Ekranizacja Sagi - czy za drugim razem będzie lepiej? (Hollywood, Platige Films, Netflix)

+
Status
Not open for further replies.
Być może skieruje ją tam Dara? Może Brokilon jest potrzebny, bo wypicie Wody Brokilonu jest jakimś ważnym punktem fabuły, może ma moc pokazania Ciri gdzie jest Geralt? Tylko dywaguję oczywiście, bo konkretów brak, ale da się to z sensem załatwić.
Wiele się da, tylko że nie byłoby zupełnie takiej potrzeby, gdyby Hissrich ze scenarzystami nie próbowali kombinować z istniejącym materiałem, bo takie są właśnie skutki. Musisz wymyślać coraz mniej wiarygodne wyjaśnienia, wprowadzać coraz bardziej nielogiczne zmiany by historia zechciała zachować jakieś pozory sensu.
 
Temat już był wałkowany i to że aktorzy występujący nie znają pierwowzoru nie jest niczym dziwnym. Oni mają zagrać to co mają w scenariuszu według wskazówek reżysera, a nie swoje wyobrażenie postaci na podstawie znajomości źródła. Znajomość może pomóc, może też przeszkodzić - wszystko zależy od sytuacji. Dobrym przykładem jest tutaj Viggo Mortensen czyli odtwórca roli Aragorna we Władcy Pierścieni, który nie znał książek, a do udziału w projekcie przekonał go jego syn. Czy wypadł przez to źle? Moim zdaniem kreacja była rewelacyjna.

Skoro był wałkowany, to wybaczcie Waszmościowie, ale sprawy serialu nie śledziłem dostatecznie uważnie, w zasadzie tyle co z forum, bo i zaufanie mam niepomiernie większe do Forumowiczów niźli rozmaitej maści dziennikarzy i im podobnych, ale mniejsza o tym ...
Można do sprawy przygotowania do roli podchodzić na sposób Ala Pacino lub na modłę Roberta De Niro (nazwiska użyte w celu zobrazowania problemu) ... można - można, ALE ... co zrobić w przypadku gdy główna osoba odpowiadająca za scenariusz i produkcję np. nie ma pojęcia o relacjach łączących głównych bohaterów (Geralta i Jaskra), aktorzy (nie wszyscy) o swoich postaciach nie wiedzą właściwie nic (poza scenariuszem pisanym przez j.w.), nie rozumieją "świata" wykreowanego przez autora książek jakie mają adaptować itd.

Argument - przychodzi zawodowiec i gra może sprawdzić się w przypadku Ala Pacino (choć i to nie zawsze), ale co jeśli dotyczy ludzi o których nikt nie słyszał, a ich osiągnięcia można mierzyć suwmiarką. A co tam - pal licho, to zawodowcy wiedzą co robią - przecież historia filmów to pasmo genialnych adaptacji i nieprzerwany ciąg sukcesów w tej materii - czyż nie?

Sprawa nieznajomości materiału źródłowego jest tylko jednym z problemów, a została zasygnalizowana w mojej wypowiedzi jako przykładowy powód braku entuzjazmu dla poczynań Netflixa
 
3 Zdjęcia od Laurem z okresu kręcenia na Wyspach Kanaryjskich.
1.?
3v740aojmu041.jpg


2. Scena gdzie Yennefer mówi do martwego dziecka
fv94pjhylu041.jpg


3. Granica możliwości?
Lauren i Jaskier?
ct51snhylu041.jpg
 
co zrobić w przypadku gdy główna osoba odpowiadająca za scenariusz i produkcję np. nie ma pojęcia o relacjach łączących głównych bohaterów (Geralta i Jaskra), aktorzy (nie wszyscy) o swoich postaciach nie wiedzą właściwie nic (poza scenariuszem pisanym przez j.w.)
Fani chcieliby widzieć w aktorach rycerzy na białych koniach którzy będą na bieżąco poprawiać scenarzystów, ale kręcenie filmów to nie jest demokracja i równouprawnienie. Jeżeli reżyser się uprze, to najdokładniejsza znajomość książek nie pomoże.
 
Fani chcieliby widzieć w aktorach rycerzy na białych koniach którzy będą na bieżąco poprawiać scenarzystów, ale kręcenie filmów to nie jest demokracja i równouprawnienie. Jeżeli reżyser się uprze, to najdokładniejsza znajomość książek nie pomoże.
W cytowanej wypowiedzi miast reżysera właśnie, wskazałem na problem Pani show runner serialu od której problem się zaczyna i z wyjątkami idzie do dołu.
Ci ludzie powtarzają błędy poprzedniej adaptacji filmowej dzieła ASa. Oni zamiast wykorzystywać i dostosowywać posiadany materiał, tworzą własne "wariacje na temat". Obawiam się, iż poza stroną techniczną i wizualną, końcowy efekt będzie zbliżony, bo z całym szacunkiem, ale choćby się nie wiem jak nadymali, to nie stworzą lepszych dialogów, czy wymyślą lepszej historii, postaci itd. - mają gotowca za którego zapłacili - wystarczy skorzystać.
 
Fani chcieliby widzieć w aktorach rycerzy na białych koniach którzy będą na bieżąco poprawiać scenarzystów, ale kręcenie filmów to nie jest demokracja i równouprawnienie. Jeżeli reżyser się uprze, to najdokładniejsza znajomość książek nie pomoże.

Jeju, Wy dalej o tej świętej znajomości książek? Naprawdę, casus Gry o Tron niczego Was jeszcze nie nauczył ? :D
Jedyne do czego mogłaby się im na tym etapie przydać, to może po to żeby nie wygadywali publicznie takich głupot jak Freya ostatnio, że Geralt dla Ciri jest jak "starszy brat"...dobrze, że nie powiedziała, że się w nim podkochuje czy coś
 
Last edited:
Casus GoT to powinien niektórych nauczyć, czym kończy się odchodzenie na początkowych etapach od wątków, "bo niepotrzebne", a potem okazuje się, że bez nich niektóre kluczowe wcześniej postaci snują się gdzieś w tle przez całe sezony (np. usunięcie z serialu Aegona i postać Varysa) i w ogóle całość traci sens. Potem zaś wszyscy zastanawiają się, co poszło nie tak i zgodnie hejtują ostatnie sezony GoT.

No, ale widać nie nauczył. Nenneke? Ucieczka Ciri do Brokilonu?

1574712673161.png
 
@xxgwxx O jaki casus GoT w temacie nieznajomości książek chodzi? Ja myślałem, że panuje względny consensus, że to była bardzo dobra ekranizacja, do momentu, gdy zabrakło właśnie materiału źródłowego.
 
Przypomniało mi się, jak przy pierwszych zdjęciach z wiedźmina ludzie dziwili się, że czemu Geralt nie ma brody, czemu nie ma dwóch mieczy na plecach, czemu Triss nie jest grana przez białą rudą aktorkę, czemu medalion ma inny kształt itd. Wtedy Lauren pisała o chęci bycia "wiernym do materiału źródłowego". Teraz wiadomo że w czym była rzecz, po prostu nawet gdyby chcieli zrobić te rzeczy tak jak w grach (Co nie byłoby dobre) to i tak nie mogliby tego zrobić przez prawa autorskie CD Projektu, no i Sapkowskiego prędzej by szlag trafił, niż by na to pozwolił.

No śmiesznie się czyta teraz o tej wierności wobec książek gdy:
+Wygląd wielu ważnych (lub mniej ważnych) postaci nie jest zgodny z ich opisem (Calanthe, Eithne, Fringilla, Jaskier, Renfri, Geralt, Marilka, Foltest, Istredd). Opisy miejsc i przedmiotów jak ubrania rówież nie (Nilfgaardczycy, Cintra i uczta na zamku, Aretuza, Wzgórze Sodden)
+ Bardzo luźno traktuje się fabułę opowiadań, zniekształcając je lub całkiem zmieniając je na coś innego (Prawdopodobnie Ostatnie Życzenie <<Inne pierwsze spotkanie Yennefer i Geralta, mała obecność dżina>>, Miecz Przeznaczenia, zmiana wieku Ciri, kompletnie inne poprowadzenie wątku jej i Geralta, dowalenie do tego Yennefer)
+ Rezygnacja z książkowych dialogów/ przerabianie ich na własną modłę, dowalenie tony nowych. (Szczerbic i Brodzki approves)
+ Dwa powyższe podpunkty zrobione specjalnie po to, aby dostosować historię do dzisiejszych standartów i zgromadzenia jak największej widowni (Ponownie Szczerbic i Brodzki approves. Poza tym dodam od siebie, że zazwyczaj kiedy ktoś stara się coś zrobić "dla wszystkich" to efekt jest zazwyczaj odwrotny, i danemu produktowi bardziej by pomogło posiadanie własnego charakteru)
+ Nie kojarzenie takich oczywistości, że Jaskier jest tak bliskim przyjacielem dla Geralta, jak Jaskier dla niego, uznanie że te zbroje to dobry pomysł, dopóki internet nie wylał wiadra hejtu na nie, nie łapanie że zatrudnienie czarnoskórej aktorki na Fringille może być problematyczne, ( W końcu Fringilla była krewną Emhyra i Anny Henrietty), dawanie czarnoskórych i azjatyckich statystów, nie biorąc pod uwagę że ludzie z wiedźminlandu na pewno zwracaliby uwagę na ich wygląd, na dodatek nie robiąc tego z głową (Wszyscy ze sobą pomieszani jak w jak w Herkulesie Kevina Sorbo, Przygodach Merlina czy innej Elli Zaklętej)
Nie no, książki Sapkowskiego znalazły się w dobrych rękach. Nie twierdzę przy tym, że to będzie kompletny szajs, bo zła adaptacja nie równa się zły serial, ale biorąc pod uwagę pierwsze opinie, z których wynika że to prostu solidny średniak, tak jak przypuszczałem, to powtórzenia suksesu Gry o Tron temu nie wróżę.
O jaki casus GoT w temacie nieznajomości książek chodzi? Ja myślałem, że panuje względny consensus, że to była bardzo dobra ekranizacja, do momentu, gdy zabrakło właśnie materiału źródłowego.
Tego materiału zaczęło brakować już od 5 sezonu, ale moim zdaniem serial zaczął ssać właśnie od tego momentu, bo fabuła z odcinka na odcinek robiła się coraz głupsza, bezsensowna, praktycznie wszystkie wady wspomniane przez Deymosa były widoczne już tutaj. Ale ludzie dalej to oglądali i im się podobało, czego osobiście nie potrafię zrozumieć. Dopiero przy 8 sezonie wszyscy nagle się obudzili jak jakość gwałtownie spadła, bo twórcy chcąc jak najszybciej zakończyć serial posunęli się do najgłupszych rozwiązań, na jakie mogli wpaść.
 
Last edited:
Spoko opinia.
wpwb6s7w5w041.jpg


Ogólnie.. Pamiętam jak się napaliłem na 2 cześć Jurassic World. Reżyser wydawał się idealny do zrobienia bardzo dobrego filmu w tym uniwersum. Wyszły pierwsze opinie, 90% z nich wychwalało. Był nawet komentarz kolesia, który stwierdził że to najlepszy film jaki widział w życiu, inny napisał że dostał erekcji podczas pokazu (serio xD) A potem padło embargo, około 60% pozytywnych od krytyków i już wiedziałem że chyba nie jest tak kolorowo.. No i film wyszedł bardzo mocno przeciętnie.
Więc zastanawiam się, czy spora część tych reakcji nie jest po prostu wykupiona przez studia. Albo te negatywne są zakazane, do czasu premiery?
 
A wiadomo już może czy czeka nas lektor czy dubbing? :)

No i film wyszedł bardzo mocno przeciętnie.
Fallen Kingdom?
"Mocno przeciętnie" to spory komplement dla tego filmu.

O jaki casus GoT w temacie nieznajomości książek chodzi? Ja myślałem, że panuje względny consensus, że to była bardzo dobra ekranizacja, do momentu, gdy zabrakło właśnie materiału źródłowego.
Cztery dobre sezony i potem równia pochyła. Dla mnie serial na raz, choć początek dobry, przez drugą połowę drugi raz bym nie przebrnął.
Jaki by Witcher nie był, na pewno będę do niego wracać, bo wracam nawet do polskiej wersji. No ale jestem w końcu fanem Wiedźmina, a fanem GoT nigdy nie byłem.
 
Last edited:
Napisy będą na pewno, ale na pewno będzie też polskie audio (bo praktycznie zawsze jest), dlatego pytanie postawiłem tak, a nie inaczej.

Na pewno nie dubbing,
A skąd ta pewność?
W dzisiejszych czasach kiedy filmy R-rated jak Predator czy Terminator dostają dubbing nic nie jest pewne.
Wolałbym lektora, szkoda tylko, że ci najlepsi już albo nie żyją (Kozioł, Szołajski, Szczotkowski), albo na emeryturze i co najwyżej reklamy jeszcze czytają (Knapik) i w najlepszym wypadku można liczyć na Łukomskiego (chyba najlepsza opcja obecnie) Borowca lub Gudowskiego, a w najgorszym na jakiegoś leszcze, którego nie da się słuchać.

Z drugiej strony gdyby zaserwowali dubbing z soczystym tłumaczeniem jak w Loganie czy Deadpoolu, też bym sprawdził. Pierwsze podejście w każdym razie z napisami.
 
Last edited:
Do tej pory chyba jedyny aktorski serial Netflixa z polskim dubbingiem to Flaked. Warto tu jednak zauważyć, że był to raczej eksperyment i ostatecznie się z tego wycofali podmieniając dubbing na lektora po pierwszym sezonie. Obecnie nawet pierwszy sezon nie posiada już dubbingu. W między czasie robili też przymiarki do zdubbingowania House of Cards, ale porzucili ten pomysł.

Dlatego wątpię żeby był dubbing w Wiedźminie. Na 100% będą napisy i na 99% lektor.
 
Obyś miał rację.
Dark Crystal był z dubbingiem, ale to specyficzny przypadek i tam akurat nie stanowiło to dla mnie problemu (przy okazji oglądania z córką, bo pierwszy raz obejrzałem z napisami), w produkcjach aktorskich drażni mnie niesamowicie niezgranie ruchu ust z wypowiadanymi słowami, dlatego dubbingu z reguły unikam.
 
jaki casus GoT w temacie nieznajomości książek chodzi? Ja myślałem, że panuje względny consensus, że to była bardzo dobra ekranizacja, do momentu, gdy zabrakło właśnie materiału źródłowego.

Nie panuje. Powycinali mnóstwo rzeczy z książek lub pozmieniali (w tym wygląd oraz wiek kilku głównych postaci). Elaborat możnaby na ten temat napisać. Ludzie nie narzekali, bo dobrze się to oglądało, a że większość świata nie czytała książek Martina to problem właściwie nie istniał w gronie szerszej publiczności. Myślę, że bardzo podobnie będzie z Wiedźminem. My tutaj sobie będziemy płakać że tamto to bee, a to tego nie było w książkach, a to wyglądało inaczej itd. a reszta będzie mieć wywalone. Poważniejsze problemy z Grą o Tron zaczęły sie nie w momencie, gdy książki się skończyły - one się zaczęł wtedy, gdy serial zaczął być niespójny i niezgodny sam ze sobą, kiedy postacie zachowywały się wbrew temu, jak zachowywały się wcześniej w serialu.

Ale akurat ja nie o tym - pisząc o casusie got'a miałam na myśli aktorów i ich znajomość książek. Jak cholernie (tym, którze dobrze je znali - np. Emilii Clarke, Nikolajowi grający Jaimego, Kitowi Harington...i jeszcze paru innych zapewne) do zupełnie niczego im się nie przydała i w niczym nie pomogła.
 
Status
Not open for further replies.
Top Bottom