Jeśli chodzi o te 150-200 godzin to może oni wliczają w to tryb wieloosobowy? Mnie tam w erpegach zadowala 30-50 godzin rozgrywki.
W odniesieniu do singla padły te słowa. Pierwszy DA oferował zdaje sie więcej niż 30-50, a że raczej nie będą zaniżać normy to powinieneś być w domu.Jeśli chodzi o te 150-200 godzin to może oni wliczają w to tryb wieloosobowy? Mnie tam w erpegach zadowala 30-50 godzin rozgrywki.
Jeżeli DA:I nie wyjdzie dłuższe od DA2, to będzie rozczarowanie. Nie musi być dużo dłuższe (czuję, że 150-200 to nierealna przesada), ale jednak te 60-70 godzin SP to rozsądne oczekiwanie, czyli coś jak DA:O (które mnie ostatnio zajęło dokładnie 100 godzin, ale z dodatkami - bez pewnie właśnie jakieś 70).W odniesieniu do singla padły te słowa. Pierwszy DA oferował zdaje sie więcej niż 30-50, a że raczej nie będą zaniżać normy to powinieneś być w domu.
Jeżeli DA:I nie wyjdzie dłuższe od DA2, to będzie rozczarowanie. Nie musi być dużo dłuższe (czuję, że 150-200 to nierealna przesada), ale jednak te 60-70 godzin SP to rozsądne oczekiwanie, czyli coś jak DA:O (które mnie ostatnio zajęło dokładnie 100 godzin, ale z dodatkami - bez pewnie właśnie jakieś 70).
Kłóciłbym się, że jeśli nie wyjdzie lepsze (i to dużo) od DA2 wtedy to będzie rozczarowanie. Mnie DA2 znudziło do reszty pod koniec drugiego/na początku trzeciego aktu. DA:O wessało i trzymało w garści przez pełne 60h (z dodatkami. Tak swoją drogą czy to ja jestem jakiś speedrunnerem, czy inni się strasznie ociągają z tymi grami? Co rusz widzę jakieś 100h, a mi to zajęło dużo mniej, a robiłem wszystko, co wpadło w ręce i jeszcze sam aktywnie szukałem sobie dodatkowych zajęć.) Także długość to raczej drugorzędna sprawa (oczywiście w granicach rozsądku - 35 - 40h to imo minimum dla RPG'a za którego śpiewają sobie 150 zł wzwyż), dużo ważniejsze jest czy jest co robić i czy jest to interesujące.Jeżeli DA:I nie wyjdzie dłuższe od DA2, to będzie rozczarowanie.
Nie rozumiem. Jeśli nie wyjdzie lepsze, to się nie rozczarujesz?Kłóciłbym się, że jeśli nie wyjdzie lepsze (i to dużo) od DA2 wtedy to będzie rozczarowanie.
No niestety, z DA2 jest ten problem, że trzeba być bardzo wyrozumiałym, żeby być w stanie ograć całość i wbić te 100%. Recykling lokacji z czasem staje się nie tylko nużący, ale i żenujący - no bo jak studio z taką renomą może odwalić taką fuszerkę?Mnie DA2 znudziło do reszty pod koniec drugiego/na początku trzeciego aktu.
W sumie to z tym jest dziwna sprawa. Mi, z tego co pamiętam, ogarnięcie DA:O w całości, czyli z DLC i dodatkiem za pierwszym razem zajęło około 70-80 godzin. Z kolei za drugim więcej - nie wiem dlaczego. Poziom trudności zawsze mam najwyższy, nigdy nie przewijam dialogów - trochę godzin w sumie zeszło na "stanie" w miejscu i bawienie się opcjami taktycznymi u towarzyszy i to jest jakaś tam zmienna, jeżeli chodzi o moje gameplaye.DA:O wessało i trzymało w garści przez pełne 60h (z dodatkami. Tak swoją drogą czy to ja jestem jakiś speedrunnerem, czy inni się strasznie ociągają z tymi grami? Co rusz widzę jakieś 100h, a mi to zajęło dużo mniej, a robiłem wszystko, co wpadło w ręce i jeszcze sam aktywnie szukałem sobie dodatkowych zajęć.) Także długość to raczej drugorzędna sprawa (oczywiście w granicach rozsądku - 35 - 40h to imo minimum dla RPG'a za którego śpiewają sobie 150 zł wzwyż), dużo ważniejsze jest czy jest co robić i czy jest to interesujące.
Nie rozumiem. Jeśli nie wyjdzie lepsze, to się nie rozczarujesz?
Tu akurat nawet nie ma podwójnego przeczenia.Kłóciłbym się, że jeśli nie wyjdzie lepsze (i to dużo) od DA2 wtedy to będzie rozczarowanie.
No patrz, a ja myślałem, że nie ma czegoś takiego jak "niepotrzebna ironia"Nie rozumiem. Jeśli nie wyjdzie lepsze, to się nie rozczarujesz?
Zgoda.No niestety, z DA2 jest ten problem, że trzeba być bardzo wyrozumiałym, żeby być w stanie ograć całość i wbić te 100%. Recykling lokacji z czasem staje się nie tylko nużący, ale i żenujący - no bo jak studio z taką renomą może odwalić taką fuszerkę?
Niezgoda. Origins w mojej opinii cały czas wiedziało, czym i dlaczego jest. DA2 sprawiało wrażenie niepotrzebnie pociętego (zupełnie oddzielone od siebie akty z dużymi przeskokami w czasie) i zagubionego. Lokalne problemy wydawały mi się nudne, nie czułem się jak bohater, tylko jak pracownik społeczny. Postacie były dużo słabsze, niż w poprzedniczce (na dobrą sprawę pamiętam tylko Varric'a, bo był fajny - jako jedyny i Andersa, bo był tak inny od Andersa z Przebudzenia), a przez te skoki w górę i na boki nie miałem jak wciągnąć się w fabułę, bo w 2/3 gry miałem już za sobą 2 zakończenia.Niemniej - fabularnie był dla mnie bardziej atrakcyjny niż nawet poprzedniczka. Tj. skupienie się na raczej lokalnych problemach, rozłożenie opowieści na lata, co przekłada się również na relacje z żyjącymi towarzyszami i awansowanie w randze społecznej przez głównego bohatera - właściwie przez to nie tylko zostałem do końca, ale podszedłem do gry więcej niż raz.
Grałem na hardzie i przebiłem się na wylot przez wszystko, co gra miała do zaoferowania. Dialogów nie przewijałem. Cóż, widać taki urok medium - każdy doświadcza inaczej.W sumie to z tym jest dziwna sprawa. Mi, z tego co pamiętam, ogarnięcie DA:O w całości, czyli z DLC i dodatkiem za pierwszym razem zajęło około 70-80 godzin. Z kolei za drugim więcej - nie wiem dlaczego. Poziom trudności zawsze mam najwyższy, nigdy nie przewijam dialogów - trochę godzin w sumie zeszło na "stanie" w miejscu i bawienie się opcjami taktycznymi u towarzyszy i to jest jakaś tam zmienna, jeżeli chodzi o moje gameplaye.
Ech, dziwne to. Ogólnie rzec biorąc im starszy się robię (E: a wcale nie jestem stary. To jest ta straszna część, co będzie za parę lat? Czy będę w stanie w ogóle grać w dłuższe tytuły?), tym mniejsza jest moja tolerancja na filler i treść dla treści. Mam nadzieję, że Inkwizycja będzie konkretna i w "story mode" da tych ileśdziesiąt fajnych i możliwie zróżnicowanych godzin. Tyle.Z Inkwizycją może być różnie, bo jednak w podawaniu tych 200 godzin, które zajmie gra włączona jest pewnie eksploracja, która w paru miejscach wypełniona będzie tylko walką. Czyli powtórka z głębokich ścieżek w DA:O. Bardziej miarodajne byłoby dla mnie podanie, ile zajmie "story mode", bo wtedy mniej więcej wiadomo jak wiele czasu potrzeba na ogranie fabuły.
Najprawdopodobniej 20-40 godzin.Bardziej miarodajne byłoby dla mnie podanie, ile zajmie "story mode", bo wtedy mniej więcej wiadomo jak wiele czasu potrzeba na ogranie fabuły.
Gry-OnLine said:Lee nie podał jednak szacunku odnośnie głównego wątku, choć wspomniał, że przęciętna "BioWare'owa opowieść" zajmuje 20-40 godzin.
O ile rozumiem, w jakim charakterze padło pojęcie pracownika społecznego, o tyle przyznaję - że akurat "nie-czucie" się jak bohater w DA2 było plusem. Ale to dlatego, że mnie prowadzenie historii z tej perspektywy nudzi. Chciałbym kiedyś zagrać w erpega w roli najemnika, którego bohater wynajmuje. Na przykład.Cóż, widać taki urok medium - każdy doświadcza inaczej.
W sensie - miasto tego potrzebuje, więc leć i to zrób. Może lepsze określenie to chłopiec na posyłki?O ile rozumiem, w jakim charakterze padło pojęcie pracownika społecznego, o tyle przyznaję - że akurat "nie-czucie" się jak bohater w DA2 było plusem.
Wiem, jest luz.@szincza Nie odbieram ci prawa do czerpania przyjemności z DA2
W sensie - miasto tego potrzebuje, więc leć i to zrób. Może lepsze określenie to chłopiec na posyłki?
A co do bycia bohaterem - wszystko cacy, ale ludzie na ulicy mówią do ciebie "Hiroł of Kerkłol". To samo sformułowanie pada w materiale marketingowym i na okładce gry, ba, nawet w Keep tworzysz Bohatera Kirkwall, sławną postać. Tylko ten... nie czujesz się jak bohater.
Tak na stronie - fajny beret ;D
Akurat EA często przegina w drugą stronę, kiedy nie można grać na padzie (Mass Effect - cała seria, Dead Space - grałem tylko w jedynkę)Zabawne czasy, kiedyś granie na klawiaturze i myszce było czymś normalnym, a dzisiaj jest takim dziwactwem że deweloperzy muszą wypuścić filmik żeby udowodnić że się da w ten sposób grać, bo nawet jeśli gra prezentowana jest na PC to na ogół i tak grający używa pada.
W trzecioosobowe gry akcji? A po co w nie grać na klawiaturze? Nigdy nie zrozumiem tych pecetowych ortodoksówPo co grać na padzie skoro można grać na klawiaturze? Nigdy nie zrozumiem tych konsolowych ekscentryków
Gram w trzecioosobowe gry akcji na klawiaturze: zero problemów, maksimum radości, ręce wygodnie oparte na biurku, a nie w powietrzu