiana, szczególnie w seriach dla młodzieży choć nie tylko. Weźmy takiego Dragon Balla, który debiutował w latach '80 i co dostaniemy? Goliznę płci obojga, żarty z podtekstem seksualnym i dość sporą dawkę krwi. Odświeżona wersja sprzed kilku lat była już mocno ocenzurowana, a najnowsza seria w ogóle nie ma krwi, a humor mocno stonowany.
Zastanawiam się czy to w samych Japończykach zaszła jakaś zmiana kulturowa czy może problemem jest zachód gdzie anime stały się niesamowicie popularne, ale dystrybutorzy zawsze urabiali się po pachy usuwając niewygodne treści. Może Japończycy postanowili wyjść kolegom na przeciw? Bardzo mnie to ciekawi.