Tu się nie zgodzę - przyczepić się można, i to mocno:1. Zmiana kolejności zdażeń i liczne przeinaczenia w stosunku do książki. Wiem, że to prawo reżysera, ale mam wrażenie, że przesadził, zwłaszcza, że mam wrażenie, że dążył on przez nie do wady numer dwa...2. Zbytnia "cukierkowość" filmu - książka też taka była, ale w znacznie mniejszym stopniu...3. "Spłaszczenie" wielu postaci, są bardziej "czarnobiałe", ale to tylko moje subiektywne uczucie...4. Jeżeli reżyser dodaje nowe sytuacje (niezbyt ciekawe zresztą...), to znaczy, że ma jeszcze trochę czasu do wykorzystania. Dlaczego więc zamiast nich nie dał zdażeń z książek?To tylko kilka powodów, mało znaczących i bardzo subiektywnych. Oprócz tego jest jeszcze takie specyficzne wrażenie (moje i większości moich kolegów z św. pam. klasy) tego, że są one jednymi z najgorszych ekranizacji książek. I powiem szczerze - szedłem na nie z klasą do kina tylko z tego powodu, że nam historia przepadała (diabelnie nielubiany przedmiot w mojej szkole, głównie z powodu nauczycielki).Sib Ah said:Poza tym film moze mieć inną narrację. Trzeba pozwolić działać reżyserowi. Jak na razie nie mozna się przyczepić do żadnej z ekranizacji HP, więc można byc dobrej myśli...
Nadal uwazam, ze to wina dubbingu. Jest wiele gorszych ekranizacji, a ta do takich nie nalezala. Nie wiem co tam az takiego przekrecono, ale ja po przeczytaniu pottera nie mialem jakis problemow z filmem. Uwazasz, ze byl zbyt cukierkowy i splaszczono postacie? Kompletnie sie nie zgodze. W ksiazce byly takie same. A wrecz takie same . A to, ze sa sceny, ktorych nie bylo...to wcale nie oznacza, ze rezyser mial czas do wykorzystania. Nie da sie zekranizowac ksiazki tak by oddac ja w 100% z zachowaniem wszystich opisnaych scen i to na dodatek dokladnie w taki sposob jak opisal to dany autor. To co mozna opisac slowami nie zawsze da sie tak samo przekazac obrazem. Po to wlasnie sie sceny zmienia, dodaje nowe itp. Poza tym chyba nie chcesz powiedziec, ze ostatnia ekreanizacja pottera byla pod wzg klimatu najblizsza pierwszemu tomowi ksiazki? Bo przeciez byly te tomy zupelnie inne...Nightmare said:To tylko kilka powodów, mało znaczących i bardzo subiektywnych. Oprócz tego jest jeszcze takie specyficzne wrażenie (moje i większości moich kolegów z św. pam. klasy) tego, że są one jednymi z najgorszych ekranizacji książek. I powiem szczerze - szedłem na nie z klasą do kina tylko z tego powodu, że nam historia przepadała (diabelnie nielubiany przedmiot w mojej szkole, głównie z powodu nauczycielki).
nigdy przenigdy film nie pokaze Ci zdarzen *dokladnie* tak jak bylo to w ksiazce - to zupelnie inny sposob wyrazu, ja ogladajac HP nie mialam takiego wrazenia ze rezyser czy scenarzysta cos strasznie pozmieniali i bylo to az tak rzucajace sie w oczy....rownie dobrze moglabym sie czepic Petera Jacskona za wszytko co przeinaczyl i uzbieralo by sie tego mnostwo, ale uwazam ten film za udana ekranizacje....Nightmare said:Tu się nie zgodzę - przyczepić się można, i to mocno:1. Zmiana kolejności zdażeń i liczne przeinaczenia w stosunku do książki. Wiem, że to prawo reżysera, ale mam wrażenie, że przesadził, zwłaszcza, że mam wrażenie, że dążył on przez nie do wady numer dwa...
hmm....ksiazka byla owszem cukierkowata i naiwna w wielu miejscach- film uwydatnia takie rzeczy, bo tutaj nie dziala juz Twoja wyobraznia ( Harry to przeciez dopiero jedenastolatek, wiec nie bedzie mowil i zachowywal sie doroslej), ale to ze widzisz te rzeczy przed soba, na dodatek jesli ogladales te czesci z dubbingiem to musze powiedziec ze odegral on ogromna role w takim odbiorze filmu... natomiast czesc trzecia HP nie ma w sobie ani odrobiny tych slodkosci - jest mroczna , tajemnicza, - uwazam ze bardzo dobrze oddaje klimat ksiazki...Nightmare said:2. Zbytnia "cukierkowość" filmu - książka też taka była, ale w znacznie mniejszym stopniu...
jakich postaci ?Nightmare said:3. "Spłaszczenie" wielu postaci, są bardziej "czarnobiałe", ale to tylko moje subiektywne uczucie....
Jesli chodzi o pierwsze czesci to byly wedlug mnie o wiele gorsze niz trzecia, ale faktem jest to ze ksiazki tez utrzymane byly w tym klimacie .... Na plus jedynki i dwojki zasluguje to ze sa przepelnione bajkowym magicznym nastrojem,a z tego Chris Columbus wywiazal sie bezblednie tak naprawde HP zaczal mi sie podobac dopiero od trzeciej czesci ... ( zarowno ksiazka i film ).Nightmare said:4. Jeżeli reżyser dodaje nowe sytuacje (niezbyt ciekawe zresztą...), to znaczy, że ma jeszcze trochę czasu do wykorzystania. Dlaczego więc zamiast nich nie dał zdażeń z książek?To tylko kilka powodów, mało znaczących i bardzo subiektywnych. Oprócz tego jest jeszcze takie specyficzne wrażenie (moje i większości moich kolegów z św. pam. klasy) tego, że są one jednymi z najgorszych ekranizacji książek. I powiem szczerze - szedłem na nie z klasą do kina tylko z tego powodu, że nam historia przepadała (diabelnie nielubiany przedmiot w mojej szkole, głównie z powodu nauczycielki).
Ależ Sib Ah, nie odważyłbym się oceniać filmu jednokrotnie tylko obejrzanego - Potter'a objerzałem jeszcze raz, w każdym razie do mniej-węcej trzech czwartych filu (potem wyłączyłem). Co do polemika - macie w większości przypaków rację, że jest to nieznaczne. Ale jednak ja je zauważam i mi przeszkadzają. I to dość mocno. Mam po prostu awersję do filmowych Potterów . Ale fakt jest faktem, że z filmu na film robią się coraz lepsze. Może już piąta część mi się spodoba, bo na trzecią szedłem bez bólu - gdyby bilet był tańszy, to bym poszedł nawet gdyby mi tej historii nie ubyło . I tak, jak książki mi się nawet podobają (pokdreślam jeszcze raz - są zdecydowanie przereklamowane! Jest wiele innych, lepszych książek, wokół których media nie robią tyle szumu...), to za filmami póki co nie przepadam. Ale kto wie, może się to zmieni po premierze czwartej lub kolejnej części?PS.: Postaram się znależć tą wersję bez dubbing'u. Może wtedy film sę będzie lepiej oglądać...Sib Ah said:Uwaga - NIGDY nie oceniajcie filmu oglądanego w dużym gronie. Nie wiem, jak Twoja klasa, ale mnie się nigdy nie udało w spokoju i skupieniu obejrzeć filmu na którym jest banda znajomków, i to niezależnie od wieku i środowiska. nie bedę się nad tym rozwodził, poczytajcie sobie o odruchach stadnych etc. ostatni sparawa - tak jak mówiła Faile - dubbing był fatalny. na HBO można zobaczyć teraz 1 i 2 Pottera, ta stacja często powtarza, więc jak masz mozliwość obejrzeć w oryginale albo zdobyć w jakiś sposób kopie - obejrzyj sobie w odpowiednich warunkach. Może okarze się, że to twoje "ogólne wrażenie" było wynikiem czynników zewnętrznych?
Co do aktorów - zgadzam się w stu procentach! Co do reszty również - są rówżne gusta i o nich się nie dyskutuje, więc nie będę nic pisał o Twojej ocenie filmu.A teraz kwestia numer dwa - "Potter nakłania do czytelnictwa":Nie znam żadnej osoby, która po przeczytaniu tej książki zaczęła czytać inną (co nie znaczy, że takich nie ma!). Mam na myśli osoby, które z książek przeglądają tylko tą telefoniczną... No oczywiście, zachęca do czytania, ale tylko jej. I to nie wszystkich.Kiedyś "kolega" (ten od komputera - Yarpen wie, o kogo chodzi...) poszedł ze mną do biblioteki (ze mną, bo sam by nie trafił ). Porzyczył pottera i na drugi dzień oddał.- Tak szybko przeczytałeś?- Nie, nikt nikogo nie morduje, nie pie****ą się (przepraszam za cytat), więc sobie darowałem.- A ile czytałeś?- Tak z pięć minut, dwie pierwsze strony i się znudziłem.Normalnie ręce i nogi opadają...PS.: Gdzie widziałeś "Atak Klonów" z dubbingiem? Ja myślałem, że jest tylko z napisami... (taki zresztą widziałem)Sib Ah said:No, wybacz moje niesłuszne podejrzenia, ale takie wrażenie odnosłem z Twojej wcześniejszej wypowiedzi To, że sa lepszeksiążk, ale mniej rozreklamowane, to z pewnością prawda. Zważ jednak, że Potterowi należy się duże piwo(choć właściwie to pani Rowling) za sprowokowanie dużej ilości młodych(i nie tylko) ludzi do czytelnictwa... A tak poza tym, to film ma Ci się prawo nie podobać.Osobiście uważam wszstkie 3 częsci za jedne z lepszych adaptacji filmowych na które się natknąłem, a jest tego sporo. Zwykle sa to filmy niudane pod wieloma względami, "Więzień Azkabanu" na ten przykład na prawdę ma to coś. Ne twierdzę, że to arcydzieło, ale dam mu 8/10.poza tym firlmy Columbousa może i sąskierowane do młodszych ludzi, ale to nie wada, bo przecież książki są tak samo zaadresowane. A C.Columbus robi takie filmy i dobrze, bo mu to wychodzi najlepiej. Przecież to on jest odpowiedzialny za takie arcydzieła jak Home Alone, The Goonies, Gremlins. A co do jego Pottera, to należy mu się Oscar za dobór postaci. Przecież Robbiego Coltraine'a sama Rowling sobie wyobrażała jako Hagrida, zanim książka się ukazała. Nie wwyobrażam sobie lepszego Snape'a(Alan Rickman). McGonagall(Maggie Smith, "najsztywniejsza aktorka świata) też jest genialna. Pozostali też są obsadzeni rewelacujnie, taki Kenneth Branagh to przecież jeden z najwięksych tuzów kina angielskiego, a tu robi taki psikus - grając taką błachą postać... A prawdziwym mistrzem świata jest wuj Vernon czyli Richard Griffiths. Ech, naprawdę nie przychodzi mi jakaś postać, która odbiega od tej w książce. Przeciwnie - są przecież są jeszcze świetni Radcliffe, Felton, Isaacs...