Forumowa filmówka

+
No sam widzisz,nawet i Ty,Firn, uznajesz, że jakaś forma patosu jest dopuszczalna. To niech inni sobie też mogą, co?;>
 
W skrócie: nowe Transformersy są słabe.
Może ludziom, którzy nie widzieli części 1-3 (ewentualnie 2-3) trochę się spodobają, inni zapewne wychwycą wszystko, co zostało skopiowane z innych filmów i odsłon serii. Nawet finałowy wjazd Optimusa nie budzi żadnych emocji... bo w sumie to samo było w trójce.

Bay chyba sam sobie zdaje sprawę z potwora, jaki stworzył - w jednej ze scen szydzi ze współczesnej kinematografii ustami starego właściciela kina.

Poza tym, film wykorzystuje wszelkie schematy znane nam z amerykańskiego kina: samotnego ojca, który wykorzystuje zagładę do poprawienia relacji z córką. Dziewczę przy okazji przedstawia mu chłopaka, do którego ojciec musi zaakceptować.

Są też chciwi naukowcy, szpiedzy robiący brudne interesy...ogólna nuda i ewidentny brak pomysłów na fabułę.

Wyszedłem z kina z niesmakiem w ustach - i bynajmniej nie chodzi tu o nieświeży popcorn (którego zresztą nie spożywam)...
 
@kpt_wlodzimierz a czego się spodziewałeś idąc do kina? Wysublimowanego, wielowątkowego dramatu? Nowe Transformers było dokładnie tym, czym być miało. Filmem akcji, gdzie główną rolę odgrywają efekty specjalnie, dużo wybuchów, eksplozji, wielkie roboty i sportowe samochody. Natomiast historia, wątki, postacie itp, odgrywają w nim marginalną rolę. Dokładnie tak jak i w poprzednich trzech częściach. Jeśli spodziewałeś się czegokolwiek innego niż wyżej wymienione - źle trafiłeś i to jest wina tylko i wyłącznie Twoich oczekiwań ;)
 
Pamiętam negatywne opinie pod adresem 300 na Filmwebie pisane przez zawiedzionych ludzi, którzy myśleli że to będzie film historyczny. Czyżby podobna sytuacja? :p
 
@kpt_wlodzimierz a czego się spodziewałeś idąc do kina? Wysublimowanego, wielowątkowego dramatu? Nowe Transformers było dokładnie tym, czym być miało. Filmem akcji, gdzie główną rolę odgrywają efekty specjalnie, dużo wybuchów, eksplozji, wielkie roboty i sportowe samochody. Natomiast historia, wątki, postacie itp, odgrywają w nim marginalną rolę. Dokładnie tak jak i w poprzednich trzech częściach. Jeśli spodziewałeś się czegokolwiek innego niż wyżej wymienione - źle trafiłeś i to jest wina tylko i wyłącznie Twoich oczekiwań ;)

Nie spodziewałem się ambitnego kina. Rzecz w tym, że film nawet nie próbuje wnieść cokolwiek nowego do serii, kopiuje praktycznie wszystko, co widzieliśmy w częściach 1-3. Oglądasz go i non stop masz wrażenie, że gdzieś to widziałeś. Dla mnie odcinanie kuponów przekroczyło akceptowalny poziom i nie mam zamiaru bronić T4.
 
Pamiętam negatywne opinie pod adresem 300 na Filmwebie pisane przez zawiedzionych ludzi, którzy myśleli że to będzie film historyczny.
Co w tych sytuacjach podobnego? Bo akurat „300” był filmem innowacyjnym, któremu nikt nie zarzucał odgrzewania kotletów.

Ja naprawdę nie oczekuję od filmów akcji „wysublimowanej” fabuły, chociaż miło by było doczekać jeszcze przełomu na miarę „Matrixa”, ale pewne motywy są już tak przejedzone, że wzbudzają niesmak.

Obejrzałem „The Raid 2” i jestem zawiedziony. Największym plusem pierwszej części, oczywiście poza scenami walki, był ciekawy pomysł i nietypowe miejsce akcji. Niestety z dwójki próbowano zrobić film ambitny (z naciskiem na próbowano), i wyszedł trwający 2,5 h tasiemiec pt. „Typowe motywy mafijne”. Sceny akcji, chociaż świetnie zrealizowane, też mnie nie porwały.
 
Nie spodziewałem się ambitnego kina. Rzecz w tym, że film nawet nie próbuje wnieść cokolwiek nowego do serii, kopiuje praktycznie wszystko, co widzieliśmy w częściach 1-3. Oglądasz go i non stop masz wrażenie, że gdzieś to widziałeś. Dla mnie odcinanie kuponów przekroczyło akceptowalny poziom i nie mam zamiaru bronić T4.

A widzisz. Ja z kolei spodziewałem się tego samego, co wcześniej (tylko więcej), i na filmie się świetnie bawiłem i niczym nie zawiodłem. To jak będą wyglądać nowe Transformersy było wiadome już od dawna, pomiędzy poprzednimi częściami też nie było żadnych nowości itp. To samo, tylko na nowo i więcej.

Żeby nie było - nie jestem bezkrytyczny. W najnowszej części są strasznie słabi bohaterowie, bez porównania gorsi niż w poprzednich częściach. Ale to nie przeszkadza w ogólnym odbiorze filmu.
 
Nie zmienia to faktu, że Transformersi są do dupy (nie widziałem najnowszego filmu, nie zamierzam za to bulić), a Baya od Uwe Bolla różni tylko budżet.
 
Wszystkie 4 transformery mi się podobały, choć każdy w innym stopniu.
Na pewno pod względem aktorskim nastąpił regres, ludzi to by mogło w ogóle tu nie być, w każdym razie tych "dobrych", bo nawet Wahlberg się nie popisał, a aktorka grająca "damsel in distress" bardziej pilnowała, żeby na twarzy utrzymała się kolejna świeża warstwa różowej szminki aniżeli mimika; nie broni jej to, że jest z Teksasu, no niestety. Romeo to w ogóle nie wiem, co tam robi, poza wkurzaniem taty swej wybranki. Łysy zły, Joyce bodaj, to jedyny jasny punkt obsady.
Sam Witwicky, jego rodzice no i agent grany przez Torturro to była zdecydowanie pierwsza liga w porównaniu z tą częścią..
I CO Z TEGO!!!
Moi drodzy, autoboty albo się kocha, albo nie, ja kocham.
Na widok Bumblebee chyba nawet zapiszczałam z uciechy (dobrze, że w kinie jest ciemno), Optimus i dizonaury byli prze, a nowi bohaterowie mnie urzekli, zwłaszcza Drift.
Zezłościłam się ogromnie za
Ratchetta
, to tak się traktuje bohaterów, ludzie? Pfff.
Lockdown straszny, Galwatron (szczerze mnie bawi ta nazwa) może być - i już wiemy, co się wydarzy w kolejnej części w sumie.
Fabuła miejscami dziurawa, ale generalnie pasuje do tego uniwersum. W zasadzie można tę część nazwać ostrożnie kinem moralnego niepokoju ;P

Podsumowując: jeśli ktoś szuka niewymagającej rozrywki i wizualnie perfekcyjnych scen dynamicznych, to jest film dla niego. Roboty to specyficzni aktorzy, mnie tam nie nużą, ogląda się dla nich, a głęboką fabułę zostawia innemu rodzajowi kina.
 
Dla mnie kinowe Transformesy zawsze miały tą wysublimowaną głębię, której nie potrafiłem dostrzec. Stary serial animowany, czy komiksy łykałem i nigdy nie miałem ich dosyć, a po latach, widać, odbiło się dziecku na Bay'u... przepraszam :p
Pozostaje mi liczyć, że za jakiś czas jednak ktoś będzie chciał odświeżyć serię i nakręcić ją nieco inaczej, a na razie poczekam sobie na premierę telewizyjną.
 
W sumie to nie bardzo wiem, na czym by miało polegać zrobienie serii "troszeczkę inaczej", bo serio nie potrafię sobie wyobrazić, że można zrobić robocią siekę lepiej :D
 
Pacyfic Rim jest dla mnie na przykład filmem o wiele lepszym. Oglądam ten film i dobrze przy nim się bawię. A Bay no jakoś nie trafia do mnie z Transformersami i pewnie nic już na to nie poradzę.
 
No nikt nic nie poradzi przecież ;p
Rima nie widziałam, nie było okazji, to może dlatego mi nie rzutuje...
 
To nie są zwykłe roboty... to roboto-samochodo-dinozaury! Każdy mały chłopiec o tym marzy, jeśli komuś się nie podoba to znaczy że jest już starym zgredziolem :p
 
To nie są zwykłe roboty... to roboto-samochodo-dinozaury! Każdy mały chłopiec o tym marzy, jeśli komuś się nie podoba to znaczy że jest już starym zgredziolem :p
Nie no przecież wiadomo, że każdy metal chodzi tylko w glanach i czarnej skórze, każdy kibic to szalikowiec, prawdziwi mężczyźni nie noszą różowych ciuchów, a ci co lubią jazz i muzykę klasyczną to stare pierniki.
Na szczęście świat taki prosty nie jest ;)

I @Wallace to nie kwestia fabuły.
Jest wiele fajnych filmów z kiepską fabułą. I czasem o to właśnie chodzi, że patrzymy na ekran i chcemy widzieć i słyszeć to co będzie się działo przed nami. Fabuła odchodzi na plan dalszy, a my cieszymy się jak dzieci z tego co jest nam serwowane. Ale istotne jest właśnie to, w jaki sposób jest to zaserwowane. Ta sama historia może być przedstawiona na wiele różnych sposobów i dana forma jest dla ciebie dobra, albo nie.
Zmieńmy tytuł i postawmy w to miejsce Batmana, albo Bonda. Albo porównajmy jakiś film z jego remake'em, remake'em remake'u, czy
remake'em remake'u będący prequelem serialu inspirowanego trzecią częścią oryginału
;)
Czasem to jest bardzo indywidualna sprawa czy dana konwencja się komuś podoba, czy nie.
 
Hello, wątek o filmach więc chcę podzlielić się moją opinią na temat niedawno obejrzanego przeze mnie filmu.

Film raczej dla wielbicieli urody Evy Green
Tytuł: Cracks 2009r.
Gatunek: dramat psychologiczny
Fabuła: Lata międzywojenne, akcja umiejscowiona jest w szkole z internatem dla dziewcząt z wyższych sfer. Akcja skupia się na ukazaniu relacji grupy dziewcząt( a właściewie jendej z nich) z ekscentryczną naucyzcielką (feminizującą byłą wychowanicą szkoły, która obsesyjnie boi się świata zewnętrznego) w roli nauczycielki Eva Green właśnie. Rytunę i ułożone życie w szkole zaburza w pewnym momencie przybycie nowej uczennicy, hiszpanki, która z miejsca staję się ulubienicą (i obiektem zainteresowania erotycznego) ekscentrycznej naucyzcielki Pani G.

Scenariusz: Wątki głównych bohaterek wyjaśnione, prowadzone i zakończone są w sposób poprawany, logiczny i definitywny. Ewolucja relacji pomiędzy głównymi bohaterkami jest logiczna i dobrze wyjaśniona na ekranie.
Tempo akcji jest średnie i równe a postacię mają czas aby widz mógł je poznać, zrozumieć ich motywy. Scenariusz unika przesady i trudno dopatrzyć się w nim braku realizmu. Dialogi są realistyczne i bez nadmiernego nudziarstwa.

Aktorstwo: Eva Green - poprawne( ona wielką aktorą nie jest przecierz), ale jeżeli ktoś ma do niej słabość (jak ja) to oglądnie ją nawet w kiepskiej roli(no dobra w 300 jej nie oglądałem i nie zamierzam), Juno Temple - jak na młodziutką aktoreczke gra bardzo dobrze. Zdecydowanie lepsza aktorka w tym filmie, Maria Valverde - jak na hiszpankę dobry angielski, gra poprawnie.

Ogólnie, dobry film do zapchania dziury jesli nie ma się wydumanych wymagań a chce się odpocząć od szybkiego kina.
 
Top Bottom