Ale redakcji na rękę takie "clickbaitowe" tytuły, i zachęcanie do wszczynania wojenek w komentarzach, bo kasa i odsłony muszą się zgadzać.GOL to clickbajtowy ściek, skasowałem tam konto, które miałem z 10 lat jakieś 2 lata temu.
Tutaj na forum też był szał, bo ktoś ocenił grę niżej, niż inne, w powszechnej opinii szanujące się serwisy.Ja to pamiętam jaka była burza w internecie, gdy Wiedźmin 3 dostał 8,5 na premierę na GOLu(gdzie praktycznie wszędzie indziej leciały 9 i 10), a od tego samego redaktora Skyrim dostał 10, gdzie w minusach była fabuła i dialogi, czego do tej pory nie mogę pojąć, bo jak gra RPG może dostać 10, skoro fabuła i dialogi są(w większości) beznadziejne. Przynajmniej dla mnie są to kluczowe elementy w takich grach(zaraz pewnie ktoś wbije i powie, że Skyrim miał świetny świat, eksploracje itd. ) i nie wyobrażam sobie jak można dać maksymalną ocenę grze RPG, która ma te elementy skopane.
Pomijając poziom tego "felietonu" jestem w stanie trochę zrozumieć frustrację, bo nie do takiego marketingu przyzwyczaiło nas studio.Tak jak pisałeś: zaczyna się na naszym podwórku słodko-gorzkie podchodzenie do Cybera, choć ten artykuł jest wg. mnie po prostu... głupi, bo zarzuca twórcom mało informacji na temat samej gry ledwie półtora tygodnia przed Night City Wire. Artykuł miałby jeszcze jakiś sens przed ogłoszeniem eventu online na temat Cyberpunka, a nie teraz.
Generalnie na naszym podwórku mam wrażenie, że łatwo nie będzie. "Sorry, taki mamy klimat", że do rzeczy wychodzących z tego kraju mamy (nie zawsze, ale często) jakieś takie dziwne, mega krytyczne i sceptyczne podejście.
Cyberpunk 2077 - czy jak kupię wszystkie figurki, to poznam wymagania sprzętowe? - felieton | GRYOnline.pl
Niecałe cztery miesiące przed premierą hype na Cyberpunk 2077 wkracza w finalną fazę, tymczasem wciąż mam wrażenie, że wiem więcej o tym, jakie figurki Johnny'ego Silverhanda mogę kupić, niż w co w zasadzie będę grał.www.gry-online.pl
Wydaje mi się, że jest to pewna forma leczenia kompleksów, a konkretniej zaś tych związanych z podejściem jakie polskie media miały dla dawniejszych produkcji znad Wisły. Stare produkcje pokroju Mortyra czy Pyłu spotykały się z ciepłym odzewem ze strony rodzimych mediów, ponieważ były polskie, więc naturalnie spoglądano na nie łaskawszym okiem, w szczególności, gdy na świecie były one kompletnie mieszane z błotem. Można wręcz powiedzieć, że za punkt honoru polskie media postawiły sobie promowanie polskich gier w oceanie wyolbrzymionego, ich zdaniem, krytycyzmu ze strony zagranicznych dziennikarzy oraz graczy. Sentyment ten przetrwał nawet w pierwszej dekadzie XXI w., gdzie produkcje takie jak Chrome czy Two Worlds zebrały wysokie noty na polskim poletku, ale w zagranicznych mediach Chrome zebrał mocno mieszane recenzje (i dziś przez zagranicznych graczy wspominany jest bardzo negatywnie), a Two Worlds przetrwało w niesławie na tamtejszych listach najgorszych gier RPG wszechczasów.Generalnie na naszym podwórku mam wrażenie, że łatwo nie będzie. "Sorry, taki mamy klimat", że do rzeczy wychodzących z tego kraju mamy (nie zawsze, ale często) jakieś takie dziwne, mega krytyczne i sceptyczne podejście.
Zobaczymy, bo faktycznie ta posucha trochę studzi emocje.Podejrzewam zatem, że jak już marketing ruszy, to z kopyta i nie będzie można otworzyć lodówki bez odpowiedniego efektu dźwiękowego.
Myślę, że niektórzy autorzy opinii chcąc zaistnieć w świecie boją się, że w przypadku wydania o polskiej grze choćby troszkę pochlebniejszej opinii niż średnia światowa, zostanie im przypięta łatka medium faworyzującego grę z uwagi na polskie pochodzenie. Dlatego też bardzo często oceny przez nich wydawane są surowsze, niż przez innych opiniujących. Mówiąc krótko - mając kompleks ze względu na własne pochodzenie, dlatego za wszelką cenę starają się względem polskich gier być surowsi od innych, "światowych".Z tego też powodu polskie media poszły w drugą stronę i zaczęły do rodzimych gier podchodzić często bardziej krytycznie niż zagraniczne media, żeby na swój sposób zrehabilitować się za lata spędzone na blichtrowaniu polskich produkcji w poprzednich dekadach.
Może coś ze mną nie tak, ale nigdy nie patrzę na kraj pochodzenia przy ocenianiu gier. Oceniam grę jako taką i nieważne dla mnie jest czy zrobili ją Polacy, Niemcy, Rosjanie czy Chińczycy. Inną sprawą jest to, że gry stworzone w naszym regionie mogą bardziej do mnie trafiać, niż taka japońszczyzna, której w gruncie rzeczy nie trawię. Serie Metro, Stalker czy Gothic mają sporo tej "swojskości".
Night City Wire był już wcześniej planowany jako część E3 i podobno już w lutym byli świadomi tego, że targi zostaną najprawdopodobniej odwołane, więc myślę, że mieli dość czasu na zaplanowanie imprezy w nowej formie. Podejrzewam też, że gdyby nie pandemia, CP2077 zostałby oddany do ogrania dziennikarzom nieco wcześniej, w kwietniu albo maju, a tak oba wydarzenia zbiegają się ze sobą w tym samym czasie.Ciekawe na ile pandemia namieszała w planach i jak dobrze sobie z tym poradzą. Marketing pewnie musiał się sporo nagłowić jak teraz to wszystko przenieść do sieci, bo niestety szereg imprez po prostu wypadł z kalendarza. Na szczęście promowanie Cyberpunka w sieci pasuje idealnie.
Premiera lada chwila, a jedyne co do tej pory reklamowane jest oficjalnymi kanałami komunikacyjnymi firmy to merch, co kojarzy się raczej ze stricte korporacyjnym podejściem do tematu
Wydaje mi się, że jest to pewna forma leczenia kompleksów, a konkretniej zaś tych związanych z podejściem jakie polskie media miały dla dawniejszych produkcji znad Wisły. Stare produkcje pokroju Mortyra czy Pyłu spotykały się z ciepłym odzewem ze strony rodzimych mediów, ponieważ były polskie, więc naturalnie spoglądano na nie łaskawszym okiem, w szczególności, gdy na świecie były one kompletnie mieszane z błotem. Można wręcz powiedzieć, że za punkt honoru polskie media postawiły sobie promowanie polskich gier w oceanie wyolbrzymionego, ich zdaniem, krytycyzmu ze strony zagranicznych dziennikarzy oraz graczy. Sentyment ten przetrwał nawet w pierwszej dekadzie XXI w., gdzie produkcje takie jak Chrome czy Two Worlds zebrały wysokie noty na polskim poletku, ale w zagranicznych mediach Chrome zebrał mocno mieszane recenzje (i dziś przez zagranicznych graczy wspominany jest bardzo negatywnie), a Two Worlds przetrwało w niesławie na tamtejszych listach najgorszych gier RPG wszechczasów.
Z czasem jednak sytuacja się zmieniła, bo wychodzić zaczęły kolejne polskie produkcje, które zachwycały zarówno zagraniczne media, jak i zwykłych graczy, czego efektem było to, źe polska branża gier znalazła się na medialnym świeczniku i o polskich produkcjach zaczęto mówić coraz głośniej oraz częściej (szczególnie po ogłoszeniu Wiedźmina 3). Nadana polskim grom stygma kompletnie się rozpłynęła i teraz świat zaczął naprawdę doceniać nasze gry. Wraz z wyrwaniem się polskich gier z cienia obskurności i ich rosnącymi sukcesami, misja promowania ich przez nasze media dobiegła końca, ponieważ nie było już takiej potrzeby. Z tego też powodu polskie media poszły w drugą stronę i zaczęły do rodzimych gier podchodzić często bardziej krytycznie niż zagraniczne media, żeby na swój sposób zrehabilitować się za lata spędzone na blichtrowaniu polskich produkcji w poprzednich dekadach. No, ale to tylko moja teoria. Może być też tak jak powiedział Szincza, czyli może to być efekt zwykłej zmiany gustów starszej gwardii albo zmiana pokoleniowa.
Przed chwilą przeczytałem zajawkę TLOU2 na Eurogamer i co czytam w sekcji komentarzy? Np. że Cyberpunk o grze roku może pomarzyć. Tyle, nic więcej, żadnych argumentów co, dlaczego etc.