Również wybrałem się na nowego Matrix'a.
Nastawiałem się jedynie na fajne, ładnie sfilmowane, kino akcji i w sumie to dostałem.
Zaznaczę jeszcze, że poza początkiem genialnej kampanii promocyjnej (teaser, który był też "zegarkiem" i pierwszy zwiastun ze świetnym podkładem muzycznym) nie zagłębiałem się zbytnio w temat.
Na filmie dobrze się bawiłem i wyszedłem z sali usatysfakcjonowany.
Ale zacznijmy od początku.
Odnoszę wrażenie, że film nie miał stanowić nowego otwarcia (odcinając się od trylogii), a jedynie niejako kontynuację. Przy czym twórczyni często bawi się z widzem koncepcją porównań i nawiązań do poprzednich odsłon - stąd też raczej wypada znać źródło i je lubić.
Nawiązań jest wręcz masa (i trudno je wszystkie wyłapać przy sensie w kinie), a całość zaczyna się niemal kalką pierwszego filmu sprzed ponad 20 lat. Oczywiście są zmiany (im dalej tym ich więcej), a sam film koncentruje się na czymś innym niż tylko "przebudzenie" Noe (jak to miało miejsce w pierwszej odsłonie - tutaj jest to może niecałe pół filmu). Fabularne założenia Zmartwychwstań są proste niczym konstrukcja cepa, ale sprawdzają się w tej konwencji (poniekąd też zostają wyjaśnione powroty, lub nieobecności, niektórych postaci).
Aktorzy się sprawdzają, akcja jest widowiskowa (poza kilkoma krótkimi momentami gdy kamera zbytnio nawiązywała do współczesnego stylu kręcenia), a muzyka na swoim miejscu.
Jednym zdaniem - dobry film akcji dla ludzi lubiących (i pamiętających) trylogię Matrix'a.
P.S.
raison d'etre - nie to nie jest remake, ale mocno nawiązuje koncepcją do pierwszej odsłony (również w swoim własnym zakończeniu
) i zakończenia trylogii.