PS: Coś słyszałem o "widowisku dla feministek", jakieś protesty w USA i lolz, co ci ludzie mają w głowach
"Widowisko dla feministek" to jedno, nic nie pobije tego:
http://www.hollywoodreporter.com/news/mens-rights-activists-boycott-mad-795658
"Men's rights activists". Men's right activists. MEN'S RIGHT ACTIVISTS. #Men's
Byłem na maratonie "MM" w ubiegły piątek i jestem bardzom kontent (what a lovely, lovely night marathon).
W "Fury Road" audiowizualna maestria, bogaty i bezkompromisowy design oraz wybuchowa dawka eskapizmu składają się na najlepsze kino akcji od lat. Mimo wszystko, czułem lekki niedosyt, tranzycja z drugiego do trzeciego aktu nie do końca mi się podobała, a umiejscowienie fabuły w taki sposób miało swoje ograniczenia. Niemniej, witness me, 8.5/10!
"Na drodze gniewu" poprzedzone było oczywiście dwoma pierwszymi częściami, które z chęcią sobie powtórzyłem. W przypadku "Mad Maxa", próba czasu starła niektóre walory tego filmu na drobnicę, w czym nie pomaga mający problem ze strukturą scenariusz (czy ja wiem, czy payoff pod koniec wyszedł należycie?) Niemniej, zjadliwa geneza Maxa i 6/10. "Road Warrior" jest o niebo lepszy, za uwydatnionym rozmachem i większą od oryginału aktualnością stoją kompleksowość, wyrazistość i mocarny finał wyraźnie będący podwalinami pod "Fury Road"; 7/10.
Na najnowszą część być może wybiorę się w przyszłym tygodniu raz jeszcze, zabierając innych znajomych, a niech mnie, mam ogromną ochotę.