Ciemna strona mocy - uniwersum Star Wars

+

Ciemna strona mocy - uniwersum Star Wars

  • Luke Skywalker

    Votes: 22 11.9%
  • Yoda

    Votes: 64 34.6%
  • Palpatine

    Votes: 5 2.7%
  • Obi-Wan Kenobi

    Votes: 29 15.7%
  • Qui-Gon Jinn

    Votes: 5 2.7%
  • Darth Vader

    Votes: 37 20.0%
  • Hrabia Dooku

    Votes: 3 1.6%
  • Mace Windu

    Votes: 20 10.8%

  • Total voters
    185
Ukończyłem wreszcie Fallen Order. Według licznika zajęło mi to 75 godzin (wliczamy tu pełną samodzielną eksplorację), ale nie jest to miarodajny wynik - ja generalnie wolno gram w gry, starając się raczej chłonąć i smakować to doświadczenie (przykład - w cywilizowanych obszarach chodzę, a nie biegam bohaterem). Dla porównania - moja ostatnia rozgrywka w Dziki Gon z dodatkami, to 450 godzin (nie używam szybkiej podróży i tak samo, nie biegam po miastach i wsiach).

Moje wrażenia z gry udostępniałem tu regularnie, więc tylko podsumuję:
Gra mnie usatysfakcjonowała, zarówno jeśli chodzi o fabułę, jak i rozgrywkę, choć w obu przypadkach nie jest pozbawiona mankamentów. Problemy z rozgrywką wymieniałem wcześniej. Strona graficzna gry jest znośna - do lekko kreskówkowego designu się w końcu przekonałem, aczkolwiek poziom wykonania roślinności czy niektórych tekstur moim zdaniem woła o pomstę do nieba. Niektóre animacje też mogłyby być momentami mniej toporne. Co do fabuły, to niestety zupełnie nie kupiło mnie zakończenie:

Nietrudno się było domyślić wcześniej, że najlepiej jest holocron zostawić w spokoju, bo co najwyżej posłuży Imperium. Ostatnia scena sprawiła, że pomimo iż uważam, że Cal słusznie postąpił, to miałem wrażenie bezsensowności całej misji.

Jest pewna umiejętność, co prawda droga (3 punkty), która całkowicie rozbalansowuje rozgrywkę. Nazywa się The Power of Friendship i powoduje, że wraz z każdym użyciem leczącej ampułki odzyskujemy cały zapas Mocy. Efekt jest taki, że przed wykupieniem tej umiejętności musimy bardzo oszczędnie gospodarować Mocą i w znacznym stopniu polegać na zwykłych atakach mieczem, wskutek czego wszystkie dłuższe walki są bardzo wymagające. Po jej wykupieniu, szczególnie gdy mamy już spory zapas ampułek, możemy całkowicie olać wyuczone wcześniej umiejętności i naparzać mocą na prawo i lewo.

Walki z bossami zaczynają sprowadzać się do odnalezienia i spamowania tych mocy i specjalnych ataków, które są skuteczne w danym starciu, a ewentualna porażka jest wynikiem co najwyżej chybienia, źle wykonanego uniku, czy - najczęściej - nienadążenia z użyciem leczenia (tu sprawdza się wcześniejsze powalenie przeciwnika za pomocą pchnięcia Mocą).

Z tego powodu, najbardziej wymagającym bossem i jednocześnie jedynym, którego faktycznie musiałem się "uczyć", znajdując kontry na wszystkie jego zagrywki i fazy, była Ninth Sister - bo nie miałem jeszcze wykupionej w/w umiejętności. Wcześniejsze starcie z Second Sister było zwyczajnie łatwe, natomiast stając naprzeciw Malicosa i w ostatecznym starciu z Drugą Siostrą miałem już możliwość nieustannego spamowania Mocą.

Eksploracja po wykupieniu tej umiejętności wyglądała z kolei tak, że nie chciało mi się tracić czasu na mozolne machanie mieczem, więc pojedynczych przeciwników zabijałem przyciągnięciem, a grupy - obszarowym przyciągnięciem połączonym ze specjalnym atakiem podwójnym mieczem (silny cios, silny cios). Wiedziałem, że z zapasem dziesięciu ampułek, Mocy mi nie zabraknie. W efekcie, z racji że Dathomir ogrywałem już z takim właśnie arsenałem, w ogóle nie nauczyłem się zwyczajnie walczyć z Braćmi Nocy ani tamtejszymi pająkami - wszystkich tych przeciwników zabijałem przyciągnięciem Mocą.

Wydaje mi się, że z kolei generowanie Mocy przez zadawanie zwykłych ciosów było zbyt powolne, więc uważam, że wymieniona wyżej umiejętność powinna zostać znacząco osłabiona (np. oddawać tylko połowę paska Mocy), a generowanie mocy w zwykły sposób - wzmocnione (nawet dwukrotnie).

Co do kontynuacji - zakończenie daje w pełni otwartą furtkę dla twórców. Sądzę, że wydawca po prostu czekał z decyzją o ewentualnym dodatku lub drugiej części na wyniki sprzedaży. A że te zdają się być świetne, jestem dobrej myśli. Jeśli chodzi o to, co chciałbym w takiej kontynuacji zobaczyć, większość rzeczy wymienił już @HuntMocy - od siebie dodam, że w ogóle najchętniej zobaczyłbym pełnoprawnego erpega, korzystającego z trochę tylko ulepszonego systemu walki. Marzeniem przy tym byłaby o wiele, wiele większa interakcja z otoczeniem.
Post automatically merged:

Po namyśle, dodam jeszcze dwie małe uwagi do swojego podsumowania.

Pisałem już o tym, ale absolutnie godnym pochwały elementem tak rozgrywki, jak i fabuły jest BD-1. Droid jest świetnie zaimplementowaną i pomyślaną postacią. Z automatu stał się moim ulubionym droidem w całym uniwersum.

Poza tym bardzo bym chciał, by w ewentualnej kontynuacji Cal zyskał możlliwość używania blastera. Nie mówię tu o arsenale broni zasięgowej znanym chociażby z serii Jedi Knight, a raczej o elemencie rozgrywki podobnym do kuszy w Dzikim Gonie, pozwalającym na zasięgowe inicjowanie walki, a także wykorzystywanym w specjalnych starciach. Najlepiej, jakby osobny przycisk odpowiadał po prostu za strzał z blastera, z możliwością wycelowania w newralgiczne punkty większych przeciwników, takich jak AT-ST.
 
Last edited:
Nietrudno się było domyślić wcześniej, że najlepiej jest holocron zostawić w spokoju, bo co najwyżej posłuży Imperium. Ostatnia scena sprawiła, że pomimo iż uważam, że Cal słusznie postąpił, to miałem wrażenie bezsensowności całej misji.

Racja, ale jak niektórzy lubią mawiać: "Nie liczy się cel, a podróż" czy coś w ten deseń ;)

Jest pewna umiejętność, co prawda droga (3 punkty), która całkowicie rozbalansowuje rozgrywkę. Nazywa się The Power of Friendship i powoduje, że wraz z każdym użyciem leczącej ampułki odzyskujemy cały zapas Mocy.

Niby tak, ale nikt ci nie każe tego wykupować i używać.
To normalne że pod koniec jest się napakowanym, i ma się trochę przewagi nad wrogiem.

Co do kontynuacji - zakończenie daje w pełni otwartą furtkę dla twórców. Sądzę, że wydawca po prostu czekał z decyzją o ewentualnym dodatku lub drugiej części na wyniki sprzedaży. A że te zdają się być świetne, jestem dobrej myśli.
Post automatically merged:

Niedawno ujawniono że Respawn dostał zgodę na sequel jeszcze zanim grę wypuścili, więc to że czekali na wyniki sprzedaży można schować w to samo miejsce gdzie to że Capcom zrobi RE3, jak RE2 się sprzeda.
 
To normalne że pod koniec jest się napakowanym, i ma się trochę przewagi nad wrogiem.
Nie, to absolutnie nie jest normalne. Jest to za to nagminny błąd w game designie w ostatnich latach.

Poprawnie poprowadzona krzywa trudności w grze to taka, w której w miarę postępu robi się coraz trudniej. W międzyczasie gracz doskonali się w rozgrywce, aby przezwyciężać wyzwanie, jakim jest ten stopniowy wzrost trudności.

Jeszcze jestem w stanie zrozumieć (choć nie usprawiedliwić) spadek trudności w przypadku gier, w których możliwe jest optymalizowanie buildu postaci. W takim przypadku, twórcy zwykle zakładają co najwyżej przeciętną kompetencję gracza w budowaniu postaci, co prowadzi do sytuacji, gdy przy jako tako zoptymalizowanym buildzie gra staje się coraz łatwiejsza.

W Fallen Order jednak nie ma mowy o żadnym buildzie, bo większość graczy ukończy grę ze wszystkimi wykupionymi umiejętnościami. Ja pod koniec gry miałem około 15 punktów umiejętności, których nie miałem na co wydać.

Niemniej, krzywa trudności w tej grze jest poprowadzona w miarę dobrze, raczej na plus w stosunku do wielu pokrewnych produkcji (o Wiedźminach nie wspomnę, tam to jest dopiero masakra). Tylko ta jedna umiejętność, o której wspomniałem znacząco burzy balans. Nie branie jej natomiast jest oczywiście opcją, ale zapewne drastycznie utrudniłoby końcówkę gry.

Chociaż gdy tak teraz myślę, być może spróbuję w następnej rozgrywce w ten sposób, albo na Jedi Master, ale bez TPoF?
 
Last edited:

Czyżbyśmy poznali plany na rozwój uniwersum w najbliższych latach? U podstaw brzmi to całkiem fajnie: czasy starej republiki (a przynajmniej starszej niż to co znamy z prequeli), walka między Jedi a Sithami oraz cykl filmów zamiast trylogii i spin offów. Mielibyśmy zatem pojedyncze filmy o różnych bohaterach, zapewne Jedi, przemytnikach, żołnierzach, łowcach nagród itd. oraz filmy-eventy, do których tamte historie by prowadziły. Do tego oczywiście książki, komiksy, gry i zapewne też animacje czyli trochę tak jak to jest obecnie (a przynajmniej miało być do porażki filmu Solo) tylko w innej epoce oderwanej od sagi Skywalkerów.

Kiedy jeszcze mówiło się o dwóch kolejnych trylogiach to mniej więcej tak to widziałem (z wyłączeniem spin offów) tj. jedna trylogia w odległej przeszłości, przynajmniej kilkaset lat przed Mrocznym Widmem, a druga w odległej przyszłości, przynajmniej kilkaset lat po Odrodzeniu Skywalkera. Tę pierwszą utożsamiałem z duetem Benioff & Weiss, a tę drugą z Johnsonem. Obie trylogie byłyby wystarczająco odległe od sagi Skywalkerów żeby móc opowiadać całkiem nowe i odrębne historie, a jednocześnie byłyby też bardzo odległe od siebie więc mogłyby się różnić klimatem i stylistyką. Oczywiście sprawa się rypła z takich czy innych przyczyn, ale najwidoczniej przynajmniej jedna z trylogii powstanie tylko że z kim innym u steru i będzie bardziej rozbudowana niż po prostu seria trzech filmów.

Ciekaw tylko jestem jak te 400 lat wstecz ma się do Sithów i tego o czym wspominali bodajże Yoda lub Windu w Mrocznym Widmie tj. że ci wyginęli 1000 lat temu. Ukrywali się? A może akcja będzie rozgrywać się głównie w Nieznanych Regionach? Z drugiej strony, osadzenie akcji 400 lat wcześniej daje sposobność na gościnny występ mistrza Yody jako takiego łącznika z głównym cyklem żeby fani mieli chociaż tę jedną znajomą postać.

Generalnie bardzo dobry pomysł. Filmy skierować na zupełnie nowe tory, a dla starszych fanów chcących czegoś w bardziej znajomych realiach byłyby seriale pokroju Mandalorianina i nadchodzących produkcji o Andorze i Kenobim oraz pewnie innych bohaterach jeśli wszystko wypali.

Pozostaje teraz tylko czekać na potwierdzenie tych rewelacji i liczyć, że jakość nowych historii będzie stała na wyższym poziomie niż w trylogii sequeli.
 
Plotki są między innymi z makingstarwars, a Ci goście rzadko się mylą.

Ciekaw tylko jestem jak te 400 lat wstecz ma się do Sithów i tego o czym wspominali bodajże Yoda lub Windu w Mrocznym Widmie tj. że ci wyginęli 1000 lat temu. Ukrywali się? A może akcja będzie rozgrywać się głównie w Nieznanych Regionach?

To mnie właśnie najbardziej zastanawia. Z plotek wynika, że chcą umieścić akcję mniej więcej w czasach gdy Bane ustanowił Zasadę Dwóch. Do tego mamy wstępną nazwę ery; "Wysoka Republika". Wydaje mi się, że to ma być coś pomiędzy Imperium, a Stara Republiką, skoro Zasada Dwóch, to nie będzie znanych z TOR'a epickich wielotysięcznych starć między zakonami. Trochę się martwię, bo to sytuacja wyjściowa wcale nie tak różna od tej, w której zaczynają się prequele, (minus technologia i bohaterowie oczywiście). Do tego dochodzi fakt, ze Sithowie nie mogą się ujawnić, bo jak wiemy to wydarzy się dopiero w Mrocznym Widmie.

Skończy się na jakimiś galaktycznym konflikcie z ewentualną szczyptą Mrocznych Jedi (nie mylić z Sithami). Możecie robić screeny.
 
skoro Zasada Dwóch, to nie będzie znanych z TOR'a epickich wielotysięcznych starć między zakonami

No właśnie... Tak sobie kiedyś myślałem, że filmy wchodzące w skład trylogii Benioffa & Weissa mogłaby być bardzo odległe od siebie i ukazywać świat starej republiki w różnych pokoleniach (zakładając oczywiście, że start byłby kilka tysięcy lat przed Mrocznym Widmem). Wtedy moglibyśmy zacząć od wojny z imperium Sithów, następnie przejść do wyniszczających walk także pomiędzy Sithami kończąc zasadą dwóch i w ostatnim filmie dojść do punktu, o którym była mowa w Mrocznym Widmie czyli wyginięciu Sithów na dobre, przynajmniej pozornie.

Jeśli jednak zaczną tylko 400 lat wcześniej to coś mi tu nie pasuje no i tak jak mówisz, nie byłoby miejsca na epicką wojnę między republiką a imperium Sithów. Nie tylko dlatego, że w grach i komiksach ze Starej Republiki było inaczej, bo po zaoraniu starego kanonu mogą sobie dowolnie czerpać z Legend i dostosowywać daty do potrzeb. Zwyczajnie zaprzeczałoby to temu o czym była mowa w dotychczasowych filmach, a te są cały czas kanoniczne.

Nawet motyw z tymi Nieznanymi Regionami trochę zabija możliwość wielkiej wojny, bo z plotki wynika iż poleci tam grupka rycerzy Jedi i wmiesza się w konflikt między funkcjonującymi tam frakcjami. To byłby dobry punkt wyjścia do inwazji Sithów na republikę w kolejnych filmach, ale wtedy te 400 lat się nie klei.

No nic, trzeba czekać na oficjalne wieści, bo nawet jeśli te plotki się potwierdzą to przecież nie muszą się potwierdzić w 100%. Być może informacja o czterech stuleciach padła gdzieś w rozmowie, ale nie musiała się odnosić do akcji całego cyklu tylko np. zakończenia.

Naprawdę chciałbym zobaczyć coś takiego na dużym ekranie.

 
Kurde, strasznie mi wadzi te 400 lat :sneaky: Widziałbym to bowiem następująco:

Mamy dobrze prosperującą republikę, w znanej nam części galaktyki panuje względny pokój, którego strzegą rycerze Jedi. Senat podejmuje decyzję o wyprawie do Nieznanych Regionów żeby zorientować się w sytuacji, poszerzyć swoje wpływy i ostatecznie założyć kolonie dzięki czemu Nieznane Regiony staną się znane i dołączą do republiki. Do ochrony kolonistów przydzielonych zostaje grupka doświadczonych rycerzy Jedi, którzy mają także służyć radą i pełnić rolę mediatorów na wypadek spotkania rozumnych cywilizacji. Po dotarciu na miejsce, ten zakątek galaktyki okazuje się być dzikim i wrogim miejscem, a zamieszkujące go cywilizacje to nieustannie walczące ze sobą klany użytkowników Mocy zwanych Sithami. Jedną z planet mogłaby być Exagol znana z Odrodzenia Skywalkera jako drobne nawiązanie do dotychczasowych filmów.

Z pokojowych rozmów nici i dochodzi do rzezi i/lub zniewolenia kolonistów oraz Jedi gdyż nieuznający żadnych ograniczeń w użytkowaniu Mocy Sithowie okazują się zbyt potężni dla garstki rycerzy i niewielkiego oddziału wojska. Dodałbym tutaj motyw, że Sithowie nie znają mieczy świetlnych, jest to wynalazek Jedi po zabiciu których miecze wchodzą w posiadanie najpotężniejszych Sithów. Ci do tej pory zbyt zajęci bratobójczymi walkami uświadamiają sobie, że gdzieś tam istnieje zaawansowana cywilizacja oraz inni użytkownicy Mocy. Postanawiają zawiesić broń i przygotować inwazję na republikę dzięki wiedzy i technologii przejętej od zabitych/zniewolonych kolonistów. Może jeden z rycerzy dałby się skusić Ciemnej Stronie i dołączyłby do nich.

Kolejny film zacząłby się kilka-kilkanaście lat później kiedy do znanej nam części galaktyki przybywa wielka flota Sithów razem z armią i rozpoczyna się inwazja. Początkowo idzie dobrze, ale sukcesy doprowadzają znowu do tarć między różnymi klanami Sithów przez co ostatecznie armia republiki wspierana przez Jedi zwycięża, ale zagrożenie wciąż istnieje.

Następny film to kolejna wyprawa do Nieznanych Regionów, ale tym razem w większej sile żeby raz na zawsze położyć kres zagrożeniu ze strony Sithów. Tak dochodzi do czystki, a jeden z nielicznych ocalałych, Darth Bane wprowadza Zasadę Dwóch zdając sobie sprawę z tego że poprzednia inwazja się nie powiodła ponieważ Sithowie zawsze będą walczyć między sobą zamiast skupiać się walce ze wspólnym wrogiem. Wydaje się iż Sithowie przepadli na zawsze, a senat postanawia zostawić Nieznane Regiony.

Pomiędzy tymi filmami byłoby miejsce na masę innych historii opowiadanych zarówno w pobocznych filmach jak i serialach, książkach, komiksach, grach i kreskówkach. Oczywiście jest to tylko zarys, w dodatku pewnie pełen bzdur, bo nowy kanon znam słabo, a stary prawie wcale, ale mniej więcej coś takiego mi się widzi.

PS. Z plotek wynika iż cały projekt ma zapoczątkować wydana w 2021 roku gra wideo. Zastanawiam się jaką przyjmie formę: MMO? RPG? RTS? Strzelanka? Akcja? Mogliby już coś zdradzić skoro od paru dni ludzie gadają tylko o tym...
 
Następny film to kolejna wyprawa do Nieznanych Regionów, ale tym razem w większej sile żeby raz na zawsze położyć kres zagrożeniu ze strony Sithów. Tak dochodzi do czystki, a jeden z nielicznych ocalałych, Darth Bane wprowadza Zasadę Dwóch zdając sobie sprawę z tego że poprzednia inwazja się nie powiodła ponieważ Sithowie zawsze będą walczyć między sobą zamiast skupiać się walce ze wspólnym wrogiem. Wydaje się iż Sithowie przepadli na zawsze, a senat postanawia zostawić Nieznane Regiony.

To odpada, bo Yoda wie kim jest Bane, wie też, że Sithowie wyginęli około 1000 lat temu, więc Bane musi żyć co najmniej 900-1000 lat przed Mrocznym Widmem. Soraski za psucie zabawy :D
 
Plus to musiałby być zupełnie inna niezależna grupa Sithów, albowiem Zasada Dwóch już w mocy. Tak, dla mnie tez ten okres ma bardzo mało sensu.

Jedyne co mi przychodzi do głowy, to napotkanie jakiegoś agresora w nieznanych regionach i schizma wśród wysłanych tam Jedi skutkująca użytkownikami mocy po Ciemnej Stronie (nie mylić z Sithami). Jak wiadomo konflikt zawsze sprzyjał takim iwentom.
 
Dlatego mówię że wadzi mi te 400 lat. Opisany przeze mnie pomysł zakłada jednak znacznie wcześniejszy okres ;)
 



He he he... nie.
 
Jestem jedyną osobą, którą ten koleś mnie nie wkurzał? Ba, w wojnach klonów zrobiono z niego autentycznie zabawną i na pozór niegłupią postać.
 
Nigdy nie zostałem jakimś wielkim fanem Wojen Klonów. Doceniam taką formę rozbudowy świata, bo lubię przenikanie się mediów. Doceniam też niektóre wątki i rozwój postaci, którego ewidentnie zabrakło w samych filmach. Całość niestety była dla mnie zbyt dziecinna, zbyt męcząca, często po jednym czy dwóch naprawdę fajnych odcinkach dostawałem jakieś bzdety z Jar Jarem czy droidami, które kompletnie mnie odrzucały. Styl animacji to również nie moje klimaty. Do tej pory nie skończyłem nawet całego serialu i nie wiem czy skończę, ale... ja cię sunę, to wygląda kapitalnie :eek:




Chyba jednak będzie trzeba dokończyć :sneaky:
 
Łooo panie. Nie spodziewałem się jeszcze jednego trailera, mój hype już dawno wystrzelił do odległej galaktyki odkąd Dave ogłosił że wracają do Klonów. Poster mega, przypomina te filmowe bardzo.
Jak przy Sequelach nie miałem żadnych reakcji przy oglądaniu zajawek (SW od Disneya wcale mi nie podeszły) to tutaj aż miałem ciary, ale to pewnie dlatego że mam wielki sentyment do TCW.
Oglądałem jak wychodziło pierwotnie na CN, a teraz w ramach przypomnienia oglądam jeszcze raz z bratem, który odpadł na początku bo zbyt dziecinne mu się to wydawało,a teraz jak mu powiedziałem że później jest o wiele lepiej to dał szansę.
Moim zdaniem ta seria to najlepsza rzecz jaka mogła się Gwiezdnym Wojnom przytrafić, nie licząc komiksów.
Cholera, nawet nie jestem zły że nie ukaże się 17 lutego, jak pierwotnie zapowiedzieli. Szkoda że nie wypuszczą wszystkiego od razu jak na Netflixie.
PS: Ktoś jeszcze zauważył młodego Caleba Duna (Kanana Jarrusa) wraz z Depą na naradzie?
 
Last edited:
Super wiadomość, byle był fajny polski dubbing :) a dla tych, co jeszcze nie widzieli poprzednich sezonów to są na HBO GO (sezony 1-5)
 
Wolałbym obejrzeć cały film z Jar-Jarem w roli głównej niż pięć minut "gry aktorskiej" polana zwanego Daisy Ridley. :facepalm:
 
Top Bottom