Ekranizacja Sagi - czy za drugim razem będzie lepiej? (Hollywood, Platige Films, Netflix)

+
Status
Not open for further replies.
Dalej uważam też, że zbroja Nilfgaardu to troll i nałożą na nią w postprodukcji efekt, który zmieni to jak jest odbierana.
Nie wiem czy to naiwność czy nadzieja przez ciebie przemawia. Wiele rzeczy na pewno zmienią, ale na pewno nie zbroje. Pododnie jak w cgi nie zmienią włosów Calanthe.
Jeża będziemy mieli spore zaskoczenie.
Przecież już wiadomo że Jeża gra Bart Edwards, czy wszyscy którzy wchodzą na ten temat spali przez ostanie pół roku?
 
Skoro nawet ten nieszczęsny teaser z generyczną muzyką i niedokończoną postprodukcją stał się szóstym pod względem oglądalności video na netflix youtube, to co będzie jak wypuszczą dokończony zwiastun, z oryginalną muzyką i scenami trwającym więcej niż pół minuty?

Nie wiadomo. Może obejrzy go jeszcze więcej ludzi. Może 36 milionów. Czemu akurat 36 milionów? Bo to tyle co pierwszy zwiastun Justice League, czyli filmu, który okrutnie flopnął.

Nie, że Wiedźminowi tego życzę, wręcz przeciwnie, tylko warto jednak mocno się tymi liczbami nie sugerować, podobnie jak modnymi nagraniami trailer reaction rozmaitej maści youtuberów, które zawsze wyglądają tak samo, obojętnie czy dotyczą przyszłego hitu, filmu ostatecznie średniego czy flopa. Wszystkie objawiają się minami pełnymi konsternacji, ustami składanymi w "woooow", łapaniem się za głowy i tego typu teatralnym gestami. A potem siadasz w kinie i oglądasz czerstwego Hellboya :p
 
Nie wiadomo. Może obejrzy go jeszcze więcej ludzi. Może 36 milionów. Czemu akurat 36 milionów? Bo to tyle co pierwszy zwiastun Justice League, czyli filmu, który okrutnie flopnął.

Ale zainteresowanie było i chyba to miała na myśli @daria.aradora. To że ostatecznie film okazał się rozczarowaniem to inna sprawa, ale przed premierą budził zainteresowanie. Wiedźmin póki co też budzi, a czy ostatecznie przypadnie ludziom do gustu to już inna sprawa.
 
Nie no, pewnie ze budzi zainteresowanie. Ja tylko mam na myśli, że to się na nic konkretnego nie przekłada, a sądzę że to, że obudzi zainteresowanie było raczej wiadome. Wiedźmin to jednak w momencie ogłoszenia produkcji już była marka. Powiem więcej - takiej marki Netflix chyba w swoich rękach jeszcze nie miał.

A inną rzeczą jest jeszcze to, że dla platformy streamingowej ciężej określić flopnięcie niż dla filmu kinowego, bo jego wpływ na subskrypcje nie jest tak łatwo mierzalny, liczy się całokształt oferty.
 
A inną rzeczą jest jeszcze to, że dla platformy streamingowej ciężej określić flopnięcie niż dla filmu kinowego, bo jego wpływ na subskrypcje nie jest tak łatwo mierzalny, liczy się całokształt oferty.

Z naszego punktu widzenia pewnie tak, ale jasne jest że oni swoje pomiary robią. Jeśli wychodzi nowy projekt (czy to wyprodukowany przez nich czy wykupiony) i nagle mają wzrost subskrybentów, a dany tytuł ma mnóstwo wyświetleń to widać, że ludzi skusił właśnie on czyli jest sukces.
 
Nie jestem typem człowieka, który lubi się wypowiadać pesymistycznie o czymkolwiek, ale nie widzę zbyt wielu zachęt, aby jako fan Wiedźmina i tego uniwersum obejrzeć serial. Teaser był taki sobie, bardzo generyczny, muzyka itd. wydaje mi się,że obie aktorki maja potencjał aby dobrze spisać się w swoich rolach tylko jak czytam o kilkunastoletniej Ciri, która nie przywykła do innego życia niż dworskiego...to nie wiem co mam myśleć o serialu jako adaptacji książek....tak samo z Yennefer, no fajnie, że zobaczymy jej początki, ale do cholery motyw z jej przeszłością był w książce ważny chyba tylko w jednym momemencie - kiedy zauważył to Geralt i chciał to wyprzeć ze świadomości do tego stopnia, że zażyczył sobie aby kochać ją do końca życia (tak mi się zawsze wydawało, że to było jego ostatnie życzenie, może się mylę).
Co do kwestii rasowych czy koloru skóry aktorów...w książkach jest wyraźnie napisane jak wyglądają mieszkańcy Północy i nie ma tam wzmianki o czarnoskórych czy Azjatach...
Szkoda trochę CDPR, ale klapa serialu, może oznaczać, że seria gier Wiedźmin może dostać pośrednio rykoszetem.
 
Przywiązanie do szczegółów w tym zwiastunie mnie momentami przeraża ;) Wygląda na to, że Sir Lazlo zginie z rąk Cahira.

"Przypomniała sobie oblężenie, pożegnanie z królową Calanthe, jej babką, pamiętała baronów i rycerzy, przemocą odciągających ją od łoża, na którym spoczywała ranna, umierająca Lwica z Cintry. Pamiętała szaleńczą ucieczkę przez płonące uliczki, krwawy bój i upadek z konia. Pamiętała czarnego jeźdźca..."

N jak czytam o kilkunastoletniej Ciri, która nie przywykła do innego życia niż dworskiego...to nie wiem co mam myśleć o serialu jako adaptacji książek....tak samo z Yennefer, no fajnie, że zobaczymy jej początki, ale do cholery motyw z jej przeszłością był w książce ważny chyba tylko w jednym momemencie - kiedy zauważył to Geralt i chciał to wyprzeć ze świadomości do tego stopnia, że zażyczył sobie aby kochać ją do końca życia (tak mi się zawsze wydawało, że to było jego ostatnie życzenie, może się mylę).

Co do Ciri to dużo zależy od tego jak to zostanie pokazane, bo mimo, że nie była taką typową księżniczką, którą ze wszystkich opałów trzeba ratować, bawiła się z chłopakami, jeździła konno to jednak kiedy uciekła do Brokilonu, nie zdając sobie sprawy z niebezpieczeństwa i wszystkich straszyła swoją babką, to ciężko było te groźby traktować poważnie. Geralta traktowała jak pachołka, aż mu nerwy puściły ;) W tym sensie była raczej księżniczkowata, a jej zachowanie budziło raczej uśmiech politowania. Nie dziwie się, że np. w zderzeniu z wojną, samotnością i tym wszystkim co ją później spotyka jej wcześniejsze życie można by uznać za życie pod kloszem. Tego niuansu zabrakło też w wypowiedzi aktorki, ale moim zdanie ludzie wyciągają zbyt pochopne wnioski.

Co do Yennefer, to w książkach cały urok stanowi właśnie to, że poznając ją mamy raczej do niej dystans, a jej przeszłość poznajemy dopiero na końcu. Tutaj zdecydowali się pokazać to inaczej, nie wiem czy ze szkodą dla postaci czy nie, ale dzięki temu będziemy mieli np. porównanie jak wyglądała i zaczęła się jej relacja z Istredem, a jak z Geraltem. Czym różniły się te dwie relacje, co w opowiadaniach jest ledwo wspomniane.
 
Czym różniły się te dwie relacje, co w opowiadaniach jest ledwo wspomniane.
Ehh, kogo obchodzi Istredd? Według mnie "Okruch lodu" to opowiadanie które mogliby sobie spokojnie darować, a jego postać tylko wspomnieć przy okazji dialogu. Ale nie, pominęli inne świetne opowiadania, bo trzeba rozbudować Yennefer i tak dalej...
 
Ehh, kogo obchodzi Istredd? Według mnie "Okruch lodu" to opowiadanie które mogliby sobie spokojnie darować, a jego postać tylko wspomnieć przy okazji dialogu. Ale nie, pominęli inne świetne opowiadania, bo trzeba rozbudować Yennefer i tak dalej...

Skoro Yennefer ma być jedną z trzech głównych postaci, to mogą świetnie wykorzystać taki zabieg, właśnie w celu porównawczym, i pokazać dlaczego to koniec końców Geralt, a nie Istredd był mężczyzną u boku Yennefer. Kiedy @daria.aradora o tym wspomniała to aż mnie to zaciekawiło i będę rozczarowany, jeśli ten wątek zostanie wykonany po łebkach :D Ale skoro według Ciebie "Okruch Lodu" powinni skasować, no to faktycznie, lepiej niech to zrobią :) Niech wstawią w jego miejsce "Ziarno Prawdy" lub "Trochę Poświęcenia" tracąc szansę na adaptację gotowych scen z uczestnictwem dwójki głównych bohaterów na rzecz pobocznej historii tylko z Geraltem.
 
Skoro Yennefer ma być jedną z trzech głównych postaci, to mogą świetnie wykorzystać taki zabieg, właśnie w celu porównawczym, i pokazać dlaczego to koniec końców Geralt, a nie Istredd był mężczyzną u boku Yennefer. Kiedy @daria.aradora o tym wspomniała to aż mnie to zaciekawiło i będę rozczarowany, jeśli ten wątek zostanie wykonany po łebkach :D Ale skoro według Ciebie "Okruch Lodu" powinni skasować, no to faktycznie, lepiej niech to zrobią :) Niech wstawią w jego miejsce "Ziarno Prawdy" lub "Trochę Poświęcenia" tracąc szansę na adaptację gotowych scen z uczestnictwem dwójki głównych bohaterów na rzecz pobocznej historii tylko z Geraltem.
No tak, te scenarzystki na pewno świetnie dopowiedzą ten wątek... Z Yennefer krzyczącą na martwe dziecko gdzieś w trakcie :) Ja tam bym wolał ukazanie przywiązania Geralta do Yen, podczas romansu z Essie. Jego rozterki z tego powodu i tak dalej. Pokazanie że Geralt nikogo innego nie jest już w stanie pokochać. No ale to przecież nie były historie głownie o Wiedźminie, a Istredd pojawia się tak często w opowiadaniach i wspominkach Yen. :) Ah ten Sapkowski, zajmował się głupotami zamiast spisywać prawdziwą esencję historii.
 
Czym różniły się te dwie relacje, co w opowiadaniach jest ledwo wspomniane.

mogą świetnie wykorzystać taki zabieg, właśnie w celu porównawczym, i pokazać dlaczego to koniec końców Geralt, a nie Istredd był mężczyzną u boku Yennefer.

Ciekawy wątek. Jakby się nad nim zastanowić, to czy rzeczywiście coś więcej o Istreddzie lepiej nam to pokaże? Yennefer nie wybiera w tym opowiadaniu Geralta z powodu działań Istredda albo ich braku. On jest w tej historii tłem, bo kolokiwalnie mówiąc "wszystko robi ok" i jest takim zwierciadłem, w którym lepiej w tym opowiadaniu widać naszą dwójkę bohaterów. W tym sensie rozbudowywanie jego roli i zwiększanie jej nie jest potrzebne żeby pokazać, dlaczego wybrany został Geralt. Żeby lepiej rozumieć wybór Yen, nie potrzebujemy wiedzieć więcej o tym, jaki jest Istredd. Chyba że zamienimy serial w tym aspekcie na coś w stylu sztampowej komedii romantycznej, w której dołożymy jeszcze trochę scen z Geraltem, by widz mógł skonfrontować sobie jego zachowania z zachowaniami Istredda... Dosłownie porównać. On mówi, że lubi wykopaliska i odgrzebuje coś z Yen, potem niech Yen asystuje Geraltowi w polowaniu na potwora i widzi, że on lubi polować, a potem we flasbackach wspomina te fantastyczne, niezapomniane chwile z jednym i drugi by podjąć ważną życiową decyzję :D

Tylko czy to jest właśnie istotą wyboru, który czyni Yen? Czy on z punktu widzenia opowiadania jest niejasny albo tego dopowiedzenia wymaga?

Bo historia zna mnóstwo przypadków, w którym parafrazując Cricktona w Jurrasic Park filmowcy tak zadumali się nad tym, jak coś zrobić, że zapomnieli zastanowić się, czy w ogóle należy to robić. I potem mamy niepotrzebne prequele, które zaliczają flopy, Hobbita rozciągniętegp na X godzin itd.

Temat porównałbym do filmu 500 days of summer (bardzo fajny, nawiasem mówiąc i kto chce coś słodko-górskiego o miłości obejrzeć sam, z chłopakiem lub z dziewczyną niech w te pędy ogląda jak nie widział :)). Gdyby ktoś wpadł na to, żeby dokręcić sceny, które pokazują co robi główna bohaterka w chwilach, kiedy znika z życia drugiego głównego bohatera i jeszcze lepiej dopisać postać, do której ona ucieka albo powody, to zmieniłoby to całkowicie dynamikę ich relacji, zmieniło całkowicie postrzeganie tej postaci z perspektywy widza i spowodowałoby, że jego reakcje nie są w pełni zrozumiałe. Dopowiedziało coś, co nie powinno z punktu widzenia tego, jak ta historia działa zostać dopowiedziane. Dzięki temu, jak jest, przeżywamy historię, bo sami wiemy dokładnie tyle, co główny bohater.

Od razu napiszę - tak, nie wiemy jak ostatecznie wypadnie to w serialu, tylko patrzymy z perspektywy książki. Ale nie można nie patrzeć na ekranizację książki bez jakiegokolwiek opierania się na książce, bo jednak twórcy nie odżegnują się od wydarzeń z książki oraz jej bohaterów. Jeśli w serialu wydarzenia z książek i bohaterowie oraz to, jacy oni są nie mają w gigantycznym stopniu znaczenia tak dalece, że nie można się na nie powoływać, to wykracza to znacznie poza "nie bardzo ścisła ekranizacja książek".
 
Last edited:
Wszystko to ma trochę sensu, jeśli się weźmie pod uwagę, to jak twórcy chcą prowadzić te wątki, gdzie wątek Yen i Geralta jest tak samo ważny, płynie sobie obok i co jakiś czas się zazębia, kiedy np. Geralt poznaje Chireadana i Yen w Ostatnim Życzeniu, albo kiedy spotykają się w Granicy Możliwości, czy np. w Okruchu Lodu. Wątek Geralta też płynie sobie własnym torem i pojawia się tam np. Triss, która pełni taką samą rolę poboczną jak Istredd w wątku Yennefer. Nie wiem, kto tam ma się jeszcze pojawić, ale nie rozumiem tego założenia, że wątek Yennefer jest ukazany kosztem Geralta i jego indywidualnych historii.

Istredd jest człowiekiem, który zna ją od tej najbardziej bezbronnej, wrażliwej strony, kiedy jeszcze była zdeformowaną nastolatką. Mogła liczyć z jego strony na oparcie, zrozumienie, no i bezinteresowną miłość. Był najwygodniejszą opcją, tylko, że ona go nie kochała.

Po transformacji Yen stała się kobietą, która bezwzględnie wykorzystywała uczucia mężczyzn, nie odwzajemniając ich. Jak w wypadku Chireadana, tego beznadziejnie zakochanego elfa i tak jest do czasu, aż spotyka Geralta.

Geralt w jakimś sensie znał inną Yennefer niż Istredd i mógł się tylko domyślać jak Yen kiedyś mogła wyglądać, ale niewiele wiedział o jej przeszłości, znał ją jako silną kobietę, którą się stała. W przeciwieństwie do Istredda nie potrafił też Yen na początku powiedzieć, że ją kocha. Miał problemy z zaangażowaniem.

Z punktu widzenia Yennefer obie te relacje, i z Istreddem i Geraltem są bardzo istotne na różnych etapach życia.
 
Last edited:
Istredd jest człowiekiem, który zna ją od tej najbardziej bezbronnej, wrażliwej strony, kiedy jeszcze była zdeformowaną nastolatką. Mogła liczyć z jego strony na oparcie, zrozumienie, no i bezinteresowną miłość. Był najwygodniejszą opcją, tylko, że ona go nie kochała.

Ja rozumiem, co masz na myśli. Tylko właśnie to oraz to co napisałaś dalej w porównaniu z opowiadaniem trąci dla mnie okrutnym (ale to okrutnym i w dodatku mało spójnym o czym na końcu) banałem :)

Nie chodzi o to, że się nie zazębi wewnętrznie, czyli wydarzenia A z serialu nie poprowadzą do punktu B w serialu. Tylko tak jak pisałem wcześniej, żeby zrobić z postaciami to, co chce zrobić Lauren, trzeba dopisać tonę materiału i ta tona nawet nie stoi w pobliżu tego, co wykreował Sapkowski. W tym sensie ten banał jest dla mnie niepotrzebny. Jej Yen to już nie jest po takich zmianach Yen Sapkowskiego.

A dlaczego mało spójny? Cały koncept tego, że Yennefer to jest brzydula i zdeformowana garbuska (sama garbuska, która niekoniecznie oznacza od razu Quasimodo btw, no ale Lauren się nie bawiła w subtelności, pojechała z deformacją) i nie była piękna od dziecka, ale potem się staje i powoduje, że ona instrumentalne traktuje mężczyzn jest sam w sobie naciągnięciem idei ASa do granicy możliwości (huh) a powiedziałbym nawet, że jej niezrozumieniem. Z książek wynika, że tak ogólnie działo się z czarodziejkami, że piękne nie były, bo brali kogo popadnie, a potem z racji na prestiż profesji je liftingowano, poprawiano, czyniono pięknymi. To dziewczyny, które piękne się nie urodziły a teraz są piękne.

I to ma czynić Yennefer taką, jaką jest? To w takim razie wiele czarodziejek takimi powinno być, bo mają te same doświadczenia. A jeśli się jeszcze do tego dołoży tego nieszczęsne Istredda, to w ogóle robi się mało zrozumiałe, bo w takim razie Yennefer mimo swojego oszpecenia już miała kogoś, kto jak piszesz udzielał jej wsparcia, kochał itd. Przez to tym bardziej cała ta koncepcja tego, że traktuje mężczyzn instrumentalne po transformacji jest dla mnie jeszcze mniej sensowna. Przecież spotkała już w swoim życiu mężczyznę, który nie zwraca uwagi na jej phisis i kocha, pomaga, wspiera. Dlaczego jako postać wypowiada więc do martwego dziecka, to co wypowiada? Nie brzmi sensownie. Ja jako widz nie rozumiem, dlaczego ona tak czyni, skoro najbliższy jej chyba w latach gdy była zdeformowana mężczyzna był fantastyczny wobec niej. Bez dołożenia takiego Istredda jak opisujesz character arc Yen wali banałem na kilometr, po dołożeniu go jest jeszcze bardziej banalny i mało konsekwentny. Obu tych rzeczy w książkach udaje się uniknąć, bo jak uczy milion kiepskich scenariuszy niektóre rzeczy lepiej działają, gdy nie są opowiedziane. A tym bardziej, jak są kiepsko opowiedziane.

I takich jest dla mnie większość nowych treści - banałami, które spłycają fantastyczne pod tym względem książki, których serial jest ekranizacją. I taki też moim zdaniem będzie serial, ten wątek o którym dyskutujemy jest tego wybornym przykładem.
 
Mnie właśnie dziwi, że Freya mówi o Ciri jakby to była taka typowa księżniczka chowana pod kloszem bez wiedzy o świecie. Powyższy cytat twierdzi coś zupełnie innego.

To, że była uczona jazdy konnej i walki różnymi broniami, nie oznacza, że jako królewskie dziecko nie była jednocześnie chroniona i uprzywilejowana. O czym pisze wyżej @daria.aradora.
 
Było? :p
 

Attachments

  • FB_IMG_1564304502114.jpg
    FB_IMG_1564304502114.jpg
    38 KB · Views: 131
Co do Ciri to dużo zależy od tego jak to zostanie pokazane, bo mimo, że nie była taką typową księżniczką, którą ze wszystkich opałów trzeba ratować, bawiła się z chłopakami, jeździła konno to jednak kiedy uciekła do Brokilonu, nie zdając sobie sprawy z niebezpieczeństwa i wszystkich straszyła swoją babką, to ciężko było te groźby traktować poważnie. Geralta traktowała jak pachołka, aż mu nerwy puściły ;) W tym sensie była raczej księżniczkowata, a jej zachowanie budziło raczej uśmiech politowania. Nie dziwie się, że np. w zderzeniu z wojną, samotnością i tym wszystkim co ją później spotyka jej wcześniejsze życie można by uznać za życie pod kloszem. Tego niuansu zabrakło też w wypowiedzi aktorki, ale moim zdanie ludzie wyciągają zbyt pochopne wnioski.

Co do Yennefer, to w książkach cały urok stanowi właśnie to, że poznając ją mamy raczej do niej dystans, a jej przeszłość poznajemy dopiero na końcu. Tutaj zdecydowali się pokazać to inaczej, nie wiem czy ze szkodą dla postaci czy nie, ale dzięki temu będziemy mieli np. porównanie jak wyglądała i zaczęła się jej relacja z Istredem, a jak z Geraltem. Czym różniły się te dwie relacje, co w opowiadaniach jest ledwo wspomniane.

No tak, tylko w książkach akcja w Brokilonie dzieje się jak Ciri ma kilka lat, na teaserze wygląda na 14-15, jeżeli trzymaliby się wersji książkowej przygody i jak przebiegała, to fakt ten zmienia dynamikę relacji pomiędzy Geraltem a Ciri.
Co do Yennfer to ten wątek jest dziwny i trąci banałem, czy kogoś kto czytał książkę interesowała relacja pomiędzy Yennefer a Istredem? Co dalej? Pokażą romans Yennefer i Cracha? Po co to komu? Takie wątki to nie jest siła napędowa książek.



Dla mnie trąci infantylizmem z wypowiedzi ludzi tworzących ten serial. Dużo już chyba powiedziano na temat doboru aktorów. Nie mam problemów z obsadą trzech głównych postaci, ale jak czytam interpretację showrunnerki, która twierdzi, że rasizm w świecie Wiedźmina nie opierał się na kolorze skóry tylko na podziałach rasowych... W książkach elfy,krasnoldy czy gnomy to była metafora terroryzowanych czy podbitych mniejszości np. Żydów, Indian (można tutaj wstawić każdą prześladowaną mniejszość, lub podbity lud), ponieważ świat fantasy inspirowany Tolkienem musi trzymać się w jakiś granicach logiki, geograficznie, demograficznie itd. U Tolkiena różne rasy ludzkie były od siebie odspeparowane geograficznie, mówiły innymi językami...Na początku po obejrzeniu teasera, byłem nastawiony optymistycznie, ale im więcej czytam wypowiedzi ludzi odpowiedzialnych za serial, to tym bardziej myślę, że to nie będzie to.
Czekam tylko z niecierpliwością jak zacznie się znęcanie na sławnym polskim serialu o Wiedźminie, żeby tylko pokazać jak dużo lepiej Amerykanie potrafią pokazać ten świat, bo podszczypywanie gier już się zaczęło z tymi mieczami czy medalionem (który wygląda tanio)...Jeszcze jestem w stanie zrozumieć podirytowanie zarzutami o braku słowiańskości, bo mnie takie coś też irytuje, kiedy nawet ciężko coś takiego zdefiniować, ale mam wrażenie, że ludzie co tworzą ten serial, nie czują tego świata i może stąd te narzekanie o "braku słowiańskości". Po prostu brakuje klimatu.
 
Ja rozumiem, co masz na myśli. Tylko właśnie to oraz to co napisałaś dalej w porównaniu z opowiadaniem trąci dla mnie okrutnym (ale to okrutnym i w dodatku mało spójnym o czym na końcu) banałem :)

No bo to jest pewne uproszczenie, tego co tam się zadziało, tylko teraz zadaniem tego scenarzysty jest usiąść i tak to przedstawić, dodać detale, dialogi, jakieś niuanse, żeby to tak nie waliło po oczach, że to jest banał ;)

I dlatego też mam taki problem z oceną tej sceny z Yennefer, bo dociera do mnie tylko komunikat, że Yen rozmawia z martwym dzieckiem, że w sumie dobrze, ze nie żyje, bo życie i tak jest beznadziejne ;)

A tak naprawdę, poza tym ogólnym komunikatem na tą scenę składa się wiele rzeczy, różnych detali do których ja nie mam dostępu. Nie wiem w jakim kontekście pada, nie słyszę dialogów, nie widzę gry aktorskiej, itd. Może po jej obejrzeniu okazać się, że ona wcale nie jest taka banalna.
 
Może po jej obejrzeniu okazać się, że ona wcale nie jest taka banalna.


Oczywiście, finalnie przekonamy się dopiero po premierze, ale naturalnym odruchem jest gdybanie przed premierą na podstawie przesłanek. Mi dotychczasowe nie dają powodu do optymizmu w zakresie rozwiązań fabularnych czy jakości dialogów - widzę więcej "przeciw" niż "za" z powodów, które już wymieniałem. Nie widzę w tych twórcach potencjału, by w banał nie popaść.

Niejedno zresztą gdybanie do tej pory się sprawdziło. Dlatego warto sobie przypomnieć, o czym dyskutowaliśmy np. na przełomie 2018/2019 i wtedy gdy niektórzy wyrażali obawy, że serial może mieć mało wspólnego z oryginałem też padały argumenty że nie wiadomo, zobaczymy, nie wiemy, że z tego co Lauren mówi wynika, że czuje materiał źródłowy, że nie ma powodów do obaw na razie. Nigdy nie wiemy, ale naturalne są próby wyciągania wniosków z tego, co się widzi w materiałach, słyszy i czyta w wywiadach :) Kiedy będzie można spokojnie powiedzieć, że są powody do obaw, jak nie teraz? :)
Post automatically merged:


Ech, no właśnie. A propos gdybań z dawnych czasów. Triss. Według niektórych plotek, mogło być na przykład tak:

10ce70356d9baf36ac957662ec492f82.jpg

(Vittoria Puccini)

A jest tak:

1564325838312.png
 
Oczywiście, finalnie przekonamy się dopiero po premierze, ale naturalnym odruchem jest gdybanie przed premierą na podstawie przesłanek. Mi dotychczasowe nie dają powodu do optymizmu w zakresie rozwiązań fabularnych czy jakości dialogów - widzę więcej "przeciw" niż "za" z powodów, które już wymieniałem. Nie widzę w tych twórcach potencjału, by w banał nie popaść.

Niejedno zresztą gdybanie do tej pory się sprawdziło. Dlatego warto sobie przypomnieć, o czym dyskutowaliśmy np. na przełomie 2018/2019 i wtedy gdy niektórzy wyrażali obawy, że serial może mieć mało wspólnego z oryginałem też padały argumenty że nie wiadomo, zobaczymy, nie wiemy, że z tego co Lauren mówi wynika, że czuje materiał źródłowy, że nie ma powodów do obaw na razie. Nigdy nie wiemy, ale naturalne są próby wyciągania wniosków z tego, co się widzi w materiałach, słyszy i czyta w wywiadach :) Kiedy będzie można spokojnie powiedzieć, że są powody do obaw, jak nie teraz? :)
W teaserze są i inne nieścisłości a nawet zmiany świata Wiedźmina, których się nikt nie czepia, bo pierwsze na co zwracają uwagę fani gier to brak drugiego miecza czy medalion, a jak coś się nie podoba, to jest odpowiedź w stylu: to przeczytaj książkę. Dla mnie to dziecinne, kiedy wybiórczo traktujesz materiał źródłowy, a w razie krytyki podpierasz się tym, że realizujesz wizję z książki. W trailerze jest jakiś dziwny wykład nt. tego, że ludzie nauczyli się magii od elfów...tylko, że niczego takiego nie ma w książce... Pierwszy ludzki mag "objawił" się zanim ludzie (ci z Północy, gdzie rozgrywa się akcja Wiedźmina)dobili statkami do Kontynentu.

Czarnoskóry Istred jest okej, dwa miecze na plecach już nie, tutaj trzeba przecytać książkę. I te teksty o tym, że w książkach nie ma nic o kolorze skóry... w powieściach Sienkiewicza też nie ma co nie znaczy, że Kmicic ma być skośnookim Azjatą...
 
Status
Not open for further replies.
Top Bottom