Akuumo;n8975630 said:
Tarczowniczki są zbyt silne, podobnie jak... mróz. To dzięki niemu topornicy szaleją.
Już nie szaleją u góry. W okolicach rangi 15 też coraz rzadsi, bo się decki pod nich uzbroiły, dodając Grzyby i Czyste Niebo. W pierwszej i drugiej rundzie usuwa się Toporników wręcz z gry dzięki Grzybom.
Miś co najwyżej powinien mieć 5 punktów, jak Trybeusze. Jeszcze propozycja
MajekX jest sensowna, bo ożywia pewien archetyp, a to korzyść dla gry. Do przetestowania, choć myślę - tak jak
2jacks , że obecnie osłabianie nie ma kart po prostu, by zaistnieć. Pancerz i osłabienie punktowe chyba lepsze.
Ale Misiek ulotny? To czyniłoby kartę bezużyteczną dla Skellige, które wskrzesza jednostki.
Ech i dlaczego ciągle czytam o tym, że trzeba nerfić i nerfić. Albo Miśki, albo Tarczowniczki. Jak znowu będą nerfy, to nam Skellige wyleci z mety, a wtedy o nerfy będą prosili znowu gracze np. dla KP. I tak w koło Macieju... ;/
Dlaczego nie wzmacniać, by doprowadzić frakcje wszystkie do poziomu dobrze funkcjonującej machiny?
Czy Tarczowniczki byłyby problemem, gdyby miały decki Nilfgardu sprzed patcha do pokonania?
To nie Misiek zmienił wszystko, to zbytni nerf dla Czarnych wywrócił wszystko do góry nogami. Gracze nie nauczyli się nowego Nilfgaardu, a może też część nie ma kart, by grać np. Letho i Bombą D.
I chyba jednak jakąś rolę tu odgrywa pewna "moda", o czym pisał
2jacks .
Tak, Skellige jest obecnie bardzo mocne, meta jest paskudna, bo Skellige dominuje. Ale nerfy nie poprawią mety, a jedynie na miejsce Skellige wrzucą coś innego.