Zrozumcie, Riseny oni robić musieli, robili je na siłę, a ELEX chcą zrobić od czasów G2, więc tu dochodzi zapał i chęć spełniania wyznaczonego sobie celu.
A to bardzo ciekawa teoria, z chęcią zapoznam się z jej źródłem. Pierwsze słyszę, iż ELEX planowali już od czasów drugiego Gothica. Gdyby tak było to nie stworzyliby serii Risen tylko od razu wypuściliby ELEX, co nie? Ciekaw też jestem kto ich zmuszał do produkowania Risenów.
Tutaj patrząc na niektóre screeny świata widać, że level design to nadal wysoki poziom, jeśli rzeczywiście ma powstać kontynent ala Gothic 3 tylko, że większy, to się uda. Co by nie mówić o G3 to świat tam był olbrzymi i piękny.
Pytanie jak ten świat wypełnią. Takie gry jak Gothic, Gothic II czy Risen posiadały niezbyt rozległe, ale jednak otwarte światy, maksymalnie wykorzystujące dostępną przestrzeń. Były świetnie zaprojektowane także pod względem rozmieszczenia potworów. W G3 świat też był piękny, a do tego dość rozległy. Problemy zaczęły się w Risen 2 w którym to otrzymaliśmy niewielkie, korytarzowe światy, gdzie co najmniej 60% powierzchni wyspy pokrywają nieprzebyte góry:
Do tego doszły niewielkie osady, składające się z kilku chat i NPCów na krzyż. Nieco się pod tym względem w Risen 3 poprawiło, mapy były bardziej otwarte i ciekawiej zaprojektowane, ale nadal nie znalazło się tam miejsce na miasto z prawdziwego znaczenia, bo ciężko nimi nazwać siedziby poszczególnych gildii.
Dziwne uniwersum? Ja tu widzę powiew jako takiej świeżości. Będziemy mieli połączenie nowoczesnej technologii z magią i średniowieczem, jeśli to dobrze poprowadzić to mamy szansę dostać coś na prawdę nowego i ciekawego.
Ja tam akurat mam mieszane uczucia, być może dlatego, iż jestem fanem klasycznego dark fantasy, które prezentowała PB w czterech pierwszych grach. Riseny 2 i 3 pokazały, że wprowadzenie broni palnej może totalnie położyć balans rozgrywki. W "trójce" w ogóle nie korzystałem z broni palnej, choć i tak dość szybko zaczęło być zbyt łatwo i to na poziomie trudności ultra na którym to grałem. Być może winą jest to, że mamy towarzysza, być może winą jest system walki polegający na przewrotach. Na pewno leży tu kwestia balansu, bo jeszcze przed przyłączeniem się do którejkolwiek gildii w R3 wyczyściłem niemal doszczętnie każdą wyspę, zostawiłem sobie kilka potworków coby wypróbować na nich zaklęcia, których się nauczę, ale gdybym się uparł to je również bym unicestwił. W Gothicach wybranie gidii było początkiem naszej drogi.
PB obiecuje całe tony sprzętu. Risen pod tym względem słabo stał, ale Gothici były rajem pod względem zbierania pancerzy, uzbrojenia.
Chyba na odwrót. W Gothicach nigdy jakiegoś ogromu sprzętu nie było, zwłaszcza jeśli o pancerze chodzi, bo te dostawaliśmy w ramach gildii. Nieco inaczej pod tym względem było w Gothicu 3, który posiadał bardziej sandboksowy charakter. W grach PB nigdy jednak nie chodziło o ilość sprzętu, a o satysfakcję z jego zdobycia i posiadania. W takim Wiedźminie 3 jakoś nigdy specjalnie nie cieszyłem się z nowego pancerza czy miecza, bo jest ich od groma i zmienia się je co chwila. No, może jest jeszcze jakaś satysfakcja po wytworzeniu mistrzowskiego wiedźmińskiego pancerza.
Do tego jetpack dobrze zrobiony może być na prawdę niezłą zabawką.
Jetpack może popsuć eksplorację świata. Bo co z tego, że fauna będzie świetnie rozmieszczona w świecie gry, skoro co trudniejszych przeciwników będzie można ominąć jetpackiem?
Ma być nieporównywalnie większe od tego z Risena a tamtejsze uniwersum było większe i bardziej zapełnione szczegółami od Gothicowego...może jestem dziwny, ale mi wątek Władców Tytanów podpasował.
Wg mnie uniwersum Risenów było strasznie niespójne, nie mówiąc już o słabych zakończeniach w każdej części, z których nigdy nie można wywnioskować co stanie się dalej. A to jednak oznacza, iż twórcy nie mieli jakiegoś całościowego pomysłu na serię, tylko kolejne motywy wymyślano na poczekaniu. W Gothicach może i nie ma zbyt wielu źródeł opisujących uniwersum, ale jednak to tylko pogłębia ich klimat, bo jednak jest to świat stylizowany na wczesne średniowiecze, a zwłaszcza tak prezentuje się Górnicza Dolina. To miejsce wypełnione przez więźniów i na większość ksiąg można się natknąć jedynie u magów. Już w "jedynce" słyszymy o królestwie Myrthany, Nordmarze, gdzie przetapia się rudę. Są więc jakieś podwaliny pod historię świata i co najważniejsze, fabuła całej serii cały czas trzyma się tych klimatów wojny z orkami oraz wojny bogów. W Risenach mamy cuda-niewidy. W pierwszej części jest ok, bo mamy jednego Tytana, jest też jakiś zaczątek uniwersum. Jednakże w kolejnych częściach nic z tego nie wynika. Pokonujemy kolejnych Tytanów, do niczego konkretnego to jednak nie prowadzi. Są jakieś przeskoki czasowe, zmiany bohaterów... W ten sposób mogliby klepać kolejne Riseny w nieskończoność z tym samym zakończeniem w którym to bohater po pokonaniu Tytana odpływa statkiem ku zachodowi słońca.
Ale mechanika walki budzi moje duże obawy - to było moim zdaniem u pirani zawsze toporne, a od Gothiców mnie w końcu odrzuciło. Riseny zaś przechodziłem z jakimiś godmode czy trainerami, bo nie chciało mi się już użerać z tym systemem.
Tu zależy czy chodzi ci tylko o mechanikę walki, czy również o rozwój postaci. Jeśli chodzi o taką całość to dla mnie lepsza jest mechanika z Gothiców i pierwszego Risena od tej w trzecim Wiedźminie. Mam tu na myśli głównie taką spójność gameplayową i fabularną. Każde rozwiązanie służy immersji, nie ma też jakiegoś przeładowania tej mechaniki niepotrzebnymi elementami. System walki, wiadomo, że nie będzie idealny, Gothic powstał w 2001 roku, a wtedy królowały erpegi z rzutu izometrycznego z turową walką albo dungeon crawlery. Jednak i tak uważam, że nie jest jakiś zły. Możemy decydować o kierunku ciosów, brak jest fikołków, może blokowanie z braku tarcz jest nieco nieintuicyjne. Za taki opus magnum systemów walki w grach Piranha Bytes uważam ten z pierwszego Risena w którym są już tarcze, podobnie jak w Gothicach mamy kontrolę nad kierunkiem zadawanego ciosu, ale też co poziom wyszkolenia otrzymujemy dostęp do nowych ciosów, więc już w samej walce widać progres naszej postaci. Ba, w Gothicach w zależności od wyszkolenia postać inaczej trzyma broń.
Z drugiej jednak strony - przeszedłem je (oraz dość długo wytrwałem w G2) dlatego, że ogólny klimat gier - świat, postaci, humor - mnie jakoś ujął. Nie powalił na kolana, ale właśnie ujął.
Gothiki mają świetny klimat dla którego powracam do nich regularnie. Trochę swoją konstrukcją i ogólną atmosferą przypominają mi książki albo LARPy. To jest właśnie kwestia spójności kwestii fabularnych z gameplayem, nic nas nie odrywa od rozgrywki i nie krzyczy: "Jestem tylko grą!!!", jak wiele elementów w trzecim Wiedźminie. Sprawia to, iż przenikamy na drugą stronę ekranu, stajemy się Bezimiennym i po prostu utożsamiamy się z nim.
O dokładnie! Gothic był trudny, ale duża ilość jego magii leżała w kombinowaniu jak przeżyć, jak zdobyć lepsze wyposażenie jak przeżyć...to było świetne
Faktycznie, w grach Piranii najlepsze są początki, takie wręcz survivalowe. Chyba najbliżej tych klimatów był pierwszy Risen, który trochę przypominał serial "Lost". Fajne jest poznawanie tych światów, uczenie się zasad w nich panujących, a wreszcie stawanie się coraz lepszym w walce i wreszcie przemiana z takiego żółtodzioba czy ofiary w drapieżnika. To jest dla mnie esencja gier Piranha Bytes.