Dragon Age

+
Zdecydowałem się w końcu nadrobić ostatniego Dragon Age'a i po czterech pierwszych godzinach spędzonych z grą stwierdzam, ze wyrzuciłem pieniądze w błoto.

Nie mam pojęcia, co więcej mógłbym powiedzieć niż to, że jestem okropnie rozczarowany.
Mam wrażenie, że obcuję z MMO - konstrukcja zadań, ich treść, sztuczne zamknięcia lokacji, "czasowe" zlecenia (aż dziw, że nie można za pośrednictwem mikropłatności przyspieszyć wykonywania zadań przez towarzyszy), nawet drewniane animacje i fatalna reżyseria cutscenek przywodzą mi na myśl ten wyjątkowo ciężkostrawny gatunek.

I coś, co kompletnie wybija mnie z rytmu, to dialogi z NPCami, gdzie albo zadziałało lenistwo twórców, albo spowodowana dziwną logiką chęć upodobnienia gry do MMO w jeszcze większym stopniu. Jeszcze zrozumiałbym zwykłych sprzedawców, przełknąłbym nawet postaci zlecające poboczne questy, ale żeby rozmowy z towarzyszami były reżyserowane tylko w określonych momentach?

Przeżyłem też szok, którego następstwem był niekontrolowany wybuch śmiechu, kiedy wsiadłem na wierzchowca.
Brakło mi słów. Prawie 200 godzin spędzonych przy Wiedźminie zrobiło swoje.

Nie nazwałbym się fanem serii, ale lubiłem te gry. Dwie poprzednie części przeszedłem po kilka razy, dobrze się przy tym bawiąc.
Po Inquisition straciłem ochotę na kontakt z tą marką i zaczynam się autentycznie bać o nowego Mass Effecta.
 
Po Inquisition straciłem ochotę na kontakt z tą marką i zaczynam się autentycznie bać o nowego Mass Effecta.
Rychło w czas.;)

Ja straciłem ochotę na kontakt z marką po kilku godzinach z DA2, a po ME3 nie jestem już w stanie grać w żadnego Mass Effecta, chociaż lubiłem od czasu do czasu przejść jedynkę. Żadne normalne okoliczności nie są w stanie mnie zmusić do zainstalowania DA3.
 
Żadne normalne okoliczności nie są w stanie mnie zmusić do zainstalowania DA3.
Niech nawet pistolet przystawiony do skroni cię nie zmusi.

DA2 mimo wszystkich swoich wad góruje nad swoim następcą chyba w większości liczących się aspektów. Może poza systemem walki (chociaż waham się) i oczywiście grafiką. Natomiast względem jedynki druga część była takim samym szokiem, jak Mass Effect 3 względem poprzedniczek. Czyli naprawdę duży spadek poziomu i niepewność co do przyszłości marki.
Czasowa, bo jak wspomniałem, po odpaleniu trzeciej części wiem, w jakim kierunku to zmierza.

Kosmicznej sadze jestem więc skłonny dać drugą szansę, ale jeżeli BW będzie egzekwować projekt rozgrywki znany z Inkwizycji, tylko po prostu w innych szatach, to będę wymiotował za każdym razem, kiedy usłyszę o jakiejkolwiek przyznanej tej grze nagrodzie.
Zgroza mnie ogarnia.
 
Aktualnie twórcy twierdzą, że ME nie będzie podobny w konstrukcji do Inkwizycji i będzie zdecydowanie bardziej inspirował się poprzednimi cześciami serii niż to było w wypadku DA:I.

http://uk.ign.com/articles/2015/02/03/bioware-says-mass-effect-4-wont-be-like-dragon-age-inquisition

Światełko w tunelu.

Zdaję sobie sprawę, co twierdzą twórcy.

Szkoda tylko, że słowa "deweloperzy powiedzieli" już dawno temu w znacznej mierze przestały być wiążące.
PR przede wszystkim.

Jak się sprzedało DA:I tak nawiasem?
 
Cóż pracownik BioWare twierdzi, że gra sprzedaje się dużo lepiej niż poprzedniczki, a przytoczone zestawienia wypaczają ten obraz (tj. nie biorą pod uwagę cyfrówek).
 
Dragon Age: Inkwizycja to chała. Najbardziej drażnią powtarzające się w kółko elementy gry. Walka jest tam beznadziejnie zrąbana. Eksploracja jest nudna jak flaki z olejem. Z pieniędzmi nie ma co robić. Jakieś zadania, które zlecamy towarzyszom, żeby po upływie czasu dowiedzieć się co z tego wyszło - a to i tak lipa - dostajemy jakieś parę groszy jałmużny bądź jakieś badziewie. Jeżeli ktoś tego nie kupił, to uczciwie mówię, żeby od tej gry się trzymać z daleka. Wiedźmin 3 pomimo swych bugów jest grą o niebo lepszą i bardziej grywalną, niż jakiś poflaczały Dragon Age: Inkwizycja. Model walki jaki mi się najbardziej podoba to model z Batmana, zaadoptowany przez Shadow of Mordor - w tym kierunku trzeba iść.
 
Podobno biorąc pod uwagę koszty produkcji Inkwizycji + wydatki na reklamę, a to wszystko było wielką kwotą
(nie pamiętam chyba 120-160mln$ coś takiego, jak przekręciłem ktoś poprawi)
No to Inkwizycja nie zarobiła tylko przyniosła straty, pewno czkawką odbiła im się stara generacja.
Jestem tego zdania iz skoro EA nie pochwaliło się dokładnymi danymi, ile sztuk sprzedali tylko PR gadka szmatka że to najlepiej sprzedająca się część serii, to oznacza że nie było czym się chwalić.
 
Last edited:
Nie ma żadnych wiarygodnych danych odnośnie sprzedaży, a to, co podają dewowie i spece od PRu jest przeważnie nieprecyzyjne i obliczone na efekt psychologiczny (częsty zabieg to np. podawanie liczby kopii dostarczonych do sklepów, a nie faktycznie sprzedanych). Tym niemniej, kiedy gra odnosi spektakularny sukces, jak np. Skyrim, to zawsze jest to otrąbione, gdzie tylko się da. W przypadku Inkwizycji jakoś cicho sza, więc podejrzewam, że gra sprzedała się najwyżej dobrze.
 
Nie nazwałbym się fanem serii, ale lubiłem te gry. Dwie poprzednie części przeszedłem po kilka razy, dobrze się przy tym bawiąc.
Po Inquisition straciłem ochotę na kontakt z tą marką i zaczynam się autentycznie bać o nowego Mass Effecta.
Dzięki za ostrzeżenie. Już dawno postanowiłem, że będę się od tej gry trzymać z daleka, ale jeszcze bardziej utwierdziłem się w tym przekonaniu. Po "dwójkę" może kiedyś sięgnę, ale zarówno za Inkwizycję, jak i nowego Mass Effecta podziękuję. Nawet jeśli ME nie będzie podobny do Inkwizycji to i tak nie wiem czy uda im się historia. Efekt pierwszeństwa jest ważny i zawsze pierwsze części/sezony gier, książek, filmów czy seriali podobają się najbardziej.
 
Dziwne są gusta Szincza . Dwójka to kompletny crap tak sztuczny, że aż oczy puchły. Do dziś śnią mi się po nocach te TRZY lokacje jakie występowały przez całą grę...Inkwizycja jest dużo lepsza mimo, że też nie jest grą bardzo dobrą. Ale dwójka... Żałuję, że ją ukończyłem, marnotractwo czasu.
 
No popatrz, a ja wolę dwójkę od jedynki, która była dla mnie nieudanymi popłuczynami po Baldurze. Druga część - pomimo naprawdę licznych wad - fabularnie była, w moim odczuciu, dużo ciekawsza i o niebo lepiej mi się w nią grało. Co świadczy tylko o tym, że ile osób, tyle opinii.
 
Dziwne są gusta Szincza.

Rozumiem, że inne niż twoje z automatu = dziwne?

Druga część Dragon Ejdżów mimo złego egzekwowania całkiem interesujących założeń fabularnie miała większe jaja od poprzedniczki.
Bardziej lokalna historia - odstępstwo od ratowania całego świata. Przedstawienie wydarzeń na przestrzeni lat, co objawiało się nie tylko progresem naszego bohatera, ale faktycznymi zmianami w życiu postaci niezależnych, które dodatkowo wchodzą w interakcję poza naszymi działaniami i charakterologicznie przechodzą uzasadnioną metamorfozę.

I w odróżnieniu od swojego następcy faktycznie czuło się, że to jest erpeg. Zdefiniowany na nowo, trzymający się na nieco innych filarach, niż tradycyjnie, ale erpeg. Nie rozrzedzony miliardem bezsensownych fetch questów, w stosunku do których główny wątek trwa zaledwie chwilę.
Owszem, miasto powinno być większe i bardziej różnorodne. Owszem, lokacji powinno być więcej, bo największym grzechem tej gry jest ich recykling, a przy grze na taką skalę warto było by zadbać o bardziej żyjącą i interaktywną metropolię. Ale jeżeli spojrzy się z dystansu, to gra posiada głębie, której w Inkwizycji brak.

Natomiast odnosząc się też do tego, co napisał @sebogothic
Po "dwójkę" może kiedyś sięgnę
Sytuacja, w której ominęło się falę popularności Origins i nie miało się szansy być przez tą falę skierowanym w kierunku drugiej części jest tożsama z uzasadnionym brakiem zainteresowania. Uzasadnionym, bo żeby się przy tym dobrze bawić, trzeba faktycznie lubić to uniwersum i sposób prowadzenia historii uskuteczniany przez BW. Słowem - nie warto sięgać po grę tak po prostu, bo wtedy ciężko dostrzec jej zalety, które choć niewątpliwie posiada, to bez odrobiny sympatii i obiektywizmu nie zdołają przyćmić tych nieudanych rzeczy.
 
Last edited:
No popatrz, a ja wolę dwójkę od jedynki, która była dla mnie nieudanymi popłuczynami po Baldurze. Druga część - pomimo naprawdę licznych wad - fabularnie była, w moim odczuciu, dużo ciekawsza i o niebo lepiej mi się w nią grało. Co świadczy tylko o tym, że ile osób, tyle opinii.


Tak ,jednak znakomitej większości podoba się o wiele bardziej jedynka. Po przejściu Originsa czułem, że uczestniczyłem w wielkiej epickiej wyprawie, podróży i przygodzie w świecie fantasy i że zostałem w tym świecie bohaterem nie ot tak ale za sprawą swoich czynów. Czułem, że byłem liderem drużyny . Dodam jeszcze jeszcze do tego bardzo ciekawe decyzje jakie można było podjąć (blisko końca gry z Morrigan, kto grał ten wie) oraz na prawdę różnorodne i ciekawe postacie ze swoimi historiami i tajemnicami. Nie chce krytykować czyjś inny gust ale po prostu w głowie mi się nie mieści, że dwójka może się podobać bardziej, która przypomina bardziej jakąś obdartą z prawie wszystkiego i niedokończoną grą z serii Dragon Age która nie ma za grosz tej epickości, różnorodności i magii poprzedniej gry. Ot - pokręć sie po mega sztucznym mieście i wyczyść IDENTYCZNE lokacje z mobków. KONIEC gry.
 
@Rockman90

Niektórym graczom epickość się mocno przejadła. O ile dość sztampowy główny watek można wybaczyć pierwszej grze w serii (szczególnie, że w zamyśle twórców nawiązywała do Baldura), tak potem ten wyświechtany do absolutnie granic możliwości motyw odwiecznego zła, dość szybko zaczyna drażnić. O ile osobiście DA:O cenię dużo bardziej niż DAII, tak sequelowi nie można odmówić właśnie w końcu oryginalnego wątku głównego, pozytywnych zmian w mobilności i animacjach magów (już nie stoja jak wryci robiąc pew pew z kosturów), ciekawego zabiegu fabularnego z akcją rozłożoną na 10 lat, urealnienia towarzyszy (mają swoje miejsca zamieszkania, własne życie i robotę) itd. To mogła być świetna gra, gdyby nie została wypuszczona po skandalicznie krótkim okresie dewelopingu (tak to jest jak "garniturki" próbują annualizować RPG, w końcu Call of Duty wychodzi co roku, no nie?).

Tym bardziej rozczarowuje trójka.
 
Podejrzewam, że porażka recenzencka oraz finansowa DA2 (w porównaniu do DA:O) sprawi, że studio długo nie zabierze się za stworzenie bardziej oryginalnej fabuły. Znając życie, to pewnie uznali to za jeden z kluczowych powodów dla porażki DA2.
 
Top Bottom