Fabularne niedociągnięcia. [SPOILERY]

+
Niezła kombinacja, ale kupy się nie trzyma.
blackwall - "oswojona" SI, musiałaby infekować dosłownie każdy istniejący na świecie sprzęt żeby móc skutecznie działać.
Cyberprzestrzeń za blackwallem gdzie grasują "dzikie" SI, czyli grasują na jakimś sprzęcie bo bez niego nie istnieją. nawet jeśli skaczą z jednego na drugi to ten sprzęt musi istnieć. Jeśli SI wykorzystują sprzęt który jest normalnie w użytku ale np. na standbayu, to znowu sypie się koncepcja blackwalla. Ta ciągła walka musiałaby pożerać mnóstwo zasobów sprzętowych. A przecież w Świecie Cyberpunka ciągle toczą się wojny, hakerzy hasają i sieją spustoszenie w sieciach energetycznych - awarie powinny być przecież śmiertelnym zagrożeniem dla wszystkich SI.
 
Niezła kombinacja, ale kupy się nie trzyma.
blackwall - "oswojona" SI, musiałaby infekować dosłownie każdy istniejący na świecie sprzęt żeby móc skutecznie działać.
Cyberprzestrzeń za blackwallem gdzie grasują "dzikie" SI, czyli grasują na jakimś sprzęcie bo bez niego nie istnieją. nawet jeśli skaczą z jednego na drugi to ten sprzęt musi istnieć. Jeśli SI wykorzystują sprzęt który jest normalnie w użytku ale np. na standbayu, to znowu sypie się koncepcja blackwalla. Ta ciągła walka musiałaby pożerać mnóstwo zasobów sprzętowych. A przecież w Świecie Cyberpunka ciągle toczą się wojny, hakerzy hasają i sieją spustoszenie w sieciach energetycznych - awarie powinny być przecież śmiertelnym zagrożeniem dla wszystkich SI.
To nie jest żadna kombinacja, tylko tak jak to działa w uniwersum. To już bardziej podpada pod lore papierowego Cyberpunka, a nie tego co jest w samej grze, ale jak pisałem, systemy, na których operuje Stara Sieć, gdzie przebywają wyzwolone SI, istnieją i mają zasilanie odrębne od infrastruktury Night City, stąd też ataki Netrunnerów na sieci energetyczne nie mają na nie wpływu. Wojny za to przysłużyły się jedynie SI, ponieważ umożliwiły im ostatecznie lepsze ukrycie swoich serwerów, jako że wiedza o ich położeniu przepadła razem z większością baz danych. Jasne, Netwatch czy inne agencje podobnego szczebla mogą być świadomi tego, gdzie się znajdują, ale Stara Sieć to skarbnica przedwojennej wiedzy, stąd też zależy im na tym, żeby te działały jak trzeba, nie wspominając też o tym, że zniszczenie Starej Sieci mogłoby mieć negatywny wpływ również na Nową Sieć. Dlatego też w Cyberpunku RED zawarli układ z Alt w kwestii stworzenia Blackwalla w zamian za pozostawienie Wyzwolonych SI we względnym spokoju, za wyjątkiem tych, które przebijają się przez Blackwalla.
 
Ale wiesz że to twoje "papierowe lore" Cyberpunka sprowadza się do tego co napisałem na początku: Alt śmiga na sprzęcie (co prawda ukrytym wedle tego co piszesz) ale nie ma prawa nie pamiętać że sprzęt/hardware/ciało jest niezbędne.
 
Ale wiesz że to twoje "papierowe lore" Cyberpunka sprowadza się do tego co napisałem na początku: Alt śmiga na sprzęcie (co prawda ukrytym wedle tego co piszesz) ale nie ma prawa nie pamiętać że sprzęt/hardware/ciało jest niezbędne.
No i jest świadoma tego, że ciało jest niezbędne, inaczej nie próbowałaby wypalać i ponownie umieszczać świadomości V w jego ciele. To, co jej omknęło to różnice pomiędzy sprzętem, a ludzkim ciałem. Jak pisałem wcześniej, żeby SI była w stanie przedostać się na inny sprzęt, wystarczy, że ten jest sprawny, ponieważ infrastruktura Sieci w uniwersum Cyberpunka jest stosunkowo zunifikowana (pomijając bariery takie jak Blackwall, korporacyjne zabezpieczenia, itp.), dlatego w finale gry Alt jest w stanie przedostać się ze Starej Sieci do Mikoshi, po tym jak V zapewnia jej bezpośredni dostęp i wydostać się stamtąd, nie napotykając przy tym żadnych przeszkód. Problem z jej planem jest taki, że ciało V jest technicznie sprawne, ale organicznie przeszło na tyle znaczącą metamorfozę, że już po prostu nie jest kompatybilne ze świadomością V. W skrócie, ze względu na tę unifikację systemów sieciowych w uniwersum, Alt nie musiała się przejmować czymś takim jak kompatybilność z hardwarem i softwarem przy przenoszeniu swojej świadomości do innych systemów, jak zza Blackwalla do Mikoshi albo z Wieży Arasaki do Sieci, ale przez zatracone człowieczeństwo nie zwróciła już uwagi na "detal" jakim jest potrzeba kompatybilności pomiędzy tymi czynnikami w przypadku ludzkiego ciała.
 
Technicznie zmiany spowodowane przez bioczip to nic innego niż nowotwór złośliwy. W świecie w którym nawet menele mogą wymieniać sobie dowolne części ciała nowotwór nie powinien być problemem.
 
Technicznie zmiany spowodowane przez bioczip to nic innego niż nowotwór złośliwy. W świecie w którym nawet menele mogą wymieniać sobie dowolne części ciała nowotwór nie powinien być problemem.
Mózg, to nie noga, żeby coś od tak wymienić, a sama gra wałkuje raz po raz, że to co się dzieje z V i jego/jej mózgiem, to rzecz bez precedensu.
 
Co do SI to dzisiaj już systemy operacyjne pozwalają na działanie obcego oprogramowania, sam Winodws ma tyle procesów systemowych (z czego większość bezsensownych dla użytkownika), że ciężko to ogarnąć. Furtki dla zdalnego zarządzania komputerem i dziury w systemie pozwalają na np. używanie komputerów nieświadomych ludzi jako koparki krypto, huby wirusów czyli komputery zombie, czy furtki internetowe. Podejrzewam ze już dziś można by zaprząc SI do szukania luk w systemie (co pewnie się dzieje) i połączeniu paru elementów żeby te SI korzystało z komputerów podpiętych w sieci na zasadzie wirusów (to mam nadzieję że jeszcze się nie zrealizuje) i mamy samograja zużywającego sprzęt bez wiedzy użytkowników.


Co do dzisiejszych SI to tą automaty autokonfigurujące się pod określone zadania. Potrafią ogarnąć najlepsze rozwiązania spośród milinów tysięcy możliwych deklasując metodę brutal force, tworzyć nowe potoki przetwarzania danych nawet w kilku wymiarach itd. Ale nadal są to tylko automaty. Ludzie opowiadający o SI nadużywają słowa "uczyć się", było to spowodowane entuzjazmem z nowego podejścia autokonfigurowalnych algorytmów. Więc jeśli powiemy że SI się "autokonfigurje", to brzmi mniej strasznie niż że "się uczy" (ale też zmniejsza zainteresowanie inwestorów, wiec to drugie określenie jest używane).
 
Last edited:
Mózg, to nie noga, żeby coś od tak wymienić, a sama gra wałkuje raz po raz, że to co się dzieje z V i jego/jej mózgiem, to rzecz bez precedensu.
Sama gra też pokazuje że dokonał się duży postęp z biotechnologii: nie hoduje się zwierząt tylko produkuje gotowe mięso i ożywia się wymarłe gatunki.
To co się dzieje z mózgiem V, to nie tyle rzecz bez precedensu, co rzecz absurdalna. Najbardziej to że po "wskrzeszeniu" wyjęcie czipa zabije V.
W grze mamy moment w którym BIOczip zachowuje się jak zwykła elekronika, Johny zanika i nic się nie dzieje - mały zgrzyt i jednocześnie recepta na wyleczenie V, ale to by nie pasowało do scenariusza.
W grze fantasy z czarami i magią takie absurdy po prostu przyjmuje się do wiadomości jako reguły rządzące wykreowanym światem, w tym wypadku trudniej to zignorować.
 
Sama gra też pokazuje że dokonał się duży postęp z biotechnologii: nie hoduje się zwierząt tylko produkuje gotowe mięso i ożywia się wymarłe gatunki.
To co się dzieje z mózgiem V, to nie tyle rzecz bez precedensu, co rzecz absurdalna. Najbardziej to że po "wskrzeszeniu" wyjęcie czipa zabije V.
W grze mamy moment w którym BIOczip zachowuje się jak zwykła elekronika, Johny zanika i nic się nie dzieje - mały zgrzyt i jednocześnie recepta na wyleczenie V, ale to by nie pasowało do scenariusza.
W grze fantasy z czarami i magią takie absurdy po prostu przyjmuje się do wiadomości jako reguły rządzące wykreowanym światem, w tym wypadku trudniej to zignorować.

Oba pierwsze przykłady to żaden wielki przełom. Dzis też już potrafimy hodować mięso z probówki. Nie robimy tego na skalę przemysłową, bo po pierwsze technologia raczkuje, po drugie nie przeskoczono problemu struktury - mięso z probówki różni się od tego ze zwierzęcia, które ma określoną budowę mięśni, wiek itd. itp.
Odtworzenie wymarłego gatunku rozbija się jedynie o pełny genom. DNA ulega z czasem uszkodzeniu, nie ma pełnej puli genów. Można więc odtworzyć, ale nie będzie to identyczne zwierzę z wymarłym gatunkiem. Dzis jednak już są firmy, które zajmują się próbami odtworzenia mamutów czy tygrysów tasmańskich.

Powyższe osiągnięcia biotechnologii nie mają nic wspólnego z biochipem, który zachowuje się niczym rak, "wrastając" w mózg właściciela. A zapewne wiesz, że istnieją raki nieoperacyjne. Rozwiniętego raka mózgu nie usuniesz bez znacznego upośledzenia funkcji mózgu.
Upraszczam, ale ja tak odbieram to, co dzieje się z V. Jedynym absurdem jest tu dla mnie to, że po usunięciu chipa V ma ileś tygodni życia.
To duże growe uproszczenie albo furtka. Może biochip wcale nie jest tak groźny, jak się go przedstawia?
 
Top Bottom