Czyli przyznajesz, że można zrobić dobry serial, trzymający klimat książek, a jednocześnie wprowadzić do niego masę rzeczy których nie było w nich, a także dokonać szeregu istotnych zmian?
Czyli przyznaję, że można zrobić dobry serial sf na podstawie książek, wprowadzając do niego rzeczy, których nie było w książkach. Nie wiem, czy trzyma klimat książek i nie wiem, jak te zmiany wpłynęły na odbiór serialu u osób, które książki znają, ponieważ książek nie czytałem. Oceniam go przez pryzmat moich osobistych preferencji co do gatunku. Lubię sf, w którym jest science wspólnie z fiction, a nie samo fiction. Dlatego lubię The Expanse i go polecam. Ale lubię jako serial, właśnie za ten drobny ukłon w stronę poważniejszej wizji przyszłości.
Nie mam pojęcia, czy po przeczytaniu książek postawiłbym je w sąsiedztwie mistrzów fantastyki. Przypuszczam, że to nie jest cudo scen, dialogów, opisów, postaci. Wyróżnia się z tłumu raczej właśnie tym trzymaniem się realiów, ale i takich książek jest przecież wiele, z nich też by się dało zrobić podobne seriale. Zmiany zapewne nie poprawiły książek, ale też im bardzo nie zaszkodziły.
I tutaj przechodzimy do sedna wywodu, czyli jak zmiany wprowadzone do serialowego Wiedźmina wpłyną na to, co dla mnie (dla nas?) jest wartością samą w sobie tych książek. Ja rozumiem, że twórcom serialu łatwiej jest pokazać przeszłość Yennefer, bo chcą bardziej naświetlić jej postać. Rozumiem, że dialogi będą cięte (w sensie obcięte), a lokacje dość umowne w swym kształcie z zaludniającymi je przypadkowymi statystami itd. I być może wyjdzie z tego całkiem oglądalny serial fantasy, jeśli tylko widz nie będzie wykazywał nadmiernie wysokich oczekiwań, tylko że to prawdopodobnie nie będzie miało za wiele wspólnego z tym, od czego się zaczęło. Bo jeśli chcieli po prostu zrobić serial w tych klimatach i podeprzeć oglądalność znaną marką, to ok, nie powinienem się tutaj ekscytować. Większość klientów Netflixa na pewno nie czytała książek i będą w podobnej sytuacji, jak ja z Expanse. Dostaną trochę magii, walk na miecze i nieco potworów w pseudośredniowiecznej otoczce. Uznają, że fajnie się ogląda, ogólnie nic specjalnego, a przy okazji nieco głupiutkie w swej natrętnej wizji. Ale jeśli serial miał jednak w założeniach próbę przeniesienia na ekran bardzo dobrych, jednych z najlepszych książek fantasy, to dokonywane zmiany mogą ten plan położyć do grobu, ponieważ nie ma możliwości, by to wyszło na dobre.