Forumowa filmówka

+
19/24! Oczywiście niepotrzebnie przekombinowałem z dźwiękiem, efektami specjalnymi i aktorem pierwszoplanowym (ale czułem potrzebę trochę zaszaleć), szczerze pomyliłem się przy scenariuszu adaptowanym, zaskoczony zostałem przy animacji. Fajnie, że każdy z ósemki nominowanych w najważniejszej kategorii filmów zgarnął przynajmniej 1 Oscara. Mocarne rozdanie (chyba mój ulubiony zwycięzca od ponad dekady), średnia gala, generalnie jestem zadowolony.
 
Nie rozumiem tylko, czemu piszą o Birdmanie jako największym zwycięzcy tej edycji, skoro zgarnął tylko jedną statuetkę w liczącej się kategorii. Ok, za najlepszy film, tym niemniej to trochę mało jak na takie reakcje? Czy coś przegapiłam?
 
Okazało się, że internet miał rację i zwycięzcy w głównych kategoriach praktycznie w 100% pokrywają się z przewidywaniami. Szkoda Keaton'a, Ida na propsie.

Meh.
 
Twierdzę, że sama ceremonia oscarowa to nic tylko takie targowisko próżności, jeśli chodzi o całą tą oprawę, ale Idę będę musiał sobie przyswoić, bo jeszcze nie widziałem.
No i wypada pogratulować - to ogromny sukces. :yes :coffee:
 
Nie rozumiem tylko, czemu piszą o Birdmanie jako największym zwycięzcy tej edycji, skoro zgarnął tylko jedną statuetkę w liczącej się kategorii. Ok, za najlepszy film, tym niemniej to trochę mało jak na takie reakcje? Czy coś przegapiłam?

Nie do końca rozumiem, o co pytasz. Czyli - abstrahując już może od zdjęć, które też powinno uważać się za bardzo istotne, ale fakt, że nie należą do wielkiej ósemki najważniejszych kategorii - najlepsza reżyseria i scenariusz to nie są super ważkie kategorie? :p Tylko "The Grand Budapest Hotel" zdobył poza tym aż 4 statuetki. Zeszłoroczny zwycięzca, czyli "12 Years a Slave" zakończył galę z filmem, scenariuszem i aktorką drugoplanową, "Argo" sprzed dwóch lat z filmem, scenariuszem i montażem, gdy np. "Jak zostać królem" sprzed 4 lat z filmem, reżyserią (phew), aktorem i scenariuszem. Ostatni trend jest taki, by nagradzać filmy oszczędniej, w imię zasady "share the wealth".

Poza tym, już chyba sam fakt zgarnięcia najważniejszego trofeum na gali sprawia, że należy nazywać film zwycięzcą gali? Sam jestem rozczarowany tym, że ostatecznie Keaton nie otrzymał, ale to już było raczej "myślenie" życzeniowe w moim wykonaniu, Redmayne zdeklasował konkurentów w walce o inne nagrody-prekursorów, a sama rola wpisuje się w gust Akademików bez mała idealnie, tylko ten wiek był trochę pod znakiem zapytania.

PS. Oczywiście zapomniałem wcześniej wspomnieć, że jestem bardzo kontent z tryumfu "Idy", inaczej być nie mogło!

JuLegend wreszcie z Oscarem, "Whiplash" z montażem, wszystko byłoby cudownie, gdyby nie Redmayne pokonujący Keatona i Big Hero 6 zabierająca nagrodę Smokom. :(
 
Last edited:
Czepiałam się, że "największym" zwycięzcą, bo faktycznie jestem przyzwyczajona, że ten największy zgarnia minimum 6 statuetek, w tym za film, reżyserię i aktorów;p
Takie tam czepianie z rana ;D
 
Czepiałam się, że "największym" zwycięzcą, bo faktycznie jestem przyzwyczajona, że ten największy zgarnia minimum 6 statuetek, w tym za film, reżyserię i aktorów;p
Takie tam czepianie z rana ;D

I pewnie słusznie, bo sam jestem zwolennikiem paradygmatu zwycięstw mających na podorędziu przynajmniej kolejne 5 innych Oscarów, do czego o mało nie doszło rok temu, gdy "Gravity" rywalizowało ostro z "12 Years". Ostatnim takim wielkim zwycięzcą jest więc "Slumdog" (w sumie 8!), po drodze zdarzył się tylko "Artysta" z reżyserem, aktorem, kostiumami i muzyką, co nie do końca jest tym, o czym mówię, ale też było niezłe. Niemniej, Akademicy lubią ostatnio nagradzać każdego, stąd w tym roku po raz pierwszy w historii odkąd dopuszczono więcej niż 5 filmów w najważniejszej kategorii mamy sytuację, w której każdy z ośmiu filmów nominowanych za najlepszy film ma przynajmniej jedną statuetkę, co też jest przyjemne.

Ale fakt, że przydałby się znowu jakiś masakrator, może za rok?
 
w tym roku będzie sporo fantastyki i s-f niż w ubiegłym. Nieturzy krytycy już się wypowiadają, że przez to na przyszłorocznej gali oskarowej może pojawić się jakiś masakrator, który zgarnie więcej nagród.
 
Najlepszym momentem gali było wykonanie piosenki z Lego: The Movie. Boshe, jakie to zdrowo popierdzielone było xD
 
Nieturzy krytycy
Nie dość, że z literówką, to jeszcze z niewybaczalnym bykiem.


Co do Oskarów. Żadnego tegorocznych nominatów/laureatów jeszcze nie oglądałem (miałem idę, ale jak się dowiedziałem, że nie ma scen lesbijskich, to straciłem serce do tego filmu), ale mam w planach biografię Hawkinga.
 
Nieturzy krytycy

Co do Oskarów. Żadnego tegorocznych nominatów/laureatów jeszcze nie oglądałem (miałem idę, ale jak się dowiedziałem, że nie ma scen lesbijskich, to straciłem serce do tego filmu), ale mam w planach biografię Hawkinga.
Polecam "Whiplash" niby klasyczna historia o ambicji i dążeniu do celu za wszelką cenę, ale finał wgniata w fotel. Zasłużony Oscar dla Simmonsa.
 
Błąd zamierzony (następnym razem użyję ukośneika ;) ). Jak to mówią : "kto szuka, ten błądzi ". A ja szukam :p
Tylko jakoś nie widzę wybitnych dzieł na horyzoncie. Ale może znajdzie się jakiś masakrator.
Na tą chwilę liczę na sporo filmów rozrywkowych.
Swoją drogą, nikt nie zauważył najważniejszego. Leonardo znów bez Oskara :'-(
 
NAJCIEKAWSZE FILMY SCIENCE-FICTION AD 2014
http://opium.org.pl/2015/02/22/najciekawsze-filmy-science-fiction-ad-2014/

Under the skin, Automata, Origins, Young Ones - do nadrobienia

Coherence oglądałem, kapitalne.
Predestination - pomysł dobry, ale wykonanie już nie do końca, nudnawy był, także niezły, ale bez rewelacji.
The Rover - wynudziłem się jak mops

---

Obejrzałem w końcu film Bogowie - doprawdy świetny, Kot zagrał rewelacyjnie, dobra historia, kozak.
Wałęsa - podobnie jak Bogowie bym powiedział.
St Vincent - niezły film, miał momenty, ale nie zachwyca.
Gone Girl - niby świetny film, jak nie lubię Afflecka tak zagrał extra, ale czegoś mu zabrakło.
 
Pewien czas temu dyskutowaliśmy na temat słynnej sceny z Drużyny pierścienia i odbiciem sztyletu przez Aragorna (a raczej Viggo Mortensena). Tymczasem, dziś na joemonsterze znalazłem taki kwiatek:

W jednej ze scen w „Dwóch wieżach”, grany przez Viggo Mortensena Aragorn, zobaczywszy wielki kopiec usypany ze zwęglonych zwłok orków, dochodzi do wniosku, że hobbici Pippin i Merry zostali zamordowani. W przypływie gniewu bohater z całej siły kopie leżący na ziemi hełm, a następnie dramatycznie pada na kolana i wydaje z siebie rozpaczliwy wrzask. Cóż za patos! Peter Jackson ponoć od razu zachwycił się grą aktorską Mortensena. Reżyser najwyraźniej nie zdawał sobie sprawy, że artysta, wyrżnąwszy stopą w ciężkie żelastwo, złamał sobie dwa palce i zaryczał bardzo szczerze... z bólu. Tak czy inaczej scena była tak dramatyczna, że Jackson zdecydował się na pozostawienie jej w filmie.

Wspomniana scena:
 
Top Bottom