Anime i manga

+
Tego to się nie spodziewałem. Nadchodzący film Hosody, Belle (Polski tytuł: Belle: Smok i piegowata księżniczka) nie tylko będzie wyświetlany w Polsce z napisami i lektorem w ramach festiwalu kino dzieci, ale ma także wyjść w przyszłym roku do polskich kin z dubbingiem.
A tymczasem Broly nie doczekał się pokazów w Polsce w ogóle, bo wszyscy dystrybutorzy solidarnie uznali że się nie opłaca. Ech, z nowym filmem DBS, Super Hero pewnie będzie podobnie.
 
CO TU SIĘ ODWALIŁO o_O
Tomasz Bagiński ma reżyserować aktorską adaptację Rycerzy Zodiaku. W obsadzie są takie nazwiska jak Famke Janssen i... Sean Bean.
(Nie wiem tylko czy już są obsadzeni, czy tylko typowani. Jeśli obsadzeni, to ja cię...)
Niby Bagiński mówił, że chciałby to ekranizować, ale myślałem, że animacja którą zrobił dla Netflixa to wszystko na co może liczyć. Myślę że projekt raczej będzie kaszaną, bo raz, że adaptacja anime, a dwa Bagiński już udowodnił, że za dobry w robieniu filmów to on nie jest. Zwłaszcza po tym jak się angażował w produkcję Netflixowego wiedźmina.
 
Jest plakat aktorskiego Cowboy Bebop:



Niby Netflix, więc oczekiwać nie należy zbyt wiele, ale ja (w przeciwieństwie do reszty Was) nie mam jakiegoś bólu z powodu przedstawienia postaci. Nie wyszło to źle na moje oko - chociaż do ideału daleko. Cóż, czekamy do 19 listopada.
 

Wygląda biednie, plastikowo, sztucznie. W zasadzie ten opening potwierdza moje wszystkie obawy. Wydaje mi się, że jest tu podobne podejście jak w japońskich ekranizacjach anime/mangi, czyli tłumaczenie estetyki animacji na prawdziwy świat, bez zastosowania jakiegokolwiek filtra. To w 9 na 10 przypadków nie kończy się dobrze.

Za to zawsze przyjemnie posłuchać Yoko, mam nadzieje, że w serialu pojawią się jakieś nowe kawałki.

 
Wygląda nieco (pod względem "jakości produkcji") jak serial sc-fi z lat 90-tych.

Czy to takie złe, nie wiem. Na plus można zaliczyć kilka migawek postaci/wydarzeń (w intro) nawiązujących do anime.
Sam oryginał anime był czasem nieco kiczowaty, a strona wizualna też miał swoje odchyły. Bebop bardziej niż scenariuszem, czy wykonaniem bronił się dobrze przedstawionymi postaciami, muzyką oraz klimatem.

Szału z adaptacją Netflix na pewno nie będzie, ale ja bym tego jeszcze zupełnie nie skreślał.
Post automatically merged:

P.S. Na pocieszenie można powiedzieć, że na Netflix będzie można też zobaczyć (odświeżyć sobie) originale anime Cowboy Bebop, więc każdy będzie zadowolony.
 
Last edited:
Wydaje mi się, że jest tu podobne podejście jak w japońskich ekranizacjach anime/mangi, czyli tłumaczenie estetyki animacji na prawdziwy świat, bez zastosowania jakiegokolwiek filtra.
Wszystko zależy czego oczekujesz. Japończycy są bardzo specyficzni i ich kreskówki czy komiksy nie wyglądają tak dlatego że są kreskówkami i komiksami tylko po prostu. Widziałem trochę japońskich seriali komediowych czy akcji nie opartych na komiksach czy animacjach i one często tak właśnie wyglądały. Kiczowate, przerysowane, z mocno umownymi efektami, pełne absurdalnych gagów. Mnie się to podoba, ale całkowicie rozumiem, że kogoś może to odrzucać ;) Uważam jednak że takie podejście do przedstawienia akcji czy postaci działa jedynie w ich produkcjach i kiedy zachód próbuje skopiować tę estetykę np. biorąc na warsztat jakąś mangę czy anime to faktycznie wychodzi niestrawnie.

A co do aktorskiego Bebopa, ten powyższy materiał ani nie podwyższył mi zainteresowania ani nie obniżył. Wciąż jestem zainteresowany i daję kredyt zaufania, ale jednocześnie jestem już przygotowany że będzie to kupa. Zastanawiam się jednak nad kwestiami fabularnymi, bo ostatnio twórcy wypowiadali się że nie będą kopiować 1:1 wydarzeń z pierwowzoru tylko zaproponują coś nowego. Takie podejście mi się podoba, bo nie czuję potrzeby oglądania drugi raz dokładnie tego samego z tą różnicą że z żywymi aktorami. Wolę właśnie takie adaptacje, które zachowując trzon historii, charaktery postaci i klimat oferują mi coś nowego co zaskoczy mnie podczas seansu nawet jeśli będzie to zaskoczenie negatywne. Jednocześnie na materiale widzimy przebitki scen żywcem wyjętych z pierwowzoru m. in. Asimov, Space Warriors, Teddy Bomber czy Szalony Piotruś. Czyli co? Niby nowe podejście, ale jednak nie? Pachnie mi to aktorskim Ghost in the Shell gdzie z jednej strony była nowa historia będąca mieszanką wątków z różnych produkcji z tej franczyzy, a z drugiej masa scen żywcem wyjętych z filmu Oshiiego.

Mimo wszystko bardzo jestem ciekaw co z tego wyjdzie. W najgorszym razie zostanie po tym serialu trochę dobrej muzyki, bo Yoko raczej da radę i o to się nie martwię.
 
Wszystko zależy czego oczekujesz.

Tego co zawsze, adaptacji historii która lubię dostosowanej do medium w którym jest przedstawione. Jak robimy serial z aktorami, to nie powinno się (PRAWIE nigdy) próbować tłumaczyć estetyki anime na live action w 100%, bo chcesz opowiedzieć poważniejszą historię, a z ekranu wylewa się kicz i plastik. Wiem np., że nie będę w stanie na poważnie potraktować osobistych wątków Spike'a, gdy jego nemezis z kartelowej przeszłości wygląda jak frontman jPOPowego boys bandu.

Kiedyś w ogóle myślałem, że aktorskie ekranizacje anime nie mają sensu, ale zobaczyłem JIN-ROH od Koreańczyków, a potem Alitę od Amerykanów i jeśli się człowiek postara, to wszystko się da. Szczególnie w przypadku Ality należą się kudosy, bo to bardzo oryginalny i bardzo specyficzny świat, a udało się go naprawdę świetnie oddać na ekranie.
 
Last edited:
Mnie zastanawia też jedna rzecz, czemu nie ma Eda w czołówce - w serialu chyba zawsze był na końcowym ekranie tytułowym:



Tym czasem Netflix:




Czyżby tej postaci nie miało być w tej serii (sezonie)?

 
Wspominali jakiś czas temu że myślą już o drugim sezonie, ale chyba jeszcze nie dostali zielonego światła. A czy materiału wystarczy? Myślę że tak bo oryginał miał 26 odcinków + film pełnometrażowy, a serial Netflixa ma mieć 10 odcinków. Pewnie będą trwały po 40-50 minut, a nie 22, ale wciąż myślę że spokojnie da się z tego zrobić te dwa sezony. Poza tym, większość odcinków pierwowzoru była oderwanymi od reszty historiami więc nic nie stoi na przeszkodzie żeby dodać takich historyjek od siebie na zasadzie 'wysoka nagroda za jakiegoś bandziora więc lecimy'. Ja nie mam nic przeciwko, a czy będzie to dobrze napisane i równie ciekawe jak wątki z pierwowzoru to się dopiero okaże. Osobiście wolę dać szansę twórcom niż z góry zakładać, że na pewno nie podołają. Zawsze jest szansa że wyjdzie coś dobrego czyli więcej oglądania dla mnie. Jeśli nie to cóż, nie moja kasa idzie na produkcję, pierwowzoru też mi to nie zepsuje.

Oczywiście wyniki oglądalności pierwszego sezonu zweryfikują czy warto inwestować w to dalej, ale Netflix na ogół albo od razu, albo zaraz po premierze zapowiada drugi sezon nowego serialu. Taka polityka ma zapewne na celu zachęcić potencjalnych widzów do zainteresowania się nową produkcją już teraz, a nie za rok czy półtora. Sporo ludzi tak ma z serialami że czekają na więcej odcinków żeby nie było potem sytuacji, w której obejrzą z ciekawości pierwszy sezon, spodoba im się a potem okazuje się że nie będzie nic więcej i jest zawód. Jeśli natomiast od razu wiadomo że będzie przynajmniej drugi sezon to więcej osób da szansę. Tak naprawdę dopiero w momencie zapowiedzi trzeciego sezonu można mówić o tym że Netflix ma kolejny hicior, który jest chętnie oglądany. Jeśli trzeciego sezonu nie będzie to znaczy że serial jednak nie trafił w gusta ludzi.

I tak, myślę że jeśli faktycznie powstaną te dwa sezony Bebopa i oba będą miały wysoką oglądalność to będą to w jakiejś formie kontynuować. Może zmienią zakończenie, może pójdą w prequele i spin offy, kto wie? Cowboy Bebop jawi się jako jeden z ważniejszych nowych projektów, w który chcą inwestować więc rychła zapowiedź drugiego sezonu lub pobocznych projektów (np. filmu o przeszłości Spike'a lub Jeta) wcale mnie nie zdziwi. Już teraz zapowiedziano jakieś komiksy czy książki (albo jedno i drugie?), które mają rozbudować świat serialu. Netflix robi tak obecnie z wieloma tytułami nierzadko już na starcie zapowiadając kilka powiązanych ze sobą projektów czego przykładem jest chociażby Wiedźmin czy Armia Umarłych albo Assassin's Creed. Podobnie jak z szybkimi zapowiedziami drugich sezonów także i to ma pewnie na celu zwiększenie zainteresowania nowymi tytułami, bo każdy potencjalny odbiorca od razu wie że jeśli mu się spodoba to będzie wkrótce mógł się zagłębić w ten świat na różne sposoby. Uniwersa są dzisiaj bardzo popularne.

Niby Bagiński mówił, że chciałby to ekranizować, ale myślałem, że animacja którą zrobił dla Netflixa to wszystko na co może liczyć.
A on faktycznie miał jakiś udział w tej produkcji? Słyszałem już tę informację wcześniej, ale nigdzie nie udało mi się znaleźć potwierdzenia. Przejrzałem nawet opening i przy żadnym stanowisku nie widziałem nazwiska Bagińskiego.

ed.

Lepsze spojrzenie na Viciousa i kultową scenę z kościoła.



 
A on faktycznie miał jakiś udział w tej produkcji?
Nie no, źródła jakie sprawdzałem albo temu zaprzeczają albo nie. W jednych pisze że był reżyserem paru odcinków, w innych nie. Tak czy owak wierzę, że jakoś w to zaangażowany był, bo nie wydaje mi się, że taki fan jak on nie chciałby się w ten projekt wciągnąć.
Lepsze spojrzenie na Viciousa
Siłą rzeczy cisną się skojarzenia typu, zaginiony Targeryan, brat Lucjusza Malfoya, syn Geralta, (jakby mógł mieć dzieci).
 
W sumie jeśli nie ma to być kalka anime, to wówczas (jak mówi Hunt) można spokojnie natłuc kilka sezonów i tylko od czasu do czasu wpychać coś co popchnie główną oś fabuły do przodu (nie mówiąc już o całkowitej jej zmianie - jedynie z zachowaniem postaci oraz formuły). Oryginalny BeBop miał bardzo luźną konstrukcję fabuły i opierał się głównie na perypetiach poszczególnych postaci, a nie na dążeniu do z góry upatrzonego/określonego celu (dodatkowo posiadał masę "wypełniacz" ).
 
Nigdy nie załapałem się na fenomen Cowboya Bebopa O czym to? Dobre?
Nie wiem czy jestem osobą kompetentną do odpowiedzi na to pytanie, ale skoro nikt inny nie raczył: Zdaje się, że jest to po prostu kultowy tytuł, który miał gigantyczny wpływ na branżę anime i który inspirował wielu współczesnych twórców, podobnie jak NGE. Sam Bepop jest po prostu kinem science fiction, dziejącym się w niedalekiej przyszłości, w zasadzie można go chyba zaklasyfikować do gatunku Cyberpunku. Akcja skupia się na dwóch łowcach nagród, Spike'a i Jeta, do których później dołączają złodziejka Faye i hakerka Ed. Jak odpowiadają ci klimaty Blade Runnera czy Ghost in the Shell, to z tym też możesz spróbować.
 
Nie wiem czy jestem osobą kompetentną do odpowiedzi na to pytanie, ale skoro nikt inny nie raczył: Zdaje się, że jest to po prostu kultowy tytuł, który miał gigantyczny wpływ na branżę anime i który inspirował wielu współczesnych twórców, podobnie jak NGE. Sam Bepop jest po prostu kinem science fiction, dziejącym się w niedalekiej przyszłości, w zasadzie można go chyba zaklasyfikować do gatunku Cyberpunku. Akcja skupia się na dwóch łowcach nagród, Spike'a i Jeta, do których później dołączają złodziejka Faye i hakerka Ed. Jak odpowiadają ci klimaty Blade Runnera czy Ghost in the Shell, to z tym też możesz spróbować.
Um, Cyberpunk i porównanie z Blade Runnerem czy GitSem sugeruje cięższe klimaty, Cowboy jest przez większość czasu dość light-hearted i dopiero potem pojawiają się mocniejsze motywy, ale dalej bardziej character-driven niż takie skupione na świecie przedstawionym. Bliżej temu do amerykańskiego serialu Firefly. Sam tytuł może być też wskazówką, że mocno zaznaczona jest tu konwencja westernu w kosmosie. Kultowe anime ze świetnymi, charyzmatycznymi postaciami, nieoczywistymi relacjami, wspaniałą muzyką i gęstym klimatem.
 
Blade Runnerem czy GitSem sugeruje cięższe klimaty,
Przez finał Bepop bardziej mi się kojarzył ze swoimi dramatyczniejszymi momentami niż lekkimi.
Poza tym, odkryłem ostatnio coś dziwnego: Przeglądając dubbingpedię odkryłem, że seria Seven Deadly Sins posiada polski dubbing zrobiony przez Netflix. Po otrząśnięciu się z fazy Rany-czemu-akurat-ten-tytuł-ma-dubbing postanowiłem go sprawdzić i ku swemu zaskoczeniu na Netflxie miałem do wyboru tylko wersję angielską, niemiecką i japońską. Przez chwilę zastanawiałem się, czy ktoś robi tu ze mnie jaja, ale sprawdziłem dwie kinówki SDS które są także dostępne na Netflixie, i te o dziwo, mają dostępną polską wersję. Potem poszukałem w sieci na nie do końca legalnych stronach, i odkryłem, że polski dubbing do Seven Deadly Sins jak najbardziej istnieje i w dodatku jest całkiem niezły. I tu tylko pojawia się pytanie, skoro ten dubbing istnieje i został w dodatku zrobiony przez Netflixa, to czemu nie jest dostępny na samej platformie?
 
(...) tu tylko pojawia się pytanie, skoro ten dubbing istnieje i został w dodatku zrobiony przez Netflixa, to czemu nie jest dostępny na samej platformie?
Zewsząd narzekania na polski dubbing, lektora, więc Netflix wziął to sobie do serca i go wywalił.
 
Przez finał Bepop bardziej mi się kojarzył ze swoimi dramatyczniejszymi momentami niż lekkimi.
Poza tym, odkryłem ostatnio coś dziwnego: Przeglądając dubbingpedię odkryłem, że seria Seven Deadly Sins posiada polski dubbing zrobiony przez Netflix. Po otrząśnięciu się z fazy Rany-czemu-akurat-ten-tytuł-ma-dubbing postanowiłem go sprawdzić i ku swemu zaskoczeniu na Netflxie miałem do wyboru tylko wersję angielską, niemiecką i japońską. Przez chwilę zastanawiałem się, czy ktoś robi tu ze mnie jaja, ale sprawdziłem dwie kinówki SDS które są także dostępne na Netflixie, i te o dziwo, mają dostępną polską wersję. Potem poszukałem w sieci na nie do końca legalnych stronach, i odkryłem, że polski dubbing do Seven Deadly Sins jak najbardziej istnieje i w dodatku jest całkiem niezły. I tu tylko pojawia się pytanie, skoro ten dubbing istnieje i został w dodatku zrobiony przez Netflixa, to czemu nie jest dostępny na samej platformie?
Znalazłem coś takiego na jednej ze stron:


Anime po raz pierwszy udostępniono w serwisie w 2017 roku, jednak od pewnego czasu polski dubbing do nich przestał być dostępny. Tłumaczono to wówczas kolejnymi “kwestiami licencyjnymi”. Dzisiaj do odcinków bez polskiego audio dołączył również najnowszy sezon serialu. Jest to wybitne niedopilnowanie ze strony Netfliksa, co najważniejsze – odkąd ostatnim razem taka sytuacja miała miejsce, platforma nie zrobiła niczego, żeby stan rzeczy zmienić. W ten oto sposób polska wersja całego anime istnieje, ale nikt nie może jej obejrzeć. Co istotne, gdy parę tygodni temu w serwisie udostępniono zapowiedź produkcji, była ona dostępna z dubbingiem, co jest bezpardonowym myleniem widza.

Netlifx tłumaczył się więc problemami z licencją. Faktycznie kuriozum.
 
Top Bottom