Ekranizacja Sagi - czy za drugim razem będzie lepiej? (Hollywood, Platige Films, Netflix)

+
Status
Not open for further replies.
Nie łudzę się, że przekonam kogoś, kto ma wyrobioną już opinię dotyczącą serialu, który jeszcze nie wyszedł oraz scen, których jeszcze nie widział.
Czyli to jednak pan? :D
A z tym dubbingiem to chyba żartują. Co jak co, ale byłem pewien że go nie zrobią. Ale Żebrowski znowu na Geralta? To już nie mógłby być Banaszyk? Bo na Rozenka to raczej nie było co liczyć.
 
Nie znam pana Franca, ale bardzo się cieszę, że otrzymamy ballady po polsku :D Yennefer brzmi bardzo dobrze. No a Żebro to już w ogóle szał :D Oczywiście najpierw wersja z napisami, ale dubbing też sprawdzę :D
 
Czasami mam wrażenie, że ludzie którzy odpowiedzialni byli za design nie do końca sa fanami fantastyki, uważają że to takie historie dla nastolatkow o elfach i smokach i wg nich wszystko musi wyglądać jak nie z tego świata, bo przeciez o to chodzi w fantasy.
Mam podobne odczucie, że cała ta ekipa nie bardzo się odnajduje w klimacie książek, przez co korzystają z myślowych gotowców i dlatego wychodzi im taki miszmasz, który wywołuje u mnie to podskórne uczucie dyskomfortu wizualnego. Z drugiej strony mnie to dziwi, bo za serial odpowiadają producenci The Expanse, a tam sobie chwalę klimat w miarę poważnego sf. Za kostiumy odpowiada człowiek, który się tym zajmował przy Black Sails. Bagiński zapewniał w wywiadach, że udało im się złapać feeling, ale albo ten feeling jest w innych miejscach, albo zupełnie inaczej go odbieramy.

Nieszczęsne Thanedd jest doskonałym przykładem całkowitego odwrócenia klimatu i znaczenia scenerii. Zamiast niesamowitej, magicznej wręcz wyspy, obsianej pałacykami i ogrodami, skrzącej się od świateł, której sam widok powinien 'robić świat', dostaliśmy jakąś ponurą cytadelę na jałowym wybrzeżu. W jakim celu? Czy ktoś pominął pół książki, czy może celowo uznał, że jego wizja lepiej się sprawdzi? Pieniędzy dla komputerowych magików wystarczyło tylko na tę biedną, surową konstrukcję? Gdzie te tarasy, krużganki, galerie, mostki, place, żywopłoty? Gdzie to okno, z którego wyskoczy Ciri uciekając przed Riencem, gdzie fontanna, przy której pokona Cahira, a Geralt wysiecze cały oddział elfów, gdzie Wieża Mewy? Nie ma. Wszystko to zostało zniknięte w imię nie wiem czego.

Cały czas mam nadzieję, bo nic poza głupią nadzieją mi nie zostało, że to przez moje krytyczne nastawienie, że szukam ideału, przez co wszystko o poziom niżej zdaje mi się marnością, że po pierwszym odcinku moje odczucia zmienią się o 180 stopni. Tylko że jest to nadzieja oparta na bardzo nikłych podstawach.
 
Ja tam się jakoś spodziewałem, że może być dubbing, ale sądziłem, że wtedy nie będzie lektora więc jestem pozytywnie zaskoczony takim obrotem spraw, Żebrowskim w roli Geralta również.
No i teraz zbędę musiał obejrzeć trzy razy.
 
Jestem miłośnikiem grania głosem w Polsce i Yenna to chyba Aleksandra Radwan, ale nie jestem pewien. Fajnie że jest wybór obejrzę dwa razy choćby po to by porównać.
 
Jestem miłośnikiem grania głosem w Polsce i Yenna to chyba Aleksandra Radwan, ale nie jestem pewien. Fajnie że jest wybór obejrzę dwa razy choćby po to by porównać.

No Panie, masz Pan jak byk kilka postów wyżej :D

Michał Żebrowski (Geralt), Justyna Kowalska (Yennefer) , Marcin Franc (Jaskier), Natalia Smagacka (Ciri).

Co do Thanned, to pełna zgoda, zupełnie inny feeling, niż się spodziewałem. Akurat nie boję się o obecność tych wszystkich wymienionych miejsc, bo zobaczyliśmy bardzo odległy plan i można tam wcisnąć tysiąc miejscówek, a Wieża jak najbardziej przecież jest, zdaje się nawet, że na wyspie jest tylko ona. A Aretuzę oddzielili od Thanned i przenieśli na wybrzeże.

Weźmy też pod uwagę, że Ciri wcale nie musi przed Riencem uciekać przez okno, żeby scena była fajna. Walka z Cahirem i Scoia'tael nie musi odbyć się przy fontannie. Rozumiem, że pewne zmiany w prowadzeniu postaci i dopisywaniu wątków mogą oddziaływać negatywnie na przyszłość, ale zmiany w scenografii mają jedna mniejsze znaczenie. Rzeź w Blaviken jest jak na razie przez wszystkich chwalona, a wiemy już, że dzieje się w uliczce, a nie na targowisku, jak to Mistrz opisał.
 
To teraz chyba wszyscy będą zadowoleni, każdy może oglądać jak chce ;) Ten dubbing może być nawet ciekawy, na pewno sprawdzę przy drugim podejściu :) Sam dubbing to był więcej niż pewniak, Netflix dość często ładuje dubbing do swoich oryginalnych produkcji a tym bardziej tutaj gdzie Wiedźmin w naszym kraju jest szalenie popularny.
Dla przykładu niemieckie Dark oprócz lokalnego języka miało również do wyboru angielski dubbing, który dawał radę ;)
 
Akurat nie boję się o obecność tych wszystkich wymienionych miejsc, bo zobaczyliśmy bardzo odległy plan i można tam wcisnąć tysiąc miejscówek

Ten odległy plan pokazuje, że wcisnąć to może i coś się da, nawet spore miasto z przyległościami, na przykład Gors Velen, bo miejsce jest całkowicie jałowe i puste, ale chyba nie chcesz mi wmówić, że na tej wyspie jest coś dodatkowo ukrytego przed naszymi oczyma? Że gdzieś wśród tego skalistego gruzowiska chowają się elfie pałace i zielone ogrody?
Ta lokacja jest wyjęta z zupełnie innej bajki i nie mogę pojąć, jakim cudem ktoś mógł przeczytać książkę i następnie wyobrazić sobie coś takiego. I ja nie mam nawet pretensji do grafików, chociaż wygląda to na robione w czasie przerwy na kawę, bo to nie od nich przecież zależy, jaki jest koncept na scenę w scenariuszu. To Hissrich ze scenarzystami wywalili z serialu wszystko, co miało jakikolwiek związek z książką. I nie chodzi o to, że Ciri może przecież wyskoczyć z zupełnie innego okna, albo nie wyskoczyć w ogóle, a z Cahirem bić się przy płocie, albo nie bić się wcale. Dla mnie te zmiany są całkowicie bezsensowne, bo bezpodstawne. Według mnie pokazują ten sam poziom niezrozumienia materiału jak niesławne zbroje, które spec od kostiumów obmyślił sobie jako złowieszcze i obce, bo tak mu się wydawało po zgłębieniu jednego opisu. I tutaj jest to samo. Zamiast elfiej architektury powstało zwaliste, ciężkie i brzydkie monstrum.
 
Zmienione jest tyle szczegółów tej opowieści, że to już jest tyle spodziewane, co mało znaczące. Dostajemy sporo nowych wątków, konstrukcja i kolejność zdarzeń jest inna i o tym już wiemy, są nowe postaci - nie zwracałbym już uwagi na rzeczy, o których piszesz. Wiadomo, że te sceny będą wyglądać inaczej i tyle.
 
Zmienione jest tyle szczegółów tej opowieści, że to już jest tyle spodziewane, co mało znaczące.

Nazwanie czegoś takiego mało znaczącym szczegółem powinno kandydować do konkursu na największy eufemizm roku. Przecież to nie jest zmiana koloru włosów u karczmarza, to nie jest nawet wymieszanie scen albo połączenie rozdzielnych czasowo wątków w jeden. To jest całkowita reorganizacja połowy książki. Zmienione jest wszystko co tylko sie dało. Nie będzie miejsca, nie będzie osób, nie będzie zdarzeń, które się w tym miejscu wydarzyły. To tak jakby w miejsce Brokilonu wstawiono pustynię i ktoś mi później pisał, że w sumie to szczegół, bo Geralt mógł spotkać Ciri na balu przebierańców, leczyć się może u pustynnych nomadów, a do Nilfgaardu ruszy na wielbłądach w towarzystwie przygodnie spotkanych jednorożców.
Jeśli mam nie zwracać uwagi na coś takiego, to jak rozumiem sugerujesz, by nie zwracać uwagi już na nic, bo jaki koń jest, to każdy widzi i na nic moje biadolenie. I ciężko się nie zgodzić z takim podejściem, sam staram się już za często nie frustrować siebie i innych użytkowników tego forum. Czasami jednak mi się przelewa gdy widzę jak potraktowano oryginał. Mogę mieć tylko nadzieję, że być może ktoś po obejrzeniu serialu postanowi, podobnie jak to było z grami, zajrzeć do książek.
 
Nazwanie czegoś takiego mało znaczącym szczegółem

Ale ja nie nazwałem tych zdarzeń, o których pisałeś mało znaczącymi szczegółami per se.
Piszę, że jeśli zmienione zostało tak wiele rzeczy, to logicznym jest, że te z nich wynikające też będą zmienione. Nie wiadomo, czy będą i czy w jakiej formie. Pisząc obrazowo (choć przykład infantylny): jeżeli miałeś iść do zoo i karmić zwierzątka, to jeśli już wiesz, że nie idziesz do zoo tylko dajmy na to do browaru, to nie ma co już drążyć i wyliczać, że to oznacza iż: nie kupisz biletu w kasie, nie nakarmisz zwierzątek i nie zobaczysz lwów :)

I mam na myśli, jest to tak logiczne, że nie warto tego konstatować. Również po to, by się nie frustrować jeszcze bardziej :)

To tak jakby w miejsce Brokilonu wstawiono pustynię i ktoś mi później pisał, że w sumie to szczegół, bo Geralt mógł spotkać Ciri na balu przebierańców, leczyć się może u pustynnych nomadów, a do Nilfgaardu ruszy na wielbłądach w towarzystwie przygodnie spotkanych jednorożców.

W sumie, to takie głosy już tu były :)
 
Piszę, że jeśli zmienione zostało tak wiele rzeczy, to logicznym jest, że te z nich wynikające też będą zmienione.
To akurat rozumiem, ale czy ty albo ktoś inny na tym forum może mi podać sensowny powód takiej zmiany? Jaki jest sens takiego przerobienia przestrzeni, jeśli ma się świadomość daleko idących za tym skutków? Zakładam, że ta świadomość wśród scenarzystów była, bo ciężko przyjąć coś innego. Ja stoję przed czymś, czego mój rozum nie obejmuje. Patrzę i cały czas nie wierzę w to, co widzę. Szukam jakiejś mądrości w tym obrazie.
 
Jaki jest sens takiego przerobienia przestrzeni, jeśli ma się świadomość daleko idących za tym skutków?

Dla Ciebie daleko, a dla nich nie daleko. Tak po prostu.
Ktoś uznał, że ekranizację przeprowadzi w taki sposób i poprawi to i owo, dopisze i pozmienia. Taka wizja. No więc jeśli powiedział A, to bez problemu powie B i C. Pytasz, skąd taki pomysł? Dlaczego ktoś uznał, że zamiast zekranizować bardziej literalnie poprawi to i owo? To wie tylko Lauren, jak mniemam.
 
To akurat rozumiem, ale czy ty albo ktoś inny na tym forum może mi podać sensowny powód takiej zmiany? Jaki jest sens takiego przerobienia przestrzeni, jeśli ma się świadomość daleko idących za tym skutków? Zakładam, że ta świadomość wśród scenarzystów była, bo ciężko przyjąć coś innego. Ja stoję przed czymś, czego mój rozum nie obejmuje. Patrzę i cały czas nie wierzę w to, co widzę. Szukam jakiejś mądrości w tym obrazie.
Pewnie dla Ciebie to żadne wyjaśnienie, ale powiem na swoim przykładzie- kiedy robię portrety jakichś znanych postaci z mitologii/historii/powiesci to lubie czasem cos zmienić żeby nie byc odtworczym, żeby to wygladalo swiezo i bylo czyms nowym. Nie chce rysowac po raz dziesiaty Lancelota z blond włosami i delikatna twarza, wole zrobic z niego rudowlosego "wikinga" z dzikim spojrzeniem. To tylko przykład, ale wydaje mi sie ze chodzi o to, iz każdy tworca nie chce byc odtworczy, chce sie czyms wyroznic. Czy to wychodzi dobrze czy źle to juz insza inszosc.
 
Status
Not open for further replies.
Top Bottom