Broń biała i miotająca, do zadawania bólu, jak i śmierci stosowa

+
nie robi sie z uszczelek ani podkladek... tzn... mozna... ale lepiej wychodzi z drutu ocynkowanego... naprawde...
 
ta strona nie dziala, moze jest to spowodowane tym znakiem na koncu ,, / ". Zaraz zobacze. Jestem ciekaw czy bede wstanie cos takiego zrobic :D
 
Ja widziałem takiego łosia na Lipowcu z Pierwszej Chorągwii Czarnego Rycerza Kasztelanii Będzińskiej w kolczudze z podkładek hłe hłe... to mu ważyło 26kg i szedł jakby miał pełny pancerz a to była jedynie kolczuga na koszuli :DTo było niezniszczalne :DW Chudowie zaś był palant, który miał zbroję łuskową z plastrów wielkości połowy dłoni. Nie zaprosili go już od tamtego czasu - zyskał on przydomek BateriaSłoneczna :pPamiętasz Yahoo jakieś takie sytuacje z oszołomami_posiadaczami_dziwnych_sprzętów? :D
 
Powiem jedno odnośnie ocynkowanego sprzętu - dla wszystkich bractw z Kapituły Rycerstwa Polskiego generalnie najważniejsza jest autentyczność. Je się podczas uczt w glinianych lub drewnianych naczyniach itp. - a uwierzcie mi, w średniowieczu ocynkowanych zbroi nikt nie nosił. Jak ktoś chce się świecić to niech jedzie do Golubia-Dobrzynia, to inna, cukierkowa liga. Generalnie to ludziska w ocynku raczej się nie pokazują Kolczugi najczęściej robi się następująco:kupujesz duuuużo drutu stalowego (tak 0,6 - 1mm). Szukasz kogoś kto ma tokarkę. Ten ktoś nawija Ci drut w ciasne sprężyny, z których następnie cęgami wycinamy równe kółeczka. Kółeczka składamy razem za pomocą pary kombinerek (w palcach stalowego drutu nie wygniecie choćby nie wiem co). Robota praco i czasochłonna, dlatego dobra kolczuga jest droższa od płyty.Co do podkładek - wychodzą z nich niezłe kolczugi, jednak są rzeczywiście o wiele cięższe. Trzeba znależć odpowiednie podkładki, im lżejsze tym lepiej. Ale i tak o ile kolczuga z drutu ważyć będzie ok 6-8kg, to z podkładek 10-12. Po dodaniu reszty sprzętu daje znać o sobie. Kiedyś spędziłem 2 godzinną ceremonię właśnie w kolczudze z podkładek, gdyż nie miałem jeszcze z drutu. Plecy bolały jak diabli. Ale z drugiej strony podkładkowa jest mocniejsza. Chociaż przez obie strzały z łuku przechodzą. Testowaliśmy.Co do mieczy - jest naprawdę wielu kowali. Tylko że duuużo wołają za miecz. Chyba, że po znajomości Można spróbować się pobawić tak - idziecie na złom i szukacie resorka od malucha. Następnie wyklepujecie porządnym młotem resor na prosto. Poźniej wycinacie boshem kształt ostrza i rękojeści. Trzeba zaspawać otworki w resorze. No i oszlifować całość. Jelec to już można z kawałków stali zrobić. Tylko porządny spaw - chyba, że ma służyć do noszenia, nie do walki. Taki mieczyk za piękny nie będzie, ale cenowo zmieścimy się w 50zł. Gotowa klinga to tak od 400zł w górę. Chociaż mam kumpla który kuje miecze i dla znajomych są koło 100zł, albo po prostu bierze się plecak piwa i jedzie robić z nim. Tylko, że aktualnie siedzi w Szkocji O wiele prościej zrobić kiścień. Wystarczy około pół metrowy trzonek i trzy łańcuchy. Do tego tarcza - wycinamy kształt z blachy 1,5 i walcujemy. z tyłu donitowyjemy uchwyt i rzemień. Hełm sam sobie zrobiłem. Bierzecie stary hełm wojskowy. Obcinacie nolną krawędź i szlifierką albo do piaskarki żeby zeskrobać farbę. Później nitujecie dookoła walec balchy, z przodu dokładacie nosal i nikt nawet nie pozna, że to przeróbka hełmu wojskowego. Co do zbroi - kumpel zrobił świetną lamelkę sobie. Kupił gdzieś w lumpiku grubą skórzaną kurtkę. Powywalał i pozaszywał wszystkie zamki. Rozprół (uł?) po bokach i zostawił tam wiązanie na rzemienie. Na całośc prznitował połączone ogniwami stalowe płytki. Na trzy strzały z łuku tylko 1 przeszła, bo weszła między płytki. Ale za to zbroja ta wyglądała rewelacyjnie i świetnmie chroniła przed ciosami.Co do płytówki - sam kirys zrobić łatwo jak się ma sprzęt. Najtrudniej z rękoma, rękawicami i nogami. Gotowe nogi i ręce średnio po 200 zł (bez zdobień), rękawice koło 150 (chyba, że robimy sami - skórzane rękawice do spawania pokrywamy kolczą siatką - jak na kolczugę, albo przyszywamy rzemienie, do których nitujemy kawałki blachy).Sprawa wygląda tak: jak ktoś ma duuużo kasy, to może sobie cały sprzęt skompletować i tyle.Jeśli ktoś jest cierpliwy i mu zależy, to sam może sobie zrobic naprawdę pożądny ekwipunek którego nikt nie wyśmieje na żadnym turnieju.
 
Yellow - jak już masz drut nawinięty w sprężyny to najpierw trzeba go pociąć - wcale łatwo nie idzie. Ja np. siedziałem przed tv oglądając mecz i ciąłem. Później składanie. Jak jesteś ambitny to w miesiąc zdążysz. Ja robiłem półtora.
 
Jak już pisałe w bractwie od 3 lat nie jestem, a sprzęt tam został (bo za kasę bractwa kupowałem). Jak złapię kumpla, który wciąż walczy to postaram się jakieś foty opublikować.
 
co do ocynku - wiem, ze ma być autentycznie ale przyznam się, że też tego używaliśmy ale tylko po to, żeby materiał nie był anitroche naruszony przez korozję. Po zrobieniu kolczugi usuwaliśmy chemicznie ocynk używając do tego rozwtworu octu i kwasu solnego. Wtedy stal była czysta i podatna na korozję ale wszystko było git :)Ja też nie jestem w bractwie od jakiegoś czasu... :( konkretnie to 2 lata nie miałem żywego mięsa pod mieczem. Co do kucia: kumpel bierze za jedynkę 100zł za półtorkę 150 :) i to wszystko z resorów i stali jakiejśtam nawęglanej ale mnie to nie podnieca. Jakiś rok temu wykułem katankę (małe odstepstwo od rycerstwa ale tak jakoś mi się spodobało) z ostrza gigantycznej obżynary do drewna w fabryce. Niezniszczalne :D Tylko nie jest zahartowana - co pare dni dopieszczam, czyszczę, poprawiam i wychodzi z tego coś fajnego. Mam jeden problem, bo kiedyś na topory używałem płyt 8mm grubości 50x50cm ciąłem to i po obróbce były fajne topory - nawet nie wiem co to za płyty były. Teraz muszę zrobić nowy toporek (bo w tamtym ostrze było przynitowane do obejmy a to nie jest za mocne) i nie mam zielonego pojęcia skąd mam wziąć żelaztwo. Wolę za tym nie szukać po złomie - amrotyzacja z malucha odpada bo to musi być spory topór dwuręczny. Nie wie ktoś skąd wziąć coś dobrego na taki kafar? co do błyszczących lalusiów z GDobka - znam bractwo które jest totalnym ich przeciwieństwem :D chodzą w zapaskudzonych, czarnych, często trawionych zbrojach, czasami nawet tradycyjnie poczernianych końskim kopytem ;D Na dodatek nie leją się nawet na treningu drewnem tylko jadą w pełnym pancerzu na stalowe miecze :D To Pierwsza Chorągiew Czarnego Rycerza Kasztelanii Będzińskiej.byłem raz na ich turnieju zamkniętym na Lipowcu (tam gdzie ten koleś w kolczudze z podkładek pomykał) to masakra była taka, że ktoś leżał na ziemi to jeszcze go po głowie lali a hełmy się wgniatały jak manekiny do testów zdeżeniowych :D rzeźniki Tymek z Bractwa Rycerskiego Puszczy Pszczyńskiej mówił że to nie jest bractwo z najwyższej półki ale ja osobiście po spędzeniu z nimi 2 dni uwazam że to całkiem fajna ekipa :DKasztelan ważny jak kogut w kurniku paraduje w czanrym płaszczy a reszta żre wokół kotła, beka i opowiada sprośne kawały. W namiocie obok ktoś składa otwarte złamanie ramienia :)btw>> yahoo pytałem czy miałeś do czynienia z dziwnym ale to max dziwnym osprzętowaniem? :)
 
Heh, ja kiedyś widziałem kolesia po walce z rozciętym łbem, prawie urwanym uchem i złamanom ręką. Wyglądał jakby go ciężarówka potrąciła. Ps. Może ktoś zamieścić jakieś stronki z fotkami czy poradnikami kucia mieczy?
 
No dobrze, dobrze, może bez fantastki tutaj... to gdzie widziałeś tego kolesie? Chyba w jakiejś amerykańskiej produkcji filmowej, w której na drugi dzień ten koleś był w pełni sił....
 
U nas mało brakowało, a bym najlepszego kumpla uszkodził. Walczyliśmy sobie półtorakami bez hełmów i jakieś laski przyszły popatrzeć. No to z przyjacielskiego starcia zaczęła się robić rąbanka. I jakoś tak niefortunnie zbił mój cios z góry, że ostrze zeszło po jego płazie i samą końcówką miecza trafiłem go w policzek tuż przy nosie. Niewiele brakowało i mógłbym go uszkodzić. Od tej pory bez hełmów nie walczyliśmy. Ten sam kumpel miał też rozcięty niemal na pół (wzdłóż) palec - cios topora Fakt, że topór był tępy, jednak Masay (ten kumpel) walczył bez rękawic i tak jakoś wyszło he he.
 
jakieś 3 lata temu trzaskaliśmy się na żelaztwo + pawęże (byle jak zbite z desek). Mój miecz - można się było tego spodziewać - przeszedł przez tarczę (!) i niemal wszedł w czachę mojemu koledze przez oko :p ale fuksem dostał tylko w policzek :D Miał 3 szwy i do tej pory mu widać lekko czerwoną kreskę pod okiem :DInnym razem (też laski przyszły :D) laliśmy się na półtorki to Galdir przywalił mi w hełm tak, że musiałem go wyklepywać. Ale wyklepywanie to nic. Pochodziłem sobie troche po tej walce, poszedłem do domu, wyrąbałem na ziemię i straciłem na kilka sekund przytomność. Strach wziął górę i przez jakiś czas nie dotykałem miecza. Ale potem było ok... Wróciłem do tego ale od tej pory nikt już mnie nie uderzył - z uwagi na to co się wcześniej stało nauczyłem się dosyć dobrze parować ciosy.
 
Geno-> To jest naprawdę mocne... W pierwszym momencie troszkę mnie odrzuciło... A tak swoją drogą - kolekcjonujesz takie zdjęcia???
 
Tibor-> W tamtym roku była bodajże godzinna relacja z jakiejś bitwy (nazwy nie pamiętam) w tv. Ten koleś pokazany był na samym końcu relacji. Oczywiście był on w karetce.Te zdjęcia wywołały u mnie lekki odruch wymiotny . A tak na poważnie, to skąd to masz?
 
Jak toi skąd ma to Geno... przecież widać, że jest to jakaś stronka www, a Geno zarzucił tylko linka do tejże strony...Co do widzianych walk na żywo, to ja osobiście widziałem takową podczas konwentu fantastyki w Częstochowie... ale walka była taka jakś niemrawa, jakby chcieli, a nie mogli
 
Top Bottom