Diablo

+
Potwory w D4 skalują się do poziomu gracza?
Kolejny dealbreaker dla mnie... Heh. Trochę szkoda, bo klimat fajny.
 
Potwory w D4 skalują się do poziomu gracza?
Kolejny dealbreaker dla mnie... Heh. Trochę szkoda, bo klimat fajny.
Tak, i rzeczywiście przez te 3-4 h które pograłem na server slamie nie czułem tego że moja postać rośnie w siłę, mniej więcej cały czas w podobnym tempie zabijałem stworki.

Ale wydaje mi się że po dotarciu do endgamu to już nie będzie miało takiego znaczenia bo tam już rzadziej się będzie lvl wbijać niż znajdować lepsze itemy. Ale feeling walki jest bardzo fajny, chyba najlepszy z gier H&S w które grałem. Bardzo przyjemnie się te potworki bije.
 
Po kilku pierwszych godzinach grania w D4 przychodzę z garścią przemyśleń i porównań.

Miałam w zasadzie nie kupować, bo z czasem na granie krucho, noale rzuciło mi się na szyję i jakoś tak kliknęłam. Czy mnie to cieszy? Nawet.

+ gram swoim tempem i bez żadnej presji;
+ mimo kompletnie innej stylistyki względem kochanego D2 i mehanego D3 jest to bardzo przyjemne w odbiorze;
+ klimat jest, zaskakująco klimat jest - nie wiem, skąd to wynika, z całokształtu chyba; w tle sączy się diablowa muzyka, może to stąd?
+ fabularnie ciekawe, a jeśli coś się przedłuża, to przyspieszam dialogi i jest git;
+ wbrew zapowiedziom i czarnym scenariuszom bez problemu gram solo PvE, czyli tak, jak lubię - nic mnie nie zmusza, żeby coś robić z kimś albo wcale... może dalej jest inaczej, tego nie wiem;
+ nie widzę żadnych podobieństw do Immortala na tym etapie: żadnego przymusu zbierania się w klany, oddziały, robienia rzeczy razem albo wydawania kasy - choć to może wynika z mojego podejścia do gry, czyli na luzie, bez spiny i bez ciśnięcia za "topką";
+ poziom "izi" jest naprawdę spacerowy, co mi odpowiada; a zawsze mogę podkręcić;
+ obecność innych graczy w świecie jest dla mnie mało zauważalna i mało irytująca; czasem niechcący dołączam do jakichś wydarzeń, ale loot mi leci, nic mnie tu więcej nie interesuje.

Minusów na obecny moment nie znajduję, szczerze. Gra spełnia moje aktualne kryteria rozrywki, tj. nic nie wymaga, nic nie wymusza.
Dopiero ogarniam "drzewko", bo na pewno da się ubijać moby efektywniej, ale nie jest to mój priorytet na tę chwilę - mam jakieś podstawowe skille i ładuję w dmg/krytyki/zdrowie. Można te punkty resetować, zdajsie? Poczekam na podpowiedzi z buildem.

Leci jakiś sprzęt, zioła, skały, nie zagłębiam się i w to... widzę jakieś sklepy z madżik za inną walutę, niż złoto, to też czeka na swoją kolej, bo ja ogólnie jestem raczej niedzielnym graczem w tej chwili i najzwyczajniej w świecie nie chce mi się męczyć - ale (jak miałam z Immo) z czasem się rozeznam i pewnie coś popodkręcam, powdrażam, pozmieniam oraz wykorzystam growe znajomości, jeśli potrzebne będzie granie w grupie... oby jak najdłużej nie.

Dobra, jeden minus, powiedzmy - gra jest mroczna i krwawa, już na starcie dostajemy po ryju bez uprzedzenia i bardzo to wszystko przykre, tak po ludzku xD Z drugiej strony, kojarzy się to z TW3, gdzie również potrafiło się okazać, że lepiej się nie odwracać do nikogo plecami. I tu nie jest to historia o typowym herosie ratującym czarno-biały świat, STAŁA CZUJNOŚĆ. Chociaż mam wrażenie, że liniowość fabuły w zasadzie nie daje nam możliwości zrobienia czegokolwiek poza "go with the flow", więc co za różnica ;)
 
Heh, w takim razie Twój jedyny minus, to jak na razie jeden z niewielu moich plusów.

No ale. Ja raczej się nie skuszę, jeśli nie wywalą skalowania przeciwników, bo od zawsze unikam gier z tym idiotycznym mechanizmem.

Swoją drogą halo, Moderacja? Mamy dedykowany temat o Diablo. :p
 
Leci jakiś sprzęt, zioła, skały, nie zagłębiam się i w to... widzę jakieś sklepy z madżik za inną walutę, niż złoto, to też czeka na swoją kolej
Obole to druga obok złota waluta dropiąca w grze. Służy zasadniczo do hazardu, u konkretnych enpeców w większych osadach.

Sam zasadniczo gram w każdej wolnej chwili od niedzieli. Systemów jest mnóstwo, powiedziałbym nawet, że jest dość przytłaczająco na początku. Diablo IV wydaje się grą w momencie debiutu, która skomplikowaniem i rozbudowaniem, zawstydza aktualne Diablo III. Co jest niesamowitym osiągnięciem w grze żywej usłudze.

Grafika, kierunek artystyczny i szeroko pojęty dźwięk, tworzą niesamowita, depresyjno - pesymistyczną atmosferę świata. Jest krwawo, brutalnie, bezpardonowo i smutno. Jeśli miał bym to jakoś podsumować, to; zombie zombie zombie, a człowiek człowiekowi człowiekiem.

To gra z gigantyczna ilością treści, wbiłem 36 poziom i zaledwie liznąłem główną linię fabularną i nie wyszedłem nawet z pierwszej lokacji. Fabuła też wyraźnie zyskała na znaczeniu względem poprzedniczek i widać, że chciano by była czymś więcej niż pretekstem do zabijania mobków. Lilit, to na pewno najlepsza antagonistka w historii franczyzy - zjada trio Najwyższych Złych na śniadanie. Po cichu chciałbym, żeby seria zmieniła nazwę z Diablo, na np. Sanktuarium, bo ten świat ma do zaoferowania dużo więcej niż bicie w finale każdej części Pana Grozy, co Córka Nienawiści, wyraźnie pokazuje.

Polska wersja WYMIATA. Kropka. Najwyższa półka. Ocieka klimatem, imponuje jakością wykonania.

Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to patrząc z perspektywy tych kilkunastu godzin, zawodzi nieco różnorodność wyglądu pancerzy i broni. Podejrzanie często widzę te same ciuszki z innymi statami. Znając współczesną historię Zamieci, nie zdziwiłbym się, gdyby była to jakaś psychologiczna zaczepka, podprogowo zapraszająca do sklepu, który cenami, a właściwie samym swoim istnieniem, psuje niesamowicie pozytywny odbiór gry. Jednak, z ostateczną oceną poczekam, bo było nie było, wciąż jestem w początkowej lokacji, więc może gra nie zdążyła się otworzyć pod względem rozmaitości wyglądu oporządzenia.
 
Last edited:
Moje krótkie wrażenie po kilku(nastu) godzinkach z Diablo IV.

Po pierwsze jest fajny klimacik.

Zarówno jeśli chodzi o oprawę jak i historię (a w sumie bardziej świat).
Wszystko się ładnie spina i pasuje pod względem koncepcji oraz wykonania. Mapa stanowi rodzaj otwartego świata, ale z korytarzową konstrukcją lokacji (czyli mamy większe przestrzenie i przejścia między nimi). Co ciekawe często występują różnice wysokości planszy, przez co nie raz widzimy oddalony kawałek świata z małego pagórka (kamera wciąż jednak jest zablokowana w pozycji izometrycznej) oraz dziejące się tam wydarzenia (czasem jednak, w tych sytuacjach, LOD lekko niedomaga - zwłaszcza jeśli chodzi o roślinność).
Tworzy to fajny nastrój i nadaje uczucie wielkości zwiedzanego świata.
Mapkę, w wielu miejscach, możemy też zwiedzać wykonując czynności związane z pokonywaniem przeszkód - to jest wspinania się na pagórki, czy pokonywania rozpadliny za pomocą zawieszonej liny. Wszystkie z powyższych czynności są jednak kontekstowe, przez co mogą być wykonywane tylko w wyznaczonych miejscach (przy pomocy klawisza uniku, co raczej zapobiegnie niechcianej akcji).
Świat Sanktuarium posiada też (co chyba jest oczywiste) wszelkiego rodzaju podziemia. Tak więc, zwiedzimy zarówno duże grobowce, głębokie jaskinie jak również małe piwniczki. Powyższe lokację pomimo, że stanowią integralną część mapy i są unikatowe dla danego regionu wymagają (krótkiego) wczytania. Podobnie jest z szybką podróżą (tutaj jednak nie powinno być zaskoczenia) pomiędzy odblokowanymi miastami.

Świat stawia przed nami kilka różnych wzywań. Poza oczywistą główną linią fabularną i pomniejszymi quest'ami, napotykamy na drodze różne wydarzenia. Czasem mogą to być zasadzki bandytów/potworów (gdzie napada nas chmara wrogów, zwykle blokując w jakiś sposób drogę ucieczki), innym razem zabłąkani ludzie potrzebujący pomocy (i ochrony przed falami przeciwników). Są też twierdze, które odbijamy aby na powrót przekształciły się w tętniące życiem miasta. W tym ostatnim przypadku mamy na ogół bardziej złożony proces (składający się z kilku etapów) i zwieńczony walką z bossem, przy czym wrogowie są tutaj skalowani tak aby zawsze byli o dwa poziomy wyżej niż nasza postać.

Muzyka i dźwięki stoją na bardzo wysokim poziomie (w końcu to Blizzard i na tym polu chyba nigdy jeszcze nie zawiódł). Spolszczenie też jest świetne pod względem wykonania, a w sumie jedyne do czego mógłbym się przyczepić, to sporadyczne dobranie nieco nazbyt młodo brzmiących osób do roli wiekowych postaci. Jednak zdarza się to niezwykle rzadko.

Przerywniki zawsze były też mocną stroną Diablo, ale teraz sprawę rozwiązano nieco inaczej.
Mianowicie mamy prerenderowany wstęp (i zapewne jakieś zakończenie), a reszta historii idzie na silniku gry. Wiem co powiecie - jak twórcy mogli coś takiego zrobić, przecież to musi wyglądać paskudnie, ale wówczas radzę sobie przypomnieć to co widzieliśmy w Starcraft II, a tutaj mamy (w moim odczuciu) jeszcze lepsze wykonanie). Istnieją jednak jeszcze takie mniej istotne przerywniki, w których kamera po prostu robi najazdy na świat oraz modele, które widzimy w trakcie rozgrywki i tutaj już jest znacznie gorzej.

Denerwuje na pewno nieco zbyt duże (jak na mój gust) przybliżenie kamery oraz sterowanie, w którym mam odczucie jakby było bardziej robione pod pada niż mysz (przy czym na padzie nie gram i nie grałem) - odnajdowanie ścieżki i trafianie we wrogów, u których liczy się pozycja podczas potyczki wydaje się jakieś takie lekko upośledzone.

Tak czy inaczej wracam już do Sanktuarium gonić Lilith.
 
Pięknie, akurat w niedzielę - gdy miałem więcej czasu na grę - serwery Blizzard postanowiły odmówić posłuszeństwa (nie interesuje mnie z jakiego powodu, bo nie zapłaciłem im za ich niekompetencję czy też brak zabezpieczeń przed atakami).

Cóż, dokończę moje przemyślenia, będąc tak 2/3 gry.

Aby się nie powtarzać wrócę do tych rzeczy, o których nie mówiłem.

Aspekt on-line w grze solo (poza koniecznością logowania - akurat gdy byłem zalogowany nigdy mnie nie wywaliło) przejawia się w graczach okazjonalnie kicających po mapie czy miejskich hub'ach. Czasem sobie pomogą, innym razem sprowadzą hordę wrogów, która ich goniła.
Jednak zdarza się to rzadko i raczej nie wybija z imersji. Częstsze są przypadki pomylenia gracza (czy raczej jego towarzyszy - zwłaszcza w przypadku postaci nekromanty) z przeciwnikami, co wiąże się z nieplanowanym atakiem. Nie ma on jednak przełożenia na rzeczywistość, bo poza pojedynkami PvP, na mapie nie ma frendly-fire.

Diablo posiada też alchemię i pewnego rodzaju crafting, co wymusza na nas zbieranie wszelkiego rodzaju ziółek i elementów do konstrukcji (czy raczej ulepszania) wyposażenia. Możemy też rozbierać przedmioty aby wydobyć z nich interesujące nas elementy.

Praktycznie każdy przedmiot możemy też ulepszać, albo dać mu odpowiednią esencję ze zdobytego wcześniej aspektu. Ten ostatni uzyskujemy poprzez czyszczenie podziemi, przy czym każda klasa ma po kilkanaście aspektów z różnych grup. Wszystko to możemy oczywiście pozyskać przy odpowiedniej ilości materiałów oraz złota.

Gra pozwala też tworzyć gniazda na klejnoty, które podnoszą nasze statystyki. Jednak do tego potrzebujemy specjalnego rzadkiego materiału uzyskiwanego z powalonych wrogów.

Inna sprawa to dodatkowa waluta (której nie możemy nosić zbyt wiele, a dostajemy ją w nagrodę za konkretne zadania), która pozwala nam kupić losowy przedmiot z danej klasy. Często będzie to śmieć, a czasem coś porządnego. Ot, taki loot-box do którego (jestem niemal pewien) możemy kupić walutę za prawdziwą kasę.

Co natomiast na prawdę możemy zakupić to wszelaką kosmetykę, do czego zachęca nas sklep dostępny z menu w samej grze.

Ja jednak Blizzardowi nie zamierzam płacić za jakieś pierduły - tym bardziej, że sama gra już niemało kosztowała - a wygląd niektórych przedmiotów możemy zmieniać samemu.
 
Moim zdaniem ta kosmetyka nie jest warta pieniędzy. Standardowe skiny z gry bardziej przypadły mi do gustu biorąc pod uwagę ton samej opowieści i klimat niż te bombastyczne zestawy ze sklepu.

Tej dodatkowej waluty do "hazardu" za prawdziwe pieniądze nie można kupić, przynajmniej nigdzie nie widziałem.

Z innymi graczami jest tak, że robisz sobie na spokojnie jakiś event, dajmy na to obeliski albo karawanę, idzie spoko, nawet podejrzewasz, że wbijesz master objective. Po czym wpada gracz nekro z 15 summonami, barb z whirwindem, sorca z magią plus jeszcze inni - chaos, nie widać nic, moby skalują się automatycznie pod liczbę graczy, event zakończony niepowodzeniem. Wszyscy rozbiegają się na różne strony. Na początku to trochę bawi, później irytuje, a na koniec omijasz te wydarzenia, bo w sumie za każdym razem to samo. Dobrze, że dungeony i strongholdy można robić solo. Zwłaszcza te drugie są ciekawe, obudowane fajnymi historiami i wymagające.

Strongholdy solo to w sumie dla mnie najbardziej emocjonująca część gry. Emocje zbliżone do walk z bossami w soulsach.
 
Stronghold (Twierdze) są o tyle ciekawe, że jest większa różnorodność, a ich poziom zawsze się skaluje w stosunku do naszej postaci - tak aby zawsze był o te dwa levele wyżej.
 
Po rozegraniu ponad 200h w grze mogę powiedzieć o niej tyle:

Jeśli chodzi o jakość fabuły to jestem mocno zaskoczony bo to jest najlepsza fabuła ze wszystkich HnS w jakie grałem. Postacie negatywne mają realne motywy które są bardzo sensowne.

Jeśli chodzi o gameplay to w zależności od tego jak wiele godzin chce się spędzić w grze to jest albo bardzo dobrze albo średnio, przez całą kampanie jest bardzo fajnie, gra się bardzo przyjemnie, prócz rzeczy fabularnych są jeszcze misje poboczne i dungeony które pozwalają ulepszać swoje żółte itemy dzięki aspektom i generalnie wtedy jest co robić, problem się zaczyna dopiero w okolicach poziomów 70/80 - 100 gdzie brakuje kontentu i motywacji do tego by bić dalej poziom.

A motywacji brakuje bo obecnie nie ma żadnych sensownie nagradzających aktywności na tym poziomie bo itemizacja jest bardzo uboga i ewidentnie blizzard sobie zostawił tu miejsce na dodawanie nowych rodzajów statystyk, nowych unikatów i innego rodzaju ekwipunku. Obecnie dość łatwo dojść do momentu gdzie się ma na tyle mocny ekwipunek że 99,9% rzeczy które wypada po poziomie 70 są gorsze od tego co się ma i nie ma za bardzo motywacji by je podnosić z ziemi.

Z dużych plusów jeszcze gra coop, dzięki skalowaniu świata nie trzeba się martwić poziomem swoim czy towarzysza i tym czy nie będzie jedna osoba od drugiej za bardzo odstawać, każdy bije potwory przeskalowane na swój poziom. To jest największa zaleta skalowania, minusem jest to że progres postaci jest bardzo słabo odczuwalny podczas gry. Bicie potwórów na 5 poziomie i na dajmy na to 45 poziomie będzie wyglądać bardzo podobnie.
 
Nie będę rozpisywał się o mechanikach, bo z czym się Diablo je - każdy wie, a nowości w D4 już zostały opisane.
Generalnie nigdy nie był to mój typ gier. Do niedawna preferowałem raczej narracyjne doświadczenia - fabuła była dla mnie najważniejszym czynnikiem determinującym, czy w coś zagram i czy będę się przy tym dobrze bawił. Ale czasu jakby mniej, a historie w grach jakby gorsze, mniej angażujące. Stąd szukanie trochę innych doświadczeń, takiego emergentnego "storytellingu", lub po prostu sprawiających frajdę mechanik.
Przy Diablo 4 i bawię się nieźle, zwłaszcza w coopie z Und i Narsem.
Fabuła... Jest przyzwoita, chociaż skłamałbym mówiąc, że wywołała jakiś emocjonalny rezonans - plusuje za wykonanie, ekspozycję i świetną lokalizację, ale śnić po nocach to mi się ona nie będzie.
Wkręciłem się mocno w kombinowanie z buildami i z dumą wchodzę jak w masło w hordy przeciwników z zestawem umiejętności, który samodzielnie połączyłem w działające kombo - inna sprawa, że ta warstwa gry jest na tyle logiczna, że często z odrobiną pomyślunku tworzy się build bardzo przypominający, albo wręcz 1:1 naśladujący obecną "metę". Reset skilli dużo nie kosztuje w kontekście ton lootu, który się bezrefleksyjnie podnosi i sprzedaje. Aspekty wprowadzają tutaj sporo zamieszania i właściwie często decydują o tym, czy build w ogóle działa.
Skalowanie przeciwników nie ma tu żadnego znaczenia - siła gracza rośnie dużo bardziej wraz ze zdobywaniem coraz lepszych przedmiotów, a mniej z poziomem. Do tego można spokojnie grać wspólnie z osobami kilkanaście poziomów w dół, jeżeli zachodzi taka chęć i potrzeba.

Ale są też problemy. Na etapie 60 poziomu wzwyż trochę mi się już nie chce grać samodzielnie.
Endgejmowe mechaniki szybko się nudzą, zaliczyłem Piekielne Przypływy, wydarzenie Legionowe, world bossa. Farmienie zadań dla wiszących głów też nuży, szczególnie że na ostatniej prostej przed zmianą trudności na 4 tier loot jest po prostu masakrycznie słaby. Robienie koszmarnych lochów też się średnio opłaca, bo większość ma dosyć niską rangę i jest po prostu żałośnie łatwa do przejścia. Uciekło gdzieś tym samym wrażenie progresu, a jak się w Diablo nie robi progresu... No właśnie.
Zastanawia mnie zatem, czy Tier 4 cokolwiek tu zmienia i czy warto rzucić się w ten grind, żeby dobić 70 poziom. Przekonam się o tym tak, czy inaczej. Kwestia tylko tego, jak szybko.
 
Skończyłem fabułę D IV (z jakieś dwa tygodnie wstecz), więc teraz mogę wszystko na chłodno podsumować.

Klimat i historia trzymały poziom w sumie do końca. Jedynie miałem wrażenie, że w ostatnich aktach wszystko nieco przyspieszyło, ale może to tylko moje odczucie.

Nieco męczące stało się za to czyszczenie podziemi, które na ogół robiłem niemal równo z fabułą (tak niemal do połowy gry), a później bardzo sporadycznie. Zwłaszcza sporym zawodem było spotykanie, po raz n-ty, tego samego bossa na końcu, który ewentualnie różnił się minimalnie atakami.
Jedyną ciekawostką pozostały twierdze (jeszcze mi zostały z 2-3), gdzie coś starano się urozmaicić.
Wyzwania (te w punktach) zacząłem omijać dość wcześnie, bo tylko mnie spowalniały, gdy dążyłem do celu.
Zadania pobocze natomiast starałem się wypełniać, chociaż nie wszystkie dawały satysfakcję, a kilka z nich miała błędy.

Ogólnie oceniam grę jako dobrą, klimatyczną ale czasem nazbyt powtarzalną i nurzącą.

P.S. Nie jestem z tych osób, które grają w Diablo aby wymaksować postać, stąd ukończyłem grę będąc na poziomie 57. Kiedyś pewnie wrócę, aby zagrać inną postacią, ale same sezony (pierwszy niedawno wystartował) mnie jakoś nie ciągną.
 
Może jestem starej daty, ale po ograniu kilkunastu godzin w becie Diablo4... zakupiłem Diablo2 Resurrected :)
Moim zdaniem to jest lepsza gra, więc pewnie żałować nie będziesz :D Diablo 4 jeszcze kilku sezonów potrzebuje zanim będzie prezentować odpowiednią ilość kontentu i rozwiązań, które sprawią, że będzie się do tej gry przyjemnie wracać.
 
Diablo IV wciąż przede mną, ale już teraz nurtuje mnie pewna kwestia. Z tego co widziałem to sezony będą oferowały nowe misje fabularne układające się w konkretną opowieść. Prawda to? Jeśli tak to czy te misje i związana z nimi historia będą ograniczone czasowo do danego sezonu po czym przepadną bezpowrotnie czy też będzie się można z tym zapoznać w dowolnej chwili po ukończeniu głównej kampanii?
 
Dobra porada na start, dla tych, którzy będą robić dopiero pierwsze podejście. Gra jest tak zaprojektowana, żeby rushować główna fabułę, całą resztę aktywności zostawić na tier 3 i dalej (fabuła to tiery 1-2). Ja podszedłem do gry źle, jak do gry singlowej i robiłem wszystkie aktywności poboczne, maxowałem dany region zanim ruszałem dalej itp. Siłą rzeczy na koniec byłem już grubo "przelewelowany" i końcowi bossowie byli żartem. Ogólnie fabuła się skaluje za graczem, ale tylko do poziomu 50, jeśli go przekroczycie to błąd. Teraz jestem na tier 3 i mając 60 poziom dalej nie ma żadnego wyzwania, nawet żadnych itemów nie zmieniałem na lepsze, no nie ma sensu skoro i tak idę wszędzie jak na spacerek. Gra ma strasznie dziwny pacing, wręcz odechciewa się grać. Fabuły na wyższych poziomach się zrobić nie da, więc fabularni bossowie to doświadczenie na raz, straszne marnotrawstwo.
 
Top Bottom