Dead Space
W czasach kiedy Electronic Art nie jechało tylko i wyłącznie na dojeniu swoich najpopularniejszych serii, a ich gabloty nie uginały się pod ciężarem Złotych Kup, na świat przyszło kilka ciekawych i świeżych marek, z których część później przerodziła się w dość rozbudowane serie. Mass Effect, Dragon Age, Dante's Inferno - gry, komiksy, powieści, filmy animowane, każdy fan mógł się dosłownie zanurzyć w nowym uniwersum na wiele różnych sposobów. Jedną z takich marek był Dead Space - horror w klimatach science fiction nawiązujący do takich zachodnich obrazów jak Obcy czy Ukryty Wymiar, ale sięgający też po odrobinę azjatyckiej poetyki grozy. Seria opowiada historię inżyniera Isaaca Clarke'a, który zostaje wmieszany w piekło zgotowane przez sektę Unitologów dążących do zjednoczenia całej ludzkości co w praktyce oznacza brutalną śmierć i odrodzenie pod postacią obrzydliwych stworów zwanych Nekromorfami. Podobnie jak wspomniane powyżej serie, także Dead Space doczekał się masy produktów pobocznych uzupełniających naszą wiedzę o świecie i bohaterach.
Po tym przydługim wstępie chyba nie będzie tajemnicą, że bardzo lubię Dead Space'a Ostatnio sięgnąłem wreszcie po trzecią część, która od dawna mi się kurzyła na Originie i bawię się naprawdę dobrze (jestem w drugiej połowie kampanii). Jasne, jest zdecydowanie mniej grozy, a więcej strzelania do wszystkiego co się rusza, ale jakoś nieszczególnie mi to przeszkadza. Doszło sporo fajnych nowinek, chociażby efekty atmosferyczne, które wpływają na rozgrywkę. Przykładowo, mając uszkodzony skafander musimy szukać źródeł ciepła, a ostra śnieżyca nie tylko ogranicza widoczność, ale też spowalnia nas. Początkowo nie podobał mi się bardziej rozbudowany system rzemiosła, był cholernie nieczytelny, ale kiedy już go ogarnąłem i wyprodukowałem sobie miotacz ognia spowalniający przeciwników przy użyciu stazy z doczepionym granatnikiem to całkowicie zmieniłem zdanie No i te pancerze, genialne są
Jak na razie moim faworytem z całej trylogii jest dwójka. Oferowała to co najlepsze w jedynce, ale była zdecydowanie mniej toporna, bardziej rozbudowana, no i protagonista wreszcie przestał być niemym kołkiem nie wyrażającym w ogóle emocji. Nie oznacza to oczywiście, że jedynkę uważam za złą grę, wręcz przeciwnie, przeszedłem ją trzy razy i za każdym razem grało mi się równie dobrze. To po prostu tak jak z pierwszą i drugą odsłoną Obcego - obie są świetne, ale jeśli muszę wybierać to mój głos pada na dwójkę
Oprócz gier z głównej trylogii łyknąłem też pierwszy komiks i obie animacje, podobały mi się choć są to produkty tylko dla fanów. Osoby, które nie grały mogą nie zrozumieć wszystkich wydarzeń, a dodatkowo narobią sobie spoilerów do samej gry.
Podsumowując ten długi post, którego pewnie nikt nie przeczyta, chciałbym żeby kiedyś powstała kolejna gra z serii. Może niekoniecznie Dead Space 4, ale raczej jakiś nowy początek nie negujący jednak wydarzeń z trylogii i produktów pobocznych. Wiecie, stary temat - nowy bohater i historia. No nic, ja wracam na mroźną Tau Volantis
W czasach kiedy Electronic Art nie jechało tylko i wyłącznie na dojeniu swoich najpopularniejszych serii, a ich gabloty nie uginały się pod ciężarem Złotych Kup, na świat przyszło kilka ciekawych i świeżych marek, z których część później przerodziła się w dość rozbudowane serie. Mass Effect, Dragon Age, Dante's Inferno - gry, komiksy, powieści, filmy animowane, każdy fan mógł się dosłownie zanurzyć w nowym uniwersum na wiele różnych sposobów. Jedną z takich marek był Dead Space - horror w klimatach science fiction nawiązujący do takich zachodnich obrazów jak Obcy czy Ukryty Wymiar, ale sięgający też po odrobinę azjatyckiej poetyki grozy. Seria opowiada historię inżyniera Isaaca Clarke'a, który zostaje wmieszany w piekło zgotowane przez sektę Unitologów dążących do zjednoczenia całej ludzkości co w praktyce oznacza brutalną śmierć i odrodzenie pod postacią obrzydliwych stworów zwanych Nekromorfami. Podobnie jak wspomniane powyżej serie, także Dead Space doczekał się masy produktów pobocznych uzupełniających naszą wiedzę o świecie i bohaterach.
Po tym przydługim wstępie chyba nie będzie tajemnicą, że bardzo lubię Dead Space'a Ostatnio sięgnąłem wreszcie po trzecią część, która od dawna mi się kurzyła na Originie i bawię się naprawdę dobrze (jestem w drugiej połowie kampanii). Jasne, jest zdecydowanie mniej grozy, a więcej strzelania do wszystkiego co się rusza, ale jakoś nieszczególnie mi to przeszkadza. Doszło sporo fajnych nowinek, chociażby efekty atmosferyczne, które wpływają na rozgrywkę. Przykładowo, mając uszkodzony skafander musimy szukać źródeł ciepła, a ostra śnieżyca nie tylko ogranicza widoczność, ale też spowalnia nas. Początkowo nie podobał mi się bardziej rozbudowany system rzemiosła, był cholernie nieczytelny, ale kiedy już go ogarnąłem i wyprodukowałem sobie miotacz ognia spowalniający przeciwników przy użyciu stazy z doczepionym granatnikiem to całkowicie zmieniłem zdanie No i te pancerze, genialne są
Jak na razie moim faworytem z całej trylogii jest dwójka. Oferowała to co najlepsze w jedynce, ale była zdecydowanie mniej toporna, bardziej rozbudowana, no i protagonista wreszcie przestał być niemym kołkiem nie wyrażającym w ogóle emocji. Nie oznacza to oczywiście, że jedynkę uważam za złą grę, wręcz przeciwnie, przeszedłem ją trzy razy i za każdym razem grało mi się równie dobrze. To po prostu tak jak z pierwszą i drugą odsłoną Obcego - obie są świetne, ale jeśli muszę wybierać to mój głos pada na dwójkę
Oprócz gier z głównej trylogii łyknąłem też pierwszy komiks i obie animacje, podobały mi się choć są to produkty tylko dla fanów. Osoby, które nie grały mogą nie zrozumieć wszystkich wydarzeń, a dodatkowo narobią sobie spoilerów do samej gry.
Podsumowując ten długi post, którego pewnie nikt nie przeczyta, chciałbym żeby kiedyś powstała kolejna gra z serii. Może niekoniecznie Dead Space 4, ale raczej jakiś nowy początek nie negujący jednak wydarzeń z trylogii i produktów pobocznych. Wiecie, stary temat - nowy bohater i historia. No nic, ja wracam na mroźną Tau Volantis