Ciekawie się czyta powyższe opinie odnośnie słabości fabuły (zarówno w kontekście historii, decyzyjności etc.). Oczywiście rozumiem i szanuję podejście, w którym ktoś "nie czuje klimatu" albo gra zwyczajnie nie spełniła jego oczekiwań. Normalka. Gusty, guściki, gustka.
Zdaje mi się, że podobnie jak przedmówcy/przedmówczynie mam dość spore doświadczenie - blisko dwudziestoletnie - gracza. Od zawsze najbardziej kochałem RPG (wychowałem się w "Starym Obozie"! ;-) ). I - choć naprawdę trudno mi to w tak krótkim poście wyjaśnić - szczerze
NIGDY nie byłem tak poruszony historią, jak tą którą poznałem w CP. V oraz różne relacje (choć tak krótkie!) które buduje on w CP poruszyły mnie dogłębnie. Postaci z którymi zapoznajemy się podczas różnych wydarzeń zostały napisane - moim zdaniem - rewelacyjnie. Ich osobowości tworzyły piękny obraz w połączeniu z ich przedstawieniem graficzno-dźwiękowym. Pamiętam, że jak ukończyłem wątek główny gry powiedziałem mojej narzeczonej, że ostatni raz taką pustkę czułem jak wtedy w kinie kiedy kończył się "Władca Pierścieni: Powrót króla". Brzmi to może infantylnie, niemniej tak po prostu było. Artyści/Artystki którzy pisali CP2077 poruszyli wszystkie moje neuronowe trybiki odpowiedzialne za emocje. Nie wiem, może się starzeję i patrzę już na niektóre rzeczy inaczej niż kiedyś, z przyjemnością pozwalam się wodzić za nos twórcom/twórczyniom, mniej we mnie skłonności do cynizmu, doszukiwania się irracjonalności, potknięć, lapsusów i frazesów. Nie jestem krytykiem ani recenzentem gier, kupuję produkt, który ma pobudzić we mnie emocje, zrelaksować mnie oraz skłonić do refleksji. Książkę, film, grę oceniam właśnie według tych trzech rzeczy. CDPR - w moim przypadku - w kontekście emocji oraz refleksji wykonał swoje zadanie w 100%.
Generalnie w powszechnym dyskursie nikt poważny nie neguje już stanowiska, że "gra" może być dziełem sztuki w pełnym tego słowa znaczeniu - tak jak film, książka etc. Cyberpunk jest jak genialna powieść napisana na nieco poszarpanym papierze.
Warto także wspomnieć o często pomijanym aspekcie, jakim jest
muzyka. Moim zdaniem wspaniała, dobrana w punkt (i propsy za duży angaż dla polskich artystów). Idealnie komponowała się z obrazami oraz emocjami (fabułą!), które były nam dostarczane. Zdecydowanie - tak jak mówi się, że kompozytor John Williams swoją muzyką współreżyserował filmy - tak i muzyka z CP współtworzyła emocjonalną bombę, którą co jakiś czas obrywałem.
Nie chcę się rozwodzić, to żadna recenzja, raczej krótki komentarz będący wyrzuceniem z siebie zdziwienia nad dość srogą krytyką historii przedstawionej w CP. Tak jak napisałem wyżej, oczywiście szanuję powyższe opinie i krytyki (zwłaszcza te, które napisane zostały w spokojny, dojrzały, merytoryczny sposób). Niemniej jeżeli o mnie chodzi, to tak, uważam fabułę CP za
arcydzieło. (proszę, nie rzucajcie kamieniami
).