Forumowa filmówka

+
Tenet:

+ Świetne i kreatywne sceny akcji. Nolan w końcu naumiał się atrakcyjnie przedstawiać walkę wręcz.
+ Świetna muzyka, facet ma zwyczajnie chyba farta do kompozytorów.
+ Świetne zdjęcia, ten film trzeba obejrzeć w kinie.
+ Świetne efekty specjalne, Nolan po raz kolejny udowadnia, że można stworzyć coś imponującego, bez konieczności wrzucania CGI w każdej scenie (nie żeby CGI było złe, ale zdecydowanie jest nadużywane).

- Wydaje mi się, że fascynacja reżysera czasem i przyczynowością, doprowadziła do tego, że fabułę tego filmu zrozumie tylko sam Nolan i fanatycy, którzy obejrzą film kilka(naście) razy na kompie/TV, uzbrojeni w dużą białą tablicę i zestaw mazaków, żeby sobie to wszystko rozrysować.
- Nierówne tempo.
- Świetna obsada, która nie miała materiału (i czasu) żeby się wykazać, przez co kreacje aktorskie nie zapadają w pamięć.
- Jednowymiarowy bardzo zły, zły.
- Patrząc na wariactwa jakie się wyprawiały w filmie, finał nieco rozczarowujący.

Najlepiej podsumowuje ten film wypowiedź, którą ukradnę @genNighty ; Świetnie się bawiłem, nic nie zrozumiałem.

7/10
 
Nolan robi filmy, o których sam mówi, że zbrodnią jest ich oglądanie w innym formacie niż kinowy, a jednocześnie nie da się ich oglądać inaczej niż w domu ze stop klatką i przewijaniem, jeśli chce się z nich cokolwiek zrozumieć.

W ogóle on jest chyba takim plastrem na sumienie Holywood, bo cały czas dostaje pieniądze na robienie tych swoich filmów, pozwalają mu je kręcić w taki sposób, na jaki ma ochotę, a przecież wiadomo, że są to filmy mało rozrywkowe, męczące wręcz, które wielkich zysków nie przyniosą, bo mało kto zechce pójść do kina drugi raz.
 
które wielkich zysków nie przyniosą, bo mało kto zechce pójść do kina drugi raz.

Czy ja wiem? Memento, Bezsenność czy Prestiż faktycznie box officu nie zawojowały (choć też nie kosztowały za wiele więc jakiś tam niewielki zysk zapewne przyniosły), ale późniejsze?

Incepcja - 870 mln
Interstellar - 696 mln
Dunkierka - 526 mln

No i Batmany. Początek to 'zaledwie' 373 mln, ale już dwie kolejne części przekroczyły granicę miliarda. Raczej żaden z jego filmów kasy nie stracił, bo albo jako tako dały sobie radę jak wspomniany Batman albo miały małe budżety między 10 a 40 milionów jak te trzy które wymieniałem w pierwszym akapicie. Pozostałe były hitami albo dużymi hitami w czym też oczywiście zasługa rozsądnych budżetów na poziomie 100-160 baniek. Jedynie przy dwóch ostatnich Gackach poszalał (185-250), ale te jak już pisałem przekroczyły miliard więc jak najbardziej się opłacało.

Jak dla mnie Nolan jest przykładem dość bezpiecznego reżysera z punktu widzenia wytwórni więc spokojnie znajdzie się kasa na każdy jego nowy projekt nawet jeśli zapowiada się dziwnie. Co więcej, poza Batmanami wszystkie jego filmy były autorskimi pomysłami*, a nie ekranizacjami, kontynuacjami, częściami uniwersum itd. co pokazuje, że takie projekty też potrafią w dzisiejszych czasach przyciągnąć sporą publikę. Poza zarobkami jego filmy zbierają też raczej pozytywne opinie, w zasadzie niemal wszystkie mają między 80 a 90% pozytywnych recenzji na Pomidorkach.

Ja tutaj nie widzę żadnego plasterka tylko reżysera, który wyrobił sobie markę. Tenet może być pierwszą poważną klapą finansową w jego karierze, ale to raczej nie wina samego filmu tylko sytuacji na świecie. Nie wszędzie jest wyświetlany, a tam gdzie jest to ilość seansów mniejsza, ilość ludzi mogących być na danym seansie również, a i spośród tych odbiorców, którzy mieliby możliwość obejrzeć nie każdy zdecyduje się na wyjście do kina z obawy o zdrowie. Jestem przekonany, że gdyby nie ciągnąca się pandemia to Tenet zarobiłby solidne pieniądze. Na pewno nie na poziomie Mrocznego Rycerza i jego kontynuacji, pewnie też nie na poziomie Incepcji, ale już coś pomiędzy Dunkierką a Interstellar pewnie tak. Przy obecnej sytuacji ciężko będzie nie wtopić, bo mówi się o budżecie na poziomie 200 milionów albo i więcej + koszta promocji więc musiałby pewnie zarobić z pół miliarda żeby wyjść na zero.

Mimo spodziewanej wtopy Tenet i tak sądzę że na kolejny projekt spokojnie dostanie tyle hajsu ile będzie chciał. A jeśli zdarzy się cud i film jednak zarobi to tym bardziej.

*Jasne, Bezsenność to remake norweskiego filmu, Dunkierka jest oparta na wydarzeniach historycznych, a w Incepcji widać mocne inspiracje Papriką Satoshiego Kona, ale i tak czuć autorskie podejście.
 
Po wyjściu z Tenet po raz pierwszy po filmie Nolana nie wiedziałem, o co w tym wszystkim tak naprawdę chodziło. Gorsze jest jednak to, że mam niezwykle małą motywację, by zagłębiać się w meandry tego dzieła. Nie miałem takich wątpliwości przy Incepcji, Memento, Prestige czy Interstellar. Pomijając już to, że według mnie fabuła w każdym z tych filmów była lepiej przedstawiona i łatwiejsza do przyswojenia niż w Tenet, w każdym przypadku poza jakąś formą łamigłówki było też coś więcej, co potrafiło mnie zaciekawić i zaangażować. Mam wrażenie, że w najnowszym tworze Nolana dostajemy wyłącznie taką łamigłówkę, której jednak nie chce mi się rozwiązywać. Tenet nie porwał mnie swoim klimatem, uniwersum nie wydaje się jakoś szczególnie ciekawe, a prawdziwych postaci tutaj w zasadzie nie ma (są tylko gadające kukiełki, co nie jest winą aktorów, lecz scenariusza). Ba, wg mnie nie ma też dialogów - dialogami bowiem nie są nudnawe opisy kolejnych punktów na drodze Protagonisty. Wszystko w mojej opinii wydaje się niesamowicie bezbarwne.

Tenet to taki film stworzony dla samego Nolana i grupy redditowych ekspertów, którzy to eksperci będą wszystkim wokół tłumaczyli, jakie to jest genialne. Nazywanie głównego bohatera Protagonistą może być odbierane jako taki żarcik ukazujący, jak słabiutkie i nudne są tutaj wszystkie postacie (a "główny zły" to już w ogóle całkowita porażka). Złośliwie mógłbym powiedzieć, że nadmierne fabularne zagmatwanie ma służyć temu, by Tenet był filmem trudniejszym do skrytykowania (zawsze można krytykowi zarzucić, że po prostu biedaczek nie zrozumiał). Koncepcja zabaw z czasem nie jest nowością w filmach Nolana i nie jest żadnym usprawiedliwieniem dla słabych elementów Tenet. Jestem przekonany, że dało się to zrobić znacznie, znacznie lepiej i z pewnością reżysera na to stać. Niektórzy mogą pójść na film tylko dla samej akcji, ale szczerze mówiąc, na mnie długie sceny akcji bez zaangażowania emocjonalnego i bez dialogów potrafią działać wręcz usypiająco i pewnie nie jestem jedyny. Wychodząc np. z Incepcji można było powiedzieć "wow". Po Tenecie bardziej prawdopodobne jest "meh" lub "ok...".

Póki co uważam, że to najsłabszy film Nolana. Mimo wszystko dam jednak Tenet drugą szansę, ale dopiero, gdy będzie dostępny gdzieś na HBO czy Netflixie. Nie czuję się dostatecznie zachęcony, by drugi raz iść do kina.
 
Na HBO Go pojawił się ''Nieśmiertelny ,, . Film o Cirio (prequela Gomorry) Szkoda , że HBO tak słabo reklamuje tą produkcję . Jeszcze dziś przeglądałem filmotekę HBO Go aby coś ciekawego na wieczór na seans mieć. A natknęłam się przed chwilą na tego newsa na... Googlach przez przypadek.
 
Mimo że wersja Lyncha została mocno skrócona to też mam do niej pewien sentyment, a tutaj można poznać natychmiast kogo to film, na lepszego reżysera nie mogło chyba trafić (może jeszcze del Toro byłby w stanie)
 
Mnie się bardzo podoba. Pod względem odwzorowania książki to będzie kopalnia cytatów słownych i wizualnych. W samym trailerze jest ich dużo. Z wrodzonej ostrożności staram się nie podniecać nadmiernie, ale szykuje się naprawdę dobra ekranizacja.
 
Ja czekam bardzo na tę Diunę. Najciekawsze jest to że ekranizacja przyszła pokrywa 90% moich wyobrażeń o postaciach z książek w odróżnieniu od ekranizacji przeszłej zobaczymy.
 
Wygląda całkiem spoko, ale ja z Diuną miałem tylko do czynienia za sprawą ekranizacji. Wersja Lyncha była całkiem ciekawa wizualnie, ale zdecydowanie za krótka jak na tak obszerną książkę więc masa wątków była dla mnie niejasna. Z kolei mini serial z 2000 roku był bardzo biedny technicznie, ale fabularnie podobał mi się o wiele bardziej (choć teraz mało co z niego pamiętam).

Może w końcu znajdę czas na książkę, bo mnie kusi już od dawna.
 
Z tego co czytałem, film ma odpowiadać mniej więcej połowie książki. Daje to jakąś szansę na to, że wątki nie zostaną brutalnie pocięte i że przedstawione zostaną najważniejsze aspekty lore, którym Diuna przecież stoi... chociaż oczywiście serial i tak byłby lepszym rozwiązaniem.
 
Tylko że historia Paula to tak naprawdę przynajmniej dwa pierwsze tomy, a film jest, jak mi się wydaje, oparty jedynie o część pierwszą. Poza tym grzechem by było zostawienie opowieści i nie podjęcie tematu dzieci Paula, szczególnie jego syna, którego istnienie będzie brzemienne w skutkach dla całej cywilizacji. Dlatego aż się prosi o serial.
Z takich drobniejszych rzeczy to ciekawi mnie, jak pokażą działanie Głosu.
 
Jeśli tylko te dwa zaplanowane filmy zarobią to na pewno wytwórnia nie odpuści tematu i sypnie groszem na kolejne. Problem w tym że żaden z dotychczasowych filmów Villeneuve'a nie był wielkim hitem finansowym. Najlepiej poradził sobie chyba Nowy Początek zgarniając nieco ponad 200 milionów mniej więcej po równo w USA i reszcie świata przy 47 milionach budżetu choć i tak nie był to znowu jakiś wielki sukces. Sicario skosił 84 miliony przy budżecie 30 więc raczej kiepsko aczkolwiek na korzyść wyniku działa to że większą część przyniosły Stany. Potem dostaliśmy Blade Runnera 2049 i była to chyba jedna z największych porażek w box office 2017 roku, bo przy budżecie 150 milionów zebrał raptem 260 z czego tylko 92 w USA. Poziom Nolana to to nie jest.

Villeneuve robi świetne i bardzo doceniane filmy, ale niestety nie przynoszą one pieniędzy, a nikt nie będzie dawał kasy na produkcję tak drogich widowisk z dobroci serca bez względu na to jak dobrze są oceniane. Diuna to raczej ciężki i mało rozrywkowy materiał na film, a do tego jeszcze trafił na pandemię, która wpływa bardzo negatywnie na zyski z kin (na inne branże oczywiście też, ale tutaj gadamy w kontekście przyszłych odsłon Diuny więc to jest kluczowe). Niestety może być kolejna wtopa i nawet drugiego filmu nie dostaniemy zostając z urwaną w połowie historią. No, chyba że oba filmy były kręcone jednocześnie, ale nie kojarzę takiej informacji.

Zastanawiam się z czego w ogóle wynikają porażki finansowe filmów Villeneuve'a. Kiepski i nieprzemyślany marketing? Nie trafianie z tematyką w dobry moment? Kategoria wiekowa, która nie sprawdza się w tego typu widowiskach*? Coś innego?

*Z tych trzech wymienionych, jedynie Nowy Początek miał PG-13 i poradził sobie najlepiej. Sicario i Blade Runner to eRki. Wiadomo już jaką kategorię będzie miała Diuna? Zwiastun nie sugerował nic co by nie przeszło w PG-13, ale kto ich tam wie.
 
W sumie gdyby się zastanowić, to zakon Bene Gesserit i czarodziejki Sapkowskiego mają bardzo wiele wspólnego. Podobne podejście do władzy, do treningu ciała i umysłu, podobny program hodowlany. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby w Diunie kryły się jakieś inspiracje.
 
Tylko że historia Paula to tak naprawdę przynajmniej dwa pierwsze tomy, a film jest, jak mi się wydaje, oparty jedynie o część pierwszą. (...)
Tak się składa, że jest to akurat część zdecydowanie najlepsza. Druga jest dobra jako kontynuacja, a trzecia jest ciekawa, ale co do zasady im dalej, tym gorzej. Gdzieś tam przy 4. czy 5. tomie to w ogóle się zastanawiałem, co w zasadzie czytam i gdzie podział się ten klimat (hłe hłe). Dlatego w moim personalnym rankingu mianem arcydzieła określam tylko i wyłącznie część pierwszą, która ma też najmniej przekombinowaną fabułę i przez to chyba najbardziej "transferowalną" na duży ekran. Skoro nie dostaniemy serialu póki co, to dwa filmy na jeden tom są akceptowalnym rozwiązaniem.
 
Tak się składa, że jest to akurat część zdecydowanie najlepsza. Druga jest dobra jako kontynuacja, a trzecia jest ciekawa, ale co do zasady im dalej, tym gorzej. Gdzieś tam przy 4. czy 5. tomie to w ogóle się zastanawiałem, co w zasadzie czytam i gdzie podział się ten klimat (hłe hłe). Dlatego w moim personalnym rankingu mianem arcydzieła określam tylko i wyłącznie część pierwszą, która ma też najmniej przekombinowaną fabułę i przez to chyba najbardziej "transferowalną" na duży ekran. Skoro nie dostaniemy serialu póki co, to dwa filmy na jeden tom są akceptowalnym rozwiązaniem.
Ja jakoś nie mogę przebrnąć przez pierwsze 100 stron a zwiastun też mnie jakoś nie zachwycił.
 
No cóż, z racji przyzwyczajenia do wizji Lyncha, to co mamy tutaj jest dla mnie oczywiście zbyt "hollywoodzkie" i generyczne, a za mało odjechane, ale chętnie sprawdzę, o ile recenzje będą pozytywne. Fajny efekt tarczy energetycznej. Muzyka za to słabo dobrana, mimo że lubię Floydów.
 
Last edited:
Top Bottom