Czy trzy rundy partii gwinta naprawdę nadal mają sens?

+
Chciałbym poddać pod dyskusje pewien temat który od jakiegoś czasu trochę mnie zastanawia: otóż czy napawdę trzy rundy gwinta nadal mają sens?
Przyjmuje się , że tak naprawdę pierwsza runda jest istotna, ponieważ jej wynik decyduje o tym kto będzie miał ostatni ruch w trzeciej. I o ile rzeczywiście jest to istotne dla talii które grają z bardzo mocnym finisherem i nie chcą aby został skontrowany dlatego chcą mieć ostatni ruch (jak np. Adda + Hubert czy duch lasu + ozzrel) tak w przypadku talii bez wyraźnego finishera to jednak pierwsza runda sensu tak naprawdę nie ma. Grając królestwami północy w bratobojczym boju przeważnie pierwsza runda przypomina parodie gry, ponieważ każdy chce przegrać bez straty mocnej karty, żeby w ostatniej rundzie pierwszy wstawić coś z rozkazem i niszczyc pojawiające sie rozkazowe karty rywala zanim odpalą. Grając przeciwko taliom scoia-tell każdy pewnie zauważył, że najczęściej w pierwszej rundzie wrzucają tylko trzy karty które wzmacniają coś w ręce i krasnoludków zwężających talię i pasują. Czy więc takie granie pierwszych rund jak w obecnej formie naprawdę nadal ma sens? Bo moim zdaniem nie, i pojedynek powinien być przeprowadzany w formie jednej długiej rundy z doborem nawet całego decku, gdzie od początku do końca wyrzucenie każdej jednej karty ma znaczenie i może zadecydować o ostatecznych losach pojedynku. A wy jak uważacie? Bo być może jest jakiś głębszy sens tych trzech rund którego ja nie dostrzegam póki co, i stąd taki mój pogląd.
 
Odpowiedź sam zawarłeś w swojej wypowiedzi. Każda frakcja/archetyp ma swój pomysł na rozegranie 3 rund w Gwincie i rozbicie siły na poszczególne rundy. Cały koncept gry się o to opiera. Tak samo opóźnione dobory w 2 i 3 rundzie, gdzie wcześniej mamy szansę na skrócenie decku.
 
Ja dostrzegam sens istnienia 3 rund. Przynajmniej czymś wyraźnym ta karcianka wyróżnia się od innych. Po za tym nie zgadzam się, że rundy nie mają sensu. Jak sam zauważyłeś dla każdego 1 runda jest grą o coś. Jedni chcą wykrwawić przeciwnika. Innym zależy na ostatnim zagraniu w meczu. Jeszcze inni chcą ją jak najwyżej przegrać. Kolejni chcą w oparciu o nią zbudować przewagę karty. Druga runda również ma znaczenie. Jedni wykorzystują ją do przygotowania ręki pod 3 rundę. Inni na wykrwawienie przeciwnika przed 3 rundą. Jeszcze inni chcą z zaskoczenia wygrać 2:0. I w końcu runda 3 która jest rundą o zwycięstwo, ale jeśli pokpiło się sprawę wcześniej może o nie być bardzo ciężko. W niej kolosalne znaczenia ma to jak rozegrało się dwie wcześniejsze rundy.
 
Jak mam być szczery to ja tego sensu nie widzę jednak nadal , i tak trochę mi się wydaje że i tworcy gry tez go nie widzą. I te gry sezonowe które są obecnie to takie testy jakie rozwiązanie można wprowadzić najlepiej na rozegranie jednej rundy ale z wykorzystaniem większej ilości kart. Czas pewnie pokaże czy mi dobrze przeczucie podpowiada
 

Gyg

Forum regular
Jedn tura by kończyła się na tym, że silnikowe deki miałyby przewagę. Trzy rundy dają możliwość walki, nawet jak się pokpiło sprawę w pierwszej. Dużo też taktyki jest w tych rundach - ST gra na handbuffy w pierwszej, co przeciwnik powinien wykorzystać grając głównie brązy coby nie marnować punktów. Są deki na długie rundy - Meve na silnikach. Jedna długa runda z przewinięciem deka byłaby nudna. To, że wykorzystywujesz tylko część deku daj większą grywalność - nie każda gra jest taka sama. Filavandrel spasuje Ci po 3 kartach, ale już Eithene czy Dana nie musi. Przewaga reakcji na zagrania przeciwnika w 3 rundzie jest nie do pogardzenia.
 
Trochę ręce opadają @Jan_Szybawski jak takie rzeczy piszesz. 3 rundy w gwincie w połączeniu z limitem kart na ręce przede wszystkim pozwalają na dobre zachowanie balansu pomiędzy różnymi rodzajami decków opartych na tempie czy enginach. Po drugie poszerzają możliwości taktyczne tej gry. Poza tym jak zauważył @Duckingman wyróżniają Gwinta na tle innych popularnych karcianek. To jest tak elementarna i nieodzowna część Gwinta, że jej naruszenie byłoby 100 razy bardziej kontrowersyjne niż zmiana z 3 rzędów na 2.
 
Chciałbym poddać pod dyskusje pewien temat który od jakiegoś czasu trochę mnie zastanawia: otóż czy napawdę trzy rundy gwinta nadal mają sens?
Przyjmuje się , że tak naprawdę pierwsza runda jest istotna, ponieważ jej wynik decyduje o tym kto będzie miał ostatni ruch w trzeciej. I o ile rzeczywiście jest to istotne dla talii które grają z bardzo mocnym finisherem i nie chcą aby został skontrowany dlatego chcą mieć ostatni ruch (jak np. Adda + Hubert czy duch lasu + ozzrel) tak w przypadku talii bez wyraźnego finishera to jednak pierwsza runda sensu tak naprawdę nie ma. Grając królestwami północy w bratobojczym boju przeważnie pierwsza runda przypomina parodie gry, ponieważ każdy chce przegrać bez straty mocnej karty, żeby w ostatniej rundzie pierwszy wstawić coś z rozkazem i niszczyc pojawiające sie rozkazowe karty rywala zanim odpalą. Grając przeciwko taliom scoia-tell każdy pewnie zauważył, że najczęściej w pierwszej rundzie wrzucają tylko trzy karty które wzmacniają coś w ręce i krasnoludków zwężających talię i pasują. Czy więc takie granie pierwszych rund jak w obecnej formie naprawdę nadal ma sens? Bo moim zdaniem nie, i pojedynek powinien być przeprowadzany w formie jednej długiej rundy z doborem nawet całego decku, gdzie od początku do końca wyrzucenie każdej jednej karty ma znaczenie i może zadecydować o ostatecznych losach pojedynku. A wy jak uważacie? Bo być może jest jakiś głębszy sens tych trzech rund którego ja nie dostrzegam póki co, i stąd taki mój pogląd.
Chcesz wyrzucić absolutną podstawę tej gry?
To jest właśnie najlepsze że są talie które świetnie się czują grając na 2:0, są takie które wymagają długiej rundy trzeciej albo wręcz przeciwnie im krótsza trzecia runda tym lepiej.
Wygrać 1 rundę każdy głupi potrafi, cały myk polega na tym żeby wygrać 2. Czym różniłby się Gwint od każdej innej karcianki na rynku gdyby była tylko 1 runda>
 
Ja już swoje napisałem, dla mnie pierwsza runda nie ma sensu. Gdyby każda talia miała karty które wzmacniają w ręce inne z rozmieszczenia , to też by je wyrzuciła w pierwszej rundzie i na tym by kończyła. Więc to że scoia to robi to daje im jedynie kolejną nierówna przewagę nad innymi taliami. A granie rundy która nie ma znaczenia jest bez sensu - gdyby różnice punktowe z pierwszej rundy przechodziły do trzeciej to co innego.
 
Ja już swoje napisałem, dla mnie pierwsza runda nie ma sensu. Gdyby każda talia miała karty które wzmacniają w ręce inne z rozmieszczenia , to też by je wyrzuciła w pierwszej rundzie i na tym by kończyła. Więc to że scoia to robi to daje im jedynie kolejną nierówna przewagę nad innymi taliami. A granie rundy która nie ma znaczenia jest bez sensu - gdyby różnice punktowe z pierwszej rundy przechodziły do trzeciej to co innego.
skoro "pierwsza runda nie ma sensu" to oznacza tylko tyle że nie rozumiesz o co w tej grze chodzi
 
Ja grając frakcją ST nie wyobrażam sobie "grania bez R1", kiedy to mogę odsiać "plewy od ziaren" oraz ładnie wzmocnić karty na ręku. Jeśli coś jeszcze będzie "nie tak", to w R2 mogę to skorygować. Tym sposobem na R3 zwykle zostają mi najlepsze karty.
 
skoro "pierwsza runda nie ma sensu" to oznacza tylko tyle że nie rozumiesz o co w tej grze chodzi

W grze chodzi o to żeby wygrać. A wygrywa ten który wygrywa trzecia rundę a nie pierwszą - więc pierwsza jest tak naprawdę bez znaczenia. Dla porownania to tak jakby w piłce nożnej wynik z pierwszej połowy się zerował po przerwie - jaki wiec sens byłby grania pierwszej połowy skoro kluczowe byłoby wygrać tylko drugą nawet jak się przegrało pierwszą? Dokladnie taki sam jak pierwszych dwóch rund gwinta obecnie - czyli żaden. Tylko tyle, i aż tyle.
Post automatically merged:

Ja grając frakcją ST nie wyobrażam sobie "grania bez R1", kiedy to mogę odsiać "plewy od ziaren" oraz ładnie wzmocnić karty na ręku. Jeśli coś jeszcze będzie "nie tak", to w R2 mogę to skorygować. Tym sposobem na R3 zwykle zostają mi najlepsze karty.

No widzisz, a grając tylko jedną drcydująca rundę musiałbyś grac i tymi ziarnami i plewami , i w zależności od tego jak dobrze byś je poukladal i zagrał to byś wygrał. I takie coś by miało o wiele większy sens niż to co jest obecnie.
 
@Jan_Szybawski Powiem szczerze, że jestem zdruzgotany tym co czytam. Mógłbym takie rzeczy przeczytać od początkującego gracza który aspiruje do wbicia 10 rangi, ale jeśli 0 wbijają gracze którzy nie widzą sensu w 1 rundzie to znaczy, że coś jest nie halo z trybem rankingowym. Jasne można zbudować deck dla którego przegranie 1 rundy zawsze ma sens. Sam taki zbudowałem w oparciu o Traperów i Gabora i jak przeciwnik w porę nie zrozumie do czego zmierzam kończy z kartą w plecy w 3 rundzie. Ale żeby nie dostrzegać faktu, że dla wielu buildów 1 runda jest kluczowa? Choćby bezjednostkowe czy też oparte o silnego finiszera. Albo buildy które w założeniu grają na 2:0. Bez wygrania 1 rundy te buildy są roznoszone w 3 rundzie. Grasz jak sam pisałeś wyłącznie KP. To frakcja oparta głównie na silnikach i długich rundach. Nic dziwnego, że chciałbyś jedną wieloturową rundę. Mógłbyś sobie wówczas silnikami poszaleć. Nie ma ryzyka, że zagrasz mocny silnik w 1 rundzie, a przeciwnik chamsko spasuje nie pozwalając silnikowi się rozkręcić. Tyle tylko że to specyfika tej frakcji. Większość buildów Skellige, Potworów, Wiewiór czy Czarnych opiera się jednak o granie kilku rund. Dla nich granie tylko 1 rundy byłoby zabójstwem wielu archetypów. Namawiam Cię do pogrania innymi frakcjami niż KP w kolejnym sezonie bo widać grając w kółko jedną frakcją zaczynasz nie dostrzegać sensu głównych mechanizmów rządzących Gwintem.
Post automatically merged:

W grze chodzi o to żeby wygrać. A wygrywa ten który wygrywa trzecia rundę a nie pierwszą - więc pierwsza jest tak naprawdę bez znaczenia. Dla porownania to tak jakby w piłce nożnej wynik z pierwszej połowy się zerował po przerwie - jaki wiec sens byłby grania pierwszej połowy skoro kluczowe byłoby wygrać tylko drugą nawet jak się przegrało pierwszą? Dokladnie taki sam jak pierwszych dwóch rund gwinta obecnie - czyli żaden. Tylko tyle, i aż tyle.

Matko jaki od czapy przykład. Świadomy jesteś że nawet najlepszy build z Tier1 ma ograniczone możliwości robienia punktów? Dostrzegasz wynikający z tego fakt, ze zwycięstwo w 1 rundzie przewagą kilkudziesięciu punktów to jest klasyczne pyrrusowe zwycięstwo które przy wyrównanych buildach zakończy się sromotną porażką w 2 i 3 rundzie? Dostrzegasz fakt, ze bez wygrania pierwszej rundy i uzyskania ostatniego zagrania w meczu wiele buildów nie ma szans na zwycięstwo? Chcesz porównania z piłki nożnej? Proszę bardzo. W turniejach gdzie gra się dwa mecze bramki zdobywane na wyjeździe liczą się podwójnie. Wygranie w Gwincie 1 rundy to jak wygranie na wyjeździe 2:1 w pierwszym meczu. Niby nic wielkiego, a jednak można u siebie nawet przegrać 0:1, a i tak pokonać przeciwnika. Podobnie jest w Gwincie. Wygranie 1 rundy nie daje jeszcze zwycięstwa, ale daje przewagę w kolejnych rundach.
 
Last edited:
No widzisz, a grając tylko jedną drcydująca rundę musiałbyś grac i tymi ziarnami i plewami , i w zależności od tego jak dobrze byś je poukladal i zagrał to byś wygrał. I takie coś by miało o wiele większy sens niż to co jest obecnie.

Czy ja dobrze czytam, że z gry wymagającej umiejętności i planowania chcesz zrobić grę opartą w dużej mierze na losowości doboru kart podczas jednej i jedynej rundy? To by się nie kończyło tym "jak dobrze bym te karty poukladal i zagrał" tylko tym "kto dobrał większą ilość złotych kart" i to na zdecydowanie większą skalę niż to mamy obecnie.
 
Jan przedstawiłeś przykład ze sportu, który rządzi się po prostu innymi zasadami. W tenisie czy siatkówce mamy sety (wynik jednego nie przechodzi na kolejne) jak rundy w gwincie. Jak rozumiem one tez nie mają sensu?
 
16 kart w ręku (czyli tyle ile mam przez cały mecz) 9 kart zostaje w talii, 4 razy można wymienić karty w każdej chwili przed ruchem,aby wymiana była możliwa, to trzeba mieć więcej niż 3 karty w ręku. I wszystko zostanie zachowanie jak teraz. Ciekawe jak by się grało tak =]
 
To tak jakbym chciał zostac koszykarzem. Rzuciłbym 10 razy za trzy, 10 razy nie dorzucił i doszedł do wniosku "hej. A po co w ogóle to rzucanie za 3-y? To jest bez sensu. Chyba lepiej to zlikwidować, bo tylko wprowadza zamęt"...Mamy kolejny odcinek z serii "@Jan_Szybawski likwiduje kolejne niewygodne, taktyczne aspekty gry"

Zacznijmy od tego, że gwint to gra na bazie gry PC. W świecie Wiedzmina gwint miał pewną formę i chyba chodziło o ro, żeby do niej nawiązać. A wygranie pierwszej rundy, ale niektórych decków jest kluczowe, choćby ze względu na finishera, jak chyba sam to zaznaczyłeś.
 
16 kart w ręku (czyli tyle ile mam przez cały mecz) 9 kart zostaje w talii, 4 razy można wymienić karty w każdej chwili przed ruchem,aby wymiana była możliwa, to trzeba mieć więcej niż 3 karty w ręku. I wszystko zostanie zachowanie jak teraz. Ciekawe jak by się grało tak =]

To co proponujesz nie do końca miałoby sens np. w przypadku kart skracających talię (bo w pierwszym ciągnięciu 16 kart miałbyś o wiele większą szansę na dociągnięcie ich kompletu) czy też w przypadku szpiegów dociągających kolejne karty.
 
16 kart w ręku (czyli tyle ile mam przez cały mecz) 9 kart zostaje w talii, 4 razy można wymienić karty w każdej chwili przed ruchem,aby wymiana była możliwa, to trzeba mieć więcej niż 3 karty w ręku. I wszystko zostanie zachowanie jak teraz. Ciekawe jak by się grało tak =]

Przyznam szczerze, że sam w 1 rundową wymianę ciosów pobawiłbym się przy okazji któregoś z sezonów. Znów tak jak w obecnym sezonie trzeba by wymyślać decki od podstaw pod tą mechanikę.
 
Nic z tego co piszecie o trzech rundachyba absolutnie mnie nie przekonuje. Sam fakt że są talię którym po prostu nie zależy na wygraniu pierwszej rundy i zaczynają grać od drugiej powoduje, że pierwsza jest bez sensu. Powinna albo być istotną dla wszystkich i wtedy ma sens , albo nie być istotną dla nikogo, a nie zmuszać tale grające w inny sposób do wrzucania dobrych kart w pierwszej rundzie aby wygrać, a innych talii nie. Nie ma kompletnie żadnego racjonalnego argumentu swiadzacego inaczej
 
Top Bottom