[idealizowanie mode on] Bo epizody IV-VI były robione z miłością i pasją w pierwszej kolejności, a dopiero potem dla zysku. Oczywiście po (nieoczekiwanie ogromnym) sukcesie "Gwiezdnych Wojen" kolejne części kręcił Lucas z pełną już świadomością, że właśnie zarabia na swoją złotą emeryturę, tym niemniej to było jego ukochane dziecko, spełnienie wizji. [idealizowanie mode off]
A później się zaczęło odcinanie kuponów i czysty marketing.
Niektóre z tych poprawek faktycznie mają sens, bo ubogacają oryginalny obraz nie o zupełnie nowe elementy, tylko o takie, których w tamtym czasie nie można było zrobić lepiej. Wydaje mi się jednak, że całość działań miała i będzie mieć na celu sprzedanie tego samego kolejny raz.
Jako zadeklarowany ortodoks stawarsowy uważam w ogóle, że istnieją wyłącznie te trzy pierwsze epizody, a cała reszta to fanfiction w universum, którą traktuję równie poważnie, co opowiadania o gejowskiej miłości Harry'ego i Snape'a (a są takie!
)
...moje pierwsze wyjście do kina to "Powrót Jedi" z kuzynami o 6, 7 lat starszymi, którzy mieli się mną opiekować i postanowili połączyć przyjemne z pożytecznym. Ale jak namówić 6-latkę na taki seans w ogóle? To proste: obiecali, że będą tam misie.
Wobec czego przez 3/4 seansu mieli dodatkową atrakcję w postaci mojego namolnego pytania "To kiedy będą te misie?"
Nie zabrali mnie nigdy więcej do kina, ale bakcyl został przekazany odpowiednio wcześnie, żebym nasiąkła