Kiedyś pamiętam , byłem zainteresowany anime , pobiegłem wtedy jeszcze jako kompletny szczeniak do kiosku , kupiłem modne kiedyś "Kawaii" poczytałem trochę , przeszedłem do rubryki "Listy od czytelników" poczytałem trochę o żalach nastolatków , że koleżanki się z nich śmieją , bo oglądają bajki, zniesmaczyłem się nieco i do wczoraj miałem anime / mangę głęboko w dupie. Postanowiłem jednak odświeżyć wspomnienia i pomyślałem sobie wchodząc w ten temat "Może jednak jest coś głębokiego w anime" wszedłem w pierwszego linka jakiego zauważyłem w tym temacie , mianowicie linka do DMC - obejrzałem pierwsze 5 min , i stwierdziłem że za wiele nie straciłem mając anime w dupie.Nie będę tego porównywał do bajek itd. bo pamiętam jak fani anime / mangi zawsze się tym bulwersowali więc porównam to do kinematografii współczesnej - z jednej strony mam łubudubu z pseudo dramatycznymi sytuacjami (jak chociażby wspomniane DMC) z drugiej strony mam telenowele z wydumanymi problemami , i równie fajnie można się poczuć oglądając "Modę na sukces".Nie chce nikogo obrażać - może jestem zbyt płytki i nie dostrzegam "głębi" , może nie dorosłem i jestem zbyt niedojrzały emocjonalnie by oglądać tak "głębokie moralnie" sceny , ale dla mnie jest to kicz , dla ludzi którzy lubią być "inni"