Zawsze lubiłem gry Blizzarda, wychowywałem się na pierwszych dwóch Warcraftach, a potem przyszły Starcraft i Diablo. Dobrze się bawiłem w Starcrafcie 2 i Diablo 3, z przyjemnością wróciłem też do sektora Koprulu w odświeżonym Starcraftcie pierwszym. Nie jestem maniakiem, nie gram w sieci, a od World of Warcraft trzymam się z daleko, ale zawsze żywiłem ciepłe uczucia wobec tej firmy. Nie sposób jednak nie zauważyć, że ostatnich latach Blizzard nie jest już tym samym Blizzardem. Czy jednak miałem jakieś oczekiwania wobec tegorocznej odsłony Blizzconu? No pewnie, że tak, zwłaszcza że niedawno zaczęli robić zajawki tego co ma nadejść. Spodziewałem się wszystkiego: nowego dodatku do Diablo 3, odświeżonej wersji Diablo 1 i 2, zapowiedzi Diablo 4, a nawet tej animacji szykowanej dla Netflixa. Zamiast tego dostałem gierkę na telefony i festiwal żenady w wykonaniu prowadzących...
Na otarcie łez zapowiedzieli odświeżoną wersję Warcrafta 3. Szkoda, że bez reszty trylogii (chyba nawet oni zapomnieli już, że uniwersum Warcrafta nie zaczęło się od Warcrafta 3), ale dobre i to.