Jakkolwiek Ewoki były milusie i sympatyczne (i świetnie się nadawały na maskotki dla dzieci - marketing, marketing, marketing), to podczas oglądania "Powrotu Jedi" krew mnie zalewała na widok imperialnych szturmowców padających jak muchy od ewockich łuków (pancerzyki mieli najwyraźniej gorszej jakości niż średniowieczne zbroje) czy też opancerzonych maszyn kroczących, które rozpadały się od trafienia belką drewna (a przecież epizod wcześniej rebelianci, dysponujący ciężkim sprzętem, mieli z tymi robotami gigantyczne kłopoty na Hoth).