Mnie DA:O nie zachwyciło, wręcz rozczarowało po szumnych zapowiedziach o duchowym następcy Baldur's Gate. Uważam jednak że gra jest dopracowana i przemyślana mimo iż niekoniecznie oryginalna. DA2 aż bije po oczach tym że powstawało na szybko i wcale nie mam tu na myśli tego iż akcja rozgrywa się w jednym mieście. Każdy dobry pomysł został zdławiony przez ogólną nędzę i niedopracowanie. Jedno miasto? Super, szkoda że małe, puste i nijakie. Rozciągnięcie fabuły na dekadę? Super, szkoda że tego nie widać i gdyby nie informacja na ekranie to bym się nie kapnął że właśnie minęło 10 lat. Interesujące wydarzenia pokroju śmierci bliskiej osoby? Super, szkoda że te najciekawsze to z góry zaplanowane skrypty na które nie mamy absolutnie żadnego wpływu. I wiele, wiele innych. Poza tym przesadyzm w kwestii walk. W jedynce było ich sporo, ale w dwójce to wygląda tak: wchodzę do zaułka i zostaję zaskoczony przez teleportujących się zbirów-ninja, po zabiciu których pojawia się następna grupa, potem następna i jeszcze jedna, znowu paru gości, i jeszcze kilku, potem jeszcze ze dwie albo trzy grupki i mogę iść dalej gdzie znowu sytuacja się powtórzy. Walka oczywiście była pozbawiona elementu taktycznego, który był nieźle zrealizowany w jedynce mimo wielkich zapowiedzi w stylu 'myśl jak generał, walcz jak spartiata'. Dochodzi do tego zidiocenie rozmów, które nie dość że same w sobie są już proste to jeszcze każda wypowiedź została opatrzona stosowną ikonką żeby w ogóle nie trzeba było tego czytać. Kolejny minus to przesadne nastawienie na romanse, na ogół homo lub biseksualne do tego stopnia że bałem się pogratulować kompanowi dobrej walki żeby przypadkiem nie odebrał tego jako zachęty do łóżkowych igraszek. Wymieniać dalej? W porządku, mamy przecież jeszcze totalnie głupawe zadania, w których bohaterowie niezależni nawet nic nie mówią, ot klikamy na nich, dostajemy info gdzie się udać (strzałki walą po oczach tak bardzo, że bez okularów ochronnych strach grać), a po powrocie z eskapady (pełnej teleportujących się zbirów-ninja z Ninjolandii) oddajemy przedmiot i dostajemy punkty doświadczenia. Pomijam już fakt że kiedy zostawimy bodaj Fenrisa w domu jego byłego pana po oczyszczeniu go z przeciwników, nasz biedny emo-elf będzie całymi latami stał w tym samym miejscu pośród tych samych nie gnijących trupów. Nawet w DA:O trupy z czasem znikały z domów żeby nie straszyć mieszkańców czy to swoją obecnością czy też smrodem.
Można tak wymieniać bez końca, ale po co? Jeśli ktoś się dobrze bawił przy dwójce to jego/jej sprawa i nikomu nic do tego. Patrząc jednak po opiniach, tych którzy się dobrze bawili i potrafili przymknąć oko na różne niedoróbki jest zdecydowanie mniej. I tak jak pisałem na początku, dla mnie DA:O też było grą rozczarowującą, ale nie aż tak, przyjemny średniak.