Forumowa filmówka

+

Guest 2686910

Guest
Stary Arnold zabija młodego Arnolda. Symboliczne, w pewnym sensie.
 
Uff, czyli jednak Craig w kolejnym Bondzie, Świetna wiadomość (nie śledziłam za specjalnie, to dla mnie gitna niespodzianka).
Podoba mi się też srebrne, obłe cudo

Jakoś nigdy nie kręciły mnie auta, no ale Daniel w czymś takim to już musowo.
 
Ten Terminator to jakaś porażka, nawet w połowie nie umywa się do T1 i 2. Tamte miały nie do pobicia klimat.
 

Widać, ze twórcom ewidentnie przyszedł do głowy "reset" serii w stylu nowego Star Treka. Trailer nie napawa optymizmem, na dodatek opisy filmu brzmią jak streszczenie dzieł klasy D rodem z czasów kaset VHS.

Swoją drogą, fabuły kolejnych terminatorów (licząc od trójki włącznie) coraz bardziej przypominają mi kultowy forumowy obrazek "czy Keth ktoś tu posprząta?".
 
Parę ujęć stara się odwzorowywać swoje odpowiedniki z oryginalnej trylogii dylogii, jednak fatalnie dobrana obsada strasznie kłuje w oczy. Kyle Reese z gościa o posturze lekkoatlety stał się jakimś mięśniakiem, Sara (jak rozumiem, w trailerze w swojej "bojowej" wersji) to ciepłe, miałkie kluchy.



Lotu nurkowego Erniego na końcu trailera nawet nie skomentuje...

Meh.
 
Last edited:
A ja dzisiaj poszedłem na "Wielką szóstkę". I choć generalnie nie przepadam za japońską komiksową stylistyką, której w filmie jest sporo, to muszę przyznać, że ubawiłem się setnie :). Miłośnikom kreskówek polecam jak najbardziej.
 
Ano, to jest muszę-paczeć.

A w międzyczasie... czy są na sali fani Kosodrzewiny? Znaczy Kosogłosu?
Jeśli tak, to uprzejmie proszę opuścić pomieszczenie, bo oto coś, na co czekali wszyscy hejterzy serii - fabuła w pigułce w zaledwie 4 minuty. Ok, może i nie ma sensu, może i bełkot, ale... na bogów, czyż oryginał jest serio lepszy? :D


Mój ulubiony moment to 1:41 i drugi z pospiesznym wokalem, a zresztą, co tam, całość jest od dziś moja ulubiona :D Uśmiałam się jak norka :p

No i po prawdzie to nie hejtuję hangergejmsów, po prostu nie lubię, nie cenię sobie książki, a ekranizację widziałam tylko vol. 1 i jakoś nie padłam z zachwytu. Jestem za to fanką JLawrence i ubolewam, że mam teraz konflikt interesów.

---------- Zaktualizowano 21:55 ----------

... i obejrzałam drugi raz, żeby wyłapać wszystkie smaczki, obecnie leżę i kwiczę :D
- I want a walrus meat
- I want a car that is made out of dead folks
- I doubt what you just picked can be bought... but I'll try
Best.Dialogue.Ever. :D
 
Last edited:
Nie udało się w kinie, to dzisiaj odebrałem z Merlina płytkę ze Strażnikami Galaktyki.

Świeżo po seansie mogę powiedzieć, że film bardzo fajny. O ile początek był niezły ale niczym nie zachwycał, to im dalej w przysłowiowy las tym było lepiej, a kilka razy banan nie chciał mi zejść z twarzy.
W większości przewidywalne, ale świetnie nakręcone i zagrane, lekkie (oraz komediowe) kino akcji.
 
Hmm, niedawno obejrzałem właśnie pierwsze dwie części filmowego The Hunger Games. Tej najnowszej jeszcze nie, więc niniejszy komentarz się jej nie tyczy. Cóż mogę rzec... Spodziewałem się strasznej kaszany. Książki mi się podobały i moim zdaniem to są po prostu takie niezłe czytadła, w których czytelnik nie znajdzie niczego odkrywczego ani nie będzie podziwiać wybitnego kunsztu literackiego autorki, ale może za to się całkiem przyzwoicie bawić. Ekhm, no ale tutaj jednak nie o tym, bo miało być o filmach...
Zatem, jeszcze raz - spodziewałem się kaszany. Czegoś, co zostanie totalnie zinfantylizowane, okraszone słabym aktorstwem, tandetnym efekciarstwem i będzie mnie denerwowało różnymi głupimi zmianami w stosunku do książek. Nie kupiłem hype'a przedpremierowego. Nic, absolutnie nic mnie ciągnęło ani do pierwszej, ani do drugiej części w dniach ich premier. Wbrew trendom nie uważam też Jennifer Lawrence za piękność i nawet mnie trochę drażni jej nagły przypływ popularności. Słowem, praktycznie wszystko przemawiało w moim przypadku przeciwko tym filmom. Tym większe więc moje zdziwienie, że filmy są w porządku, tj. da się je oglądać bez zaśnięcia ani rzucania czymkolwiek w ekran. Jako adaptacja sprawdzają się dobrze i jest znacznie mniej zmian w stosunku do książek niż się spodziewałem. Duże propsy należą się za oddanie "ducha" książek. Czuć absurdalność kultury Kapitolu, konwencji areny jako reality show, fiksacji na punkcie mediów itp. Podobały mi się sceny pokazujące bezwzględność rządu, których nie brakuje w The Catching Fire. Dobrym ruchem w realiach medium filmowego jest "oswajanie" widza z wątkiem rewolucyjnym w większym stopniu niż w książkach już od pierwszej części, gdyż przez to wszystko ładniej się składa w jedną całość. Poza tym, jak można się było domyślić, aspekty związane z symboliką rewolucji (kosogłos, gesty, "męczennicy") w filmie robią wrażenie. Jedna ze scen, która przypadła mi do gustu:
Ciekaw jestem, jak to wszystko wyjdzie twórcom dalej, gdyż w książkach sprawy przybierają ciekawy obrót (choć pod koniec autorka mocno przesadziła z niektórymi zwrotami akcji, a zakończenie jest meh-meh, ale cii, to nie temat o książkach ;]).
Spodziewałem się, że Jennifer Lawrence będzie drugą Emmą Watson i będzie grać mi na nerwach, ale muszę przyznać, że w rolę Katniss dobrze się wczuła i przez to teraz aż trudno mi sobie wyobrazić w tej roli kogokolwiek innego. Donald Sutherland również pasuje do roli Prezydenta Snowa. Haymitch z początku kompletnie mnie nie przekonywał, potem nie raził i tyle. Reszta nie zwróciła większej uwagi. Było przeciętnie.
Romans nie zrobił na mnie żadnego wrażenia. Podobnie jak w książkach, ten wątek mnie nie angażował wcale - czasem przewracałem oczami, czasem po prostu płynąłem z prądem, ale ogólnie to było coś, co po prostu... było. No wiecie, dzieciaki mordujące się na arenie, Kapitol, polityka, rewolucja, aura rzymskiego klimaciku ("Panem"! ;D) raczej bardziej przykuwały moją uwagę, taka moja specyfika :lol:. I wydawały się poważniejsze niż grupa wzdychających do siebie nastolatków, trójkącik miłosny i to całe będą-ze-sobą-czy-nie-będą ;]. Jeśli ktoś wybiera się do kina na dobre love story, to pewnie się zawiedzie, bo tego tutaj nie ma.
Pacing momentami kuleje. W drugiej części jest też sporo chaosu, ale podobnie było w książce i z racji na specyfikę fabuły tej części, jest to zabieg zamierzony. Pytanie, czy trafiony, bo można mieć co do tego wątpliwości.
Nigdzie, w jakimkolwiek fragmencie nie ma ani grama wybitności, ale to kompletnie nie tego typu dzieła. Mamy tu bowiem do czynienia z niezłymi, przyjemnymi w odbiorze hollywoodzkimi blockbusterami i niczym ponadto. Jak dla mnie to jest jednak "aż tyle", gdyż jak już wspomniałem, oczekiwania miałem bardzo niskie. Te filmy naprawdę można było łatwo spieprzyć i zastanawiam się, czy może najgorsze po prostu przede mną i facepalm za facepalmem czekają mnie w kolejnych częściach :lol:. Tak czy siak - tragedii nie ma, co w tym przypadku jest sukcesem.

EDIT: Tak na marginesie - http://en.wikipedia.org/wiki/2014_Thai_coup_d'état#Anti-coup_symbols
Thai protesters against the coup used the three-finger salute from The Hunger Games film series, symbolising their opposition to the coup.[130] The three fingers represent equality, liberty and brotherhood.[131] The military announced that it will arrest anyone who uses the salute.[132]
 
Last edited:
A w międzyczasie... czy są na sali fani Kosodrzewiny? Znaczy Kosogłosu?
Ja w ogóle nie rozumiem fenomenu tej serii, a już tym bardziej J. Lawrance. Można obejrzeć przy piwie, ale nic poza tym.

Co się miast tyczy "Strażników"; zabierałem się do tego filmu bardzo długo (obejrzałem ledwie tydzień temu), bo z góry założyłem, że to nie dla mnie, ale muszę przyznać, że byłem pozytywnie zaskoczony. Lekkie, przyjemne, dobrze nakręcone i zagrane - good for what it is.
 
@Yngh
Nie oczekuj za wiele od 1 części 3 części filmu. Nie ma zbyt wiele akcji, podobnie jak w książce. Ale za to w 2 części Kosogłosa powinno się sporo dziać :p

A co do Igrzysk ogólnie - książki, tak jak filmy, to nie są ambitne dzieła, ale w sam raz by sobie odpocząć po męczącym dniu.
 
Fajnie się składa, że ktoś wspomniał o Igrzyskach - bo wybrałem się niedawno do kina na nową odsłonę i korciło mnie, żeby skreślić tutaj parę słów.

Na początek zaznaczę, że nie jestem zaznajomiony z pierwowzorem. I raczej nie mam zamiaru tego zmieniać, bo filmy wydają mi się na tyle rozrywkowe, że nie chcę sobie psuć ich odbioru oryginałem. Chociaż nieśmiało podejrzewam, że w tym wypadku po obu stronach jest raczej przeciętnie i tak jak filmy nie są kinematograficznym arcydziełem, tak książkowe źródło też raczej do literackich wyżyn nie należy.

Przede wszystkim byłem ciekaw jak twórcy filmu, a właściwie autorka książki, poradzi sobie z wyłamaniem się z własnego schematu. Do tej pory totalitaryzm i uciskani obywatele sprowadzeni byli jedynie do roli tła dla tytułowych Igrzysk. Tutaj system i rewolucja wychodzą na pierwszy plan i jest... Słabo.

Przy okazji poprzednich dwóch części byłem w stanie przyjąć założenia, które rządziły przedstawionym światem i wedle tych założeń odbierać opowiadaną historię. W Kosogłosie wypadło to bardzo przeciętnie, nie brakowało zgrzytów, a cały wątek "osobisty" między bohaterką, a głównym schwarzcharakterem uważam za totalne nieporozumienie. Podobnie jak działania tego drugiego, które przeczą jego nakreślonej przez autorkę "legendzie".

Innymi słowy - komuś, komu scenariuszowe dziury psują odbiór filmu, i to filmu który pretenduje do miana jednak bardziej ambitnego przynajmniej w perspektywie młodzieży (która jest przecież głównym targetem) będzie się to oglądało niekomfortowo.

Aktorsko bywa różnie. Jennifer - za którą przepadam od "Winter's Bone" zdecydowanie przeaktorzyła, chociaż nie jest to jej wina. Znowu wkracza tutaj główny target, który raczej nie ma się domyślać co bohaterka w danej chwili czuje i myśli - dlatego też w dramatycznych momentach targają nią konwulsje i spazmy, a wszystko to w imię transparentności. Trochę smutek, ale co poradzić.
Woody'ego Harrelsona zawsze miło zobaczyć. Podobnie z Seymourem - Hoffmanem, którego nieobecności na tym świecie każdy miłośnik kina powinien żałować, nawet mimo jej okoliczności. Julian Moore prezentuje poziom godny filmu, czyli bardzo przeciętny.

Na czwartą część być może się wybiorę.
 
Last edited:
Top Bottom