@undomiel9 każdy z nas ma postawioną poprzeczkę w nieco innym miejscu (TO NIE OZNACZA, że lepiej lub gorzej) i jest wrażliwy na nieco inne kwestie (to również nie oznacza, że jedno lepsze lub drugie lepsze) i to jest fakt. Kwestia CDPu boli mnie, że tak to ujmę "osobiście", dlatego piszę o tym tak dużo. Rzeczowo, ale jednak kierują mną w jakimś sensie emocje. I może i macie poczucie, że tego jest "za dużo". Patrzycie na tę grę tylko / głównie z perspektywy opowieści, historii w niej przedstawionej i nie interesują lub są mniej istotne dla was didaskalia w postaci stanu technicznego i tego, czy coś działa zgodnie z przyjętymi standardami, a coś nie, oraz pewne obietnice CDP'u są dla was sprawą drugorzędną, ponieważ, czy zrealizowane, czy niezrealizowane, nie czynią wam różnicy. I ja to rozumiem.
Ja natomiast (i wbrew temu co sugerujesz nie uznaję mojszej prawdy za lepszą niż wasza) patrzę natomiast z perspektywy kogoś kto pisze aplikacje. Fakt w ZUPEŁNIE innej technologii, ale to robię, a niektóre z nich cechuje naprawdę duży stopień skomplikowania. I czysto teoretycznie możesz przygotować aplikację internetową, która nie będzie responsywna, czyli nie będzie poprawnie wyświetlała się na urządzeniach mobilnych, nie będzie posiadała wsparcia dla nich, jednocześnie przy tym obiecując, że ta responsywność będzie w niej zaimplementowana. Taka aplikacja będzie działała, w zasadzie da się ją nawet na smartfonie otworzyć i coś tam przeczytać, ale będzie to zdecydowanie mniej komfortowe (dlatego uważam to za dobry przykład). I teraz w kontakcie z taką aplikację będziesz miał dwie podstawowe grupy użytkowników. Jedna będzie uznawała, że oni w zasadzie nigdy stron nie przeglądają na smartfonach, a jeśli to tak rzadko, że mogą ścierpieć pewien dyskomfort (bo i tak przeglądanie stron na smartfonie stanowi dla nich niezbyt przyjemną formę dostępu do nich). Druga będzie uznawała, że bardzo często korzystają ze stron na smartfonach, jest to ze względu na ich tryb życia główna forma dostępu do internetu.
I teraz wyobraź sobie, że ta aplikacja oferuje pewien rodzaj usługi, który sam w sobie jest dla obu tych grup użytkowników BARDZO wartościowy. Co więcej tego rodzaju usługi nie oferuje nikt inny.
I teraz co się stanie w dniu premiery takiej aplikacji? Pierwsza grupa użytkowników nawet nie zauważy problemu, bo nie korzystają ze smartfonów do przeglądania internetu. Druga grupa użytkowników będzie narzekała, ponieważ nie dostali tego, co jest dla nich istotne, a co de facto zostało im obiecane. No i będą podnosili szum, jechali po producencie, często z wykorzystaniem wulgaryzmów, emocji, ponieważ nikt inny nie oferuje tej usługi, a oni chcieli z niej skorzystać i to bardzo, a nie mogą, bo zostali de facto oszukani. Z ich perspektywy nie da się korzystać z usługi w sposób komfortowy. Z perspektywy tych pierwszych, da się. I obie te grupy mają rację w sposób, który nie mówi o tym, że racja jednych jest lepsza / bardziej właściwa od racji tych drugich.
Tu znajdujemy się z CP77. Dokładnie w identycznym punkcie. Tylko, że w tym wszystkim jest jeszcze jedna strona medalu. Otóż poza tymi dwoma grupami użytkowników jest jeszcze trzecia grupa, bardzo mała, której leży mocno na sercu to, co się tutaj wydarzyło. Dlaczego? Popatrzcie na to z tej perspektywy. CDP to wielki potentat. Jego akcje w szczycie kosztowały ponad 450 zł jeśli dobrze pamiętam. Jak wypadają w starciu z takim potentatem drobne żuczki takie jak ja, które za wszelką cenę starają się trzymać standardów, nie oszukiwać klientów? Mizernie, bo mój głos choćby nie wiem jak głośny będzie zawsze zbywany tekstami: to już było, jesteśmy tego świadomi itd. Tymczasem posunięcie CDPu dramatycznie psuje rynek, ponieważ daje niepisane przyzwolenie na realizowanie dowolnych przedsięwzięć w taki sposób. 8 milionów preorderów to przy kwocie 200 zł za sztukę ponad półtora MILIARDA złotych. Jeśli przeciętny Polak zarabia 3000 zł miesięcznie, czyli 36000 zł rocznie (nieco wyolbrzymiam). To kwotę półtora miliarda złotych taka osoba zarobiłaby 44 444 lat. Robi wrażenie? prawie 45 tysięcy lat pracy. Idąc tą drogą mojego rozumowania zwróćcie uwagę na jedną rzecz. CDP zapewne swoje dzieło poprawi, ale ile będzie w wyniku jego posunięcia firm, które stwierdzą: naobiecujemy ludziom, a potem jakoś to będzie i w następstwie tego oni w przeciwieństwie do CDPu swoich dzieł nie poprawią? Rozumiecie do czego zmierzam? Konsekwencje posunięć takich gigantów jak CDP sięgają znacznie dalej niż tylko do zadowolenia jednej, czy drugiej grupy odbiorców ich dzieła. I ja znajduję się w grupie zawodowej, której to leży na sercu, której to dotyka, bo sposób działania CDPu ma dwie konsekwencje: odbiorcy płacą pełną kwotę, a dostają niepoprawnie działający produkt, a pracownicy są zmuszani do olewania pewnych kwestii (bo akcionariusze, bo to, bo tamto).
I to jest powód, troszkę mojego życzeniowego myślenia, by WSZYSCY zarówno jedna grupa odbiorców jak i druga podzielali pasję z jaką krzyczę: TAK NIE WOLNO. Nawet jeśli jedna strona korzysta z aplikacji w pełnej krasie. Paradoksalnie to leży w interesie każdego z nas, byśmy nie byli oszukiwani, by nie wciskano nam kitu, byśmy swoje pieniądze oddawali tylko w ręce tych, którzy na to realnie zasługują, a nie dlatego, że najpierw coś naobiecywali, a potem czekamy, bo BYĆ MOŻE coś się zmieni.
Tym bardziej, że CDP milczy jak zaklęty jakby nie potrafił znaleźć złotego środka. Najpierw gadał, co ślina przyniosła na język, a teraz nie mówi nic. Tymczasem fajnie byłoby jasno usłyszeć: to was boli, ale tego nie zmienimy. I wtedy człowiek wie na czym stoi.
No bo zobaczcie. Jeśli jedna i druga grupa odbiorców uważa dane dzieło za niezwykle wartościowe, ale jedna z nich ma duży problem z korzystaniem z niego i to dlatego, że producent nie trzymał się standardów i grał w kulki, to solidarność tych pierwszych z tymi drugimi jest wskazana.
Oczywiście można tu poruszyć jeszcze jeden temat. Co uznajemy za standardy, a co nie i te dwie kwestie dzieli bardzo cienka granica, którą można by zostawić na inną dyskusję. Cienka o tyle, że zapytacie zaraz ale jakimiż to standardami jest bardziej skomplikowanych ruch uliczny i interaktywność NPC? Za standard można uznać to, co w większości dużych produkcji jest obecne. Jeśli miażdżąca większość stron posiada responsywność to jest to standard. Jeśli miażdżąca mniejszość użytkowników korzysta z Internet Explorer'a 6 to NIE JEST to standard. W tej materii porównania CP77 do Red Dead Redemption 2, GTA V, Watch Dogs Legion, GTA IV, czyl innych gier z otwartym światem i "żyjącymi" NPC przestają być oczekiwaniem by gra stała się inną grą, ale oczekiwaniem pewnego standardu. Jeśli mówimy ŻYJĄCY INTERAKTYWNY ŚWIAT z rutynami NPC to ręczę własną głową, że miażdżącej większości graczy przyjdzie do głowy właśnie RDR2 NAWET JEŚLI dla was to bzdura. I to nie jest ich wina. Tak po prostu działa rynek, pewne rzeczy się przyjmują i jeśli producent oprogramowania mówi, że coś takiego będzie to jako absolutne minimum gracz przyjmuje to, co na rynku obecne jest OD LAT i co określa się mianem rutyn itp. Głównie dlatego oceny CP77 są tak niskie.
Kończąc swój przydługi wywód. Nie odbierajcie mnie proszę w ten sposób. Nie uważam, byście nie mieli racji, albo by moja racja była lepsza. Próbuję zrobić co w mojej mocy, by obie strony odbiorców zauważyły problem. Problem, który sięga w rynek IT naprawdę bardzo głęboko i z czego większość graczy nie zdaje sobie sprawy. Nie można tak psuć danego rynku. Jeśli od producentów gier nie będziemy oczekiwali pewnych standardów NAWET JEŚLI SAMI nie korzystamy ze smartfona do przeglądania internetu, to ci producenci na każdym kroku będą robili to, co zrobił CDP. A to co się stało nie jest potknięciem dewelopera. Jest skokiem na naprawdę wielką kasę.
Bo wyobraźcie sobie, co by się stało, gdyby od samego początku ludzie byli świadomi tego jak wygląda produkcja. Wy kupilibyście ją bez zająknięcia. A ci drudzy? Spora część z nich zrewidowałaby własne decyzje i być może odłożyła decyzję w czasie uznając, że cóż nie pogram teraz, bo jest do kitu na PS4, poczekam. I wówczas deweloper dostaje bacik i marchewkę zarazem. Jest uczciwy, a ludzie dostają wybór. Przychody z preorderów z pewnością byłyby znacznie mniejsze, jak i z samej sprzedaży gry. I o ile w przypadku CDPu mam niemal pewność, że doprowadzą swoją grę do stanu, w którym ta druga grupa użytkowników będzie uszczęśliwiona, ale inni mogą pójść ich śladem nie mając już takiego zamiaru. I co wtedy? To, że dla was pewne rzeczy są mało istotne, nie oznacza, że nie powinniście się solidaryzować z grupą, dla której to jest BARDZO istotne.
No i jest jeszcze jedna kwestia. Podziwiam, że niektórzy z was potrafią poświęcić grze komputerowej 300-400 godzin w 3 miesiące. Dla mnie 400 godzin to 50 8 godzinnych dni pracy. 300 godzin to 37 8 godzinnych dni pracy. To tak jakbyście przez 50 dni po 8 godzin dziennie wlepiali oczy w jedną produkcję wirtualnego świata. Nie mnie to oceniać, ale ja nie gram w ten sposób. Od premiery minęło bez mała 5-6 miesięcy, a ja mam ze 30 godzin. Każde posiedzenie z grą traktuję jako podejście do czegoś, co ma mi sprawiać przyjemność i to robi, ale mimo to z tyłu głowy wciąż świeci ten finansowy wałek, bo ręczę wam własna głową, że naprawdę bardzo wielu ludzi zwróciłoby tę grę, gdyby dostali jasną informację: poprawiona wersja będzie za rok albo : tego i tego nie poprawimy albo (przed premierą) gra funkcjonuje tak.
Boję się o rynek IT, a kwestie tego, co się komu podoba to drugorzędna sprawa. Gdyby CDP od początku mówił: rutyn nie ma, tego nie ma, tamtego nie ma, to nie działa, a PS 4 jest niegrywalne. Wtedy nawet bym się tu słowem nie odezwał.
A czemu tak dużo piszę? Bo temat za chwilę zostanie zapomniany. Zakopany przez fanbojów, którzy krzycząc to jest fajne, czepiacie się, a deweloperzy będą robili wałki nadal. Może i jestem w tej swojej cichej batalii naiwny. Jeśli tak to przynajmniej coś próbuję zrobić.
Ja natomiast (i wbrew temu co sugerujesz nie uznaję mojszej prawdy za lepszą niż wasza) patrzę natomiast z perspektywy kogoś kto pisze aplikacje. Fakt w ZUPEŁNIE innej technologii, ale to robię, a niektóre z nich cechuje naprawdę duży stopień skomplikowania. I czysto teoretycznie możesz przygotować aplikację internetową, która nie będzie responsywna, czyli nie będzie poprawnie wyświetlała się na urządzeniach mobilnych, nie będzie posiadała wsparcia dla nich, jednocześnie przy tym obiecując, że ta responsywność będzie w niej zaimplementowana. Taka aplikacja będzie działała, w zasadzie da się ją nawet na smartfonie otworzyć i coś tam przeczytać, ale będzie to zdecydowanie mniej komfortowe (dlatego uważam to za dobry przykład). I teraz w kontakcie z taką aplikację będziesz miał dwie podstawowe grupy użytkowników. Jedna będzie uznawała, że oni w zasadzie nigdy stron nie przeglądają na smartfonach, a jeśli to tak rzadko, że mogą ścierpieć pewien dyskomfort (bo i tak przeglądanie stron na smartfonie stanowi dla nich niezbyt przyjemną formę dostępu do nich). Druga będzie uznawała, że bardzo często korzystają ze stron na smartfonach, jest to ze względu na ich tryb życia główna forma dostępu do internetu.
I teraz wyobraź sobie, że ta aplikacja oferuje pewien rodzaj usługi, który sam w sobie jest dla obu tych grup użytkowników BARDZO wartościowy. Co więcej tego rodzaju usługi nie oferuje nikt inny.
I teraz co się stanie w dniu premiery takiej aplikacji? Pierwsza grupa użytkowników nawet nie zauważy problemu, bo nie korzystają ze smartfonów do przeglądania internetu. Druga grupa użytkowników będzie narzekała, ponieważ nie dostali tego, co jest dla nich istotne, a co de facto zostało im obiecane. No i będą podnosili szum, jechali po producencie, często z wykorzystaniem wulgaryzmów, emocji, ponieważ nikt inny nie oferuje tej usługi, a oni chcieli z niej skorzystać i to bardzo, a nie mogą, bo zostali de facto oszukani. Z ich perspektywy nie da się korzystać z usługi w sposób komfortowy. Z perspektywy tych pierwszych, da się. I obie te grupy mają rację w sposób, który nie mówi o tym, że racja jednych jest lepsza / bardziej właściwa od racji tych drugich.
Tu znajdujemy się z CP77. Dokładnie w identycznym punkcie. Tylko, że w tym wszystkim jest jeszcze jedna strona medalu. Otóż poza tymi dwoma grupami użytkowników jest jeszcze trzecia grupa, bardzo mała, której leży mocno na sercu to, co się tutaj wydarzyło. Dlaczego? Popatrzcie na to z tej perspektywy. CDP to wielki potentat. Jego akcje w szczycie kosztowały ponad 450 zł jeśli dobrze pamiętam. Jak wypadają w starciu z takim potentatem drobne żuczki takie jak ja, które za wszelką cenę starają się trzymać standardów, nie oszukiwać klientów? Mizernie, bo mój głos choćby nie wiem jak głośny będzie zawsze zbywany tekstami: to już było, jesteśmy tego świadomi itd. Tymczasem posunięcie CDPu dramatycznie psuje rynek, ponieważ daje niepisane przyzwolenie na realizowanie dowolnych przedsięwzięć w taki sposób. 8 milionów preorderów to przy kwocie 200 zł za sztukę ponad półtora MILIARDA złotych. Jeśli przeciętny Polak zarabia 3000 zł miesięcznie, czyli 36000 zł rocznie (nieco wyolbrzymiam). To kwotę półtora miliarda złotych taka osoba zarobiłaby 44 444 lat. Robi wrażenie? prawie 45 tysięcy lat pracy. Idąc tą drogą mojego rozumowania zwróćcie uwagę na jedną rzecz. CDP zapewne swoje dzieło poprawi, ale ile będzie w wyniku jego posunięcia firm, które stwierdzą: naobiecujemy ludziom, a potem jakoś to będzie i w następstwie tego oni w przeciwieństwie do CDPu swoich dzieł nie poprawią? Rozumiecie do czego zmierzam? Konsekwencje posunięć takich gigantów jak CDP sięgają znacznie dalej niż tylko do zadowolenia jednej, czy drugiej grupy odbiorców ich dzieła. I ja znajduję się w grupie zawodowej, której to leży na sercu, której to dotyka, bo sposób działania CDPu ma dwie konsekwencje: odbiorcy płacą pełną kwotę, a dostają niepoprawnie działający produkt, a pracownicy są zmuszani do olewania pewnych kwestii (bo akcionariusze, bo to, bo tamto).
I to jest powód, troszkę mojego życzeniowego myślenia, by WSZYSCY zarówno jedna grupa odbiorców jak i druga podzielali pasję z jaką krzyczę: TAK NIE WOLNO. Nawet jeśli jedna strona korzysta z aplikacji w pełnej krasie. Paradoksalnie to leży w interesie każdego z nas, byśmy nie byli oszukiwani, by nie wciskano nam kitu, byśmy swoje pieniądze oddawali tylko w ręce tych, którzy na to realnie zasługują, a nie dlatego, że najpierw coś naobiecywali, a potem czekamy, bo BYĆ MOŻE coś się zmieni.
Tym bardziej, że CDP milczy jak zaklęty jakby nie potrafił znaleźć złotego środka. Najpierw gadał, co ślina przyniosła na język, a teraz nie mówi nic. Tymczasem fajnie byłoby jasno usłyszeć: to was boli, ale tego nie zmienimy. I wtedy człowiek wie na czym stoi.
No bo zobaczcie. Jeśli jedna i druga grupa odbiorców uważa dane dzieło za niezwykle wartościowe, ale jedna z nich ma duży problem z korzystaniem z niego i to dlatego, że producent nie trzymał się standardów i grał w kulki, to solidarność tych pierwszych z tymi drugimi jest wskazana.
Oczywiście można tu poruszyć jeszcze jeden temat. Co uznajemy za standardy, a co nie i te dwie kwestie dzieli bardzo cienka granica, którą można by zostawić na inną dyskusję. Cienka o tyle, że zapytacie zaraz ale jakimiż to standardami jest bardziej skomplikowanych ruch uliczny i interaktywność NPC? Za standard można uznać to, co w większości dużych produkcji jest obecne. Jeśli miażdżąca większość stron posiada responsywność to jest to standard. Jeśli miażdżąca mniejszość użytkowników korzysta z Internet Explorer'a 6 to NIE JEST to standard. W tej materii porównania CP77 do Red Dead Redemption 2, GTA V, Watch Dogs Legion, GTA IV, czyl innych gier z otwartym światem i "żyjącymi" NPC przestają być oczekiwaniem by gra stała się inną grą, ale oczekiwaniem pewnego standardu. Jeśli mówimy ŻYJĄCY INTERAKTYWNY ŚWIAT z rutynami NPC to ręczę własną głową, że miażdżącej większości graczy przyjdzie do głowy właśnie RDR2 NAWET JEŚLI dla was to bzdura. I to nie jest ich wina. Tak po prostu działa rynek, pewne rzeczy się przyjmują i jeśli producent oprogramowania mówi, że coś takiego będzie to jako absolutne minimum gracz przyjmuje to, co na rynku obecne jest OD LAT i co określa się mianem rutyn itp. Głównie dlatego oceny CP77 są tak niskie.
Kończąc swój przydługi wywód. Nie odbierajcie mnie proszę w ten sposób. Nie uważam, byście nie mieli racji, albo by moja racja była lepsza. Próbuję zrobić co w mojej mocy, by obie strony odbiorców zauważyły problem. Problem, który sięga w rynek IT naprawdę bardzo głęboko i z czego większość graczy nie zdaje sobie sprawy. Nie można tak psuć danego rynku. Jeśli od producentów gier nie będziemy oczekiwali pewnych standardów NAWET JEŚLI SAMI nie korzystamy ze smartfona do przeglądania internetu, to ci producenci na każdym kroku będą robili to, co zrobił CDP. A to co się stało nie jest potknięciem dewelopera. Jest skokiem na naprawdę wielką kasę.
Bo wyobraźcie sobie, co by się stało, gdyby od samego początku ludzie byli świadomi tego jak wygląda produkcja. Wy kupilibyście ją bez zająknięcia. A ci drudzy? Spora część z nich zrewidowałaby własne decyzje i być może odłożyła decyzję w czasie uznając, że cóż nie pogram teraz, bo jest do kitu na PS4, poczekam. I wówczas deweloper dostaje bacik i marchewkę zarazem. Jest uczciwy, a ludzie dostają wybór. Przychody z preorderów z pewnością byłyby znacznie mniejsze, jak i z samej sprzedaży gry. I o ile w przypadku CDPu mam niemal pewność, że doprowadzą swoją grę do stanu, w którym ta druga grupa użytkowników będzie uszczęśliwiona, ale inni mogą pójść ich śladem nie mając już takiego zamiaru. I co wtedy? To, że dla was pewne rzeczy są mało istotne, nie oznacza, że nie powinniście się solidaryzować z grupą, dla której to jest BARDZO istotne.
No i jest jeszcze jedna kwestia. Podziwiam, że niektórzy z was potrafią poświęcić grze komputerowej 300-400 godzin w 3 miesiące. Dla mnie 400 godzin to 50 8 godzinnych dni pracy. 300 godzin to 37 8 godzinnych dni pracy. To tak jakbyście przez 50 dni po 8 godzin dziennie wlepiali oczy w jedną produkcję wirtualnego świata. Nie mnie to oceniać, ale ja nie gram w ten sposób. Od premiery minęło bez mała 5-6 miesięcy, a ja mam ze 30 godzin. Każde posiedzenie z grą traktuję jako podejście do czegoś, co ma mi sprawiać przyjemność i to robi, ale mimo to z tyłu głowy wciąż świeci ten finansowy wałek, bo ręczę wam własna głową, że naprawdę bardzo wielu ludzi zwróciłoby tę grę, gdyby dostali jasną informację: poprawiona wersja będzie za rok albo : tego i tego nie poprawimy albo (przed premierą) gra funkcjonuje tak.
Boję się o rynek IT, a kwestie tego, co się komu podoba to drugorzędna sprawa. Gdyby CDP od początku mówił: rutyn nie ma, tego nie ma, tamtego nie ma, to nie działa, a PS 4 jest niegrywalne. Wtedy nawet bym się tu słowem nie odezwał.
A czemu tak dużo piszę? Bo temat za chwilę zostanie zapomniany. Zakopany przez fanbojów, którzy krzycząc to jest fajne, czepiacie się, a deweloperzy będą robili wałki nadal. Może i jestem w tej swojej cichej batalii naiwny. Jeśli tak to przynajmniej coś próbuję zrobić.