Dragon Age

+
Mi się wydaje, że oryginalniejsza fabuła DAII, to był niejako wypadek przy pracy, narzucona konieczność. Po tym jak ktoś w EA oszalał i dał ekipie rok na zrobienie gry, musieli ciąć gdzie się dało. Zwyczajnie nie było możliwości, by stworzyć klasyczną, opartą na kliszach fabułę, bo ta nie obejdzie się bez zróżnicowanych lokacji, a na tworzenie takowych nie było czasu. Dlatego całość zamknięto w obrębie jednego, żałośnie małego miasta i bezpośrednich okolic. Wyszło fajnie (fabularnie), ale zupełnie przypadkiem. Gdy przy DA:I powrócono do normalnego tempa dewelopingu z miejsca powrócono na "bezpieczny teren". Szkoda, bo aż się prosiło, by główną osią fabularną była rebelia magów, a nie demony i koniec świata.

Tak to sobie koncypuje.
 
Dwójka to kompletny crap tak sztuczny, że aż oczy puchły. Do dziś śnią mi się po nocach te TRZY lokacje jakie występowały przez całą grę...
Dwójka była owszem, koszmarnie brzydka (nie w samej grafice problem, tylko ubóstwie designu plus wspomnianym, okrutnym recyklingu), ale pod pewnymi względami była pozytywna. Po pierwsze, miała chyba najciekawszą, a na pewno najlepiej poprowadzoną fabułę (z całej trylogii). Po drugie, chyba najprzyjemniejszą walkę - nie licząc jednego dużego "ale", czyli pojawiania się nowych fali przeciwników znikąd. W DA:O w pewnym momencie walka robi się bardzo żmudna (szczególnie gdy znajdziemy jedną najlepszą taktykę), natomiast w DA:I boli skopane sterowanie (pod PC).

Wracając do DA:I - Inkwizycji zwyczajnie nie na zdrowie wyszło powiększenie, "rozdmuchanie" gry. Główny wątek, misje, cutscenki - to wszystko trzyma calkiem niezły poziom, dając jakieś 30-40 h niezłej zabawy. Stosując kinematograficzne porównania - może scenariusz i dialogi nie urywają szczęki, ale aktorstwo i efekty specjalne są niezłe. Sęk w tym, że ów całkiem przyzwoity rdzeń rozmyto gdzieś dwukrotnie większą ilością generycznych, powtarzalnych "wypełniaczy", mających za zadanie sztucznie wydłużyć grę. "Okruchy", różne niewielkie questy (najczęściej fedeksowe), misje "stołowe" - wszystko to z fabułą ograniczoną do notatek lub ew. krótkich nudnych dialogów. Nie w samej obecności tych wypełniaczy problem (bo mało która gra jest od nich wolna - przecież w W3 ta cała kontrabanda, obozy bandytów czy gniazda potworów to nic innego), tylko proporcji pomiędzy nimi, a contentem "wysokiej jakości", która niestety w DA:I była wyraźnie zaburzona.

Jeżeli porównać na tym tle DA:I z poprzedniczką, to DA2 wypada tym lepiej - jako gra krótsza, osadzona na mniejszej scenie, lepiej zbalansowana. W DA2 były powtarzalne, nieciekawe fedeksów - ale często wykonywało się je niejako przy okazji większych questów, no i ogólnie nie było ich tak wiele. Natomiast w DA:I są całe duże lokacje, które nic nie wnoszą do głównej fabuły. Dobra gra powinna mieć świat skrojony pod fabułę. Inkwizycja świat ma spory (i dodajmy, gdzieniegdzie bardzo ładny), ale materii na jego zapełnienie nie starczyło.
 
Natomiast w DA:I są całe duże lokacje, które nic nie wnoszą do głównej fabuły.
Nie grałem w DA:I, ale występowanie dużych lokacji, które "nic nie wnoszą do głównej fabuły", samo w sobie trudno uznać za zarzut. Tyczy się to zwłaszcza popularnych ostatnio gier typu open world. Nie samym wątkiem głównym człowiek żyje. W grach znacznie może mieć też np. eksploracja, i opcjonalny content jest tutaj jak najbardziej pożądany. "Świat skrojony pod fabułę" równie dobrze może oznaczać malusieńkie, tunelowate lokacje, które gracz przemierza od pkt A do B, będąc prowadzonym za rączkę i nie pomijając przy tym ani skrawka, bo main quest :p.
 
Podejrzewam, że porażka recenzencka oraz finansowa DA2 (w porównaniu do DA:O) sprawi, że studio długo nie zabierze się za stworzenie bardziej oryginalnej fabuły. Znając życie, to pewnie uznali to za jeden z kluczowych powodów dla porażki DA2.

Tak właśnie było. W wielu wywiadach twórcy podkreślali, że dwójka (choć oczywiście miała mnóstwo fanów!) wielu się nie spodobała, bo zabrakło epickiej fabuły z ratowaniem świata oraz ogromnych lokacji. Ten element faktycznie został w trójce poprawiony, czy może raczej 'poprawiony'. Nie mówili nic o tym że dwójka była słaba bo była słaba i niedopracowana.
 
@Yngh
Rzecz w tym, że te lokacje są strasznie nudne. O ile wątek główny w DA:I wyszedł jeszcze w miarę solidnie, to zadania poboczne, mówiąc kolokwialnie "leżą i kwiczą" (a już zwłaszcza jeśli porównać je do tego, co zaoferował Wiedźmin 3).
DA2 mi się nie podobało, o czym pisałem już kilka razy, więc nie ma sensu ponownie przytaczać tych samych argumentów. Nie oznacza to jednak, że inni mają mieć takie samo zdanie. Niezbitym faktem jest jednak, że większość graczy ma negatywne nastawienie do tej części (tak, tak, wiem, Metacritic to 'zuo' ;) ).
 
O ile wątek główny w DA:I wyszedł jeszcze w miarę solidnie, to zadania poboczne, mówiąc kolokwialnie "leżą i kwiczą"
Dokładnie, straszna nuda przez większą część gry. Dodatkowo nudę podbija dziecinny poziom trudności i słabe mapy.

DA2 mi się nie podobało
Też nie czułem się 'skopoany' po przejściu. Miałem nawet ochotę na drugie podejście.
Gdy sobie pomyślałem o drugiej rundzie w DA:I, mało nie zwymiotowałem. Gra na kategoryczny jeden raz.

Najlepsze co jest w Dragon Age, to nawet nie sama fabuła. W której de facto nie ma nic nadzwyczajnego, typowa walka dobra ze złem.
Interakcja między bohaterami, tylko dla tego myśli się o ponownym zagraniu w ten tytuł. Zresztą podobne odczycia mam do Mass Effect.
 
Szczerze mówiąc, na myśl o tym, że miałbym znowu grać w DA:O, w głowie kołata mi się takie "ugh...", mimo iż w teorii gra za sprawą różnych wyborów oraz różnych początków (!) powinna mieć przyzwoite replayability. Tymczasem już sama perspektywa wielu godzin fillerowych walk jest odstraszająca. Przy pierwszym podejściu przynajmniej można było sobie poczytać świeże informacje o lore (całkiem ciekawe wg mnie, mimo generyczności znacznej części uniwersum), a także bawić się w sumie nieźle rozbudowaną interakcją z towarzyszami. Przy kolejnym znika jakikolwiek efekt świeżości. Poza tym, tak jak jest wiele gier, które dopiero się rozkręcają po jakimś czasie i początek trzeba jakoś przełknąć, tak DA:O należy do kategorii tych, które z początku to może i są niezłe, jeżeli zaakceptuje się konwencję heroic fantasy, ale z każdą godziną coś tracą.
Jeśli zaś chodzi o ME... cóż, w tym przypadku było inaczej, gdyż przed wydaniem ME3 lubiłem wracać do ME1 i ME2, i jakkolwiek obie miały swoje wady, jako całość wg mnie przedstawiały się solidnie. Jednak jakiś czas po wydaniu ME3, gdy już kurz po premierze opadł i wszyscy ochłonęli, perspektywa powrotu do tej serii wzbudza u mnie wręcz obrzydzenie i obecnie wolałbym już grać w DA:O niż w któregoś z ME. ME3 jakby pozbawił serię duszy, przynajmniej IMHO. I mówię to ze smutkiem, gdyż wcześniej uważałem się za fana ME. Nie wiem, może kiedyś mi przejdzie i zechcę wrócić do trylogii, ale póki co się na to nie zapowiada.
 
Last edited:
Nie grałem w DA:I, ale występowanie dużych lokacji, które "nic nie wnoszą do głównej fabuły", samo w sobie trudno uznać za zarzut. Tyczy się to zwłaszcza popularnych ostatnio gier typu open world. Nie samym wątkiem głównym człowiek żyje.
To zależy od poziomu tegoż pobocznego contentu. W takim np. W3 czy nawet grach Bethesdy, questy poboczne są na poziomie wątku głównego. Ba, czasem nawet - pojedyncze - są ciekawsze. Natomiast w DA:I właściwie niczego poza wątkiem głównym oraz wątkami towarzyszy (notabene uboższymi niż w DA2) nic nie ma. Powtarzam, ta gra ma problem z balansem. Taki Skyrim czy Fallout 3 są w całości przeciętne/niezłe. Wiedźmin 3 - w większości świetny, kiepski content (kontrabanda, gniazda, obozy) to jednak szczęśliwy margines. Natomiast w DA:I jest ogromna różnica w jakości (gł. chodzi mi o wykonanie) wątku głównego oraz całej reszty questów (niektóre nawet nie zasługują na to miano).

Gdy sobie pomyślałem o drugiej rundzie w DA:I, mało nie zwymiotowałem. Gra na kategoryczny jeden raz.
Ewentualnie powtórka-speedrun (misje główne + minimum pobocznych na punkty niezbędne do ich odblokowania), ale to tylko dla wielkich fanów. W sumie kto nie grał - to nawet rada na pierwsze/jedyne podejście.

Inna sprawa, że takie wypełniacze psują każdą grę. Ja już teraz wiem, że przy kolejnym podejściu do W3 oleję sporo powtarzalnego contentu, zapewne nawet większość zleceń. Dlatego marzę o trybie NG+, w którym mógłbym również olać "grind" Geralta (zarówno XP, jak i wyposażenie) - i podejść do gry wyłącznie fabularnie.
 
Dlatego marzę o trybie NG+, w którym mógłbym również olać "grind" Geralta (zarówno XP, jak i wyposażenie) - i podejść do gry wyłącznie fabularnie.
Tak nie działa NG+, on zwiększa również poziomy przeciwników. Jeśli chcesz fabularne przejście, to użyj konsoli.
 
Fabularne przejście to pewnie poziom trudności ustawiony na "łatwy" :p.
No też nie do końca, bo po schematy trzeba się po świecie gry nalatać, żeby postać nie wyglądała jak błazen. W przypadku wiedźmina, znaczy.
 
Fabularne przejście to pewnie poziom trudności ustawiony na "łatwy" :p.
W3 przeszedłem na normalnym, NG+ pewnie spokojnie zrobiłbym na trudnym. Z wyższymi rzeczywiście mógłby być problem.

Chodzi mi o to, żeby była opcja przejścia gry od nowa, ale z "przeniesionym" Geraltem (punkty skilli, receptury alchemiczne, częściowo ekwipunek: to co ma na sobie + wszystko z alchemii + jakieś 10-20% złota). Poziom trudności byłby od tej możliwości niezależny, choć oczywiście równolegle przydałoby się dodanie 1-2 nowych, trudniejszych. No i trzeba by koniecznie naprawić problem "śmieciowego" XP za wykonywanie zadań poniżej swojego poziomu - np. wprowadzając jakieś progi z % bazowego - np. jeśli oryginalnie za dane zadanie było 2000 XP, to w przedziale minus 5-10 leveli dostajesz 800-1000 (40-50%), a 11 i poniżej - 400-500 (20-25%). W efekcie kolejne przejście dawałoby możliwość zdobycia powiedzmy ~8-10 poziomów (zapewne więcej z nadchodzącymi dodatkami).
 
Last edited:
A propos multiplayera Inkwizycji (również jest darmowy, z tym, że bez ograniczeń) - kto się przymierza, stanowczo odradzam. Wyobraźcie sobie przechodzenie elfickich ruin z podstawki tylko 80 razy nudniejsze (wszystko opiera się na jednym schemacie - idź i bij moby, znajdź klucz, zabij minibossa, otwórz bramę i tak w kółko).
 
Multi inkwizycji rzeczywiście jest piekielnie nudne . O ile w multi ME3 przegrałem ponad 100h to tutaj nie będzie nawet 10h.
 
Wszyscy już chyba zapomnieli o zdobywcy ponad 100 nagród znanym jako Dragon Age Inkwizycja, a tymczasem pojawiła się zapowiedź kolejnego fabularnego dodatku. Tym razem zwiedzimy Głębokie Ścieżki i powalczymy z mrocznymi pomiotami, premiera 11 sierpnia.


Ceny nie podali, ale pewnie będzie porównywalna ze Szczękami Hakkona czyli ok 50 zł.
 
Tym razem zwiedzimy Głębokie Ścieżki i powalczymy z mrocznymi pomiotami, premiera 11 sierpnia.
Głębokie Ścieżki...?



Podziękowałbym nawet wtedy, gdyby DA:I mnie jeszcze interesowało. Inna sprawa, że zapewne chamsko (co typowe dla Bioware/EA) poruszą tam parę nierozwiązanych wątków. Oczywiście w sosie kolejnych walk z falami mobków.

Konkretniej, temat głównego dodatku do DA:O (Architekt itd.). Tu właśnie tkwi ww. perfidia - wątek pochodzenia pomiotów jest kluczowy dla fabuły DA:I, ale wcześniej jest pogłębiany w... DLC do poprzednich części.
 
Top Bottom