Zarówno z filmem, jak i serialem miałem już do czynienia ładne parę razy, głównie jako dzieciak. Potem trafiało się już tylko oglądanie fragmentów serialu, czytanie (prześmiewczych przeważnie) artykułów. Jako kinoman o pewnej świadomości, w końcu zmierzyłem się z wiedźmińską legendą wczoraj, dzięki emisji na TVP2. Książka jest dla mnie czymś wyjątkowym. Nie wierzę, że kiedykolwiek obdarzę jakąkolwiek sagę, opowiadania tak szczególnym uczuciem. Wychowałem się na "Wiedźminie".
Film to mocarna rzecz. Mocarna, bo doprawdy pojęcia nie mam, jak można to spieprzyć w takim stopniu. Już nawet nie rozumiejąc z czym ma się do czynienia, można by chociaż bezwstydnie, bez finezji zapożyczyć niektóre motywy, sceny i jakoś by to wyglądało. Natomiast siedziałem tak wczoraj słuchając - jako że znam wiele fragmentów na pamięć, niektóre dialogi aż nasuwały mi się na usta, ale jakby na złość napisane w scenariuszu kwestie zostawały ucięte tak, by przypadkiem nie zahaczyć o najlepsze fragmenty, by przypadkiem nie nadać im zbyt dużego sensu. Największym grzechem twórców jest właśnie zrobienie z materiału źródłowego padaki - nie sądziłem, że jest to możliwe. Kompletne zdepilowanie pazura, zduszenie dwuznaczności, głębi, wszystko to zastąpione jałowością - w zasadzie trudno było mi uwierzyć, że to to samo uniwersum.
Tragiczną stronę wizualną widzi każdy - efekty specjalnie są bardziej niż śmieszne czy żałosne, to się po prostu w bani nie mieści. Wiem, że łatwo mi to mówić 11 lat później, gdy lepsze efekty z powodzeniem zrobić można w pojedynkę na dobrym sprzęcie - kwestia czasu, talentu, obycia - ale to kosztowało zdaje się 20 milionów zł? W okolicach premiery drugiej części gry złowiłem okiem wywiad z Żebrowskim i Wolszczak w Dzień Dobry TVN, w sumie przyznawali się do fuszery (akurat ich nie obarczam), ale używali argumentu związanego z budżetem. O rly? Po prostu zainwestowano w nie ten talent, co trzeba. Kostiumy i scenografie też są sztuczne, a i zdjęcia pozostawiają wiele do życzenia, światło wielokrotnie mogło być lepsze. I jeszcze te zagrywki z omijaniem ścierwa, która przetrzebiał akurat Wiesiek. Byle pokazać mackę, rozchwiane ujęcie palisady kłów, ale nic więcej. W serialu zdaje się przedstawili strzyga wciskając jakiegoś dżentelmena w łachmany?
Aktorsko w sumie nie jest aż tak tragicznie - ok, kilka kreacji wywołuje uśmiech politowania, ale np Chyra był całkiem dobry, a Żebrowski i Zamachowski wstydu sobie nie narobili. Czytałem zresztą, że odtwórca Geralta starał się, angażował, miał wiele dobrych pomysłów, na które reżyser był jednak głuchy. Inną sporą wadą jest wspomniany już skruszony ciąg przyczynowo-skutkowy, to jest dopiero burdel. Trzyaktową kompozycję owca ukradła? Porażką obarczałbym głównie Brodzkiego, jak i scenarzystę.
+ Szczątkowy klimat w paru scenach, bezbolesne w większości aktorstwo, niezła muzyka Ciechowskiego
2/10