A ja w końcu obejrzałem Mission Impossible: Fallout.
Ten film jest tak przewidywalny, "twisty" są tak oczywiste, formuła tych filmów zrobiła się tak schematyczna, fabuła tak idiotyczna, że od czasów trójki mam wrażenie, że wciąż oglądam ten sam film.
Tylko co z tego, skoro charyzma aktorów, niesamowite sceny akcji i generalnie świetne zdjęcia, sprawiają, że zwyczajnie dobrze się to ogląda. Niektórzy nieskrępowanie dobrze bawią się na Transformersach, czy kolejnych Wściekłych i Szybsiejszych; seria MI jest moim prywatnym guilty plasure.
Dobrze w tych szalonych czasach wiedzieć, że Tom czai się za rogiem przygotowując się do kolejnego popisu kaskaderskiego, który w jakiś sposób przebije poprzednie cuda Ethana Hawka.
Ten film jest tak przewidywalny, "twisty" są tak oczywiste, formuła tych filmów zrobiła się tak schematyczna, fabuła tak idiotyczna, że od czasów trójki mam wrażenie, że wciąż oglądam ten sam film.
Tylko co z tego, skoro charyzma aktorów, niesamowite sceny akcji i generalnie świetne zdjęcia, sprawiają, że zwyczajnie dobrze się to ogląda. Niektórzy nieskrępowanie dobrze bawią się na Transformersach, czy kolejnych Wściekłych i Szybsiejszych; seria MI jest moim prywatnym guilty plasure.
Dobrze w tych szalonych czasach wiedzieć, że Tom czai się za rogiem przygotowując się do kolejnego popisu kaskaderskiego, który w jakiś sposób przebije poprzednie cuda Ethana Hawka.