Ciemna strona mocy - uniwersum Star Wars

+

Ciemna strona mocy - uniwersum Star Wars

  • Luke Skywalker

    Votes: 22 11.9%
  • Yoda

    Votes: 64 34.6%
  • Palpatine

    Votes: 5 2.7%
  • Obi-Wan Kenobi

    Votes: 29 15.7%
  • Qui-Gon Jinn

    Votes: 5 2.7%
  • Darth Vader

    Votes: 37 20.0%
  • Hrabia Dooku

    Votes: 3 1.6%
  • Mace Windu

    Votes: 20 10.8%

  • Total voters
    185
PS. Ciekawe czy ktoś w ogóle przeczyta powyższe wypociny :sneaky:

Ja czytałem i rozważam teraz zakup bardziej niż przed przeczytaniem;) Ale zazdroszczę wam tu wszystkim, którzy dzielili się opiniami że macie te X godzin żeby wkrótce po premierze ogarnąć całość.
 
Ja czytałem i rozważam teraz zakup bardziej niż przed przeczytaniem;)

Miło słyszeć, a w zasadzie czytać :)

Ale zazdroszczę wam tu wszystkim, którzy dzielili się opiniami że macie te X godzin żeby wkrótce po premierze ogarnąć całość.

Brak czasu tak bardzo, po prostu gra tak mnie wciągnęła, że wszystkie inne rozrywki odstawiłem całkowicie i każdą wolną chwilę poświęcałem na ogrywanie. W normalnej sytuacji pewnie byłbym dopiero w połowie :p
 
No i są pierwsze informacje na temat sprzedaży: jest bardzo dobrze!



Oby tylko tego nie zaprzepaścili, bo Gwiezdne Wojny w świecie gier były w zbyt długiej stagnacji. Można narzekać na poszczególne gry z tego uniwersum powstające za czasów LucasArts, ale wtedy powstawało ich sporo aż do ery poprzedniej generacji konsol. Poziom gier bywał różny, ale próbowano chyba wszystkich gatunków więc każdy znalazł coś dla siebie: strzelanki, gry akcji, przygodówki, wyścigi, symulatory, strategie, erpegi, MMO, a nawet bijatyki. Gry nastawione na opowiadanie historii jak i na rozgrywkę w sieci. Chciałbym żeby te czasy powróciły.


I tak sobie teraz myślę że z gier nastawionych na rozgrywkę w sieci fajnym pomysłem byłyby ścigacze znane z Mrocznego Widma. Zaczynamy jakimś złomem mając dostęp tylko do podstawowych miejscówek i wraz z sukcesami pniemy się po szczeblach kariery ulepszając swoją maszynę bądź kupując lepszą. Do tego możliwość zakładania się na boku gdzie walutą mogłyby być części albo nawet całe ścigacze. Możliwość sponsorowania innych zawodników lub bawienia się w nieczyste zagrywki przed i w trakcie wyścigu. Do tego różne pułapki po drodze np. ostrzał przez tuskenów. Oczywiście wszystko z dzisiejszą grafiką i fizyką, bo wiem że tego typu gry już powstawały lata temu.

Tutaj nawet skrzynki z losowym łupem mogłyby się wpasować w lore. Ot, grzebiemy w śmieciach na złomowisku wyławiając co ciekawsze elementy. Wstęp wymagałby zapłaty podobnie jak wpisowe na wyścig i można by te opłaty uiszczać walutą w świecie gry lub wydając prawdziwe pieniądze. Do tego potencjał na dodawanie kolejnych tras w nowych lokacjach więc gra byłaby ciągle rozwijana.

Naprawdę chętnie bym w to grywał mimo iż niezbyt kręcą mnie gry sieciowe, a ścigałek nie lubię w zasadzie wcale. No, ale to Gwiezdne Wojny i ścigacze :D

 
Świetna wiadomość. Ja właśnie zakończyłem rozrywkę - na liczniku mam 47 godzin, co uważam za bardzo przyzwoity rezultat. Podtrzymuję również opinię z poprzedniego posta - gra bardzo przypadła mi do gustu; śmiało mogę powiedzieć, że na coś takiego czekałem od czasów Jedi Academy. Jeżeli powstanie sequel, to biorę :)
 
Odniosę się ze sporym opóźnieniem, ale zwyczajnie nie miałem czasu.

Zdecydowanie nie mogę się zgodzić, gra jest świetnie dopracowana, mapy są duże, lokacje fantastycznie zaprojektowane artystycznie, grafika świetna z jedynie kilkoma mankamentami, a cutsceny pięknie zaanimowane i wyreżyserowane. Jeżeli miałbym porównać rozmach gry do takiego CoDa, który za grę AAA uważany jest, to jest to kilkukrotnie bardziej ambitna produkcja.
Moja wina, szczerze mówiąc nie jestem za bardzo za pan brat z oznaczeniami w stylu AAA. CoDa w życiu bym za takową nie uznał. Chodzi mi o to, że nie jest to gra, którą bym postawił na najwyższej półce jeśli chodzi o ogólnie rozumianą jakość, bo wydaje mi się pod wieloma względami niedopracowana i toporna.

PATROL said:
Jeżeli lekceważysz szarżującą kozicę, to giniesz :D
Jasne, to nie jest mój problem. Mój problem jest taki, że balans gry jest w ten sposób skonstruowany, że ta kozica, poprzez swój moveset, jest o wiele groźniejszym przeciwnikiem niż Purge Trooper, albo ten wielki troll, albo... właściwie dokładnie wszystko, co udało mi się do tej pory napotkać. A kluczowym tutaj tematem jest nawet nie kozica sama w sobie, tylko to, że przeciwnicy atakujący "bronią naturalną", czyli szarżujące szczury, kozice czy inne stwory, są w stanie przebić się przez gardę z miecza świetlnego. To jest kompletnie absurdalne, bo takie stworzenie szarżujące na miecz świetlny powinno zostać rozcięte w pół. Mam nadzieję, że zrozumiale się wyraziłem.

Reasumując, po raz kolejny - gra ekstremalnie nieintuicyjnie traktuje miecz świetlny.

Poza tym powtórzę zarzut co do systemu walki i kontroli nad postacią. Jeśli naśladujesz gry od From Software pod względem systemu zapisu (ograniczone miejsca i respawn przeciwników), to wypadałoby zapewnić równie dobrą kontrolę gracza nad postacią, tak aby nie zdarzało mu się zbyt często umrzeć przypadkowo. W Dark Souls to się zdarza, ale baaardzo rzadko. W Fallen Order na najwyższym poziomie trudności jest to nagminne. Zdarzyło mi się też wielokrotnie zostać zwyczajnie zablokowanym, bez możliwości wydostania się z lokacji i jedynym ratunkiem było wyjście z gry i wystartowanie od ostatniego savepointa.

Gra jest dobra jak na grę z uniwersum Star Wars, ale nadal obstaję przy tym, że nie jest warta 200 PLN, ani nawet połowy tego. Z drugiej strony, chciałbym, żeby Respawn i EA pociągnęli temat i udoskonalili ten na razie ułomny prototyp, w czym na pewno pomogą zyski ze sprzedarzy FO.
 
Moja wina, szczerze mówiąc nie jestem za bardzo za pan brat z oznaczeniami w stylu AAA. CoDa w życiu bym za takową nie uznał. Chodzi mi o to, że nie jest to gra, którą bym postawił na najwyższej półce jeśli chodzi o ogólnie rozumianą jakość, bo wydaje mi się pod wieloma względami niedopracowana i toporna.

A, w ten sposób, spoko, rozumiem :D

Jasne, to nie jest mój problem. Mój problem jest taki, że balans gry jest w ten sposób skonstruowany, że ta kozica, poprzez swój moveset, jest o wiele groźniejszym przeciwnikiem niż Purge Trooper, albo ten wielki troll, albo... właściwie dokładnie wszystko, co udało mi się do tej pory napotkać. A kluczowym tutaj tematem jest nawet nie kozica sama w sobie, tylko to, że przeciwnicy atakujący "bronią naturalną", czyli szarżujące szczury, kozice czy inne stwory, są w stanie przebić się przez gardę z miecza świetlnego. To jest kompletnie absurdalne, bo takie stworzenie szarżujące na miecz świetlny powinno zostać rozcięte w pół. Mam nadzieję, że zrozumiale się wyraziłem.

Rozumiem Twoje zarzuty, ale dalej będę w tym aspekcie bronił gry, z powodu głównie growej umowności. To jasne, że miecz może przeciąć wiele rzeczy jak masło, a przy większym wysiłku praktycznie wszystko (oprócz wiązek energetycznych oraz łusek bestii Zillo, chyba na razie to tyle w nowym kanonie, może jeszcze jakiś gruby metal). Idąc tą logiką, szturmowcy powinni być kładzeni jednym ciosem, zarówno Ci szeregowi, którzy właśnie tak padają, jak i oficerowie i Purge Trooperzy. Zwierzęta oraz Inkwizytorzy również powinni padać po jednym celnym cięciu. No ale nie padają, bo pasek życia :D Bo tak się jakoś przyjęło, że w grach silni przeciwnicy to tacy, których trzeba ciąć 50 razy. A że miecz nie zatrzyma szarży zwierzaka, chociaż teoretycznie na szarżującą kozicę wystarczyłoby wysunąć sztych do przodu i czekać aż się nadzieje, to nie do końca umowność growa. Zwierzęta jednak maja grubą skórę, a to coś co jest z przodu kozicy wygląda na bardzo masywne :D Impet uderzenia może odbić wiązkę miecza świetlnego i rana będzie tylko powierzchowna. Skoro bestia Zillo ma totalnie nieprzebijalny pancerz, czyli coś, czego nie udało się sztucznie wytworzyć jeszcze chyba żadnej rasie (w kanonie), a miecz nie zostawia nawet śladu na jej łuskach, wierzę, że niektóre gatunki zwierząt posiadają również w jakimś stopniu odporne ciało. Jak dla mnie wytłumaczalne w założeniach kanonicznego uniwersum.

Z ciekawości, jak pod względem działania miecza świetlnego oceniłbyś Jedi Outcast lub Academy? O ile oczywiście miałeś okazję zagrać :p

Poza tym powtórzę zarzut co do systemu walki i kontroli nad postacią. Jeśli naśladujesz gry od From Software pod względem systemu zapisu (ograniczone miejsca i respawn przeciwników), to wypadałoby zapewnić równie dobrą kontrolę gracza nad postacią, tak aby nie zdarzało mu się zbyt często umrzeć przypadkowo. W Dark Souls to się zdarza, ale baaardzo rzadko. W Fallen Order na najwyższym poziomie trudności jest to nagminne. Zdarzyło mi się też wielokrotnie zostać zwyczajnie zablokowanym, bez możliwości wydostania się z lokacji i jedynym ratunkiem było wyjście z gry i wystartowanie od ostatniego savepointa.

Nie mam odniesienia, bo nie grałem na najwyższym poziomie trudności, ale faktycznie może być coś na rzeczy, bo nie pierwszy raz widzę taką opinię. Miejmy nadzieję, że poprawią to w sequelu.

Gra jest dobra jak na grę z uniwersum Star Wars, ale nadal obstaję przy tym, że nie jest warta 200 PLN, ani nawet połowy tego. Z drugiej strony, chciałbym, żeby Respawn i EA pociągnęli temat i udoskonalili ten na razie ułomny prototyp, w czym na pewno pomogą zyski ze sprzedarzy FO.

140 zł, tak wyceniłbym osobiście wartość samej gry, aczkolwiek z pełną świadomością wiedziałem, że w cenie 200 zł mieści się też "opłata za uniknięcie spoilerów" :D I przyznam szczerze, że kiedyś zablokuję sobie YT, bo niemożebna ilość niby "bezspoilerowych" filmów ma w obrazkach kadry z ważnych momentów w grze i oczywiście bazując na moich preferencjach uderzają mnie one od razu po otwarciu strony.
 
Swoją drogą, ciekawe za ile obecnie można dostać używkę na PS? W ogóle jak to działa, bo jestem nieskalanym konsolami pecetowcem, :) jest jakaś różnica pomiędzy kupieniem używki na PS a nowej gry? Jakieś przypisanie do konta, achievementy?

Pytam, bo wczesniej, poza exclusivami, nie widziałem powodu kupowania konsoli. Mam piec podpięty do projektora i padów, więc po co mi słabsza maszyna? Z tym, że kiedyś stosunkowo wysoki koszt (tfu!) gamingowego peceta równoważyła niższa, w porównaniu z konsolami, cena gier. Miało się wrażenie, że producenci konsol sprzedają je za grosze, odbijając to potem sobie na grach (czy np. Sony dostaje prowizję od każdej gry sprzedanej na PS?). Obecnie ceny gier pecetowych właściwie zaczynają osiągać ten sam poziom co konsolowych, i zaczynam się poważnie zasanawiać, czy ładować fundusze w jakiegoś potwora pc, czy może część z tego przeznaczyć na konsolę.
 
U mnie w sklepie ostatnio była chyba za 200 obok nówki za 250 zł. Teraz pewnie będzie już mniej.

Używka zasadniczo niczym się nie różni chyba że były w pudełku kody na jakieś dodatki. Wydawcy się teraz wycwanili i coraz częściej edycje 'pełne' nie zawierają dodatków na płycie tylko w formie kodów, tym samym używka staje się zwykłą wersją.

Poza tym różnic nie ma, bo nie żadnych aktywacji, a dane zapisują się na dysku konsoli i/lub w chmurze na naszym koncie. Możesz więc przejść grę na premierę i odsprzedać, a jak cię za pół roku najdzie cię żeby znowu pograć to kupujesz używkę i masz wszystko to co miałeś zapisane.
 
Ukończona wersja PC na Jedi Knight, daję takie mocne 8/10.
Plusy:
- Mimo że fabuła przewidywalna i posiadająca trochę bezsensownych głupot, fajnie się ją śledziło.
- Walka i eksploracja sprawiała mi frajdę (Ale dopiero jak przełączyłem na JK, z JM)
- Graficznie też mega, najlepiej to było widać w cutscenach, gdzie modele postaci były mega szczegółowe.
- Gra aktorska też na wysokim poziomie, prawie cała główna obsada użyczyła swoim postaciom twarzy.
- Smaczki dla ludzi znających Uniwersum poza głównymi Epizodami (Seriale, komiksy etc)
Minusy:
- Skiny można było zrobić lepiej (i pewnie zrobiono by je lepiej gdyby miały być płatne. Marzyły mi się szaty Jedi :/)
- Nie wykorzystanie potencjału lightsabera (Nawet starusieńki Jedi Academy miało lepiej zrealizowany koncept)
- Gra słabo zoptymalizowana, nawet na minimalnych ustawieniach potrafiła dostać zadyszki (Tym bardziej dziwią mnie te zachwyty nad wersją PC)

Czas na głębszą rozkminę, okraszoną spoilerkami.

Jak już wspomniałem wcześniej, fabuła i to w jakim kierunku się potoczy było przewidywalne. Mam tutaj na myśli to że koniec końców,
żadnych dzieci nie będą szukać, bo dopiero Luke zrobił to po upadku Imperium, albo jego tata po prostu zniszczy Holocron i wszelkie informacje które pomogłyby Imperatorowi je zdobyć,
jak w nowej serii komiksów.
Sposób w jaki Imperium odkrywa że bohater jest ocalałym z czystki, jest naciągany.
Koleś podsuwa latającą łódkę bo mu kumpel zaczął spadać, a oni od razu wiedzą że to on zrobił, bo rękę wyciągnął do niego. Nie mówiąc już o tym że od razu tak szybko się zjawili. W trailerze tym co ujawnił grę, wyglądało to inaczej i sądziłem że po prostu złapie Praufa mocą i go uniesie akurat gdy dron będzie latał obok i zobaczy że go unosi,
ale nie, wybrali głupszą wersję wydarzeń.

Co do prawdziwej tożsamości Drugiej Siostry... Byłem święcie przekonany jeszcze przed premierą, że okaże się ona byłą mistrzynią Cala, i będzie to raczej ujawnione na końcu. Byłoby to przewidywalne, a jednak się o to nie pokusili, i dementują to już w sumie na początku gry. Za to plus, bo nie spodziewałem się że to będzie
była padawanka Cere
Fajnie że jego mistrzem był
Lasat
(twórcy są wielkimi fanami Star Wars Rebels), szkoda że chodził na wyprostowanych nogach, jak humanoid. Myślałby kto że akurat takiego błędu to nie popełnią. A skoro już wspominam o nim, to należałoby wspomnieć też o samym
Orderze 66 ukazanym w grze. Szczerze to było dosyć biednie, i wolałbym jakąś bitwę z droidami, na planecie niż pusty i nudny statek. Widać albo im się nie chciało, ale oszczędzali kasę.
Bardzo podobała mi się postać Merrin, i mam nadzieję że będzie jej więcej w sequelu. Jednak mam trochę zastrzeżeń co do jej osoby:

Dziwi mnie
jej nienawiść do Jedi. Szacuję że miała z 10 lat jak nie więcej gdy Grevious przypuścił atak na Nocne Siostry, a uznała że był Jedi (bo miał niebieskie i zielone miecze), mimo że pomagały my droidy, z którymi Jedi walczyli w Wojnie. Potem pomogła szaleńcowi w poznaniu ich tajnej magii, bo obiecał że pomoże jej się zemścić na Jedi, których przecież już w sumie nie ma. Ale ok, nigdy nie opuszczała swojego domu, to mogła nie wiedzieć co się dzieje w wielkim świecie, skoro nawet nie wiedziała co to Imperium.
Druga sprawa, kto ją nauczył takiego levelu magii, że wskrzeszała zombie, skoro nawet w The Clone Wars robiła to jakaś baaardzo stara, mała wiedźma, która była bardzo potężna, i nawet matka Talzin tego nie potrafiła.
Szkoda że dołączyła tak późno i w sumie pomogła tylko ze 2 razy.
Może nawet mały romans by mógł się rozwinąć, chociaż
jeden z banterów podczas latania statkiem wskazuje na to że jest homo, ale mam nadzieję że okaże się bi. Cholera, nigdy nie sądziłem że kiedykolwiek będę chciał żeby jakaś postać z gry komputerowej była hetero, bo gram kolesiem i chciałbym romansu jakiegoś. W grach BW by mi to nie przeszkadzało, bo zawsze mógłbym stworzyć sobie babkę i wtedy podrywać ją, a tutaj nie ma opcji.

Konfrontacja z Drugą Siostrą rozegrała się w dosyć oklepany i schematyczny sposób. Widać brała lekcję od antagonistów Tomb Raiderów i Uncharted.
Przyleciała na planetę przed tobą, schowała się gdzieś i czekała aż tylko zdobędziesz MacGuffin a wtedy wyskoczy, podziękuję za odwalenie całego myślenia i roboty za nią, mimo że niby ona silniejsza i sprytniejsza i zwieje, mimo że mogłaby cię zabić i mieć spokój.
Zamiast tego pozwala ci zabrać swój miecz, gdzie ty w wygodny sposób oglądasz wspomnienia jej oczami zanim została Inkwizytorką i zaczęła zabijać niewinnych tym mieczem, bo plot... Chwali się po co jej holocron i zamiast zawieść go do miłego starszego pana na Coruscant od razu, wraca do swojej fortecy i czeka aż przylecisz go zabrać. Potem po w sumie drugiej najtrudniejszej walce w tej grze, ginie w przewidywalny sposób, ale zanim to następuje niby przestaje być zła.
Takie to wszystko słabe i nijakie.

Czas wspomnieć też o naciąganym cameo
Lorda Wiadera... Który swoją drogą wyglądał jakby był mega napakowany z tymi ramionami, lol. Głos też uszedł, ale było słychać że to nie był niezastąpiony James Earl Jones, który już swoje latka ma.
Generalnie doceniam (tak jak i w Rogue One, bo końcowa scena wyszła mega, i wzbogaciła film)
ale nie mogę oprzeć się wrażeniu że został tam pokazany tylko po to by zrobić fanservice, tak jak zresztą w R1. Równie dobrze mogli go zastąpić Wielkim Inkwizytorem i byłoby to samo, ale mniejsze ciary i w ogóle. Dosyć że nie pokazali jego hełmu w tle na tym arcie reklamującym grę, widać chcieli żeby to była niespodzianka. Niestety YT i tak mi wszystko w polecanych zaspoilował, zanim zdążyłem grę zainstalować.
Swoją drogą, bardziej by mi pasował ten kawałek do konfrontacji, ale ten z RotS zły nie był.

Fajnie zrobione planety, Bogano przypominała Lothal z tymi skaczącymi jak kangurki kotkami, tylko w tle taka bieda była.
Zeffo przypominało klimatem planety z cyklu "Historie", ale to Dathomir podobało mi się najbardziej. Szkoda że to nie ten sam rejon gdzie wiedźmy urzędowały, lub gdzie Maul miał kryjówkę, ale to w sumie dzieje się jeszcze 10-15 lat przed serialem, i w innej lokacji

Rozmawiałem z bratem i zgodnie uznaliśmy że ending też zbyt cukierkowy..
Nikt nie zginął, mimo że napięcie było, bo tu Vader zaczął miażdzyć BD-1, tu zepchnął Cere w lawę, tylko po to by magicznie wyskoczyła za jego plecami tymi samymi drzwiami co on magicznie się teleportował, zaginając czasoprzestrzeń.
ale nie, bo to jednak Mysza.

To powiedziawszy, w sequela chciałbym zagrać chętnie. Oczywiście musieliby doszlifować optymalizacje, rozgrywkę...
Nie obraziłbym się też gdyby dali możliwość grania babeczką, coś na wzór Jedi Academy, gdzie masz postać o jakimś imieniu które mogłoby pasować do obu płci, a ty wybierasz wygląd i płeć.
 
Last edited:
Jason Schreier z Kotaku puścił komuś na ćwierkaczu info, że Respawn już zabiera się do pracy nad kontynuacją, a przynajmniej dostali na nią zielone światło od EA, a jego informacje są raczej pewne.
 
Tak jak lubię uniwersum gwiezdnych wojen i interesowałem się nim już od dawna to jednak bardzo zastanawia mnie jedna rzecz. Po co te wszystkie wycieńczające walki na miecze świetlne i starania w jak najkreatywniejszym i efektywnym wykorzystaniu w pojedynkach mocy skoro przecież taki jedi czy sith-jeden pies, mógłby po prostu chwycić mocą przeciwnika i zgnieść? Albo sięgnąć mocą po jego wątrobę i zamienić miejscami z trzustką? Wyjątkowo sadystyczny sith z checią by użył takiego rozwiązania ,ale jakoś nikt tego nie robi? Czemu?
 
Wyjątkowo sadystyczny sith z checią by użył takiego rozwiązania ,ale jakoś nikt tego nie robi? Czemu?

Nie wiem jak jest teraz w kanonie, ale w legendach było to wyjaśnione na zasadzie "tarcz" (czy jakoś tak).

Sprowadzało się to do tego, że każdy (wyedukowany) użytkownik mocy w momencie rozpoczęcia pojedynku miał taką mentalną osłonę. Uniemożliwiała ona bezpośrednie ataki mocą, dlatego w ruch szły miecze świetlne, oczywiście utrzymanie tej mentalnej tarczy wymagało skupienia, dlatego w trakcie pojedynku dało się zaskoczyć przeciwnika atakiem mocy, gdy ten tracił skupienie. Do tego dochodzi oczywiście różnica w naturalnym potencjale i wiedzy/umiejętności, więc taki top tier jak Yoda, Palpi czy Vader mogli, gdyby chcieli właśnie rzucać innymi użytkownikami już na początku pojedynku łamiąc tą mentalną osłonę.
 
Wtedy by nie było filmów (i innych) :D Równie dobrze można by się zastanawiać, że po co te pojedynki czy inne balety skoro można użyć blastera. Może mało eleganckie, ale skuteczne. To tak samo jak w prawdziwym świecie gdzie rycerz pojedynkował się mieczem zamiast zastrzelić przeciwnika z kuszy.

Można jednak się pokusić o jakieś wyjaśnienia. Po pierwsze, miecz służył nie tylko do ataku, ale i do obrony. Po drugie, ciągłe używanie Mocy było wycieńczające. Po trzecie, silny Mocą przeciwnik mógłby się oprzeć. To ostatnie było już wyjaśnione od pierwszego filmu kiedy Obi-Wan mówił, że sztuczki umysłowe zadziałają tylko na słabych. Można więc założyć, że próba uduszenia takiego przeciwnika lub jakakolwiek inna manipulacja by nie podziałała. No i po czwarte, Jedi nie nadużywali Mocy, bo takie upajanie się potęgą mogło prowadzić do ciemnej strony, a szkolenie w mieczu uczyło dyscypliny. Sithowie jednak znacznie chętniej korzystali z Mocy w taki sposób, np. Vader lubił dusić ludzi, a Sidious razić piorunami. Nie każdy też był wystarczająco potężny żeby robić takie cuda jak opisujesz.
 
No i po czwarte, Jedi nie nadużywali Mocy, bo takie upajanie się potęgą mogło prowadzić do ciemnej strony, a szkolenie w mieczu uczyło dyscypliny. Sithowie jednak znacznie chętniej korzystali z Mocy w taki sposób, np. Vader lubił dusić ludzi, a Sidious razić piorunami. Nie każdy też był wystarczająco potężny żeby robić takie cuda jak opisujesz.
Zastanawiałem się niekiedy, czemu żadnemu użytkownikowi mocy nie przyszło do głowy, by użyć jej do lewitacji, czy wręcz latania, albo za jej pomocą zrzucić gwiezdnego niszczyciela na powierzchnię planety. Przy tym wyjaśnieniu słowa Vadera: "Możliwość zniszczenia planety jest niczym w porównaniu z możliwościami jakimi daje moc" wydają się brzmieć śmiesznie i bez sensu.
 
Zastanawiałem się niekiedy, czemu żadnemu użytkownikowi mocy nie przyszło do głowy, by użyć jej do lewitacji, czy wręcz latania,

Pewnie by mogli, jest parę scen, w których bohaterowie wyskakują błyskawicznie na duże wysokości. W grach normą było to że użytkownicy Mocy niejako lewitowali unosząc się wysoko nad ziemią.

albo za jej pomocą zrzucić gwiezdnego niszczyciela na powierzchnię planety

Galen Marek wyczyniał takie akcje w Force Unleashed :p

Możliwość zniszczenia planety jest niczym w porównaniu z możliwościami jakimi daje moc

Bo to prawda... z pewnego punktu widzenia ;) Wielkie działo zniszczy planetę, ale czy pozwoli ci zatruć umysł przeciwnika żeby wyciągnąć z niego informacje albo przeciągnąć na swoją stronę? Czy pozwoli ci przewidywać przyszłość? Czy pozwoli ci uniknąć śmierci? To że Maul czy Anakin przeżyli mimo ogromnych obrażeń nie było tylko zasługą technologii, która ich złożyła do kupy.
 
Swoją drogą, Vader był wstanie udusić jednego z oficerów widząc go w monitorze jednocześnie prowadząc rozmowę z innym oficerem :D
 
Top Bottom