Fanowskie galerie na DeviantArt

+
McBobek

Przez trzy minuty zastanawiałam się, gdzie jest ta kusza. Okej, znalazłam. Hmm, wygląda mi to na rysunek dziecka. (Odkryłam Amerykę, dostanę lizaka?) XD

Jeżeli nie, no to chociaż: czerwoniec za chęci.. ;)
 
Last edited:
Generalnie często natrafiam na podobne arty... wszystko wina czerwonej propagandy wizerunkowej - tego nie namalowałby czytelnik. Na pewno nie.
Staram się zazwyczaj wybierać te znośniejsze prace.
 
Nars;n7732770 said:
Znów jakaś dziwna logika. Jak ktoś może wyrokować o wartości "cyklu" (zakładając, że przez cykl w tym momencie rozumiesz książki + gry), skoro nie czytał/a książek? Owe wspomniane przez Ciebie osoby mogą co najwyżej wyrokować o jakości "ułomnej" wersji Redów. Co też czynią. Tworzysz nieistniejące problemy.
Jeśli oglądasz film, który cię nie porwał, to nawet jeśli się dowiesz, że jest jakaś książka, to raczej po nią nie sięgniesz. Opinia o tytule rozciągnie się na książkę. Albo na grę. Powiesz sobie - film był momentami fajny, ale ogólnie nie aż na tyle, bym miał jeszcze po książkę sięgać, bo pewnie nic specjalnego. Z osoby bez żadnej opinii, neutralnie nastawionej, stajesz się osobą, która na forach albo w komentarzach może siać defetyzm i zniechęcenie. A za to jak wiadomo czekają srogie kary.

Dark_Hekate;n7732800 said:
Zupełnie prywatnie. Dla mnie kanonem jest to, co napisał Andrzej Sapkowski, bo to on jest twórcą i kreatorem świata wiedźmińskiego.
Cieszę się, że się zgadzamy. Możesz jednak na tym forum spotkać się z mocno odmiennymi opiniami.
 
raison_d_etre;n7733380 said:
Jeśli oglądasz film, który cię nie porwał, to nawet jeśli się dowiesz, że jest jakaś książka, to raczej po nią nie sięgniesz. Opinia o tytule rozciągnie się na książkę. Albo na grę. Powiesz sobie - film był momentami fajny, ale ogólnie nie aż na tyle, bym miał jeszcze po książkę sięgać, bo pewnie nic specjalnego.

Jest to dla mnie absurdalny tok myślowy. Można nie być zachęconym do przeczytania jakiejś książki po obejrzeniu filmu/zagraniu w grę. Wyrabianie sobie o owej książce opinii, zwłaszcza gdy owa gra jest książek kontynuacją jest zwyczajnie niepoważne.

Po książkowego Wiedźmina, by daleko nie szukać sięgnąłem bo dowiedziałem się o jego istnieniu, z medialnej zawieruchy związanej z filmem i tym jak bardzo kiepską był adaptacją.

raison_d_etre;n7733380 said:
Z osoby bez żadnej opinii, neutralnie nastawionej, stajesz się osobą, która na forach albo w komentarzach może siać defetyzm i zniechęcenie. A za to jak wiadomo czekają srogie kary.

Znów przedstawiasz jakąś niczym nie popartą hipotetyczną sytuację. Trochę się po forach i generalnie internetach rozbijam, a saga jest bardzo mi bliska i nie zauważyłem tego zjawiska. Wciąż uważam, że wymyślasz problemy.
 
raison_d_etre;n7733380 said:
Cieszę się, że się zgadzamy. Możesz jednak na tym forum spotkać się z mocno odmiennymi opiniami.

Ja również się cieszę. ;) Mam tego świadomość. Rzadko zmieniam raz wyrobione zdanie, a jeżeli nawet to pod wpływem siły argumentu, a nie argumentu siły. Wychodzę z założenia, że każdy ma prawo do własnego zdania (i błędu), a jeżeli ktoś ma problem z zaakceptowaniem odmiennych wizji - to jego problem, a nie mój, a nie będę się ukrywać z własną opinią tylko dlatego, że komuś to nie pasuje. Co też stanowi spory problem na wszelkich forach, ale cóż, trzeba się z tym liczyć.

Nars;n7733540 said:
Znów przedstawiasz jakąś niczym nie popartą hipotetyczną sytuację. Trochę się po forach i generalnie internetach rozbijam, a saga jest bardzo mi bliska i nie zauważyłem tego zjawiska. Wciąż uważam, że wymyślasz problemy.

Nie taka hipotetyczna. Zjawisko jest, ale jak sam piszesz:

Nars;n7733540 said:
Wyrabianie sobie o owej książce opinii, zwłaszcza gdy owa gra jest książek kontynuacją jest zwyczajnie niepoważne.

Nazwałabym to prawdą objawioną, wręcz. Ale niestety, takie osoby też są. Pytanie tylko: czy to zjawisko masowe, czy pojedyncze przypadki? I czy mówimy o zjawisku jako ogóle, czy o konkretnym uniwersum. To, że są ludzie, którzy uważają, że Sapkowski napisał "Wiedźmina" pod wpływem gier świadczy o tym, że nie zadadzą sobie nawet tego minimum trudu, aby zweryfikować swoją wiedzę. A żeby to ustalić nie trzeba wykonywać gruntowej kwerendy archiwalnej, wystarczy mniej niż minuta wycieczki w czeluście google. A odnośnie książek i ich ekranizacji. Cóż, film może być skopany do imienia i nawet głębiej. Ale istnieje coś takiego jak recenzja. Owszem, wiadomo, że recenzja jest subiektywną opinią, ale jeżeli większość z nich jest krytyczna, i jasno pada stwierdzenie, że film to marne popłuczyny w porównaniu z książką, to coś może w tym być - więc może warto skonfrontować jeden nośnik z drugim. A to, że ludzie nie sprawdzają podstawowych informacji tylko powtarzają zasłyszane opinie: bo słyszałam, że ....to inna para kaloszy. Albo takich ludzi uświadamiany - z czego do części coś dotrze, a reszta to kopanie się z koniem - w tym wypadku najlepiej dać sobie spokój, bo to jak rozmowa ze ścianą, tylko ściana jest mniej irytująca.
 
Last edited:
McBobek;n7732830 said:
Łamiący art. Zwróćcie uwagę na świetne odwzorowanie kanonicznej kuszy:


:troll:

...

Czy to się da jakoś "odwidzieć"?

Muszę popatrzeć na Triss dla równowagi, bo widzę że poprzednio Bobek nie zamieścił wszystkich zdjęć z jej cosplayowej wersji.
Cenzura czy co?
 
Elhior

Nie cenzura, tylko odwyk. (Ileż można Triss...) ;)

Łap Triss na wyleczenie i pocieszenie: (nie jestem pewna, czy było, ale podrzucam)







Feel better? ;)

P.S. Po czerwońcu widzę, że "better", ale nie dlatego podesłałam arty. Z dobroci serca i bezinteresownego altruizmu. ;)
 
Last edited:
Dark_Hekate;n7734140 said:

Dzięki. Lepiej.
Generalnie chodziło mi o zdjęcia typu :
http://disharmonica.deviantart.com/a...play-650244515
http://disharmonica.deviantart.com/a...play-650244507
i pozostałe które brakują z całości galerii którą waszmość Bobek wrzucił jakieś 3 podstrony temu. Trochę nie wiem dlaczego, ale mam nadzieję że to nie z uwagi na skąpy strój Trisiaczka

A co do kwestii kanonu o którym piszesz.
Byłoby ciekawe gdyby As zdecydował się znowu coś napisać i swoją przyszłą narrację poprowadziłby przez czasy z produkcji RED-ów zupełnie inaczej.
Sądzę, że jest to możliwe chociaz mało prawdopodobne. Dużo zależy od tego jak wygląda umowa między As-em a REDanią. Coś mi się wydaje że oni mogli zastrzec pewne sprawy w umowie (co do pisania ewentualnych dalszych ksiązek przez Asa o Geralcie). Jeżeli zastrzegli to nie byłbym taki pewien co do kanonu, ale powtarzam - to moje spekulacje.

P.S. edit:
@Dark_Hekate
Nie zamieniajmy tego aktu czystego altruizmu na to czy daję czerwońca czy nie :D
 
Last edited:
Elhior

Nie znam warunków umowy między Andrzejem Sapkowskim, a Cd Red Project, i prawdę powiedziawszy interesuje mnie ona mniej niż zerrikańska kuchnia i buty z powyginanymi czubkami. Ale Andrzej Sapkowski wyraźnie się wypowiedział: gry nie są kanoniczne, kanoniczne są książki. Gry powstały na motywach książek jako pewna kontynuacja. To coś w rodzaju spin-off tylko nośnikiem jest gra, a nie zadrukowane kartki papieru z kolorową okładką. To Andrzej Sapkowski stworzył od podstaw Wiedźminland - bohaterów, świat, krainy, wydarzenia, etc. etc., więc jego zdanie ma tutaj pierwszeństwo, dlatego nie wiem, o jakim kanonie rozmawiamy?

Jeżeli chodzi Ci o kanon w sprawie paringu (a dokładnie paringu Triss i Geralt jako ewentualnej opcji miłosnej). Cóż, Geralt z Triss wyjaśnili sobie sprawę w Kear Morhen w czasie, gdy szkolono Ciri. Do "Pani Jeziora" nie zmienił zdania odnośnie swoich preferencji. Nie siedzę w głowie Sapkowskiego, ale wydaje mi się mało prawdopodobne, aby sparował Triss z Geraltem. To po co w takim razie serwował nam przez tyle tomów Yennefer? Wiem, że fani Triss by bardzo chcieli, ale osobiście: jako czytelnik (nieważne czyją stronę trzymam) poczułabym się oszukana przez autora, gdyby coś takiego zrobił. Po tylu wywiadach? Opowiadaniach pobocznych, sadze, opowiadaniach? Sapkowski to Sapkowski, wizja CD Red Project to inna para kaloszy. Gra RPG rządzi się innymi prawami, niż książka z pewną fabułą i założeniami. Wymagam pewnej konsekwencji, i tyle, bez względu na to po czyjej stronie stoję.

Poza tym, moim zdaniem "Sezon Burz" był ewidentną odpowiedzią Andrzeja Sapkowskiego na pomysły CD Red Project odnośnie wątku miłosnego. Autor mógł rozwinąć motyw romansu Triss (z jej retrospekcji w KM), ale sądzę, że z premedytacją tego nie zrobił i uderzył w inne struny. To tak na marginesie.

Dobra, nie chcę pakować kija w mrowisko, nie chcę również wywoływać dodatkowej dyskusji i burzy.

Takie "cuś" jeszcze wyniuchałam - dla złagodzenia napięcia i kontynuacji aktu altruizmu ;)









P.S. Wolę uniknąć "niegodziwych" oskarżeń o zachłanność na czerwońce. ;) W sumie to nawet nie wiem po co one są i co one dają, a za leniwa jestem, żeby mi się chciało sprawdzać. ;)
 
Last edited:
Nars;n7722640 said:
Nie wiem, nie liczyłem. A tak serio, wciąż nie bardzo wiem do czego pijesz. Masz za złe Redom, że ich wizja stała się popularna?


Dziwne byłoby gdyby nie stała się popularna po takim sukcesie gry. Problem stanowi monopol Redów, a nie sama adaptacja trylogii z Jagiellońskiej. Monopol na wiedźmina, w tym przypadku nazwijmy go monopolem "wizerunkowym", tak samo jak wciskanie się Redów w inne media (komiks, książki) uważam, po prostu, za zjawisko szkodliwe, ograniczające i powodujące pewnego rodzaju zubożenie. Stwarza on pewne ściśle określone ramy, do których niestety różni artyści starają się dostosować nie wysilając się i nie przejawiając w procesie twórczym własnej inwencji. Na szerszą skalę ma szansę to zmienić Bagiński i jego film, który kompletnie powinien się odciąć od wizerunku wiedźmina od CDPR.

Nars;n7731080 said:
Dodatkowo nawiązując do pytania Torpeda'y z przed paru postów "Ile takowych oryginałów powstało od czasów premiery W3?": ile takowych oryginałów powstałoby, bez premiery W3?

To pytanie nie ma sensu, tego nie można sprawdzić. Podążając jednak za takim tokiem myślenia można założyć, że gdyby nie gry to wśród "wąskiej" utalentowanej artystycznie rzeszy ludzi czytających wiedźmina powstałyby prace odzwierciedlające indywidualne podejście nie skażone czerwonym rakiem monopolu. A tak nawet po lekturze książek growy awatar Geralta - komandosa z dwoma mieczami oraz kuszą krąży nad twórczością fanów. Redowy wiedźmin stał się niestety dla wyobraźni wizualnej jak ta dziura w obwarzanku - pustką, w której ginie wszelka inicjatywa, jedynie na obrzeżach można znaleźć coś ciekawego. Jak się wydaje to obok twórczości Tatiany Anor zalinkowane wcześniej przeze mnie ilustracje do rosyjskiego wydania wiedźmina są jedynymi prawdziwymi oryginałami, choć mogę się oczywiście mylić.

 
Podrzucam, co wygrzebałam. ;)



Też Triss



...i znowu Triss...


I dwa arty, które po prostu są cudne.
Może i wzorowane na grach, ale mam słabość do czarno-białych prac/zdjęć. Plus Ciri jest naprawdę słodka



Z serii. "Dziwne mody". Co Triss robi w samym środku Skellige? Przyjechała na przeszpiegi? To jest Skellige, inny mod w zbliżeniu Geralt i Triss z innego ujęcia pokazuje ewidentnie skelliskie krajobrazy.



BTW. znalazłam "źródło" ewidentnie dziwnych modyfikacji zdjęć, z takimi momentami połączeniami, że pojawia się wielkie; What the....


 
Last edited:
A jakie to źródła?
Nawiasem mówiąc sporo z modów już nie działa na GOTY. Modyfikacji będzie więc raczej mniej w przyszłym czasie.
 
Przepraszam, że się wtrącę do wygasającego flej... ahem, wygasającej dyskusji, ale rozumiem, że istnieje jakieś Ciało rozstrzygające, która wizja bohaterów sagi jest lepsza i bardziej kanoniczna? I mierzy te wizje jakimś specjalnie skalibrowanym ontometrem? Bo kiedy czytam o "szkodliwości monopolu Redów" i jakie to jest strasznie okropne, i w ogóle katastrofa, upadek obyczajów, dobrego smaku, ruja i porubstwo, to zaczynam szukać poręczy, której ktoś się chyba puścił (ekskjuz le mot).
Znaczy tak, wyolbrzymiam, ale - serio - taki alarmistyczny ton widzę w wypowiedziach niektórych. Przypominam nieśmiało, że w studio pracują artyści, którzy przeczytali sagę, a ich wizja świata/postaci nie stała się nagle gorsza i szkodliwa, tylko dlatego, że gry osiągnęły sukces komercyjny, większy niż książki. Jest popularna, bo sukces - tylko tyle i aż tyle.
 
Torpeda;n7734800 said:
Dziwne byłoby gdyby nie stała się popularna po takim sukcesie gry. Problem stanowi monopol Redów, a nie sama adaptacja trylogii z Jagiellońskiej. Monopol na wiedźmina, w tym przypadku nazwijmy go monopolem "wizerunkowym", tak samo jak wciskanie się Redów w inne media (komiks, książki) uważam, po prostu, za zjawisko szkodliwe, ograniczające i powodujące pewnego rodzaju zubożenie. Stwarza on pewne ściśle określone ramy, do których niestety różni artyści starają się dostosować nie wysilając się i nie przejawiając w procesie twórczym własnej inwencji. Na szerszą skalę ma szansę to zmienić Bagiński i jego film, który kompletnie powinien się odciąć od wizerunku wiedźmina od CDPR.

Ale to nie jest wina Redów. Zdajesz sobie z tego sprawę? Tak samo zupełnie mylnie używasz określenia "monopol". Czerwoni żadnego monopolu nie mieli, nie mają i mieć nie będą. Ludzie mają pełną dowolność i swobodę w wyborze źródła swoich inspiracji. Wizja studia się zwyczajnie ludziom podoba. A to chyba dobra rzecz?

Torpeda;n7734800 said:
To pytanie nie ma sensu, tego nie można sprawdzić.

Zabawne, że stosujesz ten argument, bo jakoś ta logika nie przeszkodziła Ci w zadaniu tego pytania (na które to pytanie odpowiedzią był cytowany przez Ciebie fragment)

Torpeda;n7719970 said:
Ile takowych oryginałów powstało od czasów premiery W3?

Torpeda;n7734800 said:
Podążając jednak za takim tokiem myślenia można założyć, że gdyby nie gry to wśród "wąskiej" utalentowanej artystycznie rzeszy ludzi czytających wiedźmina powstałyby prace odzwierciedlające indywidualne podejście nie skażone czerwonym rakiem monopolu. A tak nawet po lekturze książek growy awatar Geralta - komandosa z dwoma mieczami oraz kuszą krąży nad twórczością fanów. Redowy wiedźmin stał się niestety dla wyobraźni wizualnej jak ta dziura w obwarzanku - pustką, w której ginie wszelka inicjatywa, jedynie na obrzeżach można znaleźć coś ciekawego. Jak się wydaje to obok twórczości Tatiany Anor zalinkowane wcześniej przeze mnie ilustracje do rosyjskiego wydania wiedźmina są jedynymi prawdziwymi oryginałami, choć mogę się oczywiście mylić.

Jeśli chcesz, by Twoja wizja się spełniła musisz mocno liczyć na porażkę filmowo serialowego Wieśka. W zasadzie, musisz liczyć na porażkę każdej inicjatywy/adaptacji narzucającej jakąś wizję świata i jego bohaterów. Nie ważne co to będzie - jeśli odniesie sukces - stanie się kolejnym rakiem, obwarzankiem i monopolem.

Lepiej zostawić sagę w spokoju, żeby te 5 osób, które tworzyło fanarty na podstawie książek, gdzie ostatnia część miała premierę 18 lat temu miało niezmąconą innymi interpretacjami wolność tworzenia.

 
zi3lona

Dla mnie osobiście wizerunkowo Wiedźmin 3 nie jest taki zły. Kusza u Geralta? Można mu ją ściągnąć z pleców, i Wiedźminek sobie biega z mieczami w kurtce ze szkoły Wilka, a nie rycerskiej zbroi. Inne postacie nie są teź źle zrobione.

Spośród graczy, którzy nie znali książek przed grą: lepiej, iż na 10 graczu 3 sięgnie po książkę (i przy okazji podniesie statystyki w polskim czytelnictwie), niż nie sięgnie żaden. Statystyki pokazują, że Polacy czytają coraz mniej:
http://lubimyczytac.pl/aktualnosci/6...ce-za-rok-2015

Szczególnie problem pojawia wśród młodych osób, dla których komputer jest ciekawszą opcją, niż książka.

Ludzie często psioczą, na "Zmierzchy" i inne tego typu tytuły, że są poczytne, a czytelnicy nie doceniają Umberto Eco. Ja to widzę z innej strony: lepiej, że ktoś sięgnie po taki "Zmierzch", niż nie sięgnie wcale po żadną książkę. Wśród tej grupy "zmierzchowców" część z nich wyrobi sobie nawyk czytelniczy i całkiem możliwe, że sięgnie po inne tytuły. Jak dla mnie wynik końcowy nie musi być: 10/10 (bo jest on niemożliwy do osiągnięcia), niech będzie 2/10, ale zawsze dwie dusze "zbawione". Pracuje się z takim materiałem, jaki jest, a stworzenie materiału doskonałego to raczej utopijne myślenie. (To samo tyczy się zależności gra Wiedźmin -> saga Sapkowskiego).

Pozostaje jeszcze kwestia gustu: komuś może się po prostu Umberto Eco, Lem, czy Orzeszkowa nie podobać, jego prawo, czy to czyni go w jakiś sposób gorszym dyskutantem?

Moim zdaniem: nie. Skoro przeczytał Lema i uznał, że to nie jego bajka - to jego prawo, widocznie ma inny gust czytelniczy.

To samo tyczy się artystów. Jednemu podoba się Picasso, innemu Michał Anioł, a jeszcze inny lubi Muchę, a są tacy, którzy lubią wszystkich. Są artyści, którzy tworzą swoje prace w oparciu o wizję Cd Red Project, bo może im się po prostu wizualnie podobać, chociaż mają świadomość, że książkowo te postacie wyglądały nieco inaczej (np. wizerunek Triss). Czy to źle? Raczej w swojej wypowiedzi odnosiłam się, że dobrze jest obejrzeć sobie galerię z ilustracjami będącymi inną wizją autora, niż taką, którą przedstawili Redzi. Gra jest popularna: to artów w tej estetyce wyrasta, jak grzybów po deszczu.


Na pocieszenie:



P.S.

Są ludzie, którzy uważają, że wizja CD Red Project i jego Wiedźminlandu jest bleee i niekanoniczna, bo:


No tak. Bo Geralt biegający w strojach samurajskich z kataną w ręku. Kear Morhen będące siedzibą jaskiniowców, a nie warownią. Do tego karany za stosowanie uników w walce z przeciwnikiem, bo to niehonorowe - jest jak diabli kanoniczne...ale ...każdemu jego "paranoja".

Na pewno znajomość książek pomaga w zrozumieniu fabuły gry. Motywów postępowania postaci, pewnych nawiązań, odniesień, itd. Ale jest cała rzesza ludzi, która uważa, że książki Sapkowskiego ich guzik obchodzą, to, co było w książkach się nie liczy, a kanon to tylko gra. (wystarczy poczytać komentarze pod filmikami na YouTube).
 
Last edited:
zi3lona;n7752530 said:
rozumiem, że istnieje jakieś Ciało rozstrzygające, która wizja bohaterów sagi jest lepsza i bardziej kanoniczna?
Zwykle nie trzeba mierzyć, by zauważyć różnicę. Rozumiem, że ty tej różnicy nie dostrzegasz i potrzebujesz specjalistycznej miarki.

Nars;n7753820 said:
Ale to nie jest wina Redów. Zdajesz sobie z tego sprawę? Tak samo zupełnie mylnie używasz określenia "monopol". Czerwoni żadnego monopolu nie mieli, nie mają i mieć nie będą. Ludzie mają pełną dowolność i swobodę w wyborze źródła swoich inspiracji. Wizja studia się zwyczajnie ludziom podoba. A to chyba dobra rzecz?
Ludzie przeważnie nie znają innego źródła inspiracji, więc trudno mówić o wyborze czy swobodzie. To nie działa na zasadzie popularności ze względu na obiektywną czy też subiektywną wartość, tylko ta popularność jest wynikiem powszechności, dostępności, niskiego progu przyswajalności. I jeśli chce się uczestniczyć w szeroko rozumianej wymianie dóbr niematerialnych, czyli jeśli się chce, by wiele osób ci zalajkowało pracę, to musisz zrobić coś, co od razu zostanie rozpoznane. Ergo, musisz jechać kolejne kopie redowych postaci. Pisałem o tym wcześniej, pisał Torpeda, post wyżej pisze Hekate.

Nars;n7753820 said:
Zabawne, że stosujesz ten argument, bo jakoś ta logika nie przeszkodziła Ci w zadaniu tego pytania (na które to pytanie odpowiedzią był cytowany przez Ciebie fragment)
Ktoś tu na pewno jest z logiką na bakier. W jaki sposób chciałbyś sprawdzić alternatywną teraźniejszość? Bo możesz się dowiedzieć, przy sporym wysiłku, ile do tej pory powstało prac nie opartych na wizerunku zaproponowanym przez redów, ale musiałbyś mieć zdolność zmiany przeszłości, by się dowiedzieć, ile by ich powstało, gdyby nie gry redów. Czyż nie?

Dark_Hekate;n7753860 said:
Są ludzie, którzy uważają, że wizja CD Red Project i jego Wiedźminlandu jest bleee i niekanoniczna, bo:
Ale ty naprawdę uważasz, że ten artykuł miał cokolwiek wspólnego z rzeczywistością? Sądziłem, że sobie żartujesz. Coś tam może i ma wspólnego, ale powoływanie się akurat na wymyśloną bzdurkę nie jest poprawnym sposobem prowadzenia dyskusji.
iGag to nasz cykl, w którym wyśmiewamy się z panujących trendów, nowych zapowiedzi czy absurdalnych newsów. Zmyślamy wydarzenia i wypowiedzi, a nawet urządzenia!
 
Last edited:
raison_d_etre;n7754160 said:
Zwykle nie trzeba mierzyć, by zauważyć różnicę. Rozumiem, że ty tej różnicy nie dostrzegasz i potrzebujesz specjalistycznej miarki.
Nie, starczy mi świadomość, ze wizja artystyczna jest, cóż, wizją artystyczną i każdy może sobie namalować Geralta et consortes jak chce, lubi i mu w duszy gra.
A przełożenie postaci z książki na inne medium, w dodatku takie, które musi na siebie zarobić nigdy nie będzie przełożeniem 1:1. Nie wszystkie decyzje studia uważam za trafione, ale też nie będę traktować tego w kategorii katastrofy, zawłaszczania, monopolu i ogólnego upadku obyczajów.
 
To porównanie serialowego i growego Geralta to nie ironia? Bo za każdym razem, gdy na to wpadam, wydaje mi się to oczywiste.

A propos artworka "Game Yennefer Book Yennefer", no to jak tak można? Autorka narzuca tu swoją wizję książkowej Yen, uznaje ją za jedyną prawidłową interpretację, no tak nie można. Ja sobie Yen zupełnie inaczej wyobrażałem i wyrażam sprzeciw. Oczywiście wyolbrzymiam, ale o ile w przypadku gry istnieje jedna wizja danej postaci, tak przy książce, gdzie w pewien sposób jesteśmy zmuszeni do wyobrażenia sobie postaci zanim nawet zostanie opisana (vide Jaskier i jego blond włosy, przy małej poszlace jasnego zarostu w "Mieczu przeznaczenia"), określanie artów mianem "book Geralt" czy "book Triss" jakoś tak mi nie pasuje.

Co do monopolizacji wizerunku postaci przez REDów, Nars chyba wyczerpał temat, dodam tylko, że ja zaczynałem od W1, więc sporo postaci podczas czytania miałem w głowie jako ich interpretacje graficzne CDPR, ale jednak bardzo mnie cieszy, kiedy widzę art spłodzony z własnej wyobraźni, uwzględniający szczegóły opisane w książce, czy nieraz mieszający to co dobre, według autora, z gry i z książki (sporo jest artów Triss wzorowanej na grze, jednak posiadającej charakterystyczne kasztanowe rozpuszczone włosy i chabrowe oczy). Nie mam natomiast nic przeciwko artom przedstawiającym sceny z Sagi przy użyciu wizerunków z gier (chyba że Ciri ma białe włosy, na pohybel), rozumiem, że ktoś, tak jak i ja, rozpoczął przygodę z wiedźminem od gry, może nawet od W2 lub W3, i dla niego te postaci po prostu tak wyglądają. Wszelkie wydarzenia, przeżycia i fabularne wątki w książkach są przecież wciąż takimi, jakimi napisał ich Sapkowski, wątpię, by akurat w tych aspektach lektura Sagi była gorsza, bo ktoś grał, bo niby dlaczego?
 
PATROL

Użyłam go jako pewien "skrót" myślowy, bo są ludzie, którzy tak uważają. Sam artykuł jest żartem, ale są ludzie, którzy naprawdę myślą, że serial był znacznie lepszy od książek (bo wypełniał luki, m.in. chronologiczne, w opowiadaniach, wiele spraw wyjaśniał, poprawił błędy autora opowiadań - co dla mnie osobiście jest bzdurą, nie chodzi mi tu o dmuchane smoki, ale różne głupoty i nielogiczności, które scenarzysta wprowadził do fabuły ni z gruchy, ni z piertruchy.) Daję skrót, bo nie chce mi się wyszukiwać po forach filmowych konkretnych wypowiedzi. Ale wystarczy pogrzebać w temacie. Oczywiście, że to jest jakiś niewielki procent fanów Wiedźmina i ci ludzie raczej giną w oceanie fandomu, ale jednak są i mają takie myślenie. Wcześniej pisałam o określaniu Sapkowskiego "marnym pisarzyną", bo autor opisywał romans Geralta i Yennefer, a nie Triss. Fani udają wręcz, że ktoś taki jak Andrzej Sapkowski i jego twórczość nie istnieje, a jedynym prawdziwym kanonem jest Geralt z Triss wykreowany przez Redów. W skrócie: rozpatrywanie jakości produktu/fabuły, itd. z perspektywy tylko i wyłącznie paringu. Ale to też jest jakiś procent ludzi. Jednakże takie osoby istnieją i nie można mówić, że ich nie ma. Czy to jest wina serialu, czy gry, że ludzie mają taki sposób myślenia i postrzegania Wiedźminlandu? Nie. Przecież ani twórcy serialu, ani CD Red Project nie mieli w swoim w założeniu wyparcie prozy Andrzeja Sapkowskiego i napisanie sagi na nowo z ich wizją jako poprawną i kanoniczną. Oni dali produkt -interpretację, ale nie mogą odpowiadać za to, jak on zostanie przez społeczność odebrany i przyjęty.

Ale z przesłaniem Twojej wypowiedzi się ogólnie się zgadzam. Tylko wyjaśniam.

raison_d_etre;n7754160 said:
Ludzie przeważnie nie znają innego źródła inspiracji, więc trudno mówić o wyborze czy swobodzie.

Nie znają, nie chcą znać, albo ich to źródło guzik obchodzi. CD Red Project nie może ogłosić: zakupy gry tylko po zdaniu testu ze znajomości książek. To jest jednak firma, która wykupiła licencję na stworzenie gry, za ciężkie pieniądze takową grę stworzyła i koszty tej gry muszą jej się zwrócić. Zatem musi dostosować grę do grupy docelowej ludzi, która znacznie wykracza poza krąg fanów książek. A że przy okazji sporo z tych "nowych" sięgnie po książkę. Różne sondaże pokazują, że jednak spora grupa osób sięgnęła po książki Sapkowskiego po zagraniu w "Dziki Gon", czy "Zabójców Królów" - ich spojrzenie na gry często też zmieniło się właśnie pod wpływem sagi.

Powołuję się na przykład: G.R.R. Martina - przed serialem był on znany jedynie pewnej grupie czytelników. Kto w dzisiejszych czasach nie słyszał o "Grze o Tron" i ile osób zaczytuje się w prozie Martina właśnie dzięki serialowi? Czytałam gdzieś artykuł o "zmianach" względem kanonu książkowego w tej produkcji. Ponoć dużo rzeczy dopisano na potrzeby serialu.

Na przykładzie fandomu Sherlocka mogę powiedzieć, że bardzo dużo osób po obejrzeniu serialu z Benedictem sięgnęło po prozę Arthura Conana Doyle'a, bo wcześniej Sherlocka znało tylko "hasłowo".
Nie da się zjeść ciastko i mieć ciastko, a znalezienie "Złotego Środka" w takim przypadku jest chyba niemożliwością. Skoro szykujemy produkt dla masowego konsumenta musimy liczyć się z tym, że czasem trzeba nieco "obniżyć" loty względem pierwowzoru. Ile osób mających jako takie pojęcie o Freudzie naprawdę przeczytało pracę Freuda? Ile osób by jego lekturę wytrzymało i zrozumiało? Rozdziały w książce do psychologii to również "spłaszczona" wizja tego, co ów tytan psychoanalizy stworzył. Wizja, która często sprowadza się do przyjęcia przez odbiorcę kilku podstawowych faktów o tym człowieku i jego badaniach, ale właśnie czasem daje się "skrót", aby osoby naprawdę zainteresowane mogły sięgnąć do źródła -> innymi słowy pokazuje się to "źródło", a ile osób z niego zaczerpnie?
 
Last edited:
Top Bottom