Ja ostatnio nadrabiam festiwalowe przeboje.
Only Lovers Left Alive - Jarmusch mnie zaskoczył. Spodziewałem się po zwiastunach jakichś emo-wampirów. Well, trochę nimi są... Ale jakoś to współgra ze sobą wszystko. No a muzyka cudo.
7/10
Whiplash - o ja cię nie pie... Dawno już nie dałem się tak bardzo wciągnąć emocjonalnie. Aktorstwo pierwsza klasa, realizacja perfekcja. No a ostatnie 15-20 minut - emocjonalny rollercoaster. Znając tendencje panujące w holiłódzie byłem niemal pewien, że znam dokładny moment, w którym akcja się urwie, a tu zaskoczenie. Bardzo mi się podoba ta decyzja o przedłużeniu o te parę minut. Z szacunku dla poruszanego tematu, muzyki i widza. Chyba najlepszy film zeszłego roku.
9,5/10
Birdman - na ten film czekałem od pierwszego trailera, nie mogąc przeboleć terminu polskiej premiery na okres przed-oscarowy (ale cóż, w międzyczasie film zyskał rozgłos, co na pewno na dobre wyszło dystrybutorowi). No i w końcu. Keaton - najlepsza robota od długiego czasu, jeśli nie w ogóle. Cała reszta aktorów również spisała się na medal. Film traktujący o teatrze w formie quasi-teatralnej - bardzo udany zabieg. Praca kamery, nieustannie wędrującej za aktorami, i przeskakujący na naszych oczach czas jak żywo kojarzą mi się z Rosyjską Arką (no ale tam faktycznie nie było żadnych cięć i sama tego świadomość czyniła film tym bardziej niesamowitym). Tu również przez chwilę spodziewałem się sztampowego zakończenia (BAM!), na szczęście również udało się tego uniknąć.
8,5/10
Boyhood - cóż, pomysł oraz udana realizacja zasługują z pewnością na uznanie dla reżysera i ekipy. Ale szczerze mówiąc, to poza tym film jest przeciętny (w sumie jak się nad tym zastanowić - życie jest przeciętne, a o tym przecież jest ta opowieść). Tylko ze względu na specyficzny rodzaj dokumentalizmu film jest przekonujący i godny uwagi. Także dodaję 2 punkty za to.
7/10
Furia - najlepszy od dłuższego czasu film wojenny. Realistyczna wersja "Czterech pancernych" - nie mogło się nie udać. Może trochę przegięli momentami gore, miałem wtedy wrażenie że oglądam Rambo, choć może rzeczywiście pasuje to do wydźwięku filmu (niestety trochę sztampa). Co ciekawe najlepsza sekwencja nie dzieje się w czołgu, lecz na piętrze kamienicy. Jest tu kilka różnych usterek, ale wszystko rekompensuje pierwszy autentyczny Tygrys na ekranie od 1946 roku (sic!). Warto obejrzeć choćby tylko z tego powodu.
7/10
Only Lovers Left Alive - Jarmusch mnie zaskoczył. Spodziewałem się po zwiastunach jakichś emo-wampirów. Well, trochę nimi są... Ale jakoś to współgra ze sobą wszystko. No a muzyka cudo.
7/10
Whiplash - o ja cię nie pie... Dawno już nie dałem się tak bardzo wciągnąć emocjonalnie. Aktorstwo pierwsza klasa, realizacja perfekcja. No a ostatnie 15-20 minut - emocjonalny rollercoaster. Znając tendencje panujące w holiłódzie byłem niemal pewien, że znam dokładny moment, w którym akcja się urwie, a tu zaskoczenie. Bardzo mi się podoba ta decyzja o przedłużeniu o te parę minut. Z szacunku dla poruszanego tematu, muzyki i widza. Chyba najlepszy film zeszłego roku.
9,5/10
Birdman - na ten film czekałem od pierwszego trailera, nie mogąc przeboleć terminu polskiej premiery na okres przed-oscarowy (ale cóż, w międzyczasie film zyskał rozgłos, co na pewno na dobre wyszło dystrybutorowi). No i w końcu. Keaton - najlepsza robota od długiego czasu, jeśli nie w ogóle. Cała reszta aktorów również spisała się na medal. Film traktujący o teatrze w formie quasi-teatralnej - bardzo udany zabieg. Praca kamery, nieustannie wędrującej za aktorami, i przeskakujący na naszych oczach czas jak żywo kojarzą mi się z Rosyjską Arką (no ale tam faktycznie nie było żadnych cięć i sama tego świadomość czyniła film tym bardziej niesamowitym). Tu również przez chwilę spodziewałem się sztampowego zakończenia (BAM!), na szczęście również udało się tego uniknąć.
8,5/10
Boyhood - cóż, pomysł oraz udana realizacja zasługują z pewnością na uznanie dla reżysera i ekipy. Ale szczerze mówiąc, to poza tym film jest przeciętny (w sumie jak się nad tym zastanowić - życie jest przeciętne, a o tym przecież jest ta opowieść). Tylko ze względu na specyficzny rodzaj dokumentalizmu film jest przekonujący i godny uwagi. Także dodaję 2 punkty za to.
7/10
Furia - najlepszy od dłuższego czasu film wojenny. Realistyczna wersja "Czterech pancernych" - nie mogło się nie udać. Może trochę przegięli momentami gore, miałem wtedy wrażenie że oglądam Rambo, choć może rzeczywiście pasuje to do wydźwięku filmu (niestety trochę sztampa). Co ciekawe najlepsza sekwencja nie dzieje się w czołgu, lecz na piętrze kamienicy. Jest tu kilka różnych usterek, ale wszystko rekompensuje pierwszy autentyczny Tygrys na ekranie od 1946 roku (sic!). Warto obejrzeć choćby tylko z tego powodu.
7/10
Last edited: