Dołącz do nas już dziś!

+
bassiunia said:
Szanujmy język polski, kochajmy polskie znaki. Szanujmy język polski, pamiętajmy o pisaniu zwrotów Was Wasze Waszemu wielką literą. O rozpoczynaniu zdania przy zmianie podmiotu. Itd.

Nie chciałam się wtrącać, bo całą dyskusję uważam za zupełnie niepotrzebną i zawieszoną w logicznej próżni. Ale nawoływanie do umiłowania języka z pominięciem wszystkich zasad jego gramatyki, ortografii i stylistyki wypowiedzi jest ciekawe. :p

Kontynuujcie, to tylko betareader (tak, zapożyczenie, oh well <- a tu kolejne) czytający wątek o wyższości jednego języka nad drugim. XD

Powodzenia dla wszystkich, którzy będą aplikować. To praca marzeń. Mam nadzieję, że się podzielicie później wrażeniami. :)

:) no i tu masz mnie nie twierdze, ze odpiwiednio dobrze znam i reperzentuje j.polski lecz pisze z telefonu i jestem w pracy a tu niestety uzywac go nie mozna :D wiec naskrobalem cos na szybko bede w domu to moge to poprawic bo kierownik caly czas patrzy :p
 
Pewien gość napisał trzy książki bazując tylko na swoim doświadczeniu. Doświadczenie to zaś z prowadzenia i grania w RPGi (te klasyczne). Ignacy Trzewiczek. Wydaje mi się, że doświadczenie do takiej branży nie bierze się tylko z pracy w niej.
 
Koniecznie chce ta dyskusja żeglować w kierunku nie do końca związanym z tematem, ale powiedzmy, że kwestia jest ciekawa.
Z jednej strony mamy pewne oczekiwania i ambicje niewielkiego kraju cokolwiek obok środka Europy, a z drugiej - wymagania rynkowe.
Owszem, Polacy nie gęsi, ale co to ma do rzeczy w sytuacji, kiedy warunki dyktują silniejsi i lepiej ustawieni?
Czy osoby, które tu wyrażają głęboki niesmak z racji tego, że nieformalnym językiem urzędowym świata jest angielski, zdają sobie w ogóle sprawę z prostego faktu: że to my coś od reszty świata chcemy, a nie reszta świata od nas? W tym konkretnym przypadku, CDProjekt jest na pewno firmą na świecie rozpoznawalną, ale czy na tyle, by zachodni (w sumie lepiej rzec: zagraniczni, bo Chiny, Indie...) specjaliści byliby skłonni zacząć się uczyć polskiego tylko po to, by tu pracować?
A wątpię.
Bo?
Nie bez powodu Polacy często dają nogę z tego kraju i szukają pracy w zawodzie gdzie indziej... bo tam dostaną za to samo o wiele lepsze pieniądze. Z całą sympatią dla CDP, ale nie przypuszczam, by płacili porównywalne stawki do Blizzarda itp., więc czym w zasadzie chcą kusić zagranicznych fachowców? A co dopiero jeszcze kazać im się uczyć jednego z najtrudniejszych języków na świecie, jakim jest polski? Renoma ma taki trud wynagrodzić? Mimo wszystko jeszcze chyba na to za wcześnie.

Owszem, imo oferta winna być w dwóch językach, bo mamy tu na miejscu młodych programistów z wielkimi umiejętnościami i czemu ich się w jakimś sensie pomija, i z góry nakazuje na ojczystym gruncie porozumiewać się we współczesnym lingua franca? To zgrzyt.

Jednak nie zmieni to faktu, że za mali jesteśmy, by wymagać, aby nasze > światowe.
 
O nie! Najlepsze fuchy już zostały rozdane: wieszanie plakatów, udawanie martwych krasnoludów, parzenie kawy. Mogę co rano włączać wszystkie komputery, a po pracy je wyłączać, ale nie gwarantuję, że ich nie zepsuję. A tak na poważnie. Ktoś wysyłał już CV?
 
Dalthair said:
Iracjonalny to Ty jestes. Google translator i mozna wysylac CV :p

[...] Niemcom lub Japonczykom to co najmniej was wyśmieją. :p Rozumiem, że język angielski jest wymagany chociaż można go nie potrafić, a perfekcyjnie np. programować. Chodzi tu tylko i wyłącznie o szacunek dla języka polskiego i Polaków. Kiedyś próbowali na siłę germanizować lub rusyfikować (a dlaczego tak się nie stało i dzięki komu nie będe pisał) teraz jest anglizacja. [...]

No to teraz się popisałeś "nadzwyczaj racjonalnym" charakterem argumentów [<-IRONIA]. Nie dość, że na początku robisz prywatne wycieczki, to jeszcze podajesz najgłupszy argument, jaki się da. Domyślam się, że to żart, ale skoro cytujesz moją wypowiedź, to wypadałoby się jakoś do niej ustosunkować. Pozostaje mi więc wierzyć, że to stwierdzenie o google translator jest odzwierciedleniem Twojego oficjalnego stanowiska.
Co mają Niemcy i Japończycy do kwestii używania języka angielskiego w polskich firmach zatrudniających międzynarodowy personel (swoją drogą ciekawe, że wymieniasz akurat dwa kraje, w których nastroje nacjonalistyczne są lub były jednymi z najsilniejszych na świecie)? Poza tym, przykłady te słabo pasują do Twojej sprawy. W jednym i w drugim kraju kultura przesiąknięta jest amerykańskością. W Niemczech mimo zabiegów rządu wtrącanie wyrażeń angielskich w mowie jest na porządku dziennym. Nawet w TV często to słyszę (choć fakt, ostatnio zdecydowanie mniej). Z kolei Japonia, mimo że jest krajem kulturowo odizolowanym od reszty świata, od wielu lat zafascynowana jest amerykańskością, w tym również językiem. Pooglądaj sobie Japońskie media, choćby rozrywkowe anime, w których co rusz padają angielskie słowa.
Szacunek dla języka polskiego CDPR okazują przygotowując doskonałe polskie wersje językowe obu swoich gier, w przypadku Wiedźmina 1 najlepsze jakie pamiętam od czasów Baldur's Gate II (też zresztą przez nich przygotowaną). Stosowanie i wymaganie języka angielskiego w firmie o światowych ambicjach i przede wszystkim międzynarodowej załodze nie jest kwestią szacunku, lecz profesjonalizmu i kultury osobistej (w towarzystwie międzynarodowym mówi się językiem, który znają wszyscy).
Przytaczanie w argumentach rusyfikacji i germanizacji jest już zupełnie niepoważne. Jak można porównywać okres, gdy Polska była pod zaborami, praktycznie nie istniała, a nauka polskiego lub w ogóle nauka była zabroniona do czasów obecnych. Z tego co słyszałem, język polski jest dziś przedmiotem obowiązkowym w szkołach. Duża liczba wtrąceń i anglicyzmów w mowie Polaków wynika z mody i fascynacji kulturą zachodu. Jest też powodowana odwiecznym przekonaniem dużej części naszego narodu, że to co "stamtąd" jest lepsze. Sam będę pierwszy, by zwrócić uwagę, gdy ktoś w rozmowie ze mną wplątuje co chwile modne słowa angielskie. Mimo, że płynnie mówię po angielsku, a może właśnie dlatego, nie lubię, gdy języki są "zanieczyszczane". A już szczególnie wściekam się, gdy robią to redaktorzy w TV publicznej, która ponoć ma misję. Należy jednak rozgraniczyć wplątywanie angielskich zwrotów w mowie codziennej, a stosowanie języka obcego w celach biznesowych. Tu mamy do czynienia właśnie z tym drugim przypadkiem i jest to jak najbardziej uzasadnione i racjonalne.

Znam paru badaczy i niektórzy z nich twierdą, iż teraz ukazują się oznaki wymierania naszego języka.

I podejrzewam, że poza Tobą nikt już tych badaczy nie zna. Bo z nauką te ich badania chyba niewiele mają wspólnego, skoro do takich wniosków doszli.
A na koniec jeszcze mam pytanie. Po co Ci polska wersja tego ogłoszenia? Nie jest ono ewidentnie do Ciebie adresowane. Ci którzy mają je przeczytać i zareagować na pewno tak zrobią i nie będą narzekać, że nie ma po polsku. Bo rozumieją dlaczego. Nie wiem, czy zdarzyło Ci się kiedyś przeglądać ogłoszenia o pracę. Bardzo często, gdy jednym z wymogów jest znajomość określonego języka obcego, ogłoszenie takie jest właśnie w tym języku. Mimo, że ukazuje się w polskim serwisie. Czyżby też skandal? Nie, procedura.
 
nocny said:
Wszyscy mądralińscy są cholernie zasadniczy w czymś co jest akurat ich "konikiem" :) Niech będzie że koleś, który nie mówi po angielsku nie ma szans na zatrudnienie w CDPR, bo tam wszyscy mówią po angielsku.
Nie ma się co unosić. Jeśli ktoś jest wybitnym artystą, to nawet jego przeciętna lub słabsza znajomość angielskiego, nie musi być ogromną przeszkodą. Portfolio prac jest ważniejsze w takim wypadku. Co jednak nie zmienia faktu, że nawet on musi rozumieć, co mówią do niego amerykańscy koledzy czy modelarze z zagranicy komunikujący się np. via Skype. Możesz się z tym nie zgadzać, możesz narzekać, ale takie są realia i tyle. Albo je akceptujesz, albo szukasz innej pracy. Proste.

A obsługi programów graficznych moim zdaniem lepiej się uczyć w wersji angielskiej. Dlaczego? Dlatego że gdy kolega z USA mówi 'Gaussian blur', to od razu wiesz, o co chodzi, a nie zastanawiasz się, jak to z angielskiego przetłumaczyć ("rozmycie gaussowskie" o ile dobrze pamiętam). To jest jeszcze stosunkowo łatwe. Ale za Chiny byś nie wpadł na to, że "envelope" to może być "obwiednia".

nocny said:
Chodzi tu tylko i wyłącznie o szacunek dla języka polskiego i Polaków.
Widzisz, Twój problem polega na tym, że mieszasz kwestie warunków pracy z ogólnym stosunkiem danej osoby do kultury języka polskiego. Świat nie jest zero-jedynkowy - można być i programistą używającym w pracy niemal wyłącznie angielskiego, i patriotą deklamującym wiersze Słowackiego trzeciego maja. Taki dualizm nie oznacza Ukrytej Opcji Anglosaskiej. Jedno wcale nie musi przeszkadzać drugiemu.

nocny said:
Później jest dzięki temu wymogowi (języka angielskiego w języku polskim) mnóstwo niepotrzebnych i śmieciowych zapożyczeń które mają swoje polskie odpowiedniki.
Chyba nie zdajesz sobie sprawy, jak wiele wyrazów, które są dzisiaj uważane za typowo polskie, zostało zapożyczonych. Takich słów jest ogrom, a wywodzą się one z łaciny, greki, czeskiego, francuskiego, niemieckiego, rosyjskiego, węgierskiego, a nawet tureckiego. Angielski jest tylko kolejnym kamyczkiem w ogródku - nie pierwszym i wcale nie ostatnim.

nocny said:
Znam paru badaczy i niektórzy z nich twierdą, iż teraz ukazują się oznaki wymierania naszego języka.
Podaj nazwiska tych badaczy, abym wiedział, kto jest taki "mądry". Już dawno nie czytałem na forach równie piramidalnej bzdury.
 
Vojtasass i Norolim1 dobrze gadają.

Dodam od siebie jeszcze przykład z własnego doświadczenia:
Jestem projektantem graficznym i podczas pracy w jednej z agencji robiliśmy projekt dla brytyjskiej firmy z oddziałem w Polsce. Zwykle kontaktowały się z nami osoby z tego polskiego oddziału, ale pewnego dnia otrzymaliśmy telefon z Anglii i pani reprezentująca firmę chciała porozmawiać o poprawkach z grafikiem, który pracował przy projekcie dla nich (czyli ze mną). Mimo, że tak na prawdę nie było wcześniej mowy o tym, że będę musiał rozmawiać z kimś po angielsku (nawet podczas rekrutacji) to myślę, że nie wyszłoby na dobre ani agencji ani mi, gdybym nie potrafił z nią się dogadać. Ktoś inny musiałby odbyć tą rozmowę za mnie i przekazać mi to co mówiła klientka. To by zajęło więcej czasu, nie mówiąc już o tym, że ktoś inny po prostu mógłby nie zrozumieć "co i jak" bo to ja byłem autorem projektu. Wniosek? W firmie, która funkcjonuje na międzynarodowym rynku, każdy pracownik powinien umieć znać angielski w stopniu pozwalającym na dogadanie się. Tym bardziej jeśli w samej firmie (tak jak w przypadku CDP RED) pracują również ludzie z poza Polski.

A ogłoszenie po angielsku to po prostu pierwszy stopień rekrutacji. Ci, którzy chcą pracować w takiej firmie to zrozumieją.
 
undomiel9 said:
Owszem, Polacy nie gęsi, ale co to ma do rzeczy w sytuacji, kiedy warunki dyktują silniejsi i lepiej ustawieni?
Czy osoby, które tu wyrażają głęboki niesmak z racji tego, że nieformalnym językiem urzędowym świata jest angielski, zdają sobie w ogóle sprawę z prostego faktu: że to my coś od reszty świata chcemy, a nie reszta świata od nas?

(O ile to do mnie)

Głębokiego niesmaku nie czuję, dla mnie angielski może być nieformalnym językiem urzędowym świata a także może być wymagany do pracy. Oczekuje od polskiej firmy z polskim kapitałem w większości z polskimi pracownikami, która ma duży rynek zbytu w Polsce i która kieruje ofertę na Polski rynek pracy a co za tym idzie do Polaków, aby była ona napisana w języku ojczystym (nie mówię o zagranicznym rynku tam może być po angielsku).

undomiel9 said:
Owszem, imo oferta winna być w dwóch językach, bo mamy tu na miejscu młodych programistów z wielkimi umiejętnościami i czemu ich się w jakimś sensie pomija, i z góry nakazuje na ojczystym gruncie porozumiewać się we współczesnym lingua franca? To zgrzyt.

Właśnie tylko o to mi chodzi, iż to jest Polska firma i winno być w dwóch językach, bo zagraniczne firmy szukające Polaków do pracy potrafią dać oferty w polskim języku. Tym bardziej polska firma jaką niewątpliwie jest CDPR, która szuka pracowników (w większości przypadków Polaków) powinna napisać ogłoszenie także w ojczystym języku.

undomiel9 said:
Co mają Niemcy i Japończycy do kwestii używania języka angielskiego w polskich firmach zatrudniających międzynarodowy personel.

Chodzi o przykład. Jeżeli w Niemczech chcesz zatrudniać na niemieckim rynku pracy to dajesz ogłoszenie w j. niemieckim to samo w Japonni chcesz zatrudniać Japończyków piszesz je po Japońsku a w Polsce jak chcesz zatrudniać Polaków to piszesz takie ogłoszenie po angielsku, ot co taki standard "bo globalizacja" :)...

undomiel9 said:
Przytaczanie w argumentach rusyfikacji i germanizacji jest już zupełnie niepoważne. Jak można porównywać okres, gdy Polska była pod zaborami, praktycznie nie istniała, a nauka polskiego lub w ogóle nauka była zabroniona do czasów obecnych.

Argument no cóż radykalny, jak ostrzegałem. Kiedyś to oni nas pozbawiali j. polskiego i wymuszali nauke swojego języka dziś sami się pozbawiamy języka ojczystego zapominając o nim nawet we własnym kraju.

undomiel9 said:
Widzisz, Twój problem polega na tym, że mieszasz kwestie warunków pracy z ogólnym stosunkiem danej osoby do kultury języka polskiego. Świat nie jest zero-jedynkowy - można być i programistą używającym w pracy niemal wyłącznie angielskiego, i patriotą deklamującym wiersze Słowackiego trzeciego maja. Taki dualizm nie oznacza Ukrytej Opcji Anglosaskiej. Jedno wcale nie musi przeszkadzać drugiemu.

Widzisz mój problem na tym nie polega ponieważ, nie napisałem że Polak nie może używać języka obcego. Chodziło tylko i wyłącznie o to aby Polska firma pisała w języku ojczystym + ewentualnie obcym bo chce trafiać na polski rynek.

undomiel9 said:
Chyba nie zdajesz sobie sprawy, jak wiele wyrazów, które są dzisiaj uważane za typowo polskie, zostało zapożyczonych. Takich słów jest ogrom, a wywodzą się one z łaciny, greki, czeskiego, francuskiego, niemieckiego, rosyjskiego, węgierskiego, a nawet tureckiego. Angielski jest tylko kolejnym kamyczkiem w ogródku - nie pierwszym i wcale nie ostatnim.

Zdaję sobie sprawę bardzo dobrze, nie musisz mnie w tej kwesti uświadamiać, jak nie wierzysz mogę podać kilka przykładów.

undomiel9 said:
Podaj nazwiska tych badaczy, abym wiedział, kto jest taki "mądry". Już dawno nie czytałem na forach równie piramidalnej bzdury.

Widzisz mam niestety pewne zasady których nie łamię np. nie podaję danych osobowych w internecie tym bardziej bez czyjejś zgody. Możesz sobie mysleć co chcesz ja nawet FB nie posiadam, a z tymi badaniami chodziło o to, iż są symptomy które mogą wskazywać (a nie muszą) na wymieranie. Badnia może i niszowe ale ciekawe... Nad sensownością badań nie bedę się wypowiadł było dużo w histori takich które były wyśmiewane a później okazywały się prawdziwe więc nie skreślajmy ich tylko dlatego, że wydają się iracjonalne.

PS. Pozdrowienia dla tych wytrwałych co to przeczytają :)
 
Tak z czystej ciekawości: skąd Ty, Dalthair, wiesz, na który rynek pracy w pierwszej kolejności chce trafić CDPR z tą ofertą?

A co do badań, to były też takie ciekawe, że obwód głowy Żyda stanowi o posiadaniu mniejszego mózgu w przeciwieństwie do Aryjczyków. Nawet nie były specjalnie niszowe ;)
Zmierzam do tego, że na wszystko dosłownie można znaleźć tak teorię, jak argumenty, jeśli się bardzo chce; ale czy to w czymkolwiek zmieni fakt, że duża firma developerska poszukuje pracowników na świecie, a nie tylko w Polsce? I używa w tym celu języka, który zna i Anglik, i Niemiec, i Węgier, i Koreańczyk, a nie tylko Polak?

Jak wspomniałam - oferta po polsku byłaby pożądana, ale dopisywanie Bóg wie, jakich teorii do tego, że przedsiębiorstwo chce być rozumiane na całym świecie - jest błędem i nadgorliwością.
To nie jakaś tam firma stanowi o tym, że młode pokolenie w tym kraju nie umie mówić po polsku bez zagranicznych wtrąceń, tylko cała masa innych czynników, w tym i to, co się dzieje w domach.

Nie przesadzajmy i nie drzyjmy szat, bo mówimy o pewnych zasadach rynkowych, a nie o obronie honoru polskiej flagi. Argument o rusyfikacji i germanizacji jest nieładnym nadużyciem: nikt tu nikogo nie zmusza do zapomnienia o ojczystym języku, nikt nie egzekwuje z tego tytułu żadnych sankcji. Nie ma najeźdźców. Jeśli już, to sami to sobie robimy, z lenistwa i niedbalstwa.
 
undomiel9 said:
Tak z czystej ciekawości: skąd Ty, Dalthair, wiesz, na który rynek pracy w pierwszej kolejności chce trafić CDPR z tą ofertą?

Chociażby z tego powodu, iż dają to ogłoszenie na polskie forum :)
Następny argument to, że siedziba jest w Polsce czyli lepiej zatrudniać osoby mieszkające w Polsce a jaki wiadomo Polaków tu najwięcej :p
Niższą pensją (być może) niż u Blizzarda będą zadowoleni Polacy itp. itd.
 
Moment.
Ten temat to jest informacja o informacji, a nie ogłoszenie, jako takie. W pierwszym poście jest link do ogłoszenia, ten sam link poleciał pewnie wszystkimi kanałami, forum to jeden z nich, nie jedyny.
Siedziba w Polsce? No i co? ;) XXI wiek, globalna wioska, praca zdalna, dookoła świata w mniej niż dobę - siedziba może być wszędzie, pracownicy zewsząd.

Naprawdę uważasz, że gdyby to polski rynek pracy był celem ogłoszenia, to pisano by je po angielsku? Nie sądzę. Dostaliśmy 'przy okazji', jak zgaduję. I nie ma się o co obruszać, firma płaci, firma decyduje.

Niepotrzebnie mieszasz w to wszystko narodowe ambicje, to odbiera Twoim argumentom wiarygodność od pewnego momentu, przynajmniej ja to tak widzę.

A sama cenię sobie i polską kulturę, i piękno języka, nie zamierzam marnotrawić i będę kultywować. Tylko w tym wszystkim rozróżniam potrzeby rynkowe...
 
Ja mam wrażenie Dalthair, że piszesz tak tylko dla zasady. "..., a u nas to biją (wpisać według uznania)". Chcesz możesz walczyć, ze standardem. Możesz nawet napisać oficjalną notkę do CDR, że się nie zgadzasz, ale to zupełnie nic nie zmieni. Pisałem powyżej, że norma jest więkoszość a nie to, że firma jest polska. Gdybym pisał kod po polsku, to wierz mi, nikt by mi nie pomógł. Bo najpierw musiałby metodą prób i błędów dojść "co jest pięć". Umiędzynarodowienie zespołu twórczego ma jeszcze kilka zalet, prócz samego ustandaryzowania sposobu komunikacji. Inne poglądy, inny światopogląd, wielokulturowość. Pisałeś o historii. Cofnij się do "złotego wieku" Polski. Dzięki otwartości i właśnie multikulturowości tworzyliśmy kiedyś coś niespotykanego na skale współczesnego (im) świata. Ale jeśli chcesz się upierać, że jest "be", a jak by było po polsku, to by było "aja" - Twój wybór. Nie rozumiem, ale nie ograniczam i nie obstaje przy swoim :).
 
Dalthair said:
Chociażby z tego powodu, iż dają to ogłoszenie na polskie forum :)

Na FB:


Na Niebieskim Ptaku:


Na forum zostało wrzucone, bo to kolejne medium, które można wykorzystać. Ale docelowym odbiorcą jest zapewne każdy specjalista na całym świecie. ;)

EDIT:
O! Widzę, że mnie Und ubiegła. :)
 
Dalthair said:
Widzisz mam niestety pewne zasady których nie łamię np. nie podaję danych osobowych w internecie tym bardziej bez czyjejś zgody. Możesz sobie mysleć co chcesz ja nawet FB nie posiadam, a z tymi badaniami chodziło o to, iż są symptomy które mogą wskazywać (a nie muszą) na wymieranie. Badnia może i niszowe ale ciekawe... Nad sensownością badań nie bedę się wypowiadł było dużo w histori takich które były wyśmiewane a później okazywały się prawdziwe więc nie skreślajmy ich tylko dlatego, że wydają się iracjonalne.

Poważni badacze mają to do siebie, że publikują. Więc podawanie namiarów na ich artykuły, książki, czy materiały z konferencji nijak się ma do podawania danych osobowych. Jestem ciekawa takich publikacji i chętnie je poznam - jeżeli możesz dać jakieś namiary, poproszę.
 
undomiel9 said:
Naprawdę uważasz, że gdyby to polski rynek pracy był celem ogłoszenia, to pisano by je po angielsku? Nie sądzę. Dostaliśmy 'przy okazji', jak zgaduję. I nie ma się o co obruszać, firma płaci, firma decyduje.

Zgodzę się tu z Tobą o ile to ogłoszenie nie jest dla polskiego odbiorcy, jeżeli jest to miło by było gdyby powstało także w Polskiej wersji językowej (o ile są dla Polaków) :) i tak wróciliśmy do punktu wyjścia bo już mniej więcej w tym tonie napisałem swój pierwszy post w tym temacie.

undomiel9 said:
Niepotrzebnie mieszasz w to wszystko narodowe ambicje, to odbiera Twoim argumentom wiarygodność od pewnego momentu, przynajmniej ja to tak widzę.

Dobrze po prostu by było aby Poslkie firmy pisały także oferty pracy w wersji Polskiej, tyle nic więcej i na tym cała moja narodowość się zaczyna i zarazem kończy bo żyje w Polsce i chcę aby było po Polsku :)

undomiel9 said:
A sama cenię sobie i polską kulturę, i piękno języka, nie zamierzam marnotrawić i będę kultywować. Tylko w tym wszystkim rozróżniam potrzeby rynkowe...

Cieszę się bardzo, że sobie cenisz, też rozróżniam te potrzeby, jak poszukują kogoś kto zna angielski to piszą o tym w ofercie rynkowej.


undomiel9 said:
Ja mam wrażenie Dalthair, że piszesz tak tylko dla zasady. "..., a u nas to biją (wpisać według uznania)". Chcesz możesz walczyć, ze standardem. Możesz nawet napisać oficjalną notkę do CDR, że się nie zgadzasz, ale to zupełnie nic nie zmieni. Pisałem powyżej, że norma jest więkoszość a nie to, że firma jest polska. Gdybym pisał kod po polsku, to wierz mi, nikt by mi nie pomógł. Bo najpierw musiałby metodą prób i błędów dojść "co jest pięć". Umiędzynarodowienie zespołu twórczego ma jeszcze kilka zalet, prócz samego ustandaryzowania sposobu komunikacji. Inne poglądy, inny światopogląd, wielokulturowość. Pisałeś o historii. Cofnij się do "złotego wieku" Polski. Dzięki otwartości i właśnie multikulturowości tworzyliśmy kiedyś coś niespotykanego na skale współczesnego (im) świata. Ale jeśli chcesz się upierać, że jest "be", a jak by było po polsku, to by było "aja" - Twój wybór. Nie rozumiem, ale nie ograniczam i nie obstaje przy swoim :).

Programowanie oczywiście, że w języku angielskim. Czy ja temu zaprzeczałem? Ja osobiście nie wyobrażam sobie programowania w innym języku, oraz rozumiem twoje argumenty.
 
Wszyscy obrońcy angielskiego jako języka uniwersalnego, zadali sobie pytanie dlaczego to angielski jest tak powszechnie używany?
Przecież dawniej językiem uniwersalnym w Europie była łacina, a swego czasu językiem dyplomacji był język francuski.
Angielski jest tak rozpowszechniony (w Ameryce Łacińskiej hiszpański i portugalski), nie dlatego, że jest łatwy w nauce, że jest piękniejszy w mowie i piśmie od innych, ale dlatego, że używali go, używają nacje, które chcą innych dostosować do siebie, a nie siebie do innych.
Pan się nie uczy języka niewolnika, pan każe niewolnikowi uczyć się języka pana.
Tak to już jest, że silniejszy narzuca wolę słabszemu. Uczmy się więc jezyków, bo język "wroga" trzeba znać, nie zapominajmy jednak swoich korzeni, bo czym będziemy się różnić od innych nacji.
Szanujmy się we własnym kraju i wymagajmy, żeby w Polsce firmy, sklepy itp. komunikowały się z potencjalnymi klientami, pracownikami po polsku.
Bądźmy zdobywcami, a nie niewolnikami.
 
AndrewXRW said:
Wszyscy obrońcy angielskiego jako języka uniwersalnego, zadali sobie pytanie dlaczego to angielski jest tak powszechnie używany?
Przecież dawniej językiem uniwersalnym w Europie była łacina, a swego czasu językiem dyplomacji był język francuski.
Angielski jest tak rozpowszechniony (w Ameryce Łacińskiej hiszpański i portugalski), nie dlatego, że jest łatwy w nauce, że jest piękniejszy w mowie i piśmie od innych, ale dlatego, że używali go, używają nacje, które chcą innych dostosować do siebie, a nie siebie do innych.
Pan się nie uczy języka niewolnika, pan każe niewolnikowi uczyć się języka pana.
Tak to już jest, że silniejszy narzuca wolę słabszemu. Uczmy się więc jezyków, bo język "wroga" trzeba znać, nie zapominajmy jednak swoich korzeni, bo czym będziemy się różnić od innych nacji.
Szanujmy się we własnym kraju i wymagajmy, żeby w Polsce firmy, sklepy itp. komunikowały się z potencjalnymi klientami, pracownikami po polsku.
Bądźmy zdobywcami, a nie niewolnikami.

Masz ode mnie oreniaka :)
Stąd też prosty wniosek nasuwający się sam dlaczego język Esperanto (czy jak to się pisze) który nie posiada jako takiej narodowości nie jest tak powszechny i popularny jak angielski.
 
Dalthair said:
Tym bardziej polska firma jaką niewątpliwie jest CDPR, która szuka pracowników (w większości przypadków Polaków)
Skąd ta pewność? To umiejętności, wyobraźnia i portfolio się liczy, a nie narodowość. Firm deweloperskich w Polsce powstaje coraz więcej, ale doświadczonych specjalistów już tak szybko nie przybywa.

Dalthair said:
Argument no cóż radykalny, jak ostrzegałem.
Argument jednocześnie chybiony, bo podpieranie się germanizacją, która była niczym innym jak festiwalem represji wobec narodu, jest obrzydliwe.

Dalthair said:
Kiedyś to oni nas pozbawiali j. polskiego i wymuszali nauke swojego języka dziś sami się pozbawiamy języka ojczystego zapominając o nim nawet we własnym kraju.
My, czyli kto? Polacy? Wszyscy? Raczysz żartować.

Dalthair said:
Chodziło tylko i wyłącznie o to aby Polska firma pisała w języku ojczystym + ewentualnie obcym bo chce trafiać na polski rynek.
Na każdy rynek. BTW - na Facebooku/Twitterze też mają pisać tylko po polsku?

Dalthair said:
Widzisz mam niestety pewne zasady których nie łamię np. nie podaję danych osobowych w internecie tym bardziej bez czyjejś zgody.
A co ma piernik do wiatraka? Czy ja wymagam adresu czy imienia ojca? Poważny badacz to językoznawca, a ci są osobami publicznymi (podobnie zresztą jak nauczyciele) - a przede wszystkim publikują książki i artykuły. Jeśli ktoś taki jest poważny, to nie pisze pod pseudonimem. Więc?

Dalthair said:
Z tymi badaniami chodziło o to, iż są symptomy które mogą wskazywać (a nie muszą) na wymieranie.
Kompletna bzdura. Powoli wymiera język górno- i dolnołużycki (skoro już jesteśmy przy językach słowiańskich), a nie polski. Nic dziwnego, że nie chcesz podawać autora tej bredni - też bym nie chciał, by ktoś mnie kojarzył z takimi teoriami.


@ AndrewXRW

Żadne nakazy i zakazy niczego nie zmienią, jeśli zwykli Polacy codziennie nie będą o dbać o swój język. Decyduje uzus, czyli powszechny zwyczaj językowy. Wisły kijem na zawrócisz. To nie języki obce kalają polszczyznę, tylko jej użytkownicy - a czym? Np. wulgaryzmami, błędami gramatycznymi i ortograficznymi, ubogim słownictwem w mowie i piśmie.
 
Vojtasass said:
Skąd ta pewność? To umiejętności, wyobraźnia i portfolio się liczy, a nie narodowość. Firm deweloperskich w Polsce powstaje coraz więcej, ale doświadczonych specjalistów już tak szybko nie przybywa.

Jeżeli na polski rynek oferta ma iść to powinna być po polsku jeżeli międzynarodowa to po angielsku (jeżeli tyczy ona Polaków to miłoby było aby była także w tym języku) trudno to pojąć? Tak Cię to boli? Co do narodowości nie jestem przeciwny żadnej.

Vojtasass said:
My, czyli kto? Polacy? Wszyscy? Raczysz żartować.

Polacy, nie wszyscy ale nie zaprzeczysz że wielu nie dba o swój język.

Vojtasass said:
Na każdy rynek. BTW - na Facebooku/Twitterze też mają pisać tylko po polsku?

Nie napisałem żeby pisać tylko i wyłącznie po Polsku. Czytaj ze zrozumieniem.

Vojtasass said:
A co ma piernik do wiatraka? Czy ja wymagam adresu czy imienia ojca? Poważny badacz to językoznawca, a ci są osobami publicznymi (podobnie zresztą jak nauczyciele) - a przede wszystkim publikują książki i artykuły. Jeśli ktoś taki jest poważny, to nie pisze pod pseudonimem. Więc?

Chcesz to szukaj sprawy niszowe, chcesz to znajdziesz. Twierdzenia są różne i tyle. Nie mówiłem że ktoś ten jest "taki poważny" zwykła ciekawostka nic więcej...

Vojtasass said:
Kompletna bzdura. Powoli wymiera język górno- i dolnołużycki (skoro już jesteśmy przy językach słowiańskich), a nie polski. Nic dziwnego, że nie chcesz podawać autora tej bredni - też bym nie chciał, by ktoś mnie kojarzył z takimi teoriami.

Wiesz co to są symptomy? To oznacza, że mogą być jakieś znaki a wielkie nic z tego wyjdzie.
 
Dalthair said:
Jeżeli na polski rynek oferta ma iść to powinna być po polsku jeżeli międzynarodowa to po angielsku (jeżeli tyczy ona Polaków to miłoby było aby była także w tym języku) trudno to pojąć? Tak Cię to boli?
Nie, to Ciebie boli, że nie ma po polsku. Bo to Ty się czepiasz oferty, a nie ja.

Dalthair said:
Polacy, nie wszyscy ale nie zaprzeczysz że wielu nie dba o swój język.
No i co z tym zrobisz? Przecież nie zmusisz nikogo ustawowo, by u siebie w domu nie przeklinał, nie robił błędów i powiększał słownictwo.

Dalthair said:
Nie napisałem żeby pisać tylko i wyłącznie po Polsku. Czytaj ze zrozumieniem.
Wiem, co napisałeś. To była zaczepka. :p Piję do tego, że co jakiś czas na Facebooku też ktoś chce, by obcojęzyczni czytelnicy uczyli się polskiego.

Wiesz co to są symptomy? To oznacza, że mogą być jakieś znaki a wielkie nic z tego wyjdzie.
Heh, dobra, widzę, że nie chcesz zdradzić tożsamości tego geńjusza.
 

Similar threads

Top Bottom