Forumowa filmówka

+
Potwierdzam, świetna rodzinna bajka.
Nieważne czy chce się oglądać samemu, ze starszą, czy młodszą rodziną, przyjaciółmi - każdy tu znajdzie coś dla siebie, tak jak to jest w najfajnieszych produkcjach DreamWorks, Pixar, etc. :)
 
Le Mans '66

Na gorąco po pokazie specjalnym. Nie spodziewałem się, ale dla mnie chyba najlepszy film w tym roku. Rewelacja.

Plusy. Właściwie wszytko, ale najbardziej:

-główne role. Damon i Bale grają bardzo dobrze, wykonali przy rolach kawał roboty, również z akcentem
-rolę drugoplanowe świetne, na czele z serialowym Punisherem, rodzinką i Fordem
-świetny scenariusz, praktycznie bez słabych punktów, z bardzo zmyślną ekspozycją, dobrymi momentami dramaturgicznymi - tak właśnie powinny być nakręcone relacje rodzinne w Pierwszym Człowieku
-znakomite tempo, wyczucie, emocje. Film płynnie i bez zgrzytu lawiruje między dramatem, komedią a klasycznym filmem sportowym. Kulminację, czyli tytułowy wyścig ogląda się siedząc na skraju fotela
-strona techniczna bardzo dobra, na czele z dźwiękiem, montażem, scenografią

Minusy: nie znajduję. Nooooo.... Może odrobinę kuleją efekty w pierwszej scenie filmu. Ale potem jest tylko lepiej.

Film kompletny, świetna rozrywka. Polecam. Idźcie do kina, najlepiej w Dolby Atmos. A jeśli ktoś interesuje się motoryzacją, koniecznie.

9/10

P.S. Jeśli oglądając pomyślicie, że aspekt korporacyjny jest wyolbrzymiony, to uczciwie informuję - nie ma w tym cienia przesady, korpo tak wygląda :D Kto pracował lub pracuje, ten zaświadczy.
 
Doktor Sen

Stephen King na pewno cieszy się z tego filmu. Żal do reżysera, o nietrzymanie się książkowego pierwowzoru, tutaj nie ma racji bytu. Bo i King syty, i Kubrick cały.

Mike Flanagan (mający już na koncie film oparty na prozie mistrza, jak i dobrze przyjęty w ostatnim czasie Nawiedzony dom na wzgórzu), poradził sobie bardzo dobrze, a jak wiadomo, z adaptacjami książek tego pisarza jest różnie.

Nie wnikając za bardzo w spoilery (które poniżej) - jak dla mnie 8,5/10 w skali piwomaniaka, pozdrawiam, Artur Pietras.

Wielkich minusów ciężko mi się w tym filmie doszukać. Serio. A lubię się po przypieprzać. Skoro więc nie widzę takowych, to pobawię się w spekulanta, co to może nie pasować innym, tak więc:

Z plusominusów (jeden rabin powie tak, inny powie nie):

- dość wolne tempo - pierwsze 20 min to trochę retrospekcji z hotelu Overlook, trochę wyjaśnień, co to jest w ogóle całe to lśnienie (jak ktoś czytał książki, nie lubi poprzedniego filmu, spieszy mu się na kolację, to może uznać to za wadę)

- zatrudnienie nowych aktorów - w dzisiejszych czasach reżyserzy lubią posiłkować się komputerowym odmładzaniem i pewnie niektórym wyda się to kontrowersyjne, ale tutaj postawiono na aktorów, którzy wyglądem i głosem, po odpowiedniej charakteryzacji, są podobni do obsady filmu Kubricka; wypada to nawet przekonująco, ale pewnie co po niektórzy woleliby Nicholsona we własnej, CGIowej, osobie

Z plusów:

- gra aktorska - pierwszoplanowe jak i drugoplanowe postaci są zagrane dobrze albo bardzo dobrze,a Rebecca Ferguson w ogóle kradnie show

- scenariusz, reżyseria i strona techniczna - łatwo byłoby albo odciąć się od dzieła Kubricka i lekko zarysować, co było "W poprzednim odcinku", albo materiał źródłowy potraktować po macoszemu, a tutaj ładnie spinane jest jedno i drugie - z jednej strony książka jest odwzorowana dużo lepiej, z drugiej mamy sceny wyjęte żywcem ze Lśnienia, mamy ujęcia odwzorowane niemal jeden do jednego, mamy świetnie wplecione motywy muzyczne i scenografię, ładne to i nostalgiczne






A, i przed seansem odświeżenie sobie Lśnienia jest w moim odczuciu bardzo pomocne, bo wiele smaczków może umknąć, a tych nie brakuje.
 
Wygląda kiepsko, ale to mnie akurat nie zaskakuje ani trochę, nie spodziewam się już niczego solidnego ze strony tej serii, czy samego Pasikowskiego. Już dwójka była mocno średnia, w porównaniu do fenomenalnej części pierwszej. Poza tym, sposób kręcenia i klimat za mocno pachną mi Paprykiem Vege, a to nigdy nie zwiastuje nic dobrego.
 
Dla mnie świetny, ale ja być może jestem wapniak. Stare kino gangsterskie w dobrym stylu. Młodzi aktorzy w USA są nieźli, ale De Niro Pacino i Pesci pokazują gdzie ich miejsce.
 
Ja nie wiem, czemu ludzie narzekają na te twarze odmładzane CGI. Obejrzałem już większość filmu w 4K i wygląda to bardzo dobrze, było chyba tylko jedno ujęcie gdzie De Niro poruszał się jak dziadek, ale poza tym jest ok. Z pewnością sporo widzów gdyby nie znało tych aktorów to przy większości scen nie połapałoby się, że są odmłodzeni.
 
W skrócie - Irlandczyk jest cudownym filmem, niemal pod każdym względem.

Praktycznie w ogóle nie czuć tych (niemal) 3,5 godzin seansu.

Polecam.

P.S. Wspomniane już ujęcie (dodajże jedno w całym filmie), gdzie odmłodzony aktor porusza się trochę nazbyt anemicznie niż wymagałaby tego scena i wygląd (odmłodzonej) postaci to chyba jedyna mała skaza, o której (na szybko) mogę pomyśleć.
 
Irlandczyk

Po obejrzeniu filmu aż cofnąłem się do zwiastuna, żeby zobaczyć jeszcze raz i spróbować przypomnieć sobie, jak był dobry i zastanowić się, co nie zagrało w tym filmie? Spodziewałem się czegoś znacznie lepszego. Znakomitego, rewelacyjnego. Dostałem "tylko" niezły film. Zastanawiam się szczerze i uczciwie, skąd zachwyty nad nim. Na pewno Martin Scorsese mógłby trochę stonować swoją krytykę różnych takich popularnych filmów, bo uczciwie mówiąc niczego wybitnego już mu się od jakiegoś czasu nie udało stworzyć.

Plusy:

-Pacino i Pesci (dlaczego De Niro nie, o tym poniżej)
-realizacja (scenografia, CGI)
-muzyka (bardzo klimatyczna)

Minusy:

-uwielbiam De Niro, ale szczerze, to nie bardzo rozumiem po co cały ten szumny zabieg odmłodzenia aktora - spodziewałem się przed emisją, że ma to jakiś większy sens, no ale nie ma żadnego. Po pierwsze, nienaturalność rzuca się w oczy przy chodzeniu, a po drugie i najważniejsze - De Niro nic w tym filmie nie ma do grania, no tak po prostu. Mogli spokojnie wziąć młodszego aktora, który bardziej przekonująco zagrałby młodość głównego bohatera, a potem postarzyć go za pomocą charakteryzacji, co jak pokazał ostatni sezon True Detective da się zrobić rewelacyjnie.

-scenariusz, montaż, sposób przedstawienia akcji - cały czas nie grała mi cała konstrukcja - tempo na początku jest nierówne, fabuła skacze od bohatera do bohatera, retrospekcja jest właściwie kompletnie zbędnym zabiegiem i niczego nie wnosi, podobnie jak na przykład cały wątek córki. Sam zwiastun znacznie klarowniej przedstawia pomysł na ten film... niż sam film. Wprowadzanie nowych postaci na początku jest bardzo chaotyczne. Fabuła ani jakoś zgrabnie się nie zazębia, ani nie jest mocno klarowna. Nie podobało mi się też, że nie wiadomo, jaki tak naprawdę jest główny bohater - co jest w nim takiego, że pnie się na sam szczyt hierarchii? W czym lepszy jest od innych, dlaczego nie zostaje do samego końca szeregowym członkiem organizacji od mokrej roboty? Fabuła te wszystkie momenty omija, skacząc od misji do misji, które jak się na koniec okazuje w większości nie mają większego znaczenia dla samych siebie.

Tam nie ma żadnej mega intrygi - to zbiór epizodów z życia mafii z niezbyt interesującym bohaterem.

-rozjazd stylistyczny - miejscami groteska a'la Tarantino, miejscami klasyczne kino gangsterskie, ale przez ten pierwszy element brakuje mu odpowiedniego ciężaru. Topornie to dosyć szyte


Przez te minusy max 6/10, więcej mimo szczerego fantastycznego nastawienia do filmu przed jego premierą dać nie mogę. Rozczarowanie.
 
Też dzisiaj obejrzałem Irlandczyka i też jestem trochę rozczarowany. Aktorzy świetni, sporo dobrych dialogów, dobra realizacja i klimat, ale fabuła w ogóle mnie nie wciągnęła. Miałem wrażenie, że to film o niczym. Po zwiastunach nastawiałem się na coś o wiele lepszego.
 
Ja jakoś w ogóle nie mogłem przebrnąć przez pierwszą połowę filmu ( na trzy razy oglądałem film) . Druga połowa jest o wiele lepsza . Sztucznie odmłodzony De Niro wygląda sztuczny praktycznie przez 60% filmu . Reszta aktorów jako tako się trzyma . Al Pacino jest najlepszy w tym filmie . Pod względem gry i formy fizycznej . Trudno się było z początku połapać w te linie czasowe . Ja bym tak 7,0/10 za świetną końcówkę filmu
 
Twarz moim zdaniem wygląda świetnie, ale właśnie w co najmniej kilku scenach bohater porusza się groteskowo.


Trudno się było z początku połapać w te linie czasowe .

Eee, przy True Detective albo Westworld wymięka :) Najgorsze jest to, że są kompletnie bezcelowe. Jeszcze rozumiem sceny z "najstarszą wersją", że są taką klamrą spinającą film. Ale już jazda do Detroit spokojnie mogła się odbyć jako jedna linia czasowa z resztą filmu.

Najgorsze jest to, że ja cały czas zastanawiałem się, jak te wszystkie rzeczy się zazębią :) Może daty zabójstw różnych bohaterów pokazywane w formie napisów coś znaczą? Może córka zrobi coś tatusiowi albo pomoże Pacino? Może jego syn coś tam uknuł, dlatego jest cała scena z rybą na tylnym siedzeniu? I tak czekałem, czekałem aż do swego końca, a tu nic:)
 
Irlandczyk trochę mnie wymęczył, podchodziłem do niego aż trzy razy... Na trailerach wyglądało świetnie a finalnie coś nie pykło.
Sam film ogólnie dobry, fajnie było zobaczyć starych wyjadaczy razem w jednym filmie. Pokazali, że jeszcze na coś ich stać ale... imo trochę przesadzili z długością. 3,5h to kawał czasu, godzinkę mniej byłoby idealnie. ;) Przez co do filmu wkradły się niepotrzebne dłużyzny i całość trochę na tym straciła. Głównie fabuła, która tutaj była chyba najsłabszą stroną filmu, była zlepkiem jakichś scen, które prowadziły do niczego. Szkoda bo zapowiadało się mocne kino a wyszło jak zawsze...

Btw, przy okazji premiery Irlandczyka, Netflix zorganizował fajne spotkanie. Tym razem polskich legend ;)
 
Na noże / Knives out

Rajan Dżonson, jak Ty mi teraz zaimponiłeś!
Film kompletny. Praktycznie bez wad.

Bardzo mocne 9/10.

Minusy:

Jedyny minus, to taki, że nie wszystkie postacie dostały wystarczający czas ekranowy. I tyle.

Plusy:

- scenariusz i reżyseria - Praktycznie cała intryga, podana jest na tacy na samym początku filmu, ale to, jak reżyser radzi sobie z przekręcaniem oczywistego, bawiąc się konwencją i wprowadzając ciekawe zwroty akcji, jest prawdziwym mięsem tego filmu.

- dialogi - Zasługują na oddzielnego plusika. Gdy można są cięte, gdy warto wprowadzają odpowiedni humor, gdy trzeba mają wplecione pojedyncze słowa, które w wielkim finale łączą się w całość, gdy detektyw odkrywa karty.

- montaż - Klasa światowa. Dbałość o szczegóły, to co dzieje się w tle, małe i większe smaczki, praca kamery, nie ma tu przypadkowych ujęć.

- aktorzy - Bardzo mocna obsada, która nie ma słabych punktów (pomijając, to, że nie każdy miał czas rozwinąć skrzydła). Zaskakujący Craig, który po mało ekspresyjnych rolach 007, tutaj ma dużo większe pole do popisu i wychodzi mu to nad wyraz dobrze.
 
Top Bottom