Cyberpunk 2077 - Dyskusja ogólna

+
Wątek z peralezami jest dla mnie w top 3 questów w grze, ale do najlepszych zadań z w3 mu daleko.
Pamiętam wywiady, gdzie chyba paweł sasko, ale mogę się mylić, opowiadał, że porównując niektóre zadania, to wątek z krwawym baronem się chowa. NO NIE.
 
Nie grałem jeszcze inna klasą (nie znam nawet innych prologów - bo chyba niestety do tego się to sprowadza, plus kilka unikalnych dialogów tu i tam...) ale myślałem sobie jak mógł wyglądać podział na klasy.

Już pal sześć te wstępy (które powinny być bardziej rozbudowane niż jedna krótka misja), ale najbardziej brakuje mi w podziale na role tego jak postrzegają nas inni mieszkańcy NC.

Bo takie Corpo (nawet ex-corpo) powinno być znienawidzone praktycznie przez wszystkich i ten smrodek powinien się za nimi ciągnąć przez całą grę (im gorsze środowisko - np. gangi, a w szczególności Voodoo Boys) tym powinniśmy mieć trudniej w pozyskaniu ich do swojej racji. Powinni mieć na nas szczególne baczenie i może jakieś dodatkowe wytyczne misji, które udowodniłyby, że już nie pracujemy (i tak samo nienawidzimy) wielkich korporacji.
Czasem powinno to eliminować możliwość ugodowego załatwienia sprawy (jakiś członek gangu mógłby nas pamiętać z dawnych lat albo słyszeć o naszych poczynaniach).
Z drugiej jednak strony powinniśmy posiadać łatwiejszy dostęp do wszystkich misji związanych z infiltracją korporacji (jakaś dawna wiedza lub znajomości) i ogólnie lepiej dogadywać się z bogatymi ludźmi oraz policją.
Odnośnie walki najlepiej powinna nam iść obsługa broni tech oraz hakowanie.

Street Kid, z kolei powinien dobrze dogadywać się z ulicznymi gangami (i w sumie nawet z resztą ludzi - poza korposami oczywiście). Mieć dużo powiązań do ludzi na ulicy i empati dla biednych.
Broń do której powinniśmy posiadać smykałkę to normalna, ciężka oraz ręczna. Plus oczywiście duża zręczność oraz mobilność.

Nomad znowu powinien być kimś w rodzaju wyrzutka w NC i w pełni akceptowany jedynie na pustkowiach (ewentualnie przedmieściach). Tej grupie, prawie tak jak corpo, powinno być trudniej się zasymilować (bylibyśmy postrzegani przez gangi jako ktoś obcy). Gangi miałyby do nas ograniczone zaufanie (coś pomiędzy corpo, a street kid) i wciąż musielibyśmy ich czymś przekonać.
Ta klasa powinna posiadać za to najlepsze pojazdy, smykałkę techniczną i bardzo dobrą specjalizację w broni dystansowej (ewentualnie innym ataku na odległość).

Ech... pomarzyć można.

P.S. Dostaliśmy wydmuszkę.
 
Wątek z peralezami jest dla mnie w top 3 questów w grze, ale do najlepszych zadań z w3 mu daleko.
Pamiętam wywiady, gdzie chyba paweł sasko, ale mogę się mylić, opowiadał, że porównując niektóre zadania, to wątek z krwawym baronem się chowa. NO NIE.

Też się właśnie zastanawiałem podczas gry, gdzie są te zadania, o których wspominano, że zostawią nas w mentalnym dole. Nie żeby były złe, są bardzo dobre i dostarczają wiele różnych emocji, ale cały czas czekałem na te mocne uderzenie i się chyba nie doczekałem (zostało mi w sumie już tylko zakończenie, ale to chyba nie o to chodziło). Może po prostu spodziewałem się nie wiadomo czego. Ciekawi mnie w sumie, które zadanie devi mieli na myśli, gdy o tym mówili, bo takie mocne momenty, które mi przychodzą do głowy to...
śmierć Evelyn, BD z ukrzyżowania, historia Peralezów i chyba szukanie porywacza siostrzeńca Rivera.
 
Też się właśnie zastanawiałem podczas gry, gdzie są te zadania, o których wspominano, że zostawią nas w mentalnym dole. Nie żeby były złe, są bardzo dobre i dostarczają wiele różnych emocji, ale cały czas czekałem na te mocne uderzenie i się chyba nie doczekałem (zostało mi w sumie już tylko zakończenie, ale to chyba nie o to chodziło). Może po prostu spodziewałem się nie wiadomo czego. Ciekawi mnie w sumie, które zadanie devi mieli na myśli, gdy o tym mówili, bo takie mocne momenty, które mi przychodzą do głowy to...
śmierć Evelyn, BD z ukrzyżowania, historia Peralezów i chyba szukanie porywacza siostrzeńca Rivera.


w paru zakończeniach są mocne zdarzenia oraz warto oglądać napisy końcowe
 
.
śmierć Evelyn, BD z ukrzyżowania, historia Peralezów i chyba szukanie porywacza siostrzeńca Rivera.
Dla mnie to najlepsze zadania w grze, nawet Heist słabo wypada przy tych misjach, a wątek Peralezów uważam za najlepszą misję w CP i dla mnie była mocna misja, no ale bez zakończenia z otwarciem na kontynuacje, a Mr. Blue Eyes skojarzył mi się od razu z G-man z HL
Z niezlych fabułek w zadaniach to jeszcze bym dodał od siebie misje z Psycho - warto czytać bo mamy dobre historie, szczególnie jedna mi mocno utkwiła z siostrą tak żeby nie spoilować, ale widać te wątki mają też ciekawe historie.
 
Last edited:
Tak sobie przeglądam tą stronę i wynika z niej, że cp ma najkrótszą historię ze wszystkich gier redów
w3-52h
w1-35h
w2-24h
cp2077-20h
No to nawet przestrzeliłem sądząc na oko że główny wątek jest 2x krótszy niż w Dzikim Gonie.
 
No to nawet przestrzeliłem sądząc na oko że główny wątek jest 2x krótszy niż w Dzikim Gonie.
Raczej to oni przestrzelili się z szacowaniem długości głównego wątku Wiedźmina 3. Te 52 godziny to miałby chyba tylko wliczając główne wątki dodatków.
 
W sumie wizyta w Night City przypomina trochę wyprawę na Skellige. Niewiele wątku głównego i tona zapchajdziur.

Miałem dokładnie te same odczucia kończąc grę. Na końcu musiałem już się zmuszać, aby pokończyć wątki, bo już mnie odrzucało z nudy od tej gry. Pięknie zmarnowany potencjał.

Też się właśnie zastanawiałem podczas gry, gdzie są te zadania, o których wspominano, że zostawią nas w mentalnym dole. Nie żeby były złe, są bardzo dobre i dostarczają wiele różnych emocji, ale cały czas czekałem na te mocne uderzenie i się chyba nie doczekałem (zostało mi w sumie już tylko zakończenie, ale to chyba nie o to chodziło). Może po prostu spodziewałem się nie wiadomo czego. Ciekawi mnie w sumie, które zadanie devi mieli na myśli, gdy o tym mówili, bo takie mocne momenty, które mi przychodzą do głowy to...
śmierć Evelyn, BD z ukrzyżowania, historia Peralezów i chyba szukanie porywacza siostrzeńca Rivera.

No nie jest to gra z dobrze napisaną historią. Jakąś ma i nawet ma momenty, ale ogólne odczucie jak z taniego komiksu. Płytko i byle jakoś do przodu. Ta bylejakość bije niestety z całokształtu fabuły. Prawodpodobnie historię też składali na szybko byle się z Keanu wyrobić i poskładać to jako tako do kupy. No Neuromancer to to nie jest ;)
 
No nie jest to gra z dobrze napisaną historią. Jakąś ma i nawet ma momenty, ale ogólne odczucie jak z taniego komiksu. Płytko i byle jakoś do przodu. Ta bylejakość bije niestety z całokształtu fabuły. Prawodpodobnie historię też składali na szybko byle się z Keanu wyrobić i poskładać to jako tako do kupy. No Neuromancer to to nie jest ;)
Pewien element kiczu jest nieodłączną częścią samego gatunku Cyberpunk więc można trochę złośliwe powiedzieć że coś tam się udało w duchu gatunku.
 
Pewien element kiczu jest nieodłączną częścią samego gatunku Cyberpunk więc można trochę złośliwe powiedzieć że coś tam się udało w duchu gatunku.

No jasne. Ale w klasykach gatunku obok tego jest jeszcze to "coś więcej". Coś nad czym później porozmyślasz. Tutaj mamy niestety bardzo ciężko ociosaną i prymitywną historyjkę o złych korporacjach oraz jak to ciężko się żyje w NC (tutaj wpisz dowolny powód typu: ubóstwo, korupcja, przestępstwa, etc.). No błagam.
BTW. Przypomnij sobie chociażby w odniesieniu do Wieśka sprzed 5 lat z jakim rozmachem poprowadzono zakończenie gry. A co dostaliśmy tutaj? Nie ma czego porównywać. Gra zrushowana ewidentnie i to nie tylko w aspektach technicznych, ale także koncepcyjnie i fabularnie.
 
No jasne. Ale w klasykach gatunku obok tego jest jeszcze to "coś więcej". Coś nad czym później porozmyślasz. Tutaj mamy niestety bardzo ciężko ociosaną i prymitywną historyjkę o złych korporacjach oraz jak to ciężko się żyje w NC (tutaj wpisz dowolny powód typu: ubóstwo, korupcja, przestępstwa, etc.). No błagam.
BTW. Przypomnij sobie chociażby w odniesieniu do Wieśka sprzed 5 lat z jakim rozmachem poprowadzono zakończenie gry. A co dostaliśmy tutaj? Nie ma czego porównywać. Gra zrushowana ewidentnie i to nie tylko w aspektach technicznych, ale także koncepcyjnie i fabularnie.
Myślę że sami doskonale o tym w studiu wiedzą, co poszło nie tak, chociaż ja z zakończenia samego w sobie jestem zadowolony jak i z części zadań, no ale coś tu nie pykło za bardzo do końca i zabrakło czasu praktycznie na wszystko.

Odkuć się studio może jak najbardziej, po prostu dobrymi dodatkami i gruntownym przemodelowaniem tego co jest dziś.

Myślę że tu zawiodło rozpoznanie tego co obecnie się tworzy może proces twórczy był zbyt hermetyczny i nie dopuszczano nikogo z zewnątrz który by na to spojrzał trochę inaczej.
Chociaż pierwsze wrażenie jest fenomenalne jakby się trafiło na świętego Graala, ale im bardziej się drąży tym wygląda to gorzej i na bardziej i bardziej niedokończone.

Potencjał jest ale niewykorzystany (to zaczyna być mocnym sloganem tutaj na forum, bo chyba każdy to widzi)
 
A mi historia mocno weszła, bo dobrze mi się odgrywało postać, która jest jej centralnym elementem, a wątki poboczne za pośrednictwem których można było ją częściowo definiować są kameralne i skupione na emocjach. Dla mnie całościowo fragmenty gry z Judy, Panam, czy Johnnym to jest kaliber krwawego barona - jeżeli chodzi o kształt fabuły tych linii questowych, a poziom wyżej jeżeli chodzi o ekspozycje - bo mniej tu jest powiedziane wprost i mocniej twórcy polegają na tym, jak te obyczajowe historie indywidualnie rezonują z wrażliwością gracza.
 
Myślę że sami doskonale o tym w studiu wiedzą, co poszło nie tak, chociaż ja z zakończenia samego w sobie jestem zadowolony jak i z części zadań, no ale coś tu nie pykło za bardzo do końca i zabrakło czasu praktycznie na wszystko.

Odkuć się studio może jak najbardziej, po prostu dobrymi dodatkami i gruntownym przemodelowaniem tego co jest dziś.

Myślę że tu zawiodło rozpoznanie tego co obecnie się tworzy może proces twórczy był zbyt hermetyczny i nie dopuszczano nikogo z zewnątrz który by na to spojrzał trochę inaczej.
Chociaż pierwsze wrażenie jest fenomenalne jakby się trafiło na świętego Graala, ale im bardziej się drąży tym wygląda to gorzej i na bardziej i bardziej niedokończone.

Potencjał jest ale niewykorzystany (to zaczyna być mocnym sloganem tutaj na forum, bo chyba każdy to widzi)

Dokładnie w punkt. Trochę szkoda tylko, że dla nas gra została już ograna i jeśli nawet coś przemodelują to skorzystają raczej na tym nowi gracze. Czego im życzę. Nie sądzę jednak, aby redzi zrobili coś spektakularnego w kwestii tej gry. Naprawią błędy pewnie i owszem, ale ta gra ma mocne problemy w samej koncepcji rozgrywki i w kluczowych aspektach i obawiam się, że powtórki z No Man Sky tutaj nie będzie, bo to wymagałoby przeorania gry praktycznie do fundamentów. Zauważ ilu podstawowych mechanik open-worldowych tutaj zabrakło, jak niemalże każdy aspekt gry wygląda na wykastrowany do gruntu, jak koślawie poprowadzana jest narracja i aktywności poboczne... To nie jest materiał na poprawki tylko na gruntowne przeoranie do gołej ziemi, aby coś z tego wykrzesać.
 
Nie no, co jak co, ale zakończenie z W3 stawiać za wzór? W sumie nie wiem do końca, co masz dokładnie na myśli, ale po tym "rozmachu" sądzę, że chodzi o samą ostateczną bitwę z Dzikim Gonem i "Koniunkcję Sfer". Mi to pasowało do Wiedźmina jak pięść do nosa, a sam pomysł z Białym Zimnem wywołał u mnie mocnego facepalma. Zakończenie CP2077 jeszcze przede mną, ale ogólne wrażenia mam w sumie podobne do Szinczy.
 
Chociaż z jednym się powtórzę już kolejny raz.
Decyzje jakie podejmujemy w CP odbijają się na zadaniach ! widać to, chociaż nie wszyscy muszą to zauważyć bo ten skutek widać w zadaniach pobocznych, które to nie każdy musiał robić, bo i część bardzo ciekawych zadań zaczyna się bardzo typowo wręcz generycznie, przeistaczając się w międzyczasie w nieco inne.

Dla przykładu
Zadanie z początkowych etapów, wizyta u Maestrom próba negocjacji z Royce'em może się odbić na więcej niż jednym zadaniu w zależności jak je wykonamy.
Ja zastrzeliłem Royce'a w trakcie dialogu, co oczywiście poskutkowało przejściem "na ostro"
Później (po wykonaniu zadań dla Panam) jadąc przez miasto trafiłem na jednego Aldecaldos który to poprosił mnie o sprawdzenie jak idą interesy z Maesltrom bo coś długo nie wracają,

no to idę wywiązuje się lekka pyskówka "co to za typiara nie tak się umawialiśmy" i jeden z gangoli po chwili mówi że cię skądś kojarzę, a po chwili dodaje że to ty zastrzeliłeś Royce'a no i dym.

Później w innym zadaniu jeżeli przy okazji tamtej misji odbiliśmy Bricka to ten nas puszcza wolno bez żadnej strzelaniny ze swojego terytorium mimo że reszta wie co zrobiliśmy.
To nie są takie jedyne skutki ale widać odbija się to w zadaniach pobocznych, a nie w głównych jakby większość wolała.
 
A mi historia mocno weszła, bo dobrze mi się odgrywało postać, która jest jej centralnym elementem, a wątki poboczne za pośrednictwem których można było ją częściowo definiować są kameralne i skupione na emocjach. Dla mnie całościowo fragmenty gry z Judy, Panam, czy Johnnym to jest kaliber krwawego barona - jeżeli chodzi o kształt fabuły tych linii questowych, a poziom wyżej jeżeli chodzi o ekspozycje - bo mniej tu jest powiedziane wprost i mocniej twórcy polegają na tym, jak te obyczajowe historie indywidualnie rezonują z wrażliwością gracza.

Momenty naturalnie są. Ale nie uwierzę, że pomimo nawet jakiegoś tam poziomu imersji nie wyczuwacie cięć fabularnych i kastrowania rozgrywki? Oczywiście mi też pewne aspekty się podobały. Nie jestem masochistą i nie ograłbym ponad 100 godzin jeśli byłoby całkowicie źle. Po prostu te wszystkie braki wybijały mnie ogólnego odbioru tej gry. I ostatecznie przeważyły. Za dużo zapchajdziur, a za mało "mięsa" :) Za dużo sztuczek i bezrozumnych kukieł do odstrzelenia w ramach sztucznego wydłużania rozgrywki. Zwykle w grach jeśli są dobre to przestaję zwracać uwagę na kwestie poboczne i technikalia. Tak było ze wszystkimi grami redów do tej pory. No tutaj niestety z jakiej strony by nie podchodzić to ewidentnie coś nie pykło.
 
Last edited:
Jeżeliby tak porównać długość samego głównego wątku Wiedźmina 3, z wyłączeniem zadań pobocznych i różnicy w dystansach, do tego w Cyberpunku, różnica w ich długości nie byłaby jakaś znacząca.

Za pierwszym razem przechodziłem obie gry tym samym stylem, czyli główny wątek plus ważne zadania poboczne kolidujące w jakiś sposób z główną fabułą lub z postaciami w niej występującymi, W3 - 35h, CP77 - 32h. Przy czym w CP ścieżek pobocznych zrobiłem jedynie 4
Panam, Judy, Claire, Johnny/Rogue
natomiast w W3 były to Triss, Yennefer, Hjalmar, Cerys, Roche, Keira, Zoltan.

W obu przypadkach nie przeklikiwałem dialogów, korzystałem natomiast z szybkiej podróży. IMO różnica jest bardzo niewielka. Wrażenie długości W3 może wynikać też z tego, że podświadomie uznajemy zadania Triss czy Hjalmara jako element głównej historii, a to są rzeczy, które spokojnie można pominąć, jeśli chce się podążać tylko za wątkiem głównym.
 
Top Bottom