Dragon Age

+
Warto w ogóle grać w Inkwizycję? Jedynka zrobiła na mnie przeciętne wrażenie, od dwójki się odbiłem, na instalację Inkwizycji zabrakło mi już siły woli.
 
@LoneRunner777 Jeśli nie podobały Ci się wcześniejsze części to raczej niewielka szansa, że spodoba Ci się trzecia. Osobiście natomiast stawiam ją na równi obok Dzikiego Gonu. Pewne rzeczy robiła od W3 lepiej (główny wątek fabularny, rozwój postaci, relacje między postacią gracza a NPC), pewne gorzej (większość zadań pobocznych).
Post automatically merged:

Strasznie mnie uwiera, że po porażce dwójki, ekipa wyciągnęła złe wnioski i idzie drogą, gdzie każda kolejna kontynuacja musi przebić poprzedniczkę skalą zagrożenia i ogólną epickością.

A mnie to zupełnie nie dziwi biorąc pod uwagę jak została chłodno odebrana dwójka która dla mnie jest jednym z lepszych cRPG (fabularnie, bo krótki czas produkcji było widać na każdym kroku niestety) bo w końcu była to gra gdzie nie ratowaliśmy świata, nawet nie zmienialiśmy jego oblicza. Po prostu byliśmy zwykłym człowiekiem który chciał przetrwać w nowych okolicznościach po zakręcie życiowym jaki go spotkał. Taki powrót do korzeni papierowych RPG gdzie zwiedzało się lochy, a nie ratowało świat.
 
Last edited:
Ja właśnie sobie na spokojnie przechodzę trylogię zakupioną na black friday za ok 50 zl xD Jak dla mnie jest wciągająca.
 
@LoneRunner777Jeśli nie podobały Ci się wcześniejsze części to raczej niewielka szansa, że spodoba Ci się trzecia.
Jedynka mi się podobała, chociaż daleko jej IMO do RPGa wszechczasów. W dwójce zdecydowanie na plus było to, że nie grało się kolejnym wybrańcem ratującym świat, tym niemniej trudno było grać w grę, która w kółko używa tych samych lokacji i spuszcza na głowę gracza kolejne hordy przeciwników, żeby jakoś wypełnić czas. Nie zdzierżyłem tego.
 
Dla mnie DAII, to zawsze był miks złego i dobrego w proporcjach 50:50.

Na plus zdecydowanie fabuła, posiadanie rodziny, nowe animacje magów, Merrill, towarzysze posiadający swoje życie i "mieszkania" w momentach gdy akurat nie bujają się po mieście z protagonistą. Na minus, zmieniony art style, strasznie słaba i irytująca ekipa (poza dobrym Varriciem i wcześniej wspomnianą genialną Merrill), których można sprowadzić do jednej cechy. Oczywiście skandaliczna wręcz powtarzalność lokacji, martwe Kirkwall, powtarzalni enpece, spawnujący się z powietrza wrogowie, brak customizacji towarzyszy.

Ale czego innego się spodziewać, jeśli gra spędziła raptem rok w piecu?
 
Śmiesznie się czyta dyskusje, która odbyła się tu chyba z pięć razy, tylko z udziałem innych userów. Nars chlubnym wyjątkiem.

Takiej zapowiedzi równie dobrze mogłoby nie być. W obecnym klimacie w studiu projekt może zostać skasowany, gdyby Anthem odniosło bolesną porażkę.
Nie wiem, czy mi się kolejny raz chce ratować świat przed zagładą nowym wybrańcem. Z drugiej strony może w końcu DA pójdzie śladami Mass Effect i wrócimy do tego samego bohatera, dużo chętniej wcielił bym się znów w Inkwizytora (mimo, że kojarzy mi się z bardzo bezpłciową, do bólu przeciętną trójką), który jest już jakoś umiejscowiony w tym świecie, zna bohaterów i przede wszystkim głównego złego w opozycji do kolejnego randoma, który zostaje mesjaszem.
 
Jedynka mi się podobała, chociaż daleko jej IMO do RPGa wszechczasów. W dwójce zdecydowanie na plus było to, że nie grało się kolejnym wybrańcem ratującym świat, tym niemniej trudno było grać w grę, która w kółko używa tych samych lokacji i spuszcza na głowę gracza kolejne hordy przeciwników, żeby jakoś wypełnić czas. Nie zdzierżyłem tego.

Również daleki jestem od wychwalania jedynki. To była niezła gra, ale zdecydowanie do własnego top10 erpegów wszechczasów bym jej nie zaliczył. Najlepszym tego dowodem jest fakt, że niewiele już pamiętam z jej fabuły. Zupełnie inaczej jest natomiast z dwójką i trójką. W obu przypadkach główny wątek fabularny bardzo dobrze poprowadzony i do dziś oba mam w pamięci. W każdym razie jeśli chodzi o trójkę to znów mamy do czynienia z klasycznym "od zera do najpotężniejszej persony na świecie" przy czym tym razem jest to chociaż ciekawie poprowadzone fabularnie (ale poboczne zadania typu "przynieś, podnieś, pozamiataj" których jest masa strasznie irytują bo mają się do roli jaką pełni nasz bohater jak siodło dla świni). Trudno mi zatem przewidzieć czy jest szansa, że Ci się spodoba. Jeśli podobała Ci się trylogia Sheparda to jest szansa, że Inkwizycja Ci się spodoba bo widać, że wiele rozwiązać czerpali z doświadczeń zebranych podczas tworzenia trylogii. Jeśli jednak i ten erpeg nie przypadł Ci do gustu to chyba nie przekonasz się do tej gry. Z drugiej strony dziś ta gra chodzi już za naprawdę śmieszne pieniądze więc może po prostu daj jej szanse. Za wiele nie stracisz, nawet jak Cię odrzuci po godzinie gry.
Post automatically merged:

strasznie słaba i irytująca ekipa (poza dobrym Varriciem i wcześniej wspomnianą genialną Merrill)

De gustibus…. ;) Ja mam zupełnie inne postrzeganie tej ekipy. Merrill mnie makabrycznie drażniła. Fenris niewiele mniej. Najmilej wspominam Aveline (jak dla mnie najlepiej wykreowana postać przez Bioware ze wszystkich kompanów jakie przewinęły się przez trzy części Dragon Age), potem Isabela, Varric i Anders (w tej kolejności).
 
Last edited:
De gustibus…. ;) Ja mam zupełnie inne postrzeganie tej ekipy. Merrill mnie makabrycznie drażniła. Fenris niewiele mniej. Najmilej wspominam Aveline (jak dla mnie najlepiej wykreowana postać przez Bioware ze wszystkich kompanów jakie przewinęły się przez trzy części Dragon Age), potem Isabela, Varric i Anders (w tej kolejności).

No dokładnie, gusta mamy zupełnie inne. Dla mnie Aveline, może nie była najbardziej irytującą postacią (vel "magowie są uciskani" Anders i "nie lubię magów i niewolnictwa" Fenris), ale miała najmniej sensu. Poza prologiem, nie miała żadnego powodu, by bujać się dalej na mieście z Hawkiem. Co jest najbardziej ewidentne, gdy mamy do niej opryskliwy stosunek w trakcie gry.

Merrill, to z kolei cudo. Zaczyna jak typowa słodka idiotka, by z każdą mijająca godziną zyskiwać na głębi. Szczególnie jej questy są niesamowite. Pokazują determinację, upór i obsesję, stojącą w totalnej opozycji, do tej zewnętrznej fasady, na która składa się naiwność, gapowatość i społeczne nieprzystosowanie. Nie wspominając o tym, że jej historia nie ma happy endu, a wręcz epicki sad end, gdzie obsesja pomagania swojej rasie skończyła się na wymordowaniu jej całego klanu, jej własnymi rękami. Uważam, że to jedna z najlepiej napisanych i najbardziej niedocenionych postaci jakie stworzyło BioWare.
 
Dla mnie z kolei jedynka jest najlepiej przemyślaną, najlepszą grą z serii, której klimatu nie udało się odtworzyć w kolejnych, a Inkwizycję pamiętam jako najsłabszą część, również fabularnie, nie tylko za sprawą samego jej trzonu ale i ekspozycji, reżyserii cutscen, dialogów. Scenariusz kulał po prostu, mało było interesujących postaci, do tego zmarnowano świetny, bardziej przyziemny setup dwójki (konflikt magów i templariuszy) na rzecz kolejnej bajeczki o ratowaniu świata. Do tego doszły te dziwne rozwiązania rodem z gier mmo, brak reżyserowanych dialogów w niektórych momentach, poboczne aktywności w postaci fetch questów, albo powtarzalnych, czasem w obrębie tej samej lokacji, zadań, ograniczenia czasowe... Potencjał był, ale zmarnowany, za pierwszym razem całkiem się od trójki odbiłem, za drugim udało mi się skończyć i zauważyć też dobre rzeczy, ale konsensus był taki, że to bardzo przeciętna produkcja jest, pełna dziwnych, nietrafionych rozwiązań i raczej dla fanów marki, tudzież takich, którzy zagrywają się w mmo, ale są znudzeni towarzystwem.

Może winę mojej chłodnej oceny ponoszą godziny spędzone wcześniej z Wiedźminem.
 
Potencjał był, ale zmarnowany, za pierwszym razem całkiem się od trójki odbiłem, za drugim udało mi się skończyć i zauważyć też dobre rzeczy, ale konsensus był taki, że to bardzo przeciętna produkcja jest, pełna dziwnych, nietrafionych rozwiązań i raczej dla fanów marki, tudzież takich, którzy zagrywają się w mmo, ale są znudzeni towarzystwem.

Może winę mojej chłodnej oceny ponoszą godziny spędzone wcześniej z Wiedźminem.

Zgadzam się w stu procentach. I myślę, że Wiedźmin nie jest tu niczemu winny. Sam ukończyłem grę przed zagraniem w Dziki Gon i mam bardzo podobne odczucia.

Miałem straszny hajp na tą grę. Moim zdaniem marketing pięknie adresował wszystkie błędy popełnione w dwójce, brak możliwości modyfikowania sprzętu i stroju drużyny, powtarzające się lokacje, komiksowy art style... Ba, były nawet szumne zapowiedzi o skali większej niż w jedynce, od rozmiaru i ilości lokacji, po możliwość grania qunari.

Tymczasem dostaliśmy najsłabszą część serii. Drużyna, zupełnie nijaka, pamiętam tylko Varrica i żenującą Serę. Główna kampania mota się strasznie, zupełnie nie potrafiąc złapać tempa, a główny zły, to jakiś żart.

Pomijając takie sobie główne misje fabularne, zostajemy ze skandalicznie słabymi misjami pobocznymi, w znakomitej większości będącymi ordynarnymi fedexami i zbieractwem. Kto nie ziewnął zbierając milionowy "odłamek", niech pierwszy rzuci kamień. W ramach wisienki na torcie dostajemy tajmery przy "stole wojennym" i do tej pory nie potrafię wyjść z podziwu, że nie było żadnej premium waluty, pozwalającej je pominąć, bo to chyba jedyny sensowny powód dla ich istnienia. Multiplayer pominę milczeniem.

Na plus zdecydowanie walka (choć magowie byli fundamentalnie zepsuci, bo mogli atakować przeciwników, poza ich strefą agro) i smoki, jako wyzwania dla wysokopoziomowych postaci. Fajne też było, ze wróciły postacie z jedynki, rozmowa z Morrigan o jej relacji z moim strażnikiem i ich wspólnym losie, była chyba moim ulubionym momentem w całej grze. Spoko też były smaczki, np. fakt, że na imprezie w pałacu, nasza wiedźma, była ubrana w dokładnie taką sukienkę, w jakiej widziała ją Leliana w Początkach.

Martwię się o franczyzę, ale mam nadzieję, że pomimo pójścia kolejny raz w ratowanie świata, to uda się stworzyć coś świeżego w ramach skostniałych schematów. Jednak kolejnej fabuły polegającej na zbieraniu sojuszników przed ostateczną bitwą, nie zniese.

Nie obraziłbym się, gdyby protagonistą czwórki był strażnik z jedynki. W końcu wiemy, że (oczywiście jeśli przeżył jedynkę) udał się w podróż w celu uleczenia swojej choroby.
 
Nie obraziłbym się, gdyby protagonistą czwórki był strażnik z jedynki. W końcu wiemy, że (oczywiście jeśli przeżył jedynkę) udał się w podróż w celu uleczenia swojej choroby.

A nie było czasem jakiegoś dodatku, z którego wynikało iż Strażnik zginął?

Tak czy siak, mnie podoba się motyw zbierania drużyny i spotykania starych znajomych. Chętnie bym więc zobaczył nową postać, która do walki z wielkim zagrożeniem poszukuje dawnych herosów: Strażnika, Czempiona oraz Inkwizytora. Byłby to jeden z głównych wątków.

Osobiście jednak nie wierzę w Dragon Age'a 4. Nie tylko dlatego, że Inkwizycja była strasznym szrotem, ale też dlatego (a może przede wszystkim?), że Bioware jest obecnie cieniem samego siebie. Ich ostatnie dwie gry były bardzo słabe, a najnowsza produkcja - Anthem - też nie zapowiada się zbyt dobrze. I jeszcze te tłumaczenia twórców dlaczego upraszczają wszystko w tej grze.

 
A nie było czasem jakiegoś dodatku, z którego wynikało iż Strażnik zginął?
Był jeden wariant zakończenia z początków, gdzie mógł zginąć. W Przebudzeniu i Polowaniu na Czarownice o ile mi wiadomo, zginąć nie może. Poza tym, jak wspomniałem, jest cały dialog o losie Twojego strażnika i o tym jak udał się w podróż chcąc pozbyć się skażenia.

I żeby było śmieszniej, jeszcze w okolicach 2013 był wewnętrzny "kanon" Bio, w którym strażnikiem była dalijska elfka, która doprowadziła do koronacji Alistaira i poświęciła się w walce z Arcydemonem. Co jest niezwykle zabawne jeśli zwróci się uwagę, że w oficjalnych zwiastunach cgi gry, strażnik jest wojownikiem, człowiekiem i facetem.
 
Co jest niezwykle zabawne jeśli zwróci się uwagę, że w oficjalnych zwiastunach cgi gry, strażnik jest wojownikiem, człowiekiem i facetem.

*** ;) ...

A tak na poważnie (dla osoby nie siedzącej w kanonie i której podobała się Inkwizycja) cieszę się, że nowy Dragon Age jednak powstaje z nawiązanie do poprzedniej odsłony (w jakimkolwiek kształcie by nie był). Martwię się tylko o sam zespół (i decyzję EA), który zapewne jest zależny (jak nie raz tutaj - i nie tylko tutaj - wspomniano) od sukcesu Anthem. Coś czuję, że Bioware nie może sobie pozwolić na kolejną wtopę pokroju Andromedy.
 
Last edited by a moderator:
Poza tym, jak wspomniałem, jest cały dialog o losie Twojego strażnika i o tym jak udał się w podróż chcąc pozbyć się skażenia.

Właśnie o tym mówiłem. Gdzieś słyszałem, że pojawia się informacja iż Strażnik zginął podczas tej podróży, ale w żadne DLC nie grałem.

I żeby było śmieszniej, jeszcze w okolicach 2013 był wewnętrzny "kanon" Bio, w którym strażnikiem była dalijska elfka, która doprowadziła do koronacji Alistaira i poświęciła się w walce z Arcydemonem.

Alistair kanonicznie na pewno został królem. Czytałem parę komiksów rozgrywających się po wydarzeniach z gry i tak właśnie to wyglądało.
 
Jak usłyszałem, że mam grać homoseksualistą z przymusu to nie spojrzałem na tę grę, a lubiłem tę serię.
 
Cóż, ktokolwiek pisał artykuł nie odrobił zadania domowego. W Inkwizycji tworzymy własną postać, a Dorian jest postacią niezależną. Jest gejem, owszem, nie jest w swojej orientacji zresztą odosobniony, bo do zespołu gracza dołącza również Sera, która jest lesbijką. Mamy opcje tworzenia romantycznej relacji z tymi postaciami, jeżeli taka wola, ale gra absolutnie ich nie narzuca.
 
Artykuły, to typowe klikbejty. Postacie otwarcie homo i biseksualne, pojawiają się w grach BioWare przynajmniej od czasów pierwszego DA. I też można "nimi sterować".
 
Top Bottom