Death Stranding [PS4, PC]

+
Trochę zdziwiło mnie, że gra Death Stranding nie ma tutaj swojego oddzielnego tematu.





Oczywiście dużo osób już zainteresowanych tym tytułem kupiło grę Kojima Studios, ale dla tych, którzy czekają na lepszą cenę, mam informację - Sony obniżyło cenę sugerowaną do 189 zł - w sklepach stacjonarnych. Moja kopia już czeka na 24.12 :)


Prośba do osób, które już zaznajamiają się z DS. Jakieś wskazówki? Jak się Wam gra?
 
Last edited:
Wcześniej dyskusja toczyła się w temacie ogólnym o grach konsolowych, ale skoro już mamy wątek to zapytam tutaj.

Otóż wróciłem do Death Stranding po długiej przerwie spowodowanej paroma rzeczami i mam pytanie. Co robić po zabiciu przeciwnika? Gra podpowiada, że powinienem spalić zwłoki, ale... nie mam pojęcia gdzie. Pamiętam spalarnię z początkowych etapów, ale w obecnym momencie (rozdział 6 - Deadman) nie widzę czegoś takiego na mapie.
 
@HuntMocy jestem też w 6 rozdziale. Spalarnia jest w okolicach Stacji na północ od węzła górskiego. Tak jakby na trasie od Rzemieślnika do Centrum Dystrybucyjnego Węzła Górskiego.

Mnie gra wciągnęła. Już chyba mam ok. 45h ;)
 
@Karesh, jakoś nie mogę tego zlokalizować :| Jesteś wstanie wrzucić screen?
death-stranding-full-world-map-central.jpg
 
Skończyłem rozdział dziewiąty (Higgs) i jedno muszę przyznać Kojimie: nie kłamał odnośnie tego że pierwsza połowa gry będzie nudna, ale potem zaczną się dziać rzeczy i faktycznie tak jest, bo to co się dzieje teraz to ja pierdziu.



Jedno pytanie znajduje odpowiedź, ale na jego miejsce pojawiają się dwa nowe. Akcja goni akcję i nawet zwykłe dostarczanie paczek w pewnym momencie zaczyna angażować do tego stopnia, że nie sposób się oderwać. Powaga i dramat mieszają się z kiczowatym absurdem i jest to coś co kocham w japońskiej popkulturze.

Ta nudniejsza pierwsza połowa to bardziej takie specyficzne doświadczenie niż gra natomiast ta druga ciekawsza to bardziej interaktywny film przerywany okazjonalnie rekla... znaczy się rozgrywką. Obie części składowane są na swój sposób wyjątkowe, ale zdecydowanie nie jest to tytuł dla każdego.

Nadal nie potrafię ocenić czy całość jest tak genialna, że ludzki rozum nie jest wstanie tego ogarnąć czy może raczej tak debilna, że aż śmiać się chce i rzygać, ale nie zmienia to faktu, że chcę więcej.

PS. Aktorzy, reżyserzy i artyści tworzący kreacje w tej grze są niesamowici, a odwzorowanie wizualne rzuca na kolana i nie mówię tu tylko o samym wyglądzie, ale też o różnych gestach czy manieryzmach. Szkoda tylko że część postaci nie mówi swoim głosem, chociażby Del Toro czy Refn, ale domyślam się że osoby zaproszone do współpracy nie będące profesjonalnymi aktorami są zwyczajnie zbyt zapracowane żeby spędzać całe dnie w studiu nagraniowym.
 
Skończyłem Death Stranding. Potem skończyłem je jeszcze raz, a potem znowu, następnie jeszcze trochę pograłem żeby obejrzeć kolejne zakończenie, a potem jeszcze jedno i tak przez jakieś dwie godziny...



To była jedna z najdziwniejszych gier w jakie grałem, ale bawiłem się świetnie. Teraz muszę sobie poukładać wszystko w głowie.
 
Skończyłem Death Stranding. Potem skończyłem je jeszcze raz, a potem znowu, następnie jeszcze trochę pograłem żeby obejrzeć kolejne zakończenie, a potem jeszcze jedno i tak przez jakieś dwie godziny...

To była jedna z najdziwniejszych gier w jakie grałem, ale bawiłem się świetnie. Teraz muszę sobie poukładać wszystko w głowie.
Uuu... nawet nie wiedziałem, że jest aż tyle zakończeń. Czy trzeba w jakimś momencie zapisać grę by potem móc ogarnąć inne zakończenia czy jakoś inaczej to jest rozwiązane?
 
Uuu... nawet nie wiedziałem, że jest aż tyle zakończeń. Czy trzeba w jakimś momencie zapisać grę by potem móc ogarnąć inne zakończenia czy jakoś inaczej to jest rozwiązane?

Nie, to nie tak że są wybory :D Po prostu po tym jak gra się kończy to się nie kończy tylko jeszcze grasz, a potem znowu jakiś filmik, napisy końcowe, myślisz sobie 'no, koniec', a tutaj jeszcze grasz, a w tle lecą napisy i filmik, potem wreszcie czarna plansza z napisami i znowu myślisz sobie 'koniec', a potem okazuje się że jest jeszcze jeden rozdział xD Ze dwie godziny to chyba trwało :p

Jak ten jeden znajomy, którego zapewne każdy ma, a który nie potrafi skończyć nawijać. Już się żegna, ale nagle mu się coś przypomni więc jeszcze gada, potem wreszcie łapie za klamkę i już ma wyjść, ale znowu coś go tknie i zacznie nowy temat.
 
@HuntMocy powiedz mi jeszcze, czy po tym 149 zakończeniu gry można jeszcze dalej grać np. dostarczać przesyłki czy już nic się nie da?
 
Można. Gra ma 14 rozdziałów, ale po zakończeniu całości odpala się jeszcze rozdział 15, który fabularnie cofa nas nieco przed ostatnim filmikiem, a my możemy do woli spędzać czas w świecie gry zwiedzając, robiąc misje poboczne albo sikając pod prysznicem.
 
Dobre...


Ja osobiście (w dni robocze) i tak przechodzę średnio około 8 km (czasem zdarzy się nawet 10 km), więc na brak ruchu nóg nie mogę narzekać. Tak czy inaczej, nie wiem czy chciałoby mi się w ten sposób grać (abstrahując już w ogóle od tego, że nie miałbym, u siebie, gdzie zbytnio tej bieżni zmieścić).
Raczej nie :p...
 
Odgrzebię trupa.

Tak, dopiero teraz gram w Death Stranding i to mimo, że tytuł interesował mnie od pierwszych zapowiedzi.
Wzbraniałem się długo przed kupnem, bo nie wiedziałem czy taki eksperyment trafi w moje gusta, a nie chciałem też, no cóż, marnować kasy na grę, w którą nie będzie mi się chciało grać. I wcale nie żałuję, że tyle mi to zajęło, bo w międzyczasie pojawiła się Edycja Reżyserska i ostatecznie dostałem ją w prezencie.

Polegający na dwubiegunowej relacji z jego twórczością fenomen Kojimy nie jest mi zupełnie obcy. Nigdy nie miałem co prawda okazji faktycznie pograć w którykolwiek z MGSów, ale oglądałem na Youtubie wspomagane "wizualiami" opisy fabuły i wielokrotnie słuchałem utworów, których Kojima używał w swoich produkcjach, tym mocniej wybrzmiewających, im głębiej wchodziłem w kreśloną przez niego historię.
Historię, nie da się ukryć, niepotrzebnie zagmatwaną, na papierze wyglądającą nawet trochę śmiesznie, ale jednak interesującą i sprawnie zrealizowaną, a przede wszystkim niepowtarzalną w skali branży gier.
Kiedy pojawiły się zatem pierwsze zapowiedzi Death Stranding, byłem świadom szumu dookoła twórcy tytułu i olbrzymich oczekiwań.
Oczekiwań skrajnie innych, niż te które narosły chociażby w przypadku REDów i Cyberpunka, bo takich opierających się po prostu na zaskoczeniu, intrygującym settingu i fabule. To chyba jeden z niewielu przypadków w branży, gdzie promocję gry śledziłem nie tylko z ciekawością, ale i przyjemnością. Każdy zwiastun i fragment rozgrywki obiecywał coś zupełnie unikalnego i oryginalnego i działał na wyobraźnie, a fantastyczna reżyseria łączyła się ze świetnymi wyborami muzycznymi i klimatem.

Oczywiście zastanawiałem się cynicznie ile z tego faktycznie zostanie w samej grze. Po samej premierze internet, zgodnie z oczekiwaniami, bezlitośnie kpił z pętli rozgrywki, samego twórcy i rozwiązań, które w produkcji zastosowano. Od początku było wiadomo, że nie będzie to gra dla każdego, bo jest to tytuł, w który po prostu trzeba grać w określony sposób. Wyłamywanie się z tej narzuconej konwencji to jest jakby używanie produktu niezgodnie z jego przeznaczeniem i zawsze skutkować będzie zapisaniem się w annałach kultury memów - co dla wielu z automatu skreśla DS jako grę udaną. Szczęśliwie - nie dla mnie. Jestem w stanie się wcisnąć w te ustalone z góry ramy i...

No cóż. Bawię się świetnie.
Ten prześmieszny gameplay loop polegający na przenoszeniu paczek z miejsca na miejsce w totalnie odjechanym, z pozoru nie mającym sensu settingu oraz wypełniona niejednoznacznymi, do bólu nacechowanymi pretensjonalną symboliką scenami połączona z czasami drewnianymi dialogami i nachalną oraz źle umiejscowioną ekspozycją miesza się z przebłyskami geniuszu. I po prostu działa.
Działa, bo jest zupełnie inna i nie da się tego z czymkolwiek porównać. Chciałbym zarzucić Kojimie, że przeszarżował, że te ewidentne ochy i achy, które rzucał w samouwielbieniu w swoim kierunku kreśląc setting Death Stranding z myślą, że będzie tak oryginalny, jak jeszcze nie był nikt to przejaw niczym nieuzasadnionej megalomanii - ale nie mogę, bo w tym szaleństwie jest metoda.
Podoba mi się rzucenie gracza na głęboką wodę i fakt, że dopiero po kilku godzinach gry zaczynam logicznie łączyć ze sobą elementy świata przedstawionego tworzące wewnętrzne zasady jego funkcjonowania. Podoba mi się, że ten świat staje mi się wraz z tą wiedzą coraz bardziej przyjazny, i że umiem tą wiedzę praktycznie wykorzystać. Podoba mi się nakładanie warstw na rozgrywkę, które godzina po godzinie, dostawa po dostawie dodają jej głębi, czynią ją ciekawszą, przyjemniejszą i bardziej zróżnicowaną.
I podoba mi się historia, w której wciąż nie mam pojęcia o co chodzi, i która przerywana jest długimi podróżami przez trudny teren, które dla mnie w zalewie gier kopiuj/wklej są wręcz terapeutycznym przeżyciem.
Zwłaszcza, kiedy przy tych podróżach towarzyszy mi muzyka...

1656575176373.jpeg


Do zobaczenia na szlaku, kurierzy.
 
Zwiastun zrobiony typowo po japońsku, czyli tona nic nie mówiącej, bo pozbawionej kontekstu ekspozycji i nie zamykająca się w trakcie narracja. Do pierwszego DS zwiastuny były bardziej tajemnicze i mniej gadane.
Ale tak czy siak wygląda super i mega dziwnie.

 
Zwiastun zrobiony typowo po japońsku, czyli tona nic nie mówiącej, bo pozbawionej kontekstu ekspozycji i nie zamykająca się w trakcie narracja. Do pierwszego DS zwiastuny były bardziej tajemnicze i mniej gadane.
Ale tak czy siak wygląda super i mega dziwnie.

Do tego strasznie dlugi jak na "zajawkę".
 
Wizualnie jest obłędnie, ale jak to zawsze u Kojimy, bardzo dziwacznie. Mam wrażenie, że te dziwności są tam tylko po to żeby były albo żeby zdziwić lub zaszokować odbiorcę jak w Psie Andaluzyjskim. Niemniej czekam, bo jedynka choć przedziwna, a momentami nieco nudna to jednak dostarczyła mi ciekawych i oryginalnych wrażeń.
 
Top Bottom