Baby z wozu, koniom lżej - czyli Yennefer i Ciri w W2

+
Baby z wozu, koniom lżej - czyli Yennefer i Ciri w W2

Czytając forum, co i rusz, napotykam się na kwestie obecności Yen i Ciri, w W2. Oczywiście, jestem świadom, istnienia tematu ze słowem fabuła na forum. Jednak, co jakiś czas wszędzie wraca ten wątek niczym bumerang. Dlaczegóż, by nie zaśmiecać w/w tematów postanowiłem spróbować założyć oddzielny. Jeśli jednak temat nie spełnia ogólnie przyjętych warunków poproszę o usunięcie go i niekoniecznie dawanie warna :]Możliwą dyskusję, zacznę od swojego zdania:Osobiście jestem jak najbardziej, za wpleceniem, w fabułę, w/w postaci. Jeśli miałbym wskazywać na jakąś konkretną rzecz, która mnie irytowała w pierwszym wieśku, to właśnie brak obecności, najważniejszych obok Geralta (i dla Geralta) postaci w Sadze. Wymusiło to dośc dziwne zabiegi. O ile postawę głównego bohatera można usprawiedliwić tą nieszczęsną amnezją, to już postawy Zoltana, Jaskra, czy już szczególnie Merigold, usprawiedliwić się nie da w żaden sposób. Tyle gadania było, oddaniu świata Wiedźmina, o prawdziwości historii, o dbałości o szczegóły (wiedźmińska wiki itp.), a tu nagle ni stąd, ni z owąd wycięto skalpelem potężną część Sagi. Dla mnie gra Wiedźmin, nigdy nie będzie na serio "Sapkowska", jeśli Ciri i Yen się nie pojawią. Ja rozumiem, że to adaptacja, nie "egraznizacja", lecz mimo wszystko. Jeśli robi się grę silnie zakorzenioną w świecie z ksiązki, głównym bohaterem gry czyniąc, głównego bohatera książki, to trzeba być konsekwentnym w działaniu.Oczywiście obóz przeciwny, jak zauważyłem operuje, argumentami w stylu, Yen jest martwa, a Ciri bawi się w między wymiarową turystkę. Jednak "śmierć" Yennefer była tak samo, jeśli nie bardziej dyskusyjna od śmierci Geralta, a Ciri, może zawsze przecież, wrócić, do swojego wymiaru. Tym bardziej, że pan Gerwant, zacznie odzyskiwać pamięć. Z całym szacunkiem dla Redów i tego czego dokonali w swoim debiucie, ale motyw Wieśka, odzyskującego pamięć o wszystkim, tylko nie o dwóch najważniejszych w jego życiu kobietach jest zupełnie głupi. Najgorszy rodzaj pójścia na łatwiznę.Czytałem również opinie, jakoby wprowadzenie wspomnianych postaci było zbyt trudne fabularnie, czy też podważało spójność gry , czy coś w tym rodzaju. Otóż, tylko sobie mogą podziękować twórcy, ze tak sobie, życie skomplikowali :] Zresztą co jak, co, ale fabuła w W1 wyszła bardzo fajnie, więc jestem pewien, że i zaimplementowaniem "rodziny" głównego bohatera dali by radę. Na zakończenie w końcu, gdyby Czerwoni jednak się uparli i postapili jak w W1, to niech to będzie umotywowane jakoś konkretnie. Niech Yennefer jednoznacznie będzie martwa, niech Ciri plącze się między wymiarami, albo zapuszcza korzenie, na dworze Króla Artura. Na bogów, niech Geralt jednak zda sobie sprawę z ich istnienia! Niech Merigold, Zoltan, Jaskier itp, wyjaśnią, dlaczego nie wspominali o nich Geraltowi...
 

gower

Forum veteran
Mniej więcej się z Tobą zgadzam. Brakowało mi w "jedynce" Yen i Ciri. Zwłaszcza tej drugiej. Brakowało mi jednak nie ich obecności w fabule, a w świadomości Geralta i postaci pobocznych.Czy chciałbym je zobaczyć w drugiej części? Jeszcze rok temu powiedziałbym "Hell, yes!". Teraz jednak jestem trochę starszy i mądrzejszy;) Na pewno mam nadzieję, że los tych drogich przecież Geraltowi kobiet wyjaśni się w jakiś sposób. Że przestaną być one tematem tabu, nie poruszonym nawet przez Jaskra. Muszę jednak przyznać, że Yen nigdy nie lubiłem i nie podoba mi się perspektywa wykopania przez nią Triss. Poza tym, powrót obydwu bohaterek znacząco zmieniłby priorytety Wiedźmina i oderwał go od królobójców.Idealne rozwiązanie? Ciri pojawiająca się na chwilkę w swojej podróży. Rzewne powitanie, krótka rozmowa, pożegnanie. Yennefer? Teraz będzie śmiesznie:) Uważam, że najlepszym rozwiązaniem byłaby amnezja. Tym razem jednak czarodziejki. Niech powoli odzyskuje wspomnienia, nie będzie jednak miała od początku przekonania o swoim niezagrożonym miejscu u boku Geralta.
 
W sumie taki temat już jest, ale mniejsza o to.Nie lubię Yen, jednak rzeczywiście musi pojawić się w grze, tak samo jak Ciri. Jak dla mnie one powinny być umiejscowione na końcu W2, jako ostateczny cel, do którego dąży Geralt. Do pełnego uwolnienia się od amnezji. I tylko Triss mi szkoda, bo ta jędza z Vengerbergu na pewno dałaby jej popalić :)
 
Vedymin said:
W sumie taki temat już jest, ale mniejsza o to.
Wiem, ale na forum W1. Chodzi mi o to, jak wspomniałem w pierwszym poście, coby nie zaśmiecać innych tematów na forum W2 kwestią Ciri i Yen. Jestem świadom, że temat można podczepić pod inne, ale suma sumarum, mam nadzieje, że się przyda.
Gower said:
Yen nigdy nie lubiłem i nie podoba mi się perspektywa wykopania przez nią Triss
I tu można zastosować tak reklamowaną ostatnio wielowątkowość W2 xP Gracz może mieć wybór, z kim zwiąże Geralta.
Vedymin said:
Jak dla mnie one powinny być umiejscowione na końcu W2, jako ostateczny cel, do którego dąży Geralt. Do pełnego uwolnienia się od amnezji
Dokładnie o tym samym myślałem, a przy okazji, jakie piękne zawiązanie fabuły, do W3 :]
Vedymin said:
I tylko Triss mi szkoda, bo ta jędza z Vengerbergu na pewno dałaby jej popalić
Oby dała, oby dała.
 
Narsereg said:
(...).
Gower said:
Yen nigdy nie lubiłem i nie podoba mi się perspektywa wykopania przez nią Triss
I tu można zastosować tak reklamowaną ostatnio wielowątkowość W2 xP Gracz może mieć wybór, z kim zwiąże Geralta.
Ee, myślę że tu może być pewien problem, bo sam Geralt taki wybór sobie zamknął, wypowiadając swego czasu owo ostatnie życzenie. Są związani na amen, przepadło. W dodatku, na koniec, chyba udało im się osiągnąc jakiś konsensus...
Vedymin said:
Jak dla mnie one powinny być umiejscowione na końcu W2, jako ostateczny cel, do którego dąży Geralt. Do pełnego uwolnienia się od amnezji
O, to to. Opcja z pojawieniem się Ciri i Yen w reminiscencjach i ewentualnie gdzieś pod sam koniec gry,jest chyba najlepsza. Początkowo bardzo mi ich brakowało w W1, a teraz sama nie wiem. Ciri mogłaby mieć swoją własną grę :) To przeskakiwanie w czasie i przestrzeni daje olbrzymi potencjał fabularny. Yennefer powinna się ostatecznie pojawić, ale nie za szybko. Może w W3? (Który, mam nadzieję będzie),no i właśnie w finale W2.
Vedymin said:
I tylko Triss mi szkoda, bo ta jędza z Vengerbergu na pewno dałaby jej popalić
No, ja mam nadzieję. Jak na przyjaciółkę Triss zachowała się cokolwiek nielojalnie.O Shani nawet nie wspominam, bo była zaledwie jedną z kobiet wskakujących wiedźminowi do łóżka.
 
zi3lona said:
Vedymin said:
Jak dla mnie one powinny być umiejscowione na końcu W2, jako ostateczny cel, do którego dąży Geralt. Do pełnego uwolnienia się od amnezji
O, to to. Opcja z pojawieniem się Ciri i Yen w reminiscencjach i ewentualnie gdzieś pod sam koniec gry,jest chyba najlepsza.
A ja bym jednak wolał, aby o ostatecznym celu, do którego dąży Geralt, decydował sam gracz. Jeden zajmie się głównym wątkiem, drugi podejmie się zwykłych, wiedźmińskich przygód na modłę książkowych opowiadań, a jeszcze inny będzie chciał przywrócić wspomnienia z sagi. Wszystko powinno być opcjonalne, a nie wymuszone.
 
Hm co do Yen uważam że powinna się pojawić. Szczerze mówiąc, w tym momencie tego oczekuję... Nie wiem czy słusznie, to się okaże. Ale podobno Geralt ma zacząć odzyskiwać pamięć. Nie wyobrażam się, żebysmy przynajmniej nie uświadczyli wzmianki o yennefer. No a skoro wiedźmin wrócił z tamtego tajemniczego miejsca, czemu nie miałaby tego zrobić czarodziejka?Natomiast co do ciri to uważam że niestety ale z nią należy się pożegnać. Dla niej ten świat jest zamknięty, ugania się za rycerzami króla artura, a jedynym powodem dla którego mogłaby pewnie rozważyć powrót, to fakt że geralt żyje - a o tym ona nawet nie może wiedzieć. Także o ile geralt, yennefer dalej są dla mnie częścią tego świata, to ciri juz nie.
 
Dobra i ja również dodam kilka słów od siebie na ten temat...Tej pseudo wiedźmińskiej pokraki ciri wolałbym na oczy nie widzieć (dla pogodzenia fabularnego wspomnienie o niej wystarczy). Największa porażka i jedyna jaką AS przypadkiem "wpuścił" do sagi. O ile na początku wyglądało to dość dobrze, perspektywa zrobienia z niej czarodziejki była dość rozsądną wizją, ale to co się porobiło w środku i pod koniec sagi to doprawdy uderzało naciąganiem do kwadratu. Jakim cudem byle gówniara z ledwo rocznym stażem w walce mieczem mogła nakopać takiemu kozakowi jak Bonhart? Nie przeboleje tego faktu. Przecież ten pan bez większego wysiłku sparodiował umiejętności bojowe szczurów, tym samym zabijając ich w liczbie sześciu (zaraz potem z łatwością pokonując ciri). Bonhart, który szczycił się zabiciem trzech "pełnoprawnych" wiedźminów (!) dostał po mordzie od byle podrzutka. Śmiem nawet stwierdzić, że byłby dość poważnym konkurentem dla samego Geralta. Jeszcze trochę i by doszło do tego, że z zamkniętymi oczami, gołymi łapami rozbroiła białego wilka. Także sry, ale tej wyidealizowanej we wszystkich aspektach pani podziękuje. Nie tęskniłem za specjalnie po przeczytaniu pani jeziora. Niech sobie dalej się kręci wokół towarzystwa króla artura.edit// Wiedźminka, pff dobre sobie.Co do Yennefer - zdecydowanie wywołała u mnie bardziej pozytywne odczucia, jej temperament i sposób traktowania Geralta być może i irytował, ale była to postać barwna, a ja z zainteresowaniem obserwowałbym narastający konflikt między nią, a Triss, która niecnie przejęła wiedźmina pod nieobecność czarodziejki o fiołkowych oczach. Ciekawym również reakcji samego głównego bohatera na widok zapomnianej miłości.Reasumując: Ciri co najwyżej w flashbacku, Yennefer jak najbardziej w fabule gry.
 
Nie jestem zwolennikiem wielkiego boom i przywrócenia nagle do życia/z innego wymiaru/x Yen i Ciri. Spowodowałoby to masę problemów fabularnych i podważyłoby logiczność różnych działań Geralta w W2, zwłaszcza jeżeli byłoby to opcjonalne, jak mówi orzech4. Nieważne bowiem co Geralt by w tym czasie robił, ale pojawienie się którejkolwiek z tych postaci całkowicie zmienia jego priorytety, ZWŁASZCZA jeżeli zacznie odzyskiwać pamięć. Nie wyobrażam sobie sytuacji, by Geralt którąś z tych postaci po prostu olał i wykonywał nadal zadania dla Foltesta czy kogokolwiek innego. Jakaś konfrontacja byłaby koniecznością, a każda konfrontacja mająca na celu usunięcie "dziury" fabularnej jest problematyczna.Nieważne bowiem w jakim momencie pojawi się Ciri lub Yen, zawsze będzie masa pytań odnośnie tego, co robiły wcześniej, czemu pojawiły się akurat teraz, co pamiętają itp. Nie wiem jak wy, ale ja nie jestem w stanie sobie wyobrazić sensownego dialogu z tymi postaciami po ich nagłym pojawieniu się. To pułapka fabularna. Wyobrażacie sobie np. Yennefer zaczynającą wyjaśniać zawiłe kwestie związane z podróżowaniem w czasie/przebywaniem w zaświatach w postaci drętwego monologu ("Wszystko zaczęło się (,,,)")? Tudzież bezbarwne pytania gracza w stylu:
Geralt: Opowiedz mi więcej o (...)Yen: Tak, wiedźminie?Geralt: A - Jak zmarłem?B - Co z Ciri?C - Czy pamiętasz wszystko?Gracz wybiera odp. AYen: jajdajdajdjajdajdjjajdjasdjjaGeralt: Opowiedz mi więcej o (...)Yen: Tak, wiedźminie?(...)
Mało tego, nawet zakładając, że twórcom uda się napisać sensowne dialogi, pojawia się problem - no i co dalej? Niezależnie od tego jak (i czy) Geralt się zmienił, byłby wściekły na swoich towarzyszy, bo każdy z jego znajomych/przyjaciół mających kontakt z Yen/Ciri go okłamywał. Gracz na pewno będzie chciał skonfrontować swoją postać/Yen/Ciri także ze swoimi towarzyszami. No i co? Walka czarodziejek? Kłótnia bez żadnych konsekwencji (wątpię, by można było utracić towarzysza)? Wykonywanie dalszych questów (w tym np. polowania na potwory...) z Ciri/Yen? Każde rozwiązanie będzie w jakiś sposób problematyczne albo dziwne.Padł też pomysł z amnezją. Rany boskie, tylko nie to! Już amnezja w W1 mogła budzić uśmiech politowania (ten motyw występował już 28901056168 razy w grach/książkach/filmach i jest tak wyeksploatowany, że ilekroć słyszy się o amnezji, to można dostać mdłości), teraz zaś amnezja innych bohaterów to byłoby po prostu nieporozumienie. Mało tego, mogłoby to potencjalnie spowodować tyle sytuacji sztucznych i nielogicznych, że aż niemożliwym by było, żeby twórcom udało się uniknąć ich wszystkich.Wydaje mi się, że najważniejszą kwestią w tym wszystkich jest to:
Na bogów, niech Geralt jednak zda sobie sprawę z ich istnienia! Niech Merigold, Zoltan, Jaskier itp, wyjaśnią, dlaczego nie wspominali o nich Geraltowi...
Głupio po prostu tak pominąć kwestię Ciri i Yen. Geralt musi sobie o nich przypomnieć w taki czy inny sposób. Nie oznacza to jednak, że któraś z tych postaci nagle się pojawi. Wolałbym, by twórcy skupili się na dopracowaniu relacji z towarzyszami z pierwszej części gry niż wprowadzili Yen lub Ciri. To i tak ma spory potencjał, jeżeli chodzi o dialogi i zachowania Geralta oraz jego towarzyszy.Naprawdę, nie ma co przesadzać w tak delikatnych kwestiach, bo łatwo można przedobrzyć, a rozczarowanie byłoby spore.
 
Chciałbym, żeby Yennefer pojawiła się w W2, byłby to ładny ukłon w stronę Sagi, Ciri raczej nie, ale żeby Geralt miał świadomość jej istnienia.Nie rozumiem osób które pałają taką nienawiścią do Yennefer. Może i była... hem... trudna, ale w końcu Sapkowski nie mógł stworzyć jednoznacznie idealnej postaci tak ważnej, jak ukochana wiedźmina.BTW. mam (dość nieuzasadnioną) nadzieję, że to Yennefer. http://vnmedia.ign.com/screenshots/witcher/8114520.jpgJeśli to czarodziejka, to może to być też Filippa... Co o tym sądzicie?EDIT down:
Nie zapominając rzecz oczywista o czarnych włosach, ale gdzie w takim razie podziały się te bujne, czarujące loki? ; >
Czyżby upięte z tyłu wzorem Triss? :)
panna Yennefer
Nie taka panna :p
 
Gwendeith said:
Chciałbym, żeby Yennefer pojawiła się w W2, byłby to ładny ukłon w stronę Sagi, Ciri raczej nie, ale żeby Geralt miał świadomość jej istnienia.Nie rozumiem osób które pałają taką nienawiścią do Yennefer. Może i była... hem... trudna, ale w końcu Sapkowski nie mógł stworzyć jednoznacznie idealnej postaci tak ważnej, jak ukochana wiedźmina.BTW. mam (dość nieuzasadnioną) nadzieję, że to Yennefer. http://vnmedia.ign.com/screenshots/witcher/8114520.jpgJeśli to czarodziejka, to może to być też Filippa... Co o tym sądzicie?
Cóż... są podstawy przypuszczać, że to rzeczywiście panna Yennefer przedstawiona na screenie. Świadczy za tym ubiór czarno-biały, charakterystyczny, lubiany i dość często podkreślany przez ASa. Nie zapominając rzecz oczywista o czarnych włosach, ale gdzie w takim razie podziały się te bujne, czarujące loki? ; >@upNo to niechaj już będzie stara panna Yennefer. ;dOby owo upięcie nie było trwałą, niezmienną kreacją w grze. Nie zniósłbym faktu, gdyby Yen zabrano możliwość pokazania swych loków w pełnej okazałości.
 
Lukas Winter choć dość obrazowo przedstawił wątek Ciri (i pewnie nie wszystkim się to podoba, co jest normalne), ale trudno się z nim nie zgodził. Pomysł na jej historię był ciekawy, wykonianie i to "coś" co się z Ciri później zrobiło już mniej. Pojawieniu się obu pań w W2 nie mówię nie, ale tak jak mówili poprzednicy, wyłącznie w formie jakiś "flashbacków".
 
LukasWinter said:
Jeszcze trochę i by doszło do tego, że z zamkniętymi oczami, gołymi łapami rozbroiła białego wilka. Także sry, ale tej wyidealizowanej we wszystkich aspektach pani podziękuje.
Wyidealizowanej? Nie powiedziałbym. Wg mnie Ciri od połowy Sagi jest bardzo antypatyczną postacią. Jej działania i sukcesy nie były jednak bezzasadne. Człowiek kierowany wściekłością, chęcią zemsty i szkoleniem wiedźmińskim (o którym prawdopodobnie zapomniała podczas pierwszej walki z Bonhartem) jest w stanie dokonać rzeczy niezwykłych.Wracając jednak do tematu, będę bronił wymyślonej przez siebie amnezji:p Pomysł jest oczywiście ograny, ale tylko jeśli chodzi o postać gracza. Wystąpienie dziur w pamięci u innej postaci (Yen) byłoby ciekawe i mogłoby być swego rodzaju przymrużeniem oka w stronę fanów jedynki.Ciri, jak już mówiłem, nie powinna chyba brać realnego udziału w fabule. Może w W3? Wtedy jednak cała historia powinna być skupiona właśnie wokół niej. Takie są bowiem priorytety Geralta. Dla Ciri rzuci on cały świat i wszystkich jego królów.@GwendeithNie będę teraz przywoływał wszystkich argumentów, dlaczego nie lubię Yennefer. Zainteresowanych odsyłam do wątku o czarodziejkach i mojej dyskusji z zi3loną.
 

n0rv

Forum veteran
Ciekaw jestem, co da ten temat i roztrząsanie tej sprawy, która już dawno, dawno temu przez pewnego człowieka została rozwiązana, mianowicie gościa, który do W2 napisał scenariusz :pNie wydaje mi się by Redzi mieli odwagę (i ochotę) ingerować w scenariusz, aż tak bardzo na obecnym etapie produkcji gry, bo Yen "zagmatwa" fabułę. A niech będzie i niech gmatwa! Ma być epicko, ma być nieliniowo, to czemu by tego jeszcze nie pogmatwać? Jak dla mnie, sprawa jest zamknięta i wszystko jest już jasne.
 
Norvoles said:
Ciekaw jestem, co da ten temat i roztrząsanie tej sprawy, która już dawno, dawno temu przez pewnego człowieka została rozwiązana, mianowicie gościa, który do W2 napisał scenariusz :pNie wydaje mi się by Redzi mieli odwagę (i ochotę) ingerować w scenariusz, aż tak bardzo na tym etapie produkcji gry.Jak dla mnie, sprawa jest zamknięta i wszystko jest już jasne.
Oczywiście, że jest. To są tylko nasze pobożne życzenia, przemyślenia i marzenia. Temat jest jednak na tyle istotny, że szkoda poruszać go w bardziej ogólnym dziale.
 
Gower said:
Wracając jednak do tematu, będę bronił wymyślonej przez siebie amnezji:p Pomysł jest oczywiście ograny, ale tylko jeśli chodzi o postać gracza. Wystąpienie dziur w pamięci u innej postaci (Yen) byłoby ciekawe i mogłoby być swego rodzaju przymrużeniem oka w stronę fanów jedynki.
Niekoniecznie amnezja Yen musiałaby być wpychana na siłę (z przymrużeniem oka itp.), w końcu ona była w tym samym miejscu co Geralt i sprowadzenie jej, myślę że powinno się odbyć na tych samych zasadach.
 
Gower said:
Gower said:
Jeszcze trochę i by doszło do tego, że z zamkniętymi oczami, gołymi łapami rozbroiła białego wilka. Także sry, ale tej wyidealizowanej we wszystkich aspektach pani podziękuje.
Wyidealizowanej? Nie powiedziałbym. Wg mnie Ciri od połowy Sagi jest bardzo antypatyczną postacią. Jej działania i sukcesy nie były jednak bezzasadne. Człowiek kierowany wściekłością, chęcią zemsty i szkoleniem wiedźmińskim (o którym prawdopodobnie zapomniała podczas pierwszej walki z Bonhartem) jest w stanie dokonać rzeczy niezwykłych.[...]
Nie przesadzajmy zaś z tą wściekłością i rządzą zemsty. Takiego kopa umiejętności dać jej nie mogło. Fakt, że niegdyś (zaledwie!) rok uczyła się wiedźmińskiego fechtunku nie daje jej najmniejszych podstaw do równania się z weteranem walk, Bonhartem, a co dopiero do pokonania go w równej walce na miecze. Zwłaszcza, że ten człowiek o żabich oczach dał rady dużo bardziej doświadczonym, wzmocnionym mutacjami wiedźminom (nie ingerujmy w jaki sposób ich pokonał), i nie tylko im.Jedynym argumentem za jest przeznaczenie, które pamiętajmy kierowało wieloma poczynaniami "pani światów".Nic nie zmienia jednak faktu, iż Sapkowski zrobił o krok (bądź dwa) za daleko w kierunku Ciri.
 
Gdybyśmy do wszystkich kwestii fabularnych podchodzili na zasadzie "Po co gadać, skoro i tak oni to już zrobili", to dyskusja kończyłaby się na każdorazowym wyrażeniu aprobaty fanów wobec genialnych pomysły twórców i braku wyrażania/formułowania jakichkolwiek wątpliwości/domysłów/itp. - bo po co? Przecież i tak już to zrobili.
Człowiek kierowany wściekłością, chęcią zemsty i szkoleniem wiedźmińskim (o którym prawdopodobnie zapomniała podczas pierwszej walki z Bonhartem) jest w stanie dokonać rzeczy niezwykłych.
Możliwe, tyle że Bonhart to był prawdziwy morderca. W otwartej walce bez żadnych sztuczek pokonał 6 (!) zbirów. Wielokrotnie przecierałem oczy ze zdumienia czytając ten fragment Sagi - tak jakby Sapkowski na chwilę zrezygnował ze swoich prób stworzenia świata realistycznego i poszedł w stronę D&D czy innych bajek (no chyba, że Bonhart był wiedźminem, jak to niektórzy podejrzewali). Później zaś ten człowiek-wiedźmin, wcześniej wielokrotnie pokonując Ciri bez ogromnego wysiłku, ostatecznie przegrał z nią w bezpośrednim starciu. Coś tu nie tak.Osobiście miałem dość postaci Ciri po przeczytaniu "Wieży Jaskółki". Jak na twórczość ASa, to tę książkę czytało mi się wyjątkowo topornie i to głównie z powodu Ciri i jej perypetii...Nie wierzę, że można by taką postać wprowadzić "swobodnie" w W2.
 
Yngh said:
Nie jestem zwolennikiem wielkiego boom i przywrócenia nagle do życia/z innego wymiaru/x Yen i Ciri. Spowodowałoby to masę problemów fabularnych i podważyłoby logiczność różnych działań Geralta w W2, zwłaszcza jeżeli byłoby to opcjonalne, jak mówi orzech4. Nieważne bowiem co Geralt by w tym czasie robił, ale pojawienie się którejkolwiek z tych postaci całkowicie zmienia jego priorytety, ZWŁASZCZA jeżeli zacznie odzyskiwać pamięć. Nie wyobrażam sobie sytuacji, by Geralt którąś z tych postaci po prostu olał i wykonywał nadal zadania dla Foltesta czy kogokolwiek innego. Jakaś konfrontacja byłaby koniecznością, a każda konfrontacja mająca na celu usunięcie "dziury" fabularnej jest problematyczna.
Priorytety? No bez przesady, kto powiedział, że pomaganie Foltestowi i bawienie się w politykę będzie jedyną główną i słuszną drogą postępowania ( zważywszy na tak reklamowaną przez Redów wielowątkowść)? Kto powiedział, że spotkawszy Yen i Ciri Wiedźmin, zaraz zacznie budowac dom i zajmować się rola, a Yen będzie zajmować się ogniskiem domowym +plus wołac Ciri z lasu by przyszła na obiad? To, żaden fabularny ślepy zaułek, to zdarzenie trudne do wyjaśnienia, ale aż kipiące możliwościami. Yen i jej stosunek do Loży czarodziejek, do Merigold i jej "zagarnięcia" Geralta. Ciri żywy magnes na kłopoty, jak nie dzieciak, którym trzeba się opiekować, to znowuż młoda awanturniczka rozsmakowana w zabijaniu, to znowuż nierealnej mocy źródło zdolne do przeskakiwanie między wymiarami - jej powrót może mieć burzę konsekwencji fabularnych. W końcu sam Gerat, to nie ta postać, którą pożegnaliśmy w książce, tylko wiedźmin, z który przeżył, to wszystko co było w W1, jego decyzje nie muszą być już takie oczywiste. Nie jest oczywistym, że z miejsca rzuci się na Yen i że ta z miejsca go przyjmie, bo oboje są charakterni.
Yngh said:
Nieważne bowiem w jakim momencie pojawi się Ciri lub Yen, zawsze będzie masa pytań odnośnie tego, co robiły wcześniej, czemu pojawiły się akurat teraz, co pamiętają itp. Nie wiem jak wy, ale ja nie jestem w stanie sobie wyobrazić sensownego dialogu z tymi postaciami po ich nagłym pojawieniu się. To pułapka fabularna.
Ja nie tylko potrafie sobie wyobrazić dialogi, ale uważam, że to nie tylko nie pułapka, ale wręcz morze nowych możliwości i pole do popisu dla scenarzystów. Zważywszy na ten diagram, co go nam Redzi pokazali na gamescomie.
Yngh said:
Mało tego, nawet zakładając, że twórcom uda się napisać sensowne dialogi, pojawia się problem - no i co dalej? Niezależnie od tego jak (i czy) Geralt się zmienił, byłby wściekły na swoich towarzyszy, bo każdy z jego znajomych/przyjaciół mających kontakt z Yen/Ciri go okłamywał.
Raczej nie wściekły, Geralt żadko popadał we wściekłość. Plus, póki nie wiadomo, co kierowało w/w postaciami.
z3lona said:
Ee, myślę że tu może być pewien problem, bo sam Geralt taki wybór sobie zamknął, wypowiadając swego czasu owo ostatnie życzenie. Są związani na amen, przepadło. W dodatku, na koniec, chyba udało im się osiągnąc jakiś konsensus...
Tak, wypowiedział życzenie w opowiadaniu Ostatnie życzenie jeszcze sprzed właściwej sagi. To życzenie, nie przeszkodziło im kłócić się co chwila, odchodzić od siebie, zdradzać się nawzajem, uciekać od siebie bez uprzedzenia itp. Nie widzę powodu, dlaczego teraz, nagle ich wspólne relacje miałyby być jedną wielką sielanką, szczególnie w obliczu harców Gerwanta z Merigold.
Lukas Winter said:
Nie przesadzajmy zaś z tą wściekłością i rządzą zemsty. Takiego kopa umiejętności dać jej nie mogło. Fakt, że niegdyś (zaledwie!) rok uczyła się wiedźmińskiego fechtunku nie daje jej najmniejszych podstaw do równania się z weteranem walk, Bonhartem, a co dopiero do pokonania go w równej walce na miecze. Zwłaszcza, że ten człowiek o żabich oczach dał rady dużo bardziej doświadczonym, wzmocnionym mutacjami wiedźminom (nie ingerujmy w jaki sposób ich pokonał), i nie tylko im.Jedynym argumentem za jest przeznaczenie, które pamiętajmy kierowało wieloma poczynaniami "pani światów".Nic nie zmienia jednak faktu, iż Sapkowski zrobił o krok (bądź dwa) za daleko w kierunku Ciri.
Dla jasności, ja też za Ciri nie przepadam. Jednak, chyba nie do końca przyjmujesz do wiadomości jak Bonhart zdobył owe trzy medaliony wiedźmińskie. Wcale nie jest pewnym, że naprawdę zabił ich w pojedynku na miecze. Sama Yen poddawała to pod wątpliwość, mówiąc coś w stylu, że ukradł, albo że zapodał strzałą w plecy. Dodatkowo Bonhart był zajebiście dobrym szermierzem, ale najprawdopodobniej człowiekiem. Ciri natomiast, nie dość, że miała dostęp do Wiedźmińskiego szkolenia, to jeszcze zjadała się "sałatą" i popijała "wodą", co mogło nieco wyśrubować jej odruchy. Dodatkowo, gdy przybyła wesprzeć szczury, walka trwała, szczurzątka umierały, a Ciri mogła się zwyczajnie dać zupełnie zdominować psychicznie Bonhartowi. W finalnym pojedynku, Ciri była skoncentrowana, Bonhart raczej wściekły i rządny zemsty. Wsio. Oczywiście jedne wielkie gdybanie, ale moim zdaniem Sapek przedstawił to w ten sposób, że nic nie jest jednoznaczne.
 
Narsereg said:
Nie jestem zwolennikiem wielkiego boom i przywrócenia nagle do życia/z innego wymiaru/x Yen i Ciri. (...) Nieważne bowiem co Geralt by w tym czasie robił, ale pojawienie się którejkolwiek z tych postaci całkowicie zmienia jego priorytety, (...)
Priorytety? No bez przesady, kto powiedział, że pomaganie Foltestowi i bawienie się w politykę będzie jedyną główną i słuszną drogą postępowania ( zważywszy na tak reklamowaną przez Redów wielowątkowść)? Kto powiedział, że spotkawszy Yen i Ciri Wiedźmin, zaraz zacznie budowac dom i zajmować się rola, a Yen będzie zajmować się ogniskiem domowym +plus wołac Ciri z lasu by przyszła na obiad? To, żaden fabularny ślepy zaułek, to zdarzenie trudne do wyjaśnienia, ale aż kipiące możliwościami. Yen i jej stosunek do Loży czarodziejek, do Merigold i jej "zagarnięcia" Geralta. Ciri żywy magnes na kłopoty, jak nie dzieciak, którym trzeba się opiekować, to znowuż młoda awanturniczka rozsmakowana w zabijaniu, to znowuż nierealnej mocy źródło zdolne do przeskakiwanie między wymiarami - jej powrót może mieć burzę konsekwencji fabularnych. W końcu sam Gerat, to nie ta postać, którą pożegnaliśmy w książce, tylko wiedźmin, z który przeżył, to wszystko co było w W1, jego decyzje nie muszą być już takie oczywiste. Nie jest oczywistym, że z miejsca rzuci się na Yen i że ta z miejsca go przyjmie, bo oboje są charakterni.
Nieważne bowiem w jakim momencie pojawi się Ciri lub Yen, zawsze będzie masa pytań odnośnie tego, co robiły wcześniej, czemu pojawiły się akurat teraz, co pamiętają itp. Nie wiem jak wy, ale ja nie jestem w stanie sobie wyobrazić sensownego dialogu z tymi postaciami po ich nagłym pojawieniu się. To pułapka fabularna.
Ja nie tylko potrafie sobie wyobrazić dialogi, ale uważam, że to nie tylko nie pułapka, ale wręcz może nowych możliwości i pole do popisu dla scenarzystów. Zważywszy na ten diagram, co go nam Redzi pokazali na gamescomie.
Mało tego, nawet zakładając, że twórcom uda się napisać sensowne dialogi, pojawia się problem - no i co dalej? Niezależnie od tego jak (i czy) Geralt się zmienił, byłby wściekły na swoich towarzyszy, bo każdy z jego znajomych/przyjaciół mających kontakt z Yen/Ciri go okłamywał.
Raczej nie wściekły, Geralt rzadko popadał we wściekłość. Plus, póki nie wiadomo, co kierowało w/w postaciami.
Się zgadzam w całej rozciągłości.
Ee, myślę że tu może być pewien problem, bo sam Geralt taki wybór sobie zamknął, wypowiadając swego czasu owo ostatnie życzenie. Są związani na amen, przepadło. W dodatku, na koniec, chyba udało im się osiągnąc jakiś konsensus...
Tak, wypowiedział życzenie w opowiadaniu Ostatnie życzenie jeszcze sprzed właściwej sagi. To życzenie, nie przeszkodziło im kłócić się co chwila, odchodzić od siebie, zdradzać się nawzajem, uciekać od siebie bez uprzedzenia itp. Nie widzę powodu, dlaczego teraz, nagle ich wspólne relacje miałyby być jedną wielką sielanką, szczególnie w obliczu harców Gerwanta z Merigold.
Ale kto mówi o sielance?;) Sielanka w wykonaniu tej pary jest niemożliwa. Mówię tylko, że tak czy inaczej są na siebie skazani, bo Geralt miał nieprzemyślany poryw bohaterstwa i (powiedzmy) uczuć. Nie dziwię się Yennefer, że była często wkurzona ;)
Narsereg said:
(...)Nie przesadzajmy zaś z tą wściekłością i rządzą zemsty. Takiego kopa umiejętności dać jej nie mogło. Fakt, że niegdyś (zaledwie!) rok uczyła się wiedźmińskiego fechtunku nie daje jej najmniejszych podstaw do równania się z weteranem walk, Bonhartem, a co dopiero do pokonania go w równej walce na miecze. Zwłaszcza, że ten człowiek o żabich oczach dał rady dużo bardziej doświadczonym, wzmocnionym mutacjami wiedźminom (nie ingerujmy w jaki sposób ich pokonał), i nie tylko im.Jedynym argumentem za jest przeznaczenie, które pamiętajmy kierowało wieloma poczynaniami "pani światów".Nic nie zmienia jednak faktu, iż Sapkowski zrobił o krok (bądź dwa) za daleko w kierunku Ciri.
AS w Sadze mówi o Ciri "wiedźminka" to raz, dwa - była osóbką raczej wyjątkową, z racji dziedzictwa etc. Na dokładkę jeszcze była straumatyzowaną smarkulą ze wszystkimi tego konsekwencjami. Umiejętności potrzebne do pokonania Bonharta, moim zdaniem miała, ale on przerastał ją doświadczeniem;a poza wszystkim był psychopatą. W dodatku znęcającym się nad nią przez dłuższy czas. Miał przewagę psychiczną i tyle.Ciri wyidealizowana? Czytaliśmy tę samą książkę ? :D
 
Top Bottom