Ekranizacja Sagi - czy za drugim razem będzie lepiej? (Hollywood, Platige Films, Netflix)

+
Status
Not open for further replies.
Hm. Nie miałem okazji posłuchać, zniechęcił mnie głos Geralta :p Ale widzę że Jaskra gra tam Sławomir Pacek, co on ma wspólnego z Zamachowskim? Tak czy owak, domyślam się, że brzmi znacznie lepiej ;)

To jest dopiero głos, który nie pasuje. Zamachowski aparycją może nie powalał, jak książkowy Jaskier, ale warunki wokalne - i to nie tylko śpiewając - zdecydowanie posiadał.
 
W audiobooku czy w dubbingu wygląd aktora nie ma nic do rzeczy, przykładowo Kunikowska, która grała Triss nie jest zbyt urodziwa, ale głos ma świetny ;) Nie zmienia to jednak faktu, że w filmie wygląd się liczy tak jak i głos. Jeśli zaś chodzi o śpiew, sam aktor nie musi umieć śpiewać, ważnie jest żeby przekonująco zagrał (tj. udawał), że umie.

@Torpeda, ja uważam, że nie trzeba ani amerykańskiej kasy ani amerykańskiej wytwórni, bo po prostu w Europie produkcja filmów jest tańsza. Przytoczyłem kilka przykładów filmów z Europy i Japonii, które w przeliczeniu na dolary kosztowały 2-3 razy mniej niż produkcje amerykańskie (niektóre jeszcze mniej), a prezentowały podobną jakość. Nie mówię że byłoby źle jakby Hollywood sypnęło brzdękiem, ale też nie sądzę aby było to niezbędne. Wiedźmin z 2001 roku miał faktycznie marny budżet, a do tego był robiony przez partaczy (nie licząc może Ciechowskiego) więc efekt był jaki był.

A może koprodukcja z jakąś rosyjską wytwórnią? Filmy potrafią robić, a i Wiedźmina 'czują' lepiej niż Amerykanie ;) Mój typ na rosyjskiego Geralta to Aleksandr Bukharov, mogliście go widzieć chociażby w filmie Volkodav.

 
To chyba jakaś stara fota ;)



Jasne, że aktor głosowy może pasować do postaci z wyglądu, ale nie jest to wcale mus, bo najważniejszy jest głos. Na ekranie zaś wygląd jest równie ważny. Tak czy siak, to nie o tym temat :p

A jeszcze odnośnie budżetu to mam kilka innych porównań. Solomon Kane z 2009 roku - koprodukcja brytyjsko-francusko-czeska za 40 milionów dolarów. Film może nie porywał fabułą, ale wizualizacja świata, klimat, kostiumy i efekty stały na bardzo wysokim poziomie. W podobnym czasie do kin trafiło też sporo amerykańskim filmów (bądź w koprodukcji z USA) z gatunku fantasy / SF. Avatar - budżet 237 mln $, Ciekawy Przypadek Benjamina Buttona - budżet 150 mln $, Transformers: Zemsta Upadłych - budżet 200 mln $, Watchmen - 130 mln $, Wilkołak - 150 mln $, Terminator Ocalenie - budżet 200 mln $. Tak to po prostu wygląda, dlatego nie uważam że budżet Wiedźmina musi być na takim samym poziomie jak Hollywoodzkie superprodukcje żeby zaoferować widzom podobną jakość.
 
A jeszcze odnośnie budżetu to mam kilka innych porównań. Solomon Kane z 2009 roku - koprodukcja brytyjsko-francusko-czeska za 40 milionów dolarów.

Jakby nie patrzeć 40 mln. $ to wciąż ~120 mln złotych. Tymczasem najdroższy polski film w ogóle miał budżet na poziomie 76 milionów i takie efekty specjalne. Dla porównania podobna scena ze starszego o rok Gladiatora (budżet nieco ponad 100 mln dolarów).

Możliwe, że w USA koszty powstawania filmów są wyższe, ale też doświadczenie i umiejętności w kwestii zarządzania, produkcji i postprodukcji blockbusterów są o niebo wyższe.
 
Last edited:
Platige films pracuje wielu utalentowanych ludzi , którzy brali udział w wielu produkcjach filmowych . W tym momencie w zaawansowanej produkcji jest "Jeszcze dzień życia”. Platige jest głównym wykonawcą filmu . Ma też dużo wspierających producentów w Europie I dotacje z instytutów filmowych ( Polski i Hiszpanii - nie jestem pewien czy tych dwóch może być więcej ) Bagiński się tym nie zajmuje (zagraniczny reżyser). Nie inaczej może być właśnie z wiedźminem .) Może być tak , ze skończą produkcję tego filmu i zakończy się przed przedprodukcja wiedźmina i zacznie produkcja wiesia .)
 
Nars, tutaj masz przykład filmu z 2004 roku, który kosztował 6 milionów dolarów ;)

[video=youtube;i--UUeGTMvo]http://www.youtube.com/watch?v=i--UUeGTMvo[/video]

Jest odrobinę plastikowy, ale to był celowy zabieg, twórcy chcieli zrobić 'aktorskie anime' jakkolwiek by to nie brzmiało :p

Zgadzam się natomiast że kasę trzeba umieć wykorzystać, bo film może kosztować i 300 milionów, a być crapem. Bagińskiemu i jego ekipie umiejętności raczej nie brakuje więc myślę że tutaj nie ma się o co martwić.
 
Nars, tutaj masz przykład filmu z 2004 roku, który kosztował 6 milionów dolarów ;)

[video=youtube;i--UUeGTMvo]http://www.youtube.com/watch?v=i--UUeGTMvo[/video]

Jest odrobinę plastikowy, ale to był celowy zabieg, twórcy chcieli zrobić 'aktorskie anime' jakkolwiek by to nie brzmiało :p

Zgadzam się natomiast że kasę trzeba umieć wykorzystać, bo film może kosztować i 300 milionów, a być crapem. Bagińskiemu i jego ekipie umiejętności raczej nie brakuje więc myślę że tutaj nie ma się o co martwić.

Matko, toż to Bollywood bije to na głowę. o_O

 
No cóż, co kto lubi :p Dla mnie Casshern to bardzo fajny film choć oczywiście nie wrzuciłem go tu dlatego, że taka konwencja pasowałaby do Wiedźmina. Po prostu nie uważam, że ciężarówka pieniędzy jest niezbędna do nakręcenia widowiska, zresztą Wiedźmin (zwłaszcza w opowiadaniach) to bardziej kameralna historia niż np. w takim Władcy Pierścieni. W samej sadze też mamy trochę potworków, kilka większych bitew, ale to nadal zupełnie inny typ opowieści. Sądzę że mniejszy budżet + utalentowana ekipa jest wstanie spłodzić coś dobrego, oby tylko nie szli w 'kino dla wszystkich', bo Wiedźmin nie jest produkcją tak uniwersalną jak Władca, nie nadaje się dla każdego.
 
No właśnie Wiesław jest taki podstępnie "skromny". Ma sporo potworów wymagających CGI, lub praktycznych efektów z najwyższej półki (Nivellen, dżin, strzyga, smok, Dudu, wszystko to w "skromnych" opowiadaniach). Ma efektowne i częste użycie magii, a wraz z postępem fabuły pojawiają się wielkie bitwy.

Z tego powodu sądzę, że to właśnie Krew Elfów ma największe szanse na potencjalną ekranizację, bo scen wymagających efektów specjalnych jest najmniej (mniej niż w zbiorze opowiadań).
 
Z tego powodu sądzę, że to właśnie Krew Elfów ma największe szanse na potencjalną ekranizację, bo scen wymagających efektów specjalnych jest najmniej (mniej niż w zbiorze opowiadań).
W potwierdzeniu Platige image dało okładkę starszego wydania " ostatnie życzenie "Przypadek? Nie sądzę:)
 
W potwierdzeniu Platige image dało okładkę starszego wydania " ostatnie życzenie "Przypadek? Nie sądzę:)

Sądzę, że przypadek. Robienie pełnometrażowej ekranizacji zbioru opowiadań, to w samym założeniu pokraczny pomysł.

Takie coś mogłoby przejść, gdyby był to x film z kolei z ugruntowaną obsadą, kierunkiem artystycznym i odpowiednią bazą fanów. Zresztą samo nagromadzenie efektów specjalnych zabiłoby taki projekt na starcie.

Wracam uparcie do efektów, bo ich mniejsza ilość oznacza ich wyższą jakość, a dobrze przyjęty film, który na siebie zarobi, może kickstartnąć całą franczyzę i zapewnić sponsorów oraz odpowiedni budżet dla kolejnych, bardziej finansowo wymagających filmów.
 
Z tego powodu sądzę, że to właśnie Krew Elfów ma największe szanse na potencjalną ekranizację, bo scen wymagających efektów specjalnych jest najmniej (mniej niż w zbiorze opowiadań).

I przy okazji jest cieniutka jeśli chodzi o objętość, a jeśli film się sprzeda to będzie szansa na większy budżet przy kolejnych tomach. Oczywiście w opowiadaniach jest sporo wątków, postaci i relacji między nimi, które znajdują niejako kontynuację w sadze (Ciri, związek Geralta z Yennefer, przyjaźń z Jaskrem itd.), ale w sumie najważniejsze rzeczy można by 'przypomnieć' na początku filmu. Krew Elfów zaczyna się od sceny gdzie Jaskier opowiada o przygodach Geralta, podobnie mogliby zrobić w filmie, narrację okrasić kilkoma scenami w tle i tak widzowie poznaliby najważniejsze fakty.

@michalek12345, może tak może nie, ciężko byłoby nakręcić film na podstawie sześciu luźno powiązanych ze sobą opowiadań. W filmie z 2001 roku tak właśnie było i przez to cała produkcja przypominała teledysk albo zwiastun serialu. Jedyna opcja to wybrać 2-3 opowiadania i próbować jakoś je skleić np. na zasadzie opowieści w opowieści. Zacząć od opowiadania ze strzygą, a resztę w formie retrospekcji podczas kuracji w świątyni Militele. Geralta odwiedziłby Jaskier, z którym wspominaliby przygodę w Dolinie Kwiatów i z Dżinem, potem Geralt mógłby opowiedzieć o aferze z Jeżem. W między czasie pojawiłby się Falvick próbujący wygnać wiedźmina z okolicy za rzeź w Blaviken, a film kończyłby się odjazdem Geralta ze świątyni. Mielibyśmy zatem przedstawienie postaci Geralta oraz wydarzeń dzięki którym zdobył sławę, tą dobrą (odczarowanie Addy) jak i złą (Blaviken), poznalibyśmy Jaskra, Yennefer i Neneke oraz relacje jakie łączą ich z Geraltem, byłby też wstęp do późniejszych wydarzeń czyli prawo niespodzianki, Duny, Ciri. Musieliby trochę skrócić i pozmieniać, ale mogłoby się to udać.
 
Last edited:
Pierwszy zbiór da się zekranizować , ale film musiał by trwać 160 minut , albo i więcej od czego są edycję reżyserskie :) Jeżeli uważacie , że nadaje się tylko " krew elfów" to jak przedstawić szybko Geralta , ciri i resztę >? Może 20 minut prologu przed premierą miedzy seansami w kinach ?
 
@michalek12345, może tak może nie, ciężko byłoby nakręcić film na podstawie sześciu luźno powiązanych ze sobą opowiadań. W filmie z 2001 roku tak właśnie było i przez to cała produkcja przypominała teledysk albo zwiastun serialu. Jedyna opcja to wybrać 2-3 opowiadania i próbować jakoś je skleić np. na zasadzie opowieści w opowieści. Zacząć od opowiadania ze strzygą, a resztę w formie retrospekcji podczas kuracji w świątyni Militele. Geralta odwiedziłby Jaskier, z którym wspominaliby przygodę w Dolinie Kwiatów i z Dżinem, potem Geralt mógłby opowiedzieć o aferze z Jeżem. W między czasie pojawiłby się Falvick próbujący wygnać wiedźmina z okolicy za rzeź w Blaviken, a film kończyłby się odjazdem Geralta ze świątyni. Mielibyśmy zatem przedstawienie postaci Geralta oraz wydarzeń dzięki którym zdobył sławę, tą dobrą (odczarowanie Addy) jak i złą (Blaviken), poznalibyśmy Jaskra, Yennefer i Neneke oraz relacje jakie łączą go z Geraltem, byłby też wstęp do późniejszych wydarzeń czyli prawo niespodzianki, Duny, Ciri. Musieliby trochę skrócić i pozmieniać, ale mogłoby się to udać.

Całkiem sympatycznie żeś to poustawiał, jednak pomyśl o skali filmu. Tak jak wspomniałeś, nie ma co liczyć na ekranizację wszystkich opowiadań. Trzeba by było wybrać te najważniejsze. Coś więcej, Ostatnie życzenie, Kwestia Ceny i może tytułowy Wiedźmin. W ten sposób poznalibyśmy filary, na których opiera się saga: historię Ciri, początek związku z Yen i poznalibyśmy Jaskra. Tylko że, trzeba by ogarnąć płonącą Cintrę, walkę na moście z potworkami, które były wzorem dla nekkerów, scenę rozwalania karczmy przez Dżina, przeplataną sekwencją losowych teleportacji, występy wokalne Pavetty i ewentualnie walkę ze strzygą. Przy czym zekranizowałoby się trzy (cztery) z trzynastu opowiadań. Więc nie do końca widzę sens.
 
Status
Not open for further replies.
Top Bottom