Cyberpunk 2077 - Dyskusja ogólna

+
@undomiel9 każdy z nas ma postawioną poprzeczkę w nieco innym miejscu (TO NIE OZNACZA, że lepiej lub gorzej) i jest wrażliwy na nieco inne kwestie (to również nie oznacza, że jedno lepsze lub drugie lepsze) i to jest fakt. Kwestia CDPu boli mnie, że tak to ujmę "osobiście", dlatego piszę o tym tak dużo. Rzeczowo, ale jednak kierują mną w jakimś sensie emocje. I może i macie poczucie, że tego jest "za dużo". Patrzycie na tę grę tylko / głównie z perspektywy opowieści, historii w niej przedstawionej i nie interesują lub są mniej istotne dla was didaskalia w postaci stanu technicznego i tego, czy coś działa zgodnie z przyjętymi standardami, a coś nie, oraz pewne obietnice CDP'u są dla was sprawą drugorzędną, ponieważ, czy zrealizowane, czy niezrealizowane, nie czynią wam różnicy. I ja to rozumiem.

Ja natomiast (i wbrew temu co sugerujesz nie uznaję mojszej prawdy za lepszą niż wasza) patrzę natomiast z perspektywy kogoś kto pisze aplikacje. Fakt w ZUPEŁNIE innej technologii, ale to robię, a niektóre z nich cechuje naprawdę duży stopień skomplikowania. I czysto teoretycznie możesz przygotować aplikację internetową, która nie będzie responsywna, czyli nie będzie poprawnie wyświetlała się na urządzeniach mobilnych, nie będzie posiadała wsparcia dla nich, jednocześnie przy tym obiecując, że ta responsywność będzie w niej zaimplementowana. Taka aplikacja będzie działała, w zasadzie da się ją nawet na smartfonie otworzyć i coś tam przeczytać, ale będzie to zdecydowanie mniej komfortowe (dlatego uważam to za dobry przykład). I teraz w kontakcie z taką aplikację będziesz miał dwie podstawowe grupy użytkowników. Jedna będzie uznawała, że oni w zasadzie nigdy stron nie przeglądają na smartfonach, a jeśli to tak rzadko, że mogą ścierpieć pewien dyskomfort (bo i tak przeglądanie stron na smartfonie stanowi dla nich niezbyt przyjemną formę dostępu do nich). Druga będzie uznawała, że bardzo często korzystają ze stron na smartfonach, jest to ze względu na ich tryb życia główna forma dostępu do internetu.

I teraz wyobraź sobie, że ta aplikacja oferuje pewien rodzaj usługi, który sam w sobie jest dla obu tych grup użytkowników BARDZO wartościowy. Co więcej tego rodzaju usługi nie oferuje nikt inny.

I teraz co się stanie w dniu premiery takiej aplikacji? Pierwsza grupa użytkowników nawet nie zauważy problemu, bo nie korzystają ze smartfonów do przeglądania internetu. Druga grupa użytkowników będzie narzekała, ponieważ nie dostali tego, co jest dla nich istotne, a co de facto zostało im obiecane. No i będą podnosili szum, jechali po producencie, często z wykorzystaniem wulgaryzmów, emocji, ponieważ nikt inny nie oferuje tej usługi, a oni chcieli z niej skorzystać i to bardzo, a nie mogą, bo zostali de facto oszukani. Z ich perspektywy nie da się korzystać z usługi w sposób komfortowy. Z perspektywy tych pierwszych, da się. I obie te grupy mają rację w sposób, który nie mówi o tym, że racja jednych jest lepsza / bardziej właściwa od racji tych drugich.

Tu znajdujemy się z CP77. Dokładnie w identycznym punkcie. Tylko, że w tym wszystkim jest jeszcze jedna strona medalu. Otóż poza tymi dwoma grupami użytkowników jest jeszcze trzecia grupa, bardzo mała, której leży mocno na sercu to, co się tutaj wydarzyło. Dlaczego? Popatrzcie na to z tej perspektywy. CDP to wielki potentat. Jego akcje w szczycie kosztowały ponad 450 zł jeśli dobrze pamiętam. Jak wypadają w starciu z takim potentatem drobne żuczki takie jak ja, które za wszelką cenę starają się trzymać standardów, nie oszukiwać klientów? Mizernie, bo mój głos choćby nie wiem jak głośny będzie zawsze zbywany tekstami: to już było, jesteśmy tego świadomi itd. Tymczasem posunięcie CDPu dramatycznie psuje rynek, ponieważ daje niepisane przyzwolenie na realizowanie dowolnych przedsięwzięć w taki sposób. 8 milionów preorderów to przy kwocie 200 zł za sztukę ponad półtora MILIARDA złotych. Jeśli przeciętny Polak zarabia 3000 zł miesięcznie, czyli 36000 zł rocznie (nieco wyolbrzymiam). To kwotę półtora miliarda złotych taka osoba zarobiłaby 44 444 lat. Robi wrażenie? prawie 45 tysięcy lat pracy. Idąc tą drogą mojego rozumowania zwróćcie uwagę na jedną rzecz. CDP zapewne swoje dzieło poprawi, ale ile będzie w wyniku jego posunięcia firm, które stwierdzą: naobiecujemy ludziom, a potem jakoś to będzie i w następstwie tego oni w przeciwieństwie do CDPu swoich dzieł nie poprawią? Rozumiecie do czego zmierzam? Konsekwencje posunięć takich gigantów jak CDP sięgają znacznie dalej niż tylko do zadowolenia jednej, czy drugiej grupy odbiorców ich dzieła. I ja znajduję się w grupie zawodowej, której to leży na sercu, której to dotyka, bo sposób działania CDPu ma dwie konsekwencje: odbiorcy płacą pełną kwotę, a dostają niepoprawnie działający produkt, a pracownicy są zmuszani do olewania pewnych kwestii (bo akcionariusze, bo to, bo tamto).

I to jest powód, troszkę mojego życzeniowego myślenia, by WSZYSCY zarówno jedna grupa odbiorców jak i druga podzielali pasję z jaką krzyczę: TAK NIE WOLNO. Nawet jeśli jedna strona korzysta z aplikacji w pełnej krasie. Paradoksalnie to leży w interesie każdego z nas, byśmy nie byli oszukiwani, by nie wciskano nam kitu, byśmy swoje pieniądze oddawali tylko w ręce tych, którzy na to realnie zasługują, a nie dlatego, że najpierw coś naobiecywali, a potem czekamy, bo BYĆ MOŻE coś się zmieni.

Tym bardziej, że CDP milczy jak zaklęty jakby nie potrafił znaleźć złotego środka. Najpierw gadał, co ślina przyniosła na język, a teraz nie mówi nic. Tymczasem fajnie byłoby jasno usłyszeć: to was boli, ale tego nie zmienimy. I wtedy człowiek wie na czym stoi.

No bo zobaczcie. Jeśli jedna i druga grupa odbiorców uważa dane dzieło za niezwykle wartościowe, ale jedna z nich ma duży problem z korzystaniem z niego i to dlatego, że producent nie trzymał się standardów i grał w kulki, to solidarność tych pierwszych z tymi drugimi jest wskazana.

Oczywiście można tu poruszyć jeszcze jeden temat. Co uznajemy za standardy, a co nie i te dwie kwestie dzieli bardzo cienka granica, którą można by zostawić na inną dyskusję. Cienka o tyle, że zapytacie zaraz ale jakimiż to standardami jest bardziej skomplikowanych ruch uliczny i interaktywność NPC? Za standard można uznać to, co w większości dużych produkcji jest obecne. Jeśli miażdżąca większość stron posiada responsywność to jest to standard. Jeśli miażdżąca mniejszość użytkowników korzysta z Internet Explorer'a 6 to NIE JEST to standard. W tej materii porównania CP77 do Red Dead Redemption 2, GTA V, Watch Dogs Legion, GTA IV, czyl innych gier z otwartym światem i "żyjącymi" NPC przestają być oczekiwaniem by gra stała się inną grą, ale oczekiwaniem pewnego standardu. Jeśli mówimy ŻYJĄCY INTERAKTYWNY ŚWIAT z rutynami NPC to ręczę własną głową, że miażdżącej większości graczy przyjdzie do głowy właśnie RDR2 NAWET JEŚLI dla was to bzdura. I to nie jest ich wina. Tak po prostu działa rynek, pewne rzeczy się przyjmują i jeśli producent oprogramowania mówi, że coś takiego będzie to jako absolutne minimum gracz przyjmuje to, co na rynku obecne jest OD LAT i co określa się mianem rutyn itp. Głównie dlatego oceny CP77 są tak niskie.

Kończąc swój przydługi wywód. Nie odbierajcie mnie proszę w ten sposób. Nie uważam, byście nie mieli racji, albo by moja racja była lepsza. Próbuję zrobić co w mojej mocy, by obie strony odbiorców zauważyły problem. Problem, który sięga w rynek IT naprawdę bardzo głęboko i z czego większość graczy nie zdaje sobie sprawy. Nie można tak psuć danego rynku. Jeśli od producentów gier nie będziemy oczekiwali pewnych standardów NAWET JEŚLI SAMI nie korzystamy ze smartfona do przeglądania internetu, to ci producenci na każdym kroku będą robili to, co zrobił CDP. A to co się stało nie jest potknięciem dewelopera. Jest skokiem na naprawdę wielką kasę.

Bo wyobraźcie sobie, co by się stało, gdyby od samego początku ludzie byli świadomi tego jak wygląda produkcja. Wy kupilibyście ją bez zająknięcia. A ci drudzy? Spora część z nich zrewidowałaby własne decyzje i być może odłożyła decyzję w czasie uznając, że cóż nie pogram teraz, bo jest do kitu na PS4, poczekam. I wówczas deweloper dostaje bacik i marchewkę zarazem. Jest uczciwy, a ludzie dostają wybór. Przychody z preorderów z pewnością byłyby znacznie mniejsze, jak i z samej sprzedaży gry. I o ile w przypadku CDPu mam niemal pewność, że doprowadzą swoją grę do stanu, w którym ta druga grupa użytkowników będzie uszczęśliwiona, ale inni mogą pójść ich śladem nie mając już takiego zamiaru. I co wtedy? To, że dla was pewne rzeczy są mało istotne, nie oznacza, że nie powinniście się solidaryzować z grupą, dla której to jest BARDZO istotne.

No i jest jeszcze jedna kwestia. Podziwiam, że niektórzy z was potrafią poświęcić grze komputerowej 300-400 godzin w 3 miesiące. Dla mnie 400 godzin to 50 8 godzinnych dni pracy. 300 godzin to 37 8 godzinnych dni pracy. To tak jakbyście przez 50 dni po 8 godzin dziennie wlepiali oczy w jedną produkcję wirtualnego świata. Nie mnie to oceniać, ale ja nie gram w ten sposób. Od premiery minęło bez mała 5-6 miesięcy, a ja mam ze 30 godzin. Każde posiedzenie z grą traktuję jako podejście do czegoś, co ma mi sprawiać przyjemność i to robi, ale mimo to z tyłu głowy wciąż świeci ten finansowy wałek, bo ręczę wam własna głową, że naprawdę bardzo wielu ludzi zwróciłoby tę grę, gdyby dostali jasną informację: poprawiona wersja będzie za rok albo : tego i tego nie poprawimy albo (przed premierą) gra funkcjonuje tak.

Boję się o rynek IT, a kwestie tego, co się komu podoba to drugorzędna sprawa. Gdyby CDP od początku mówił: rutyn nie ma, tego nie ma, tamtego nie ma, to nie działa, a PS 4 jest niegrywalne. Wtedy nawet bym się tu słowem nie odezwał.

A czemu tak dużo piszę? Bo temat za chwilę zostanie zapomniany. Zakopany przez fanbojów, którzy krzycząc to jest fajne, czepiacie się, a deweloperzy będą robili wałki nadal. Może i jestem w tej swojej cichej batalii naiwny. Jeśli tak to przynajmniej coś próbuję zrobić.
 
Kończąc swój przydługi wywód. Nie odbierajcie mnie proszę w ten sposób. Nie uważam, byście nie mieli racji, albo by moja racja była lepsza. Próbuję zrobić co w mojej mocy, by obie strony odbiorców zauważyły problem. Problem, który sięga w rynek IT naprawdę bardzo głęboko i z czego większość graczy nie zdaje sobie sprawy. Nie można tak psuć danego rynku. Jeśli od producentów gier nie będziemy oczekiwali pewnych standardów NAWET JEŚLI SAMI nie korzystamy ze smartfona do przeglądania internetu, to ci producenci na każdym kroku będą robili to, co zrobił CDP. A to co się stało nie jest potknięciem dewelopera. Jest skokiem na naprawdę wielką kasę.
Myślę że trochę generalizujesz. To że dana firma wydała produkt w złym stanie technicznym to inne firmy z tej branży raczej nie będą brać przykładu z tej firmy, zwłaszcza po fali krytyki jaka się wylała na CDPR. Moim zdaniem gry next genowej nie powinni robić na PS4. To był błąd i za to im się oberwało. Jednak wątpię żeby inni wydawcy powielali ten błąd po takim odzewie ze strony niezadowolonych graczy PS4. Wręcz przeciwnie: będą się wystrzegali podobnych sytuacji.
 
@The_Night_Shadow

Masz pełne prawo pisać, co sądzisz, nawet jeśli powtarzasz coś, co już było tu podnoszone wiele razy, ale też miej tego świadomość, że to nic specjalnie nowego. A firma nie spoczęła na laurach, działa, poprawia - wg swojego planu - więc nie bądź niesprawiedliwy.
Najpierw krytyka, że studio zbyt pochopnie i entuzjastycznie dzieliło się zajawkami na temat gry i funkcjonalności, a teraz krytyka, że są ostrożniejsi i mówią o wprowadzonych poprawkach, a nie o planowanych.

Sporo rzeczy nie wyszło albo jest dalekie od oczekiwań (już mniejsza, na ile subiektywnych), studio o tym wie, więc była opcja zwrotu kasy. Chyba uczciwie? A kto kupił grę mocno po premierze, to już świadomie, prawda?

Nie wiem, na ile jest tu zasadna tak obszerna krytyka na tym etapie, ale na forum jest na nią nadal miejsce, pewnie.
Za to na wzmianki o fanbojach już średnio, bo ustawianie perspektywy w taki patronizujący sposób aż się prosi o kontratak innych użytkowników, którzy się poczują zaczepiani i niesprawiedliwie oceniani. Nie pisz tak.
 
@The_Night_Shadow
Bardzo dużo słów można tu przeczytać, ale dlaczego nie czytam tu o jedynym rozwiązaniu, które załatwi te problemy?
Jasnej polityce zwrotów na każdej platformie. Tylko to zabezpieczy klienta raz a dobrze przed produktem, który nie spełnia jego oczekiwań lub jest w złym stanie technicznym.

Gry zbugowane były, są i będą. Afer już było trochę. AC: Unity, Arkham Knight, GTA IV na PC, premiera na PC RDR 2 i jakoś dostaliśmy CP77 z błędami czy Valhallę - też zbugowaną. Może ta afera nauczy czegoś Redów. Ba, po ostrożnych zapowiedziach, reakcjach itd. widać, że uczy. Ale liczenie na dobra wolę wielkich firm produkujących gry jest dość... nierozsądne. Wiązanie się emocjonalne z firmą, korpo, jak uczy sam CP, nie jest dobrym pomysłem. ;)
 
@undomiel9 fakt fanboj brzmi nazbyt pejoratywnie, za to pozostaje przeprosić i to też niniejszym czynię.

Jeśli natomiast chodzi o refund to nie do końca tak to wyglądało. Wielu ludzi nie zwróciło wiedząc, że jeśli zwrócą, nie kupią ponownie, bo gra wyleciała z PS Store, co dawało im wybór zerojedynkowy: zostawić licząc na to że będzie ok, zwrócić i nie wiedzieć, kiedy będzie można zakupić taniej. A biorąc pod uwagę fakt, iż nieprawdopodobnie wielka ilość preorderów to były prezenty... no sam pomyśl: wuujku ja zwrócę, bo kupiłeś mi na mikołaja coś co u mnie nie działa. Jak już dostał, to zostawił przecież nie dostanie pieniędzy w zamian. W końcu około 40% graczy to ludzie młodzi. Ci którzy zwracali to zazwyczaj ci, którzy płacili, zatem starsi. Myslę, że ktoś to w CDP przeanalizował przed premierą - zdziwiłbym się gdyby tak nie było przecież każde posunięcie spółki musi być odnoszone do konsekwencji.

Gracze PS4 liczyli na znaczą poprawę w krótkim czasie. Częściowo ją dostali, bo gra na PS4 jest bardziej grywalna, ale nadal wymaga wiele pracy. Gdyby CDP wtedy powiedział, że naprawa nie potrwa 2 miesiące tylko rok, wiele by to zmieniło. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Post automatically merged:

@Offka czytaj wyżej. Dlatego.

A odnośnie wiązania się z korpo... cóż... owszem uwierzyłem w cudowne polskie dziecko IT
 
To co piszesz miałoby sens gdyby rzeczywiście CP2077 był dobrym RPG-iem a nim nie jest. Wybór pochodzenia postaci jest praktycznie tylko kosmetyczny, wybory w grze są czystą iluzją bo prawie wszystkie i tak prowadzą do tego samego (oczywiście poza ostatnią misją). Przed pathem 1.2 gra była tak bardzo niezbalansowana, że rozwijanie drzewka rozwoju technika i craftingu było praktycznie równoznaczne z cheatowaniem. Po pathu 1.2 jest trochę lepiej ale nadal można podważać wpływ buildu postaci na rozgrywkę. Zwróć uwagę, że nie inwestując żadnych punktów rozwoju w skille skradankowe bez najmniejszego problemu możesz przechodzić misje "po cichu" (totalnie spieprzone AI przeciwników ma w tym swój duży udział). To samo z walkami pięściarskimi, da się przejść wszystkie bez rozwijania siły i wykupowania perków związanymi z walką wręcz. Jedynie rozwój inteligencji i hackowania rzeczywiście zmienia rozgrywkę, każdym innym buildem gra się praktycznie tak samo. Co gorsza crafting dalej jest OP (tylko trochę trudniejszy niż przed pathem 1.2) i nie trzeba rozwijać skilli np. broni białej żeby chlastać wszystko co się rusza na hita bo wystarczy wycraftować sobie zajebistą katanę (tak dobrą, że bez craftingu przez całą grę takiej nie zdobędziesz). To samo jest z każdym innym aspektem walki, wystarczy wycraftować potężną broń i nie trzeba mieć do niej perków żeby siać absolutne spustoszenie. Nie to było obiecywane przez CDPR. Kolejny problem to ilość i różnorodność przedmiotów - jest ubogo. Co z tego, że jest cała masa ciuchów jak różnią się tylko wyglądem bo o ich statach decydują tylko mody (z czego połowa jest wogóle nieprzydatna i nie ma realnego wpływu na rozgrywkę) ? Broni jest mało i żeby to przykryć jest zaimplementowany duży rozrzut rng statystyk. Wracając do początku - skoro to nie jest ani dobry ani tym bardziej dopracowany PRG to co ma ta gra do zaoferowania ? Historię, kreacje postaci i ciekawe misje poboczne. To jest to co sprawiło, że utopiłem w CP2077 ponad 360h, przeszedłem grę 3 razy i widziałem wszystkie możliwe zakończenia w każdym możliwym wariancie. Ponadto oczyściłem całą mapę z absolutnie wszystkiego, uzupełniłem całą wystawkę broni w mieszkaniu V i zdobyłem 100% osiągnięć (to akurat nie jest wyzwaniem). To co piszę jest więc moją subiektywną opinią wyrobioną po tych 360h. Tak więc skoro CP2077 nie jest dobrym RPGiem a jego główna i chyba jedyna siła to przedstawiona historia to czemu nie mogę tej gry porównywać do Red Dead Redemption 2 i tego jak bardzo różnorodny, rozbudowany i pełen życia jest tam świat ? Tak na to patrząc okazuje się, że te wszystkie błędy, glicze i karykaturalnie wręcz zrealizowana iluzja żyjącego miasta wybija z imersji i zniechęca do poznawania świata i zawartych w nim opowieści. Ja też czekam na DLC i zapewne ogram je jak tylko wyjdą, lubię tą grę ale wszyscy mamy pełne prawo do krytyki ogromnej ilości błędów, niedopracowanego świata, ubogiego aspektu RPG, fałszywych obietnic twórców czy fatalnego stanu technicznego gry na premierę (teraz dużo lepiej nie jest).
RDR2 nie jest RPGiem i ma ubogi gamplay, oraz rozwleczoną fabułę. To, że Twoim zdaniem Cyberpunk 2077 jest słabym RPGiem, okej, ale to dalej RPG.
Spędziłem w grze ponad 500 godzin, i zdania typu: wszystkimi buildami się gra tak samo, jest nieprawdą i hyperbolą. Ponieważ gra się tak samo łatwo dla pojętnego gracza, co nie znaczy, że gra się tak samo.
Wybór pochodzenia postaci jest kosmetyczny, i chyba inny miał nie być, poza tym patrząc na tym czym jest gra, a nie na to czego od niej się oczekuje,stanowi raczej sugestię w jaki sposób grać swoją postacią, choć tak nie do końca, bo przecież taki korpo który wybiera zakończenie Arasaki, przykładowo, ma dużo możliwości, odegrania swojej postaci.
Podam przykład w Skyrimie masz do wyboru kilka ras, płeć, możesz grać na przeróżne sposoby (i zawsze jest łatwo tak czy siak) ale każda postać kończy fabułę w ten sam sposób. Że nie wspomnę o innych grach Bethesdy np. Morrowindzie, gdzie też masz dokładnie jedno zakończenie, a twoje pochodzenie mało co zmienia, no właśnie, nie jest to zarzut, ale raczej dowód, że nie warunkuje to czy coś jest złym lub dobrym RPGiem.
Zresztą RPGi zawsze stały, i tak powinno być, fabułą, zadaniami, nie rozumiem skąd jakieś niestworzone oczekiwania. A porównania do RDR2 nietrafione, bo Rockstar zatrzymał się gameplayowo, w epoce kamienia łupanego i nie tylko w tym aspekcie. Może czas zapomnieć o grach Rockstara, a przypomnieć i przeanalizować sobie prawdziwe RPGi z krwi i kości jak Vampire Bloodlines, Disco Elysium, Fallout New Vegas, co je charakterzyowało, jak wygląda fabuła, rozwój postaci, możliwości gampleyowe, fabuła i jej liniowość, poziom trudności itd. Rozumiem, że CDPR łączy w Cyberpunku wiele gatunków gier, ale najmniej w tej grze jes filozofii, mechanik gier Rockstara. Oni nie ztarudniają pracowników Rockstara tylko byłych pracowników Bioware, a jedyne czego powinni się uczyć od Rockstara to kontroli jakości, i to wyłącznie w przypadku konsol.
 
@maniak6767 hehehehe :) nowoczesne oczekiwania? ojjj zagalopowałeś się troszkę. Gra sprzed 21 lat: Baldur'S Gate 2. Rasowy RPG bazujący na papierowych pierwowzorach z jeszcze dawniejszych lat.

Jeśli wybierałeś postać praworządnie dobrą znikała możliwość nawiązania kontaktów z postaciami złymi. Jeśli stworzyłeś postać praworządnie złą nie mogłeś analogicznie być dobrze przyjmowany przez postaci z gruntu dobre. Ale to nie wszystko. Jeśli w czasie gry grając osobą z grubsza dobrą miałeś w swojej grupie postaci, które chciały być dobre, a jednocześnie doprowadzałeś do drastycznego spadku swojej reputacji niektóre z tych postaci odchodziły od Ciebie uznając Cię za złego przywódcę. Wybierając nawet konkretną rasę miałeś dostęp do dedykowanych dla nich zadań. Wybierając rasę elfa, wiele postaci ludzkich z marszu zaczynało traktować Cię z góry. Praktycznie każdy wybór, którego dokonywałeś miał realne konsekwencje dla toczącej się historii.

Otóż nie. Prawdziwe rasowe RPGi zawsze stały historią, która SAMI tworzymy, a w tej historii świat na nasze poczynania reagował.

Możesz mi wskazać, które z wyborów w CP77 powodują jakieś zmiany w tej materii? Poza kosmetycznymi zmianami w liniach dialogowych wynikającymi z wybrania prologu, w jaki sposób zmienia się świat gry? Jak zmienia się doświadczenie gracza pod wpływem dokonanego wyboru?

Czy możesz mi wskazać, które dialogi z innymi postaciami (jaki procent z nich) ulega DRASTYCZNEJ zmianie zależnie od wybranych przez nas odpowiedzi? Mówiąc drastycznych mam na myśli takich które dają Ci poczucie, że Twój wybór realnie coś znaczy, czyli Twój wybór linii dialogowych wpływa na to jak potoczy się misja, czy ją w ogóle dostaniesz itp.?

Cyberpunk 2077 wiele rzeczy robi w sposób iluzoryczny. Jedną z iluzji jest żyjące miasto, które nie ma z tym nic wspólnego, a drugą jest iluzja wolnego wyboru. NIEZALEŻNIE od tego jak grasz, w misjach nic się nie zmienia. OWSZEM dostajesz czasem możliwość przejścia misji na dwa sposoby - bez wykrywania / robienia szumu i na rambo, ale nic ponad. W tych misjach nie ma nic z rasowych rpgów, które dają poczucie nie tyle oglądania świetnie skonstruowanego filmu, co poczucie posiadania REALNEGO WPŁYWU na to, co dzieje się na ekranie.

Jestem pewien, że w odpowiedzi będziesz w stanie podać mi kilka może kilkanaście misji, które mają szersze rozgałęzienia np. jedne z pierwszych misji jeszcze z jackiem. Ale to są wyjątki od reguły, a regułą jest to, że świat nie reaguje na Twoją reputację, nie zmienia swojego stosunku do Ciebie.

NAWET WTEDY gdy pojawia sę jakaś linia dialogowa, kóra wymaga określonych statystyk możesz mieć niemalże pewność, że nawet gdybyś te statystyki miał ogólny efekt rozmowy w ogóle nie uległby zmianie.

Niestety bardzo podobny efekt dostrzegałem w Wiedźminie tzn. gdy po raz pierwszy przeszedłem grę, byłem absolutnie zdruzgotany tym jak bezsensowne zakończenie w pstaci śmierci Ciri mnie dotknęło. Potem zacząłem grzebać w sieci próbując dowiedzieć się co spartoliłem i wiesz co... kiedy dowiedziałem się, że jedną z decyzji, któa w sposób KLUCZOWY wpływa na rozwój zakończeń jest rzucenie / nie rzucenie śnieżką w CIRi szczena opadła mi do ziemi... realia są takie, że przy NIEWĄTPLIWYM wielkim kunszcie pisarskim w kontekście tworzenia zadań CDP nie potrafi albo nie chce tworzyć złożonych historii które realnie zmieniają się na bazie naszych decyzji. Choć trzeba przyznać, że w samym Wiedźminie było kilka samczków, które zdrowo mną zatelepały. Np. uratowanie ducha z drzewa pozornie wydaje się dobrym uczynkiem, a w praktyce oznacza śmierć całej wioski. Miałem wtedy nieprawdopodobne poczucie winy z tego powodu. Ale wracając do meritum... to czego oczekują gracze, którzy poruszają temat wyborów to fakt, iż oni wszyscy mają z tyłu głowy to jak to wyglądało w naprawdę dobrych i ZŁOŻONYCH historiach.

"Wyłącznie w przypadku konsol" - miałeś w ogóle przed oczami tę produkcję po premierze? :) bo ja do dziś na każdym kroku natrafiam na błędy, czego nie doświadczałem w produkcjach rockstara na takąs kalę. PC!

Dodam jeszcze, że paradoksalnie to właśnie nowoczesne podejście do RPGów (podany przez Ciebie przykład DYSKO ELYSIUM) to traktowanie gracza jak kogos kto nie ma prawa samodzielnie myśleć. RPGi to dziś widowiskowe historie, a nie złozone ciągi wyborów przyczynowo skutkowych.


Tu ładne wyjaśnienie
 
Last edited:
@maniak6767 hehehehe :) nowoczesne oczekiwania? ojjj zagalopowałeś się troszkę. Gra sprzed 21 lat: Baldur'S Gate 2. Rasowy RPG bazujący na papierowych pierwowzorach z jeszcze dawniejszych lat.

Jeśli wybierałeś postać praworządnie dobrą znikała możliwość nawiązania kontaktów z postaciami złymi. Jeśli stworzyłeś postać praworządnie złą nie mogłeś analogicznie być dobrze przyjmowany przez postaci z gruntu dobre. Ale to nie wszystko. Jeśli w czasie gry grając osobą z grubsza dobrą miałeś w swojej grupie postaci, które chciały być dobre, a jednocześnie doprowadzałeś do drastycznego spadku swojej reputacji niektóre z tych postaci odchodziły od Ciebie uznając Cię za złego przywódcę. Wybierając nawet konkretną rasę miałeś dostęp do dedykowanych dla nich zadań. Wybierając rasę elfa, wiele postaci ludzkich z marszu zaczynało traktować Cię z góry. Praktycznie każdy wybór, którego dokonywałeś miał realne konsekwencje dla toczącej się historii.

Otóż nie. Prawdziwe rasowe RPGi zawsze stały historią, która SAMI tworzymy, a w tej historii świat na nasze poczynania reagował.

Możesz mi wskazać, które z wyborów w CP77 powodują jakieś zmiany w tej materii? Poza kosmetycznymi zmianami w liniach dialogowych wynikającymi z wybrania prologu, w jaki sposób zmienia się świat gry? Jak zmienia się doświadczenie gracza pod wpływem dokonanego wyboru?

Czy możesz mi wskazać, które dialogi z innymi postaciami (jaki procent z nich) ulega DRASTYCZNEJ zmianie zależnie od wybranych przez nas odpowiedzi? Mówiąc drastycznych mam na myśli takich które dają Ci poczucie, że Twój wybór realnie coś znaczy, czyli Twój wybór linii dialogowych wpływa na to jak potoczy się misja, czy ją w ogóle dostaniesz itp.?

Cyberpunk 2077 wiele rzeczy robi w sposób iluzoryczny. Jedną z iluzji jest żyjące miasto, które nie ma z tym nic wspólnego, a drugą jest iluzja wolnego wyboru. NIEZALEŻNIE od tego jak grasz, w misjach nic się nie zmienia. OWSZEM dostajesz czasem możliwość przejścia misji na dwa sposoby - bez wykrywania / robienia szumu i na rambo, ale nic ponad. W tych misjach nie ma nic z rasowych rpgów, które dają poczucie nie tyle oglądania świetnie skonstruowanego filmu, co poczucie posiadania REALNEGO WPŁYWU na to, co dzieje się na ekranie.

Jestem pewien, że w odpowiedzi będziesz w stanie podać mi kilka może kilkanaście misji, które mają szersze rozgałęzienia np. jedne z pierwszych misji jeszcze z jackiem. Ale to są wyjątki od reguły, a regułą jest to, że świat nie reaguje na Twoją reputację, nie zmienia swojego stosunku do Ciebie.

NAWET WTEDY gdy pojawia sę jakaś linia dialogowa, kóra wymaga określonych statystyk możesz mieć niemalże pewność, że nawet gdybyś te statystyki miał ogólny efekt rozmowy w ogóle nie uległby zmianie.

Niestety bardzo podobny efekt dostrzegałem w Wiedźminie tzn. gdy po raz pierwszy przeszedłem grę, byłem absolutnie zdruzgotany tym jak bezsensowne zakończenie w pstaci śmierci Ciri mnie dotknęło. Potem zacząłem grzebać w sieci próbując dowiedzieć się co spartoliłem i wiesz co... kiedy dowiedziałem się, że jedną z decyzji, któa w sposób KLUCZOWY wpływa na rozwój zakończeń jest rzucenie / nie rzucenie śnieżką w CIRi szczena opadła mi do ziemi... realia są takie, że przy NIEWĄTPLIWYM wielkim kunszcie pisarskim w kontekście tworzenia zadań CDP nie potrafi albo nie chce tworzyć złożonych historii które realnie zmieniają się na bazie naszych decyzji. Choć trzeba przyznać, że w samym Wiedźminie było kilka samczków, które zdrowo mną zatelepały. Np. uratowanie ducha z drzewa pozornie wydaje się dobrym uczynkiem, a w praktyce oznacza śmierć całej wioski. Miałem wtedy nieprawdopodobne poczucie winy z tego powodu. Ale wracając do meritum... to czego oczekują gracze, którzy poruszają temat wyborów to fakt, iż oni wszyscy mają z tyłu głowy to jak to wyglądało w naprawdę dobrych i ZŁOŻONYCH historiach.

"Wyłącznie w przypadku konsol" - miałeś w ogóle przed oczami tę produkcję po premierze? :) bo ja do dziś na każdym kroku natrafiam na błędy, czego nie doświadczałem w produkcjach rockstara na takąs kalę. PC!

Dodam jeszcze, że paradoksalnie to właśnie nowoczesne podejście do RPGów (podany przez Ciebie przykład DYSKO ELYSIUM) to traktowanie gracza jak kogos kto nie ma prawa samodzielnie myśleć. RPGi to dziś widowiskowe historie, a nie złozone ciągi wyborów przyczynowo skutkowych.


Tu ładne wyjaśnienie
O rany, naprawdę trzeba się podpierać jakimś biedajutuberem? Jest wiarygodny, bo przecież robił z Cyberpunka objawienie RPG po premierze, ale kiedy trend zwrócił się w stronę taką jaką się zwrócił, nagle zmienił front, zresztą nie on jeden. Jak chorągiewka... w desperacji po clicki.
Przywołujesz przykłady BG2, gry z innej epoki,a omijasz porównania z grami pokroju Bloodlines...normalnie genialna retoryka.... Mógłbym podać przykład gier Paradoxu które są bardziej RPGowe od BG2 i co? Też nie rozumiem tej fascynacji BG2, serio co tam było takiego niezwykłego w tej grze, czego nie ma w innych. Mogłeś podać jakiś przykład gier z lat 80.tych, o Panie to dopiero byłby RPGi. A jak się grało w ksiązkowe wersje, o Panie Cyberpunk nawet nie stał przy tym co się działo w akademiku.:D
Przywołałem pewne tytuły, znam je bardzo dobre, i nie wiem, gdzie Cyberpunk pod względem rpgowym jest gorszy od nich...ba jest w wielu aspektach dużo lepszy.
Masz swój punkt odniesienia, czyli Wiedźmin 3, gdzie historia była taka sobie, a gra opierała się na bardzo dobrze napisanych postaciach. Śmierć Ciri Tobą wstrząsnęła, no cóż, w Wiedźmina 3 to chyba też grałeś tak jak w Cyberpunka, bo nigdzie nie jest powiedziane, że ona ginie, po prostu może też zwyczajnie nie wrócić do Geralta, bo ten był słabym ojcem, tak się zdarza w normalnym życiu, w relacjach pomiędzy rodzicami a dziećmi.
Takich wyborów jak ten z drzewem (no naprawdę wstrząsający) to masz w Cyberpunku na pęczki, ale będziesz udowadniał, że "iluzja wyboru"...wielkie lol. A te lelum polelum o "iluzorycznym mieście". Człowieku to jest gra komputerowa, tam wszystko jest iluzją...
Cyberpunk 2077 jest po prostu lepszą grą niż Wiedźmin 3, może kiedyś zdasz sobie z tego sprawę....:D:D:D
W kwestii tempa historii, wątku głównego, narracji, to dwie gry nie są nawet w jednej kategorii. Pod względem rpgowości również...
 
@maniak6767 Ty chyba wogóle nie zrozumiałeś o czym ja napisałem i czemu twierdzę, że mogę porównywać CP2077 do RDR2 (nie wszystkich gier Rockstara wrzuconych przez Ciebie do jednego wora). Tak jak @The_Night_Shadow napisał - gra daje tylko iluzję wyborów i jakiegokolwiek wpływu na opowiadaną nam historię. Piszesz, że różnymi buildami gra się inaczej, otóż nie, bo dokładnie tak samo przechodzi się misje. Co za różnica czy kasujesz oponentów kataną, pałką, karabinem czy pistoletem tech przez ścianę i jakich do tego skilli używasz skoro obojętnie jak poprowadzisz rozwój postaci nie ma on żadnego wpływu na przebieg gry ? Dokładnie jak z klasą postaci a właśnie miało być zupełnie na odwrót, tak było to zapowiadane (zapowiadane było też realistyczne, żyjące miasto a jest może i ładna piaskownica ale z popsutymi zabawkami i niemrawymi kukłami). Powiem więcej - nawet jak będziesz rozdawał punkty atrybutów i atutów zupełnie na chybił-trafił to nie zepsujesz sobie gry i przejdziesz ją bez problemów. Podejrzewam, że nawet bez rozdawania tych punktów tylko dbając o to, żeby ciągle zmieniać ekwipunek na taki odpowiadający aktualnemu poziomowi postaci byłbym w stanie przejść grę. No więc po co to wszystko ? Jedyne dialogi które mają realny wpływ na rozwój gry to kluczowe rozmowy z Johnym od których zależy czy odblokujesz sekretne zakończenie czy nie a tak teoretycznie istotna decyzja jak ocalenie Takemury czy zostawienie go na pewną śmierć nie zmienia praktycznie nic. Bez pieprzenia o tym co jest RPG a co nie - z mojego punktu widzenia CP2077 opowiada mi świetną historię na przebieg której mam dokładnie taki sam wpływ jak w RDR2. Zwróć uwagę, że jeśli z CP2077 wyjmiesz to co udaje, że gra jest czymś innym od RDR2 a co tak naprawdę nie działa tak jak powinno lub tak jak było to obiecywane to zostajesz z niedopracowaną, pełną błędów przygodową grą akcji w otwartym świecie, który mimo ciekawej koncepcji i ładnych widoków nie ma za wiele do zaoferowania. Jak tak na to spojrzysz to okazuje się, że RDR2 robiło to samo - opowiadało (zupełnie inną i moim zdaniem mniej ciekawą) historię ale potrafiło ja dużo lepiej sprzedać i opakować w wiarygodny, dopracowany świat. Żeby była jasność, nie żałuję wpakowania ponad 360h w tą grę - uważam, że postacie i historia są kapitalne, skłaniają nawet do jakiś głębszych przemyśleń ale żeby to z gry wydobyć trzeba jej najpierw dużo wybaczyć i wykazać się sporą dozą cierpliwości. To jest moja subiektywna opinia o grze na którą nie czekałem, potem się w niej zakochałem a na koniec zdjąłem różowe okulary i zobaczyłem jaka naprawdę jest. Pozdrawiam.
P.S. Może i trochę żałuję tych 360h, gdybym przeszedł CP2077 tylko raz miałbym o grze inne zdanie ;)
 
@alienjam

"Co za różnica czy kasujesz oponentów kataną, pałką, karabinem czy pistoletem tech przez ścianę i jakich do tego skilli używasz skoro obojętnie jak poprowadzisz rozwój postaci nie ma on żadnego wpływu na przebieg gry ?"

Może nie powinnam Wam wchodzić w słowo, ale znam przynajmniej dwa ewidentne przykłady wpływu przechodzenia misji na jej przebieg. Chodzi o uwolnienie Saula i misję z Sandrą Dorset. Przechodziłam grę raz, a różnicę zauważyłam przez przypadek, oglądając stream z gry, gdzie ktoś przechodził tę misję w inny sposób niż ja. Nie wiem, czy tych zależności jest więcej, bo nie ma szans, by je zauważyć po jednokrotnym przejściu gry, a planuję przejść ją przynajmniej raz jeszcze, więc nie poszukuję informacji na ten temat.

Dodam, że to są drobne zmiany. Świat przez działania V nie zmienia się radykalnie (poza zakończeniem oczywiście), ale to nie jest historia "ratowania galaktyki", to prywatna opowieść i mi osobiście to nie przeszkadza. Zaraz przeczytam, że to wyjątki od reguły, ale te wyjątki są, więc uogólnienie typu "żadnego" jest nieco na wyrost.

Być może to tylko tyle i na RPG-a to za mało, ale tego nie wiem, nie chcę wypowiadać się tu autorytarnie, bo nie znam na tyle gry, by decydować.
Nie grałam też w RDR 2, bo to nie moje klimaty, tym bardziej nie chcę oceniać. Jedynie zaznaczam, że nie do końca zgadzam się z Twoim uogólnieniem.

@The_Night_Shadow

Tak przy okazji proszę o docenienie Disco Elysium, bo to naprawdę gra idąca pod prąd współczesnych trendów. Warto się nią zainteresować, bo to na pewno nie jest gra prowadząca gracza za rączkę i traktująca go jako kogoś, kto nie myśli. Estończycy odwalili kawał dobrej roboty.
Piszę to tylko dlatego, by miłośnicy RPG nie wzięli sobie do serca Twojej pochopnej oceny tej gry i mimo braku lokalizacji po nią sięgnęli.
 
Last edited:
Szperając po YT natrafiłem na nieco stary filmik, który jednak idealnie obrazuje główny powód zawodu graczy najnowszym dziełem RED'ów:

 
Szperając po YT natrafiłem na nieco stary filmik, który jednak idealnie obrazuje główny powód zawodu graczy najnowszym dziełem RED'ów:

A ja mam szczerze dość podrzucania takich filmików z czapy, na zasadzie "bo ten youtuber tak powiedział i ja się z nim zgadzam, więc musi to być prawda objawiona", tym bardziej, że powielają tylko to, co zostało już napisane, co prowadzi jedynie do dotychczasowej dyskusji wpadającej w błędne koło. Już kilka razy próbuję napisać coś na nowy temat, ale nie mogę, bo za każdym razem jak jest spokój i już zamierzam coś napisać ktoś tu wrzuca jakiegoś linka jako prowokację, która nic nie wnosi poza samoweryfikacją tych, którzy owe linki wrzucają, a następnie wracamy znowu do dyskusji o tych samych kwestiach. I tak w kółko, i tak w kółko, a ja nie mogę wrzucić nic nowego, ponieważ wiem, że utonie to w środku kolejnej, identycznej dyskusji.

Jak ktoś nie ma nic nowego do dodania, to niech nie pisze. Jak ma, to może chyba napisać własnymi słowami, nie powtarzając po jakimś internetowym celebrycie.

Wybaczcie ten mały rant, ale to już naprawdę robi się nudne.
 
Występuje tu tak zwane sprzężenie zwrotne dodatnie. Zaczęło się od niezadowolonych graczy konsolowych, którzy dostali słaby, a może nawet tragiczny port na premierę. Następnie recenzenci nie dostali kopii na konsole a szef studia powiedział, że cyberpunk działa zadziwiająco dobrze na ps4 i XBO. Kiedy wylała się fala hejtu na Cd Projekt, a wraz z nią wypłynęły youtubowe celebrytki, których część o zgrozo zdążyła już zrecenzować grę na PC pisząc o swoich prawdziwych wrażeniach które były niezwykle pozytywne, nagle okazało się, że: to piękne, wielkie miasto jakiego próżno szukać w innych grach, już nie jest takie powalające, walka i gunplay, to w najlepszym razie przeciętność, system RPG, który na premierę przyćmiewał słaby rozwój w W3, nawet nie istnieje, model jazdy który można było zestawiać z GTAV, stał się gorszy od tego w produkcjach ubisoftu, wspaniała historia która wzruszała i dawała mnóstwo emocji, stała się wykastrowana i przyciętą nieudolnie wydmuszką itd itd następnie ludzie to oglądali i nawet jeśli bawili się świetnie(choć w większości nie grali wcale), to patrząc na komentarze i filmy przytakiwali, że może rzeczywiście ta gra wcale nie jest taka dobra. Widziałem osobiście stream gościa, który zaczynał cyberpunka z myślą, że to kompletny niewypał. Zaczynał grać i okazywało się, że i on i większość ludzi na streamie bawi się świetnie. Po czym przyszedł ostatni odcinek, powiedział, że bawił się zaskakująco dobrze, ale na tym nie mogło się skończyć. Zaraz przylecieli do niego ludzie mówiąc, że ta gra, w którą tak dobrze mu się grało wcale nie jest taka dobra, powysyłali mu linki do filmików ekspertów. Biedaczek po 15 minutach był zdolny tylko kiwać głową potakująco i śmiać się ze wszystkich bug trailerów mimo, że na jego streamie było raptem kilka bugów wizualnych. To samo przytrafiło się Wiedźminowi tylko że w drugą stronę. Cyberpunk jest w każdym aspekcie lepszą grą, a w gameplay-u jako takim jest dla CD Projektu krokiem milowym.
 
Trudno mi szczerze mówiąc cokolwiek odpisać, skoro jedyną waszą odpowiedzią na konstruktywną krytykę jest stwierdzenie, iż ponieważ podałem jako podparcie stawianych przez siebie tez jakiegoś youtubera (którego twórczości de facto w zasadzie nawet nie znam, bo szkoda mi czasu na bzdury). Podałem link do jego filmu nie dlatego, że uważam go za wyrocznie, ale dlatego, że nie mam czasu pisać 100 stron A4. Facet w 10-20 minutach filmu ładnie zobrazował i wypunktował to, co sam myślę - dodam jeszcze, że jego film znalazłem PO TYM jak napisałem większą część swojego postu i postanowiłem go zamieścić jako po prostu dodatkowe (obrazowe - w końcu to film) uzasadnienie stawianych przez siebie tez.

W takim tonie dyskusji szorujemy po samym dnie braku dysntansu i elementarnego szacunku do siebie nawzajem. Ja z chęcią z wami pogadam, ale nie na takim poziomie. Dlaczego? Ponieważ dopisujecie sobie historyjki bez podstaw (jak np. teza że uznaje sie tu youtubera za wyrocznie).

Zatem na razie kończę, bo chcę marnować czasu na tłumaczenie się z czegoś czego nie napisałem, nie pomyślałem i nie zrobiłem.

Na koniec dodam tylko jeszcze, że nie mam bladego pojęcia o jakich youtuberach mówicie, bo ich nie znam. Mam 34 lata na karku i naelżę do ludzi, którzy nie fascynują się pseudogwiazdami w internecie. 99.99% z nich nie poświęciłem nawet minuty czasu. Wpisałem sobie w google Cyberpunk 2077 ilusion of choice i wyskoczył mi film tego gościa. Wpisałem to w google, szukając jakiegoś materiału, który pokazywałby ten sam punkt widzenia, co mój. Resztę dopisaliście sobie sami.

Widzicie jak to wygląda? Bardzo łątwo zbudować kłąmstwo na półprawdzie. Tak jest z grą CDPu. Występuje tam kilka zadań z realnymi wyborami i już podnosi się obrona, że przecież to jest. No jest, ja nawet pisałem wcześniej o tym, że one występują. Ale to jest kropla w morzui zadań, bo MIAŻDŻACĄ większość z nich przechodzi się bez wpływu na ich rezultat., a same nasze skile są nieustannie ignorowane przez opowieść.

Poza tym z góry uznajecie, że youtuberzy zmienili front, bo okazało się, że gracze idą po inne retoryce. To tylko de facto potwierdza, że pierwsze zachłyśnięcie się historią pseudogwiazdek nie było reakcją, która towarzyszyła większości graczy.
 
Jestem ciekawy jak to wygląda z wyborami w Wieśku 3 ? Może ktoś to policzył ? bo już nie pamiętam wszystkich questów z głównej historii W3. Cyberpunk wydaję mi się bardziej liniowy a 90% wyborów w dialogach to zwykła kosmetyka.
 
The_Night_Shadow masz długie litanie żalów może i słusznych, ciągle o to samo. Część z tego do czego się doczepiasz wynika z niezrozumienia świata gry, część niezrozumienia algorytmiki. Denerwuje mnie to dlatego że pisałeś o swoim długoletnim doświadczeniu programistycznym. Trochę to przypomina moją nauczycielkę z informatyki, która za wszelką cenę chciała mnie usadzić bo ja umiałem programować a ona nie. Chwaliła się wszystkim że brała udział w jakimś dużym programistycznym projekcie, a patrząc na jej umiejętności to pewnie dokumentację pisała a ktoś inny zaprogramował całość. Sorry jakoś mam przez to awersję do takich ludzi. Co mi się tu nie składa, gdzieś czuję blef.
 
@maniak6767 Ty chyba wogóle nie zrozumiałeś o czym ja napisałem i czemu twierdzę, że mogę porównywać CP2077 do RDR2 (nie wszystkich gier Rockstara wrzuconych przez Ciebie do jednego wora). Tak jak @The_Night_Shadow napisał - gra daje tylko iluzję wyborów i jakiegokolwiek wpływu na opowiadaną nam historię. Piszesz, że różnymi buildami gra się inaczej, otóż nie, bo dokładnie tak samo przechodzi się misje. Co za różnica czy kasujesz oponentów kataną, pałką, karabinem czy pistoletem tech przez ścianę i jakich do tego skilli używasz skoro obojętnie jak poprowadzisz rozwój postaci nie ma on żadnego wpływu na przebieg gry ? Dokładnie jak z klasą postaci a właśnie miało być zupełnie na odwrót, tak było to zapowiadane (zapowiadane było też realistyczne, żyjące miasto a jest może i ładna piaskownica ale z popsutymi zabawkami i niemrawymi kukłami). Powiem więcej - nawet jak będziesz rozdawał punkty atrybutów i atutów zupełnie na chybił-trafił to nie zepsujesz sobie gry i przejdziesz ją bez problemów. Podejrzewam, że nawet bez rozdawania tych punktów tylko dbając o to, żeby ciągle zmieniać ekwipunek na taki odpowiadający aktualnemu poziomowi postaci byłbym w stanie przejść grę. No więc po co to wszystko ? Jedyne dialogi które mają realny wpływ na rozwój gry to kluczowe rozmowy z Johnym od których zależy czy odblokujesz sekretne zakończenie czy nie a tak teoretycznie istotna decyzja jak ocalenie Takemury czy zostawienie go na pewną śmierć nie zmienia praktycznie nic. Bez pieprzenia o tym co jest RPG a co nie - z mojego punktu widzenia CP2077 opowiada mi świetną historię na przebieg której mam dokładnie taki sam wpływ jak w RDR2. Zwróć uwagę, że jeśli z CP2077 wyjmiesz to co udaje, że gra jest czymś innym od RDR2 a co tak naprawdę nie działa tak jak powinno lub tak jak było to obiecywane to zostajesz z niedopracowaną, pełną błędów przygodową grą akcji w otwartym świecie, który mimo ciekawej koncepcji i ładnych widoków nie ma za wiele do zaoferowania. Jak tak na to spojrzysz to okazuje się, że RDR2 robiło to samo - opowiadało (zupełnie inną i moim zdaniem mniej ciekawą) historię ale potrafiło ja dużo lepiej sprzedać i opakować w wiarygodny, dopracowany świat. Żeby była jasność, nie żałuję wpakowania ponad 360h w tą grę - uważam, że postacie i historia są kapitalne, skłaniają nawet do jakiś głębszych przemyśleń ale żeby to z gry wydobyć trzeba jej najpierw dużo wybaczyć i wykazać się sporą dozą cierpliwości. To jest moja subiektywna opinia o grze na którą nie czekałem, potem się w niej zakochałem a na koniec zdjąłem różowe okulary i zobaczyłem jaka naprawdę jest. Pozdrawiam.
P.S. Może i trochę żałuję tych 360h, gdybym przeszedł CP2077 tylko raz miałbym o grze inne zdanie ;)
Jak chcesz sobie grać to jako przygodową grę akcji to sobie graj jako przygodową grę akcji, włącz sobie najłatwiejszy poziom trudności. Jak chesz sobie grać jako looter shooter, to sobie graj jako looter shooter. Gra daje takie możliwości (przecież nikt nigdy nie ukrywał, że to jest hybryda), tylko nie miej pretensji potem, że nie można grać inaczej. Widać, że nie znasz definicji RPG a się wypowiadasz. Twoja wypowiedź w stylu: tylko dialogi z Johnnym mają wpływ na przebieg fabuły, jest tak absurdalnym stwierdzeniem, że cięzko uwierzyć, żę spędziłeś 360 godzin w grze. Gra udaje, że jest czymś innym niż RDR2... no takie wypowiedzi to już jest smieszkowanie...:D:D:DNie mogę uwierzyć, że coś takiego można napisać, chyba, ze do Cyberpunka podeszło się zaraz po 1000 godzinnej sesji w RDR2.... RDR robiło to samo, bo miało jakąś fabułe, i Cyberpunka też ma fabułę!!!
"Iluzja wyboru" to jest coś najbardziej śmiechowego co przeczytałem nt. Cyberpunka, przecież to jest sofizmat w najczystszej postaci. Widać, że piszą to osoby, które w RPGi nie grają prawie wcale, albo mają jakieś dziwne wyobrażenie na ten temat. Przecież ten argument, nazwijmy to argumentem, można odnieść dosłownie do każdego bardziej znanego RPGa w historii, każdą grę można sobie rozłożyć na części pierwsze: (podam przykłady tych bardziej zasłużonych RPG, które wymieniłem).
1. W Vampire Bloodlines jest "iluzja wyboru"bo przecież każdym wampirem z każdego klanu to gra się właściwie tak samo, co za różnica czy używam broni palnej, siecznej, czy dyscyplin, nie ma różnicy co ma paść to padnie, :D:D:Dfabuła jest przecież w miarę liniowa, i zawsze główny wątek rozwiązywany jest chronologicznie: Santa Monica, Downtown,Hollywood, Chinatown. Zakończenia są cztery...ale wszystko co robimy w grze do ostatniego aktu, nie ma na to wpływu, bo decyzję i tak podejmujemy w ostatnim akcie. :D
2. Dysco Elysium: jakie ma znacznie dla samej gry, jaki typ gliniarza sobie wybierzesz, zagadka kryminalna jest zawsze taka sama i z takim samym rozwiązaniem, a kolejne etapy odkrywania mapy takie same. :D
3. Fallout New Vegas: nie ma bata, żeby ominąc pewne elementy fabuły niezależnie co zrobimy, nie ma znaczenia co robimy z legionistami przed spotkaniem z ich bossem, nie ma znaczenia co robimy w New Vegas,przed spotkaniem z Housem, to w jaki sposób walczymy nie ma wpływu na grę,lol. Ostatni quest jest zawsze taki sam, ale jest "iluzja wyboru", bo będą różne iteracje, w zależności od tego z kim się sprzymierzyłeś, ale efektów i tak nie ujrzymy (możemy sobie co najwyżej poczytać). Zresztą to samo można powiedzieć o Falloucie 1, Falloucie 2.

itd. itp. etc.etc. ten 'argument' to można użyć przeciwko każdej grze RPG w jaką grałem, dlatego jest taki zabawny. Ta "iluzja wyboru" (lol) dotyczy wszystkich gier RPG w mniejszym lub większym stopniu, a przecież Redzi nie będą wymyślać koła na nowo:D:D:D No ale zaraz ktoś wyskoczy z Baldurs Gate 2....:D 3...2...1....
Post automatically merged:

Jestem ciekawy jak to wygląda z wyborami w Wieśku 3 ? Może ktoś to policzył ? bo już nie pamiętam wszystkich questów z głównej historii W3. Cyberpunk wydaję mi się bardziej liniowy a 90% wyborów w dialogach to zwykła kosmetyka.
Tak policzyłem. Masz trzy zakończenia w Wieśu 3: Ciri Wiedźminką, Ciri Cesarzowa, Ciri nie wraca. Zakończenia zależą od 4 wyborów fabularnych związanych z Ciri. Nie liczyłem ale podejrzewam, żę 99,9% dialogów z fabuły głownej Wiedźmina 3 nie ma wpływu na zakończenie głównego wątku fabularnego.
 
Last edited:
Jestem ciekawy jak to wygląda z wyborami w Wieśku 3 ? Może ktoś to policzył ? bo już nie pamiętam wszystkich questów z głównej historii W3. Cyberpunk wydaję mi się bardziej liniowy a 90% wyborów w dialogach to zwykła kosmetyka.

Wiedźmin 3: Wybory | Wiedźmin Wiki | Fandom

Warto dodać co do konsekwencji wyboriów, że o części jedynie usłyszymy przy filmiku końcowym.
Część zobaczymy (jak w przypadku Barona czy Ciri).
Samo zakończenie jest mniej rozbudowane niż w CP77 i brak tu jakichś misji zależnych od ścieżki, którą wybieramy, jak było w W2. Ciekawe, że gracze nie mogą się nachwalić W3, pomijając niejako to, że jesli chodzi o wybory to W2 miał odwagę odciąć gracza od części zawartości gry w imię owego wyboru.
To zapewne też kwestia tego, że W2 nie był grą z otwartym, wielkim światem.
 
Last edited:
Top Bottom